Autor Wątek: 13.06.2009 - MagdaN i Adasiek - czy to wszystko mi się nie przyśniło?  (Przeczytany 20435 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline katrishja

  • entuzjasta
  • ******
  • Wiadomości: 861
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 18.09.2009
Nie widze części zdjęć ale z tego co zaobserwowałam to było naprawdę przecudnie wyglądałaś jak księzniczka a twój PM jak książę!
Serdecznie Wam gratuluję!
kasia



Offline Olka1983
  • uzależniony
  • *******
  • Wiadomości: 1406
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 11.07.2009
ale wy pieknie wyglADaliscie, a bukiecik cudny :) no i zazdroszcze spokoju i braku stresiku :)

Offline AnekPiekarek

  • uzależniony
  • *******
  • Wiadomości: 1161
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 04.09.2010
Kochana widzę że weekend się przedłużył :) nie zapominaj o nas :-*
zdjęcia macie przepiękne( możesz zdradzić gdzie były robione?? :blagam:  )
i znów ten piękny uśmiech , jejku ja to się boję ,ze przy błogosławieństwie i w Kościele będę płakać jak bóbr :mdleje:  a uśmiechu widac nie bedzie:(
Pozostaje mi tylko pogratulować tego Twojego spokoju i opanowania ( podczas sytuacji z autem:0
zostawiam wieczorne buziaki
wracaj do nas szybciutko :-*

Offline MagdaN

  • forumowicz
  • ***
  • Wiadomości: 245
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 13.06.2009


Castia - każdy oczywiście reaguje inaczej, ale warto sobie powiedzieć, że w tym dniu naprawdę już na niewiele rzeczy ma się wpływ... To pomaga się wyluzować :-)

anulla_p - jak zwykle pozytywnie rozentuzjazmowana :-) Dzięki, kobieto :-)

agairish - ja właśnie jestem złośnica, ale tego dnia nic mnie nie ruszało, bo pomyśl: cóż jest ważniejszego od tego, że właśnie za chwilę wyjdziesz za mąż? :-)

wiśniowa - chyba już jesteś na wyjeździe, ale i tak dzięki wielgachne :-)

Olucha - dziękuję bardzo :-) Życzę dużo spokoju w najbliższą sobotę :-)

arvena - witam, witam :-) I dziękuję za życzenia! Rodzice, owszem, kochani bardzo, szczególnie mama była motorem, mój tata jest bardziej zamknięty w sobie, ale też widziałam wzruszenie :-)
Co do uśmiechu - to faktycznie, dołeczek w policzku stanowił zawsze dla mnie pocieszenie w "stanach obniżonego nastroju" :-) Ale fakt faktem, że najczęściej też mam kretyńskie miny na zdjęciach, a tutaj na większości jednak jakoś nie, co mnie bardzo dziwi. To chyba ta magiczna atmosfera :-)

majcia - dziękuję bardzo - wręcz się rumienię :-) A welon, owszem, był prześliczny (taka moja skromność :D)

monia - masz na myślisz któreś zdjęcie konkretnie? Wiele z nich fotograf nam już przerobił na cz-b - i owszem, takie zdjęcia mają swój urok, ale kolorowe też mi się podobają :-)

Justys851 - dzięki, dzięki za niezasłużone komplementy :-) Specjalnie jeszcze raz przeglądalam Twoją relacyjkę - Wy byliście w Będzinie, prawda? A my w Ogrodzieńcu :D:D:D

matrix007 - witaj :-) I zbieraj szybko tę szczękę z podłogi :D Cieszę się, że się podobało :-)

pamela - wszystko dzięki retuszowi komputerowemu ;-)

madzia_n - uśmiech owszem, towarzyszył mi cały czas, aż mnie mięśnie twarzy bolały w niedzielę :-) Opowiedz koniecznie o Twoich rodzicach!

