Nie to żebym zniknęła, raczej się zabunkrowałam sama w sobie i sie nie wynurzam,
Bo po 1 jestem zrozpaczona, to dopiero 12/13 tydzień a mi juz rośnie brzuszek, i nie wiem czy suknie da sie o tyle poszerzyć, wiec wpadłam w czarna rozpacz, moje kochanie jeszcze nie ma pomysłu na noc poślubną, bo 80 kilometrów do chojny nie bede jechać, zwłaszcza że w niedziele poprawiny, o poprawiny też były małe potyczki ale efekt końcowy jest taki że będą sami młodzi, żeby szanowny PM nie musiał na poprawinach za kołnierz wylewać, ja tam i tak na soczkach będę wiec to mi tam rybka, były przeboje z kucharkami i jeszcze do końca nie załatwiliśmy wszystkiego, bo nie bardzo wiem czy one będą miały jak tam spać , bo one wolą spać na sali a nie gdzieś.
Nie mamy podziękowań dla rodziców, butów dla Stasia(ale w niedziele idziemy) i na dodatek panieńskiego nie robię:(
Ja nie mam jeszcze planu gdzie robie pazurki, w piątek mam próbna fryzurkę.
i ogólnie zmęczona już tym wszystkim jestem...