hej dziewczyny
jak zwykle zacznę od przepraszania, że mnie tak długo nie było, ale dopadły mnie zimowe bakcyle, z którymi dzielnie walczę

Powolutku wygrywam, więc nie jest źle
kaamila widzę, że Ty też na niezłego żartownisia trafiłaś

Mysikróliczek: ależ Twój PM musiał mieć minę

madzia_n: takie żarty to naprawdę mogą przyprawić rodziców o drżenie...
Gośka: bo to był ten czas kiedy nie spędzałyśmy ze sobą zbyt dużo czasu, a później jakoś tak umknęło

Dobrze że mnie namówiłaś na pisanie tutaj, to się trochę rzeczy podowiadujesz

Wracając do zaręczyn...
Wszystko zaczęło się od początku tego roku. Zaczęliśmy rozmawiać o wspólnym życiu, mieszkaniu, ślubie troszkę poważniej niż zwykle. On zaczął mnie tak delikatnie wypytywać o pierścionek: jaki? kiedy chciałabym go dostać (czy w ogóle bym chciała
) itp. W lipcu pojechaliśmy na wakacje z jego rodzicami. Jeździliśmy po Polsce z przyczepą campingową po różnych małych miejscowościach nad jeziorami- było na prawdę cudnie
Pierwszy raz w życiu byłam opalona na piękny brąz, a nie "różowego świniaka"
Pewnego wieczoru w kolejnej miejscowości poszliśmy nad jeziorko mając w plecaku rum i colę
Usiedliśmy na pomoście i po kilku łykach trunku relaksacyjnego
poruszyliśmy temat ślubu... i wtedy On powiedział coś co mnie trochę zaniepokoiło: "jakbym nie był taki głupi to wszytko inaczej by teraz wyglądało..." Nie dałam jednak rady wyciągnąć od Niego o co dokładnie chodzi... Powrót do domu nastąpił stanowczo zbyt szybko, ale trzeba było wyruszyć na 50-te urodziny mojej Mamy
(mieszka jakieś 600km stąd)
A tam znowu pod wpływem różnych trunków umilających uroczystość Mój Ukochany prawie by się wygadał o co Mu chodziło nad jeziorem. No trudno, musiałam być cierpliwa, powiedział że już niedługo mi powie. Wróciliśmy od Mamy, nie minęło kilka dni musieliśmy jechać na wesele kolegi ze studiów. Tym razem czekało nas 500 km, ale z grupą znajomych więc nie odczuliśmy zbyt mocno tej odległości. Na weselu bawiliśmy się na prawdę super
a P. koniecznie chciał znać moje zdanie o pierścionku zaręczynowym Panny Młodej i obrączce. Ja oczywiście odpowiadałam wyczerpująco na wszelkie pytania
Wróciliśmy do domu po dość intensywnie spędzonych wakacjach. Zbliżały się moje urodziny... On tak ostatnio dużo mówił o pierścionku to pewnie chce mi zrobić urodzinowy prezent- myślałam i cierpliwie czekałam na 03.10. Z jednej strony trochę się bałam, że dostanę pierścionek, bo kurcze za młoda jestem
ale z drugiej strony wiedziałam, że to właśnie On i nie mogłam się doczekać kiedy wreszcie razem zamieszkamy
Nastał TEN dzień- o rok starsza, co nie znaczy, że mądrzejsza
czekałam na P. W między czasie dzwonili znajomi, życzyli "sto lat", ale jeden telefon najbardziej utkwił mi w pamięci. Dzwoni Mama P. i mówi: "Wszystkiego najlepszego! I żebyś w końcu dostała ten pierścionek, bo ja też już się nie mogę doczekać!" Po tym telefonie byłam prawie pewna, że przyjdzie P. z bukietem kwiatów
, padnie przede mną na kolana i poprosi o rękę. Oczywiście P. nie byłby sobą gdyby tak zrobił
Owszem przyszedł, ale bez bukietu kwiatów i bez pierścionka. Przyniósł nasze zdjęcie z wakacji (to które umieściłam wcześniej) ładnie oprawione w ramkę i czerwoną różę. Prezent od razu powędrował na ścianę, a kwiatek do wazonika
Posiedzieliśmy trochę z moją rodzinką, a wieczorem poszliśmy do P. I tam się wszytko zaczęło... Położył mnie na łóżku i kazał zamknąć oczy... Po krótkiej chwili poczułam na brzuchu jakieś małe "coś". "Otwórz oczy- powiedział. Otworzyłam i... uśmiechnięty P. z bukietem moich ulubionych polnych kwiatów (skąd On je wytrzasnął o tej porze roku?), powiedzmy że klęczał (później się o to posprzeczaliśmy
), a na moim brzuszku leżało małe kwadratowe pudełeczko. I wtedy zadał TO pytanie, a ja... głupia jestem
... odpowiedziałam: ale tam chyba nie ma takiego małego pierniczka?
I żeby za dość uczynić: NIE BYŁO TAM MAŁEGO PIERNICZKA!!!
W małym pudełeczku był mały pierścionek. Oczywiście powiedziałam w końcu TAK, po kilku "o jaaaa....", "ale na prawdę...?", "o jaaa...."
Byłam w szoku!!! To na razie tyle. Strasznie się rozpisałam

Za jakiś czas (czyt. jutro) dalsza część i kilka wyjaśnień. Buziaki