Bea027 - dziękuję :-)

katrishja - szkoda, że nie widzisz wszystkich zdjęć - ale widzę, że to nie przeszkadza Ci nas komplementować - dziękuję bardzo :-)

Olka1983 - dziękuję Ci serdecznie :-) Może Ty też będziesz spokojna?.... :-)

My tu pogaduchy, a relacyjka wzywa :D

Przypomniało mi się jeszcze, że:
- na "polterabend" specjalnie ubrałam białą spódnicę, żeby "udawać" Panną Młodą
- jak staliśmy z moim ówczesnym narzeczonym w przedsionku w kościele, to on mi całą przysięgę powiedział z pamięci i dodał, że zaraz to wykrzyczy na głos, żeby wszyscy słyszeli :-)

Dochodzimy już do naszych miejsc. Podobało mi się - a było to zrobione celowo - że za każdym razem Adam mnie odprowadzał do mojego krzesła. Nie chciałam, jak to było na wielu ślubach, żeby mnie zostawił gdzieś samotnie stojącą :-) Więc za każdym razem mnie odprowadzał i myślę, że fajnie to wyglądało.
Poza tym, bardzo chciałam, żebyśmy w trakcie mszy trzymali się za ręce, bo dziwnie to wygląda, jak Państwo Młodzi siedzą obok siebie, jakby się nie znali. Nasze krzesła były trochę daleko od siebie, ale Adam po chwili przestawił swoje :-) I nawet bez świadomości prawie cały czas trzymaliśmy się za ręce.



Na kolejnych zdjęciach widać dekorację kościoła. Nie można było składać żadnych życzeń (kolor, kwiaty, itd.) - mogliśmy sobie ją zażyczyć za dodatkową dopłatą albo nie i tyle. Z jednej strony można się oburzać, że dlaczego, ale z drugiej - może to i dobrze, jeden problem z głowy: jakie kwiaty, a jak to przymocować, a jaki kolor i przede wszystkim: KIEDY ozdobić ten kościół? :-)





Białe krzesła i dywan, czyli standard, oprócz tego jeszcze organza i merta przy ławkach. Plus 4 stojaki z donicami i kwiatami. Wyglądało to bardzo ładnie, ale miałam taki moment nerwowy, kiedy kamerzysta tyłem zbliżał się do tego kwietnika i tylko czekałam, aż go przewróci :-) Ale na szczęście nic się nie stało :-) 

Nasz świadek, brat Adama przeczytał nam List do Koryntian (na moje specjalne życzenie :D Nie chciałam żadnych czytań pt. żono bądź posuszna) - podniosłym tonem, bardzo elegancko :-)



Psalmy zaśpiewała dla nas moja koleżanka z pracy Małgosia - sama się zaoferowała, czym mnie bardzo wzruszyła. Ma naprawdę piękny głos, jest po szkole muzycznej i marnuje się w biurze :-)
Słuchałam jej wzruszona, ale oczywiście nie płakałam. Za to jak zaśpiewała nam te same psalmy w pracy w zeszły piatek, to ryczałam jak głupia :-)



Śpiewamy Alleluja



Tutaj już kazanie - śmieję się, bo nasz ojciec Dydak (mój rówieśnik) mówił coś w stylu, że jak już się okazało, że "z tej mąki będzie chleb, Magda przyszła do mnie i stanowczym tonem zażądała listu do Koryntian i pięknego czytania" :-) Wszyscy goście znają mój despotyczny charakter, więc myślę, że mu uwierzyli, bo mniej więcej tak właśnie było :-)
Uważam, że znajomy ksiądz to super sprawa, bo kazanie jest wtedy bardzo personalne. Na szczęście jednak nie było wygłupem, tzn. pojawiły się w nim też treści bardzo piękne i bardzo poważne. A nutka humoru dodała mu uroku.



W ogóle muszę Wam powiedzieć, że mimo luzu nie czułam się do końca dobrze na początku mszy - potem się okazało, że źle usiadłam i gdzieś mnie te fiszbiny uwierały i bardzo się bałam, że jak przyjdzie co do czego, to zemdleję :-) Na szczęście, jak siadałam drugi raz, to już usiadłam nie na "krzyżach", tylko na czterech literach i było ok :-) Więc pamiętajcie o tym, przyszłe Panny Młode :-)

Wreszcie, po kazaniu nadeszła TA chwila: "podajcie sobie prawe dłonie..." Standardowy uśmiech jest :-)





Pamiętam, że ojciec spytał po cichu: no to kto pierwszy? A ja odpowiedziałam szybko: Adam! :-)
Później znajomi mówili: o, u Was tak niestandardowo, że Pan Młody pierwszy, a mnie się właśnie wydawało, że tak jest normalnie... Jest w ogóle jakiś standard w tym temacie?...

