carollaa, anulla_p, Mysikróliczek, mikoala - witam Was serdecznie w moich skromnych "progach"

Wczoraj wróciliśmy z moim Kotem od teściów, czyt. znad morza

udało mi się na koniec wakacji złapać jeszcze trochę brązu

no i nareszcie trochę odpocząć...
Wieczorkiem byliśmy u znajomych...

chyba za dużo tego winka było... ugh... głowa mnie boli... a jutro już do pracy... Ale nieważne, wracam do relacyjki.
Jak już byłam ubrana a mama zakładała mi welon, to akurat przyjechał T. i jego rodzinka. Jego chrzestna zaczęła troche mieszać kto po kogo i gdzie ma wyjść i trochę mnie tym wnerwiła. Ona pochodzi z zupełnie innego regionu Polski i próbowała tutaj wprowadzić swoje zwyczaje. Na szczęście szybko wszystko zostało wyprostowane.
Akcja "przyjazd"

Tutaj widać dekoracje naszego autka


I goście weszli. Mój jeszcze narzeczony stanął przy schodach i czekał na mnie. W końcu się wyłoniłam... Kiedy schodziłam po schodach patrzyłam mu prosto w oczy (jednocześnie modląc się, żeby z tych schodów nie spaść...). Jego wzrok mówił wszystko... Widziałam jak bardzo mu się podobam, zresztą mi też opadła szczęka jak zobaczyłam go w pełnej krasie...

tutaj się witamy

Oczekiwanie na błogosławieństwo trwało straszniie długo. Ponieważ rodzinka jechała znad morza a w tym czasie był festiwal wikingów, to w obawie, że mogą się spóźnić, wyjechali wcześniej. No i przyjechali jakieś 1,5 godziny przed czasem, tym w którym mieliśmy wyjść do kościoła. Temperatura była straszna i musiałam usiąść.
Wachlowanie

Błaganie Kota o wodę

i przepinanie tych diabelskich gum...

Czas oczekiwania na błogosławieństwo poświęciliśmy na pstrykanie fotek...


To jest śmieszne - Kot sprawdzał czy na pewno odkleiłam naklejki ze spodu butów

No i przyszedł czas na błogosławieństwo. Moja mama była twarda i nie uroniła ani łezki. Widać było, że bardzo cieszy sie naszym szczęściem. To co powiedziała było piękne i płynęło prosto z jej serca. Z teściówką było trochę gorzej bo nie mogła powstrzymać łez. przez to, że płakała to cały czas trzymała na nosie okulary słoneczne i przez to zepsuła bardzo dużo zdjęć (zwłaszcza w kościele

)
Ja oczywiście też bardzo się wzruszyłam a Kot nie był w stanie nic powiedzieć...
Tu błogosławi nam moja mama

... mój tato

i teście


Tuż po błogosławieństwie nastąpiło nasze podziękowanie rodzicom (woleliśmy zrobić to w naszym gronie w domu a nie przy wszystkich na weselu). Rodzice dostali zrobione przeze mnie albumy ze zdjęciami od ich ślubnych, przez nasze dzieciństwo, szkoły, nasze już wspólne, z zaręczyn, do tego wkleiłam zaproszenie ślubne i zostawiałam miejsce na nasze ślubne i może kiedyś z naszym dzieciątkiem. Do tego dołożyłam kubek, który widziałyście w odliczanku.
Tutaj oglądają swoje prezenty

No i zostało już nam tylko czekać bryczki i ekipy filmowo - zdjęciowej...
c.d.n.