Ogólnie cały tydzień przed chodziłam jakąś zdenerwowana i ogólnie myślałam ze z wszystkim nie zdążymy, najlepsze jest to ze co chwile musieliśmy zmieniać listę gości a to kuzynki wyjechały do sanatorium i raczyły nas tak późno poinformować, a to jeszcze nasz zespół powiększył się z 3 osób do 5 osób wiec ogólnie jedno wielkie zamieszanie.
Piątek
Około godziny 12 pojechaliśmy do naszej restauracji zawieść napoje, owoce i zobaczyć jak to wszystko wygląda przed wielkim dniem, jak weszłam na naszą salę za dużo jeszcze jej nie przystroili, wieczorem mieli się tym zająć, od razu jedna rzecz mi się nie spodobała i od razu kazałam zdjąć paskudna figurkę gołębi na złotej obrączce.
Później około 14 pojechałam odebrać swoja suknie i ostatni raz ją przymierzyłam i strasznie mi się podobała . Później szybki obiadek i dalej latanina, jeszcze odebrałam kwiatka we włosy a mianowicie 3 storczyki, najlepsze, że chciałam je przechować w lodowce, ale najpierw się spytałam się Pani z kwiaciarni jak je przechować, i wtedy dowiedziałam się, że storczyki nie lubią zimna, ładnie by załatwiła swoje kwiatki

A na sam koniec dnia spowiedź, która bardzo milo wspominam
Cały wieczór jeszcze nie czułam żadnych nerwów aż się zdziwiłam, że jestem taka spokojna, no ale w nocy już dopadł mnie stres, nie mogłam spać rozmyślałam jak to będzie i czy nie będzie padać, czy sesja wyjdzie fajnie i wiele jeszcze innych takich tam popierdółek
CDN…….
Z moją Mamą, poprawki welonu, który cały czas spadał, ale o tym później