No, więc w każdym razie tu jest: "ja, Adam..."



"Ja, Magdalena..."



„Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez was zawarte, ja powagą Kościoła potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen" - maksymalne wzruszenie i dzika myśl: przecież trzeba się przeżegnać! Ale prawą ręką trzymam Adaśka... A ponieważ jestem leworęczna, to miałam silny odruch, żeby się przeżegnać :D Na szczęście go opanowałam :D

Po tym, mój mąż (jeszcze nie cywilny) pocałował mnie w policzek



Podpisanie cyrografów :D





Bardzo mi się ręka trzęsła i bardzo brzydko się podpisałam :-)
W tym czasie nasza oganistko-śpiewaczka śpiewała chorał gregoriański - prześliczne to było.

Więc skoro miałam już męża sakramentalnego i cywilnego, to był czas na "dowód miłości" ;-)
"Żono, przyjmij tę obrączkę..."



"Mężu, przyjmij tę obrączkę..."



Specjalnie, na rozmowie z księdzem poprosiłam go, żebyśmy mówili właśnie "mężu, żono", bo słyszałam też, jak Młode Pary mówią do siebie po imieniu. Też ładnie, ale ja chciałam po raz pierwszy, żeby to słowo padło właśnie pod ołtarzem :-)

To jest zdjęcie pt. "jest! jest mój i już nigdzie nie ucieknie" ;-)



Tu podziwiamy nasze błyszczące obrączki :-) I chyba nie bardzo zdajemy sobie sprawę z tego, co się stało :-)



W czasie ofiary skrzypaczka grała Ave Maria, a to tak chwyta za serce... Przypuszczam, że babcie uroniły łezkę :-)

Powrót z komunii - znów za ręce



A tu akcent humorystyczny - musiałabym dokleić dymki z tektem: "o kurczę, co ja zrobiłam/em" :D:D:D



Później odebraliśmy gratulacje i dokumenty i przeszliśmy jeszcze na moment do bocznej kaplicy na krótką modlitwę:



W tym czasie śpiewaczka śpiewała Ave Maria na inną melodię i z polskim tekstem, w którym było coś o młodych małżeństwach, piękny był ten tekst.

Chwilę czekaliśmy, aż się skończy i zacznie grać marsza Mendlesona - to jest jednak jedyna melodia na wyjści z kościoła jak dla mnie :-) Przy pierwszych akordach ruszyliśmy. Moja mama szepnęła Adamowi, że już jest 14.10 (a kolejna para miała mieć ślub o 14.00), sugerując, żebyśmy przyśpieszyli kroku, ale ja nie pozwoliłam - w końcu raz w życiu idzie się w bieli w rytm marsza Mendelsona, prawda? A mój szybki krok niewiele by pomógł - rozumiem, że tamta para mogła się wściekać, ale minuta już naprawę nie robiła różnicy, prawda?



Natychmiast po wyjściu obsypał nas grad monet. Próbowałam łapać je w powietrzu, bo pamiętałam słowa krawcowej, która mi powtarzała: "pani Magdo, niech pani pamięta, że w dniu ślubu Panna Młoda jest jak porcelanowa lalka: ma stać i pięknie wyglądać. Niech się pani broń Boże nie schyla po pieniądze, bo jeszcze pani fiszbiny połamie!" I starałam się jej posłuchać, ale tych monet było tak dużo, że nie wiem, ile czasu Adam by je zbierał, więc próbowałam mu pomóc (co nie jest łatwe przy "zrobionych" paznokciach :D). Mama podała mi woreczek uszyty przez krawcową i zbieraliśmy :-)



A tutaj dwa zdjęcia: oryginalne i po retuszu fotografa :-) Znajoma skomentowała: ale czarne chmury nad Wami, jak z horroru, no tak, przecież małżeństwo to nic śmiesznego... ;-)



Potem kolejka z życzeniami. Moja mama śmiała się, że jestem "uciekającą panną młodą", bo szukałam miejsca na placyku przed kościołem, żeby świadkowie mieli najbliżej do samochodu :-)
Życzenia zabrały pół godziny, więc wyobraźcie sobie, ile było ludzi - sporo takich, któych się kompletnie nie spodziewałam! Np. klientów firmy, w której pracuję...

