A ja napisze tak.. pierścionek zaręczynowy zabłysnął na moim palcu
po 3 miesiącach znajomości..
Czy kiedykolwiek żałowałam tego "pośpiechu"

Z całą pewnością: NIGDY!
Nie czułam tego, że znamy się tak krótko, gdzieś w głębi serduszka wiedziałam, że to jest to.. i że to "coś" może być już na całe życie.
Wiedzieliśmy, że nie pobierzemy się zaraz po zaręczynach, z różnych przyczyn było to niemożliwe, jednak wiem, że dla Ł. miało to mimo wszystko bardzo ważne znaczenie... Pierścionek wybrał sam, sam też kupił, nigdy wcześniej go nie widziałam, nawet nie rozmawialiśmy o nim, o rozmiar zapytał moją mamę.. Poradził sobie

Czas pokazał, że mimo tego, że nie zawsze było łatwo, że musieliśmy dokonywać czasem bardzo ciężkich wyborów.. nie zwątpiliśmy, dalej trwamy przy sobie. I już niedługo, 31 grudnia tego roku, ten wariat, który porwał mnie z zajęć w szkole aby zapytać czy zostanę jego żoną będzie moim mężem
