Zapomniałam Wam napisać jeszcze o bramach - choć może zauważyłyście że nie było o nich mowy... Otóż Pan Młody jak wychodził z klatki u mamy to musiał się wykupić u sąsiada 4 buteleczkami, a potem to już żadnych bram nie miał, u mnie na osiedlu też cisza, także wszystko było tak jak myślałam, bo żadnych bram się nie spodziewałam, jesteśmy zbyt wędrowne ptaki, znajomi ze szkół i studiów w różnych miastach, a i sporo innych się rozjechało po świecie.
Nie wiem czy to źle i czy coś znaczy, ale bram - brak.
Foteczki:
wyglądamy jakby to była druga kłótnia tego dnia hihi doprawdy nie wiem jak fotograf wyłapał takie chwile...
nie wiem co młody tu pokazywał, ale śmiejemy się że chodziło o taaaaaką rybę (nie wędkuje)
fotograf wychylił się szyberdachem i uwiecznił samochody jadące za nami