Kolejka:



No i oczywiście nieoceniona kobietka z mężem:



I taka dobra rada dla gości weselnych: ja niestety nie mam pojęcia co od kogo dostałam... Tzn. jeśli pieniadze, to były w kopertach z kartą i ok. Ale jeśli był prezent + kwiaty + karta, to kwiaty dostawał jeden świadek, prezent drugi, a kopertę mój tata albo w jeszcze innej konfiguracji, więc jeśli ktoś nie włożył karty do prezentu, to niestety, skutek jest taki, że nie wiem co od kogo dostałam ;( A jest mi głupio się zapytać... :oops:
Nigdy bym na to nie wpadła jako gość, zresztą, najczęściej i tak się daje pieniądze, ale czasem, jak się idzie tylko na ślub i się kupuje jakiś drobiazg, to lepiej jednak kartę włożyć w prezent - bo jestem w niezręcznej sytuacji teraz - chciałabym podziękować, a nie wiem, za co... :-)

Tu zdjęcie z ekipą z mojej pracy - już musieliśmy, po prostu musieliśmy się pocałować! ;-)


Ta sama ekipa mnie podjudziła, czy mam podwiązkę, więc musiałam udowodnić i znów latałam z gołymi nogami ;-) I dopiero na zdjęciach zauważyłam, ze samochód ma pomarańczowo - zielone kokardy na klamkach - okazało się, że w czasie jak my odbieraliśmy życzenia, mama na szybko ozdobiła samochód :-)



A tu pierwsza brama - dzieciaki po cukierki. Potem byli sąsiedzi po wódkę, potem ministranci: "do mszy ślubnej służyłem, na wódeczkę zasłużyłem" - rozśmieszyli nas tym. Zapytaliśmy o dowód i któryś z nich niby miał, więc daliśmy im (potem pomyślałam, że rozpijać młodzież, heh...), potem znów sąsiedzi i znów dzieciaki. W tym momencie skończyły mi się cukierki - wódka na szczęscie jeszcze była.



Po ostatnich dzieciakach ruszyliśmy wreszcie sensownym tempem na salę. Ludzie się za nami oglądali, samochody trąbiły, my wszystkim machaliśmy, a ja byłam taka szczęśliwa, taka szczęśliwa! Nie padał deszcz, niebo było tylko zachmurzone.
Zabawne było to, że po drodze jeszcze kilka razy (np. jak zwalnialiśmy przed zakrętem albo staliśmy na światłach) nagle ktoś dziko wskakiwał na jezdnię, drąc się "szczęscia Młodej Parze" albo w ogóle nic nie mówiąc - tak to wyglądają bramy w mieście. Najlepsze, że to byli normalni ludzie, normalnie ubrani... Więc dostawali wódeczkę - wystarczyło nam akurat.

Droga zajęła nam jakieś 20 minut. Ostatni zakręt przed salą zatrzymaliśmy się, żeby przepuścić wszystkich innych. Jechali rodzice, część gości własnymi samochodami i autobus z białymi balonami (które również dostarczyła kierowcy moja mama) i napisem "WESELE" :-) Tu widać, jak wjeżdża na teren weselny:



W tym czasie my dyskutowaliśmy chwilę z kierowcą i później jego szefem przez telefon w sprawie płatności, bo on się upierał, że mu się należy całość kwoty mimo, że był godzinę później... Stwierdziliśmy, że nie ma co się kłócić, facet jest na zastępstwo, będziemy rozmawiać po weselu z firmą, z którą mamy umowę.

