Japcio witam, wybaczam (to zrozumiałe

) i zapraszam do dalszego czytania.
Mój małż o dziwo ogla mecz więc mam chwilę spokoju

no to ruszam dalej z relacyjką...
Po przysiędze msza minęła mi bardzo szybko.
Tutaj widać zadowolenie

Znak pokoju (teściówka prawie spadła z krzesła jak powiedziałam do niej "pokój z tobą MAMO"...)

Komunia (wino mszalne jest strasznie wytrawne...)

Tutaj widać teściówkę (pisałam już, że jestem na nią zła za te okulary w kościele??)

"i już po strachu..." - tak ksiądz skwitował na koniec io jeszcze mówił do nas kolejne 10 minut... pięknie mówił...)

Razem z dokumentami dostaliśmy piękną, ręcznie robioną ikonę Matki Boskiej... wisi u nas nad drzwiami w sypialni


Nie wiem co ksiądz tu powiedział, ale nieźle mnie rozbawił i pokazałam mu język...


Jak już msza się skończyła ruszyliśmy sprzed ołtarza do wyjścia. Oczywiście ja obróciłam T. Ale ruszyliśmy zbyt szybko i zanim zaczęto grać marsz weselny już byliśmy prawie w drzwiach... więc stanęliśmy na chwilę. marsz ruszył a po chwili my w jego rytm...
Tutaj widać jak dumni idziemy

Przy samych drzwiach jeszcze w kościele, siostra T. nie wytrzymała i sypnęła w nas płatkami róż ( wolę nie myśleć co na to ksiądz...

)

Tak wyglądały płatki przygotowane do rozdania (mój brat się spisał z tym zadaniem)

A tak jak już wyszliśmy z kościoła


Potem już były tylko życzenia... życzenia... życzenia...


Wspólne zdjęcie wszystkich, którzy byli na naszym ślubie

A potem było czekanie... kierowca autokaru, który miał zawieźć gości do Klubiku, zapomniał, że miał to zrobić...

Ale dzięki temu był czas na spokojne zrobienie zdjęć z rodzinką pod kościołem. A że teren tam jest bardzo ładny, to zdjęcia wyglądają prawie jak plenerowe...
Najpierw my oglądamy obrączki

Ze świadkami

Z rodzeństwem (tutaj T. pokazuje język mi... )

My w całej okazałości


Z rodzicami

Było jeszcze wiele innych...
Derkoracja naszego autka w zbliżeniu

My w nim...

I czas jechać na salę...