I tym sposobem zajechaliśmy na salę :-) Była godzina 15.10.
A teraz jest 22.56, co oznacza, że trzeba kończyć :-)
Przepraszam, że Was tak zamęczam szczegółowością, ale ja tę relacyjkę też piszę dla siebie, żeby zachować każdy, nawet najdrobniejszy szczegół. No i zdjęć też dużo, ale nie potrafię wybrać 2-3...

Dobrej nocy, babeczki i do spisania jutro/pojutrze :-) Papa!


AnekPiekarek - wyprzedziłaś mnie o minutę :-)

Zdjęcia - częściowo robiliśmy na skwerku za domem weselnym - mieliśmy pól godzinki sesji. A tę prawdziwą sesję robilismy w poniedziałek w Ogrodzieńcu i na pewnej alejce po drodze w Dąbrowie Górniczej.

Nie martw się, że będziesz płakać, ja tez tak sądziłam, na cudzych ślubach chlipię przez pól mszy, na filmach beczę, przy piosenkach też, a na własnym ślubie nie uroniłam ani łezki :-)

Offline AnekPiekarek

  • uzależniony
  • *******
  • Wiadomości: 1161
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 04.09.2010
jejku aż mi się łezka w oku zakręciła .
Kościół przepiękny,a Wy wyglądacie w każdej chwili czarująco ehhh :bukiet:
jejku jak Ty to robisz ze ten uśmiech masz cały czas??przykleiłaś czy jak?? :hahahaha:  

Offline matrix0007
  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 1551
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 13.08.2011
zgadzam się, że kościół ładny i dobrze mieć znajomego księdza, bo można mieć osobiste kazanie, szkoda że nie mam znajomego księdza

Offline anetka1232

  • forumowicz
  • ***
  • Wiadomości: 200
  • Płeć: Kobieta
a zdraszisz mi tę alejkę w Dąbrowie Górniczej?? zdjęcia są sliczne, radość z was tryska a twój usmiech poprostu mówi wszystko

Offline Castia

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5409
  • Płeć: Kobieta
  • totalnie zakochana
  • data ślubu: sierpień 2009
pięknie:) im szczegółowiej tym lepiej :)



Offline Olucha

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6455
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 11 lipiec 2009r.
Madziu pięknie opisujesz i Twój uśmiech na zdjęciach powalający  ;)

U mnie póki co pełen spokój  :)

Offline arvena

  • zapaleniec
  • *****
  • Wiadomości: 445
  • Płeć: Kobieta
  • Mów, niech Twoje słowa wzburzą krew...
  • data ślubu: 25.07.2009
Alejka w Dąbrowie G. ??? :)
Hmm...jakoś nie mogę skojarzyć gdzie :)


odliczam

Offline majcia

  • bywalec
  • ****
  • Wiadomości: 333
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 18.07.2009
cudownie!  ;D

Offline monijane

  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 2197
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 29.08.2009
Pięknie to wszystko opisujesz ;D
Zdjęcia macie bajeczne!
P.S. ja też jestem ciekawa, jaka to alejka w DG?
Moje Szczęścia :-)
On 2011
Ona 2015
On 2017

Offline anulla_p

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6506
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 27-06-09
ja też piszę tak trochę dla siebie bo doszłam do wniosku, że będę sobie czytała za 10 lat i wtedy chronologia jak znalazł się przyda
jak dla mnie wszystko pięknie  ;D



Dlaczego kobiety mają zawsze tak dużo obowiązków? Bo głupie śpią w nocy to im się zbiera

Offline pamela

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 10971
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 05.09.2009
madziu, alez swietnie sie ciebie czyta i oglada.
Ja tam wlasnie uwazam, ze standardem jest, jak to pan mlody pierwszy przysiega, a nie odwrotnie.
a i musze napisac, ze zauwazylam ze twoj maz jednak ma i kwiatek i chusteczke, a gdzies to calkiem niedawno byla dyskusja, ze nie wolno, chyba hania chciala wiedziec, a w sumie calkiem ladnie to wyglada.
bardzo podobalo mi sie, ze maz cie odprowadzal do krzeselka i ze trzymaliscie sie za rece, do tej pory jakos o tym nie pomyslalam, a teraz juz bede wiedziec.
a jak ci bylo w dlugim welonie? nie przeszkadzal?
jedyne co mnie zaskoczylo natomiast, to ze po przysiedze podpisywaliscie dokumenty a dopiero potem zakladaliscie obraczki, przewaznie dokumenty na koncu, a obraczki zaraz po przysiedze.
usmiech powalajacy, noga tez  ;D
a wlasnie ponczochy czesto ci zjezdzaly? bo na poprzednich zdjeciach widzialam, jak poprawiasz.


Offline madzia_n

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 20831
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 22 sierpnia 2009
Madziu, piękna ta Twoja relacja.
Z niecierpliwością czekam na fotki z Ogrodzieńca - sami myślimy nad tym by zrobić tam plener.
Tyle się naczytałam, że nie wiem od czego zacząć. Przede wszystkim, msza widać że przebiegła wspaniale. Trzymanie się za ręce, pocałunek... Po prostu cudnie. Na Dniach Skupienia usłyszałam, że trzymanie się młodych za ręce to wyraz niepokoju i niepewności tego czy chce się w ten związek wchodzić. Moim zdaniem to istna bzdura, co powiedzieli.
Super ze strony mamy że przystroiła samochód, ona dopiero ma "łeb na karku".
Jeśli tylko jest taka możliwość, bardzo dobrze jest mieć "swojego" księdza. Nasz niestety trochę nas zawiódł... ale wciąż mam nadzieję że będziemy mieli Proboszcza - który jest równie cudowny.
Co do historii o rodzicach, to może innym razem, bo dziś jestem kompletnie "nie w tym świecie"


Offline MagdaN

  • forumowicz
  • ***
  • Wiadomości: 245
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 13.06.2009


AnekPiekarek
matrix0007
anetka1232
Castia
Olucha
arvena
majcia
monijane
anulla_p
pamela
madzia_n


bardzo Wam dziękuję za komplementy :-)

AnekPiekarek - przepis na uśmiech to chyba właściwa osoba i właściwy czas + cała ślubna otoczka i szczęście :-) Zresztą, zobaczysz sama :-)

matrix0007 - masz jeszcze czas, może jakiś znajomy stanie się księdzem albo jakiś ksiądz stanie się znajomym?... :-)

Dziewczyny z Dąbrowy i Sosnowca pilnie poszukują alei z drzewami :-)
Co do ulicy, to mój mąż i zumi mówią, że to ulica Górzysta, aleja drzew wiodąca prosto na cmentarz ;-) Śmialiśmy się, że to nawet niezła metafora: wspólna piękna droga aż po grób :D Fotograf nas tam zaciągnął po drodze do Ogrodzieńca, mówiąc, ze stamtąd wychodzą świetne zdjęcia - i miał rację :-) (znów moja mega skromność - ale ja chwalę fotografa, nie siebie :-))

pamela, zadałaś dużo pytań :-) Już śpieszę odpowiadać:

Jeszcze co do kwiatka i chusteczki to:
1) to nie była chustka, tylko specjalna wkładka z tego materiału, co kamizelka
2) nie miałam bladego pojęcia, że powinno być "albo-albo" i nawet się nie zastanawiałam nad tym
3) Adam zgubił "chustkę" zaraz po mszy, kiedy w samochodzie pełnym kwiatów szukał mojego bukietu :D

Tyle w tym temacie :-) :-) :-) Gdyby mi przez myśl przeszło, że jakiś może być z tym problem, poszperałabym na forum i się doedukowała, ale nawet na to nie wpadłam... Trudno :-)

Długi welon nie przeszkadzał ani trochę - bałam się go i miałam zapasowy, do pasa, ale nawet go nie wyciągnęłam z opakowania. Nie był ciężki, nie plątał się, nie ciągnął, nie musiałam go owijać o rękę, bo sięgał mniej więcej kostek. Nie przeszkadzał ani w pierwszym tańcu, ani potem w szaleństwach na parkiecie, a myślę, że robił dobre wrażenie :-)

Co do kolejności - przysięga/obrączki/dokumenty, to szczerze mówiąc, widziałam tak różne konfiguracje, że nic mnie już nie zdziwi. Raz ksiądz zapomniał o obrączkach w ogóle i młodzi nakładali je pod koniec mszy. Czasem dokumenty podpisuje się przed mszą/po mszy/dzień przed... Nie miało to dla mnie znaczenia, więc nie zgłaszałam księdzu wniosków w tym temacie :-)

Pończochy: nie należę do szczupłych osób, szczególnie nogi mam dość masywne (figura gruszki) i bardzo bałam się tych pończoch, ale Adaśkowi bardzo się podobały (ciekawe, dlaczego :D), wiec ustąpiłam, ale kupiłam sobie też rajstopy, bo obawiałam się, że obetrę sobie uda, co mi się zdarza latem, kiedy chodzę bez rajstop... I owszem, pończochy zsunęły się kilka razy, ale tylko lewa, ta bez podwiązki :-) Było to jednak na tyle rzadko, że nie przeszkadzało mi jakoś dziko to raz, a dwa, doceniłam "przewiew" :D :D :D

madzia_n - zabiłaś mnie tym tekstem o trzymaniu się za ręce i niepewności. Naprawdę, nie wiem, skąd oni czasem takie bzdury biorą... Zupełnie nie takie odczucia miałam, chwytając Adama za rękę...
A mama, owszem, za kulisami pociąga sznurki ;-)

Dobrej nocki!

Offline anulla_p

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6506
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 27-06-09
uuuuuu kochana Ty się lepiej nie zastanawiaj czemu nalegał na pończochy tylko biegusiem do sklepu po jeszcze jakieś kilka par (wiem co mówię  ;) nie mogę więcej powiedzieć  ;)) pomyśl o czarnych kabaretkach oczywiście pończochach - oczka średnie i może uda upolować się czerwone - wymiatają 



Dlaczego kobiety mają zawsze tak dużo obowiązków? Bo głupie śpią w nocy to im się zbiera

Offline anetka1232

  • forumowicz
  • ***
  • Wiadomości: 200
  • Płeć: Kobieta
Kochana co Ty mówisz że masz wiksze uda. nie widac:D czekamy na jeszce fotki i dalszą relacje bo już sie nie moge doczekac. tak świetnie piszesz że może byc pomyślała o jakimś dziennikarstwie?? albo coś podobnego:D

Offline Castia

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5409
  • Płeć: Kobieta
  • totalnie zakochana
  • data ślubu: sierpień 2009
relacyjki ciąg dalszy prosimy! :)  :tupot: :tupot: :tupot:



Offline selena

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 5874
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 10.10.2009r.
Ależ pięknie wyglądaliście, tacy szczęśliwi! Śliczne zdjęcia i wspaniale wszystko opisujesz, takie szczegóły są najciekawsze! :-)

Offline kobietka
  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 2289
  • Płeć: Kobieta
PIeknie, pieknie....
my tu gadu gadu, pitu pitu a dalszej częsci relacji i fotek brak ;)
czekam z niecierpliwoscią ::)

Offline MagdaN

  • forumowicz
  • ***
  • Wiadomości: 245
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 13.06.2009

anulla_p - hihi, dzięki za dobre rady - myślisz, że dlaczego bez większej walki się zgodziłam na te pończochy? :D:D:D (PS. Mój mężuś się z Tobą zgodził, że "biegusiem do sklepu" ;-))

anetka1232 - dzięki wielkie :-) W ogólniaku chodziłam do klasy o specjalizacji dziennikarskiej, a potem zostałam filolożką, więc chcąc nie chcąc, tresowali mnie w pisaniu :-) (chociaż ja osobiście uważam, że piszę dość chaotycznie...)

Castia, selena, kobietka - jeszcze chwila, momencik, może uda mi się wieczorem pociągnąć kawałek (ale mnie to ze 2 godziny zajmuje zwykle...).

Idę dziś na paznokcie i pożegnam się z ostatnim ślubnym elementem, chlip ;( A potem na polterabend, bo w sobotę weselicho! :-)

Uściski czwartkowe! :-)

Offline madzia_n

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 20831
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 22 sierpnia 2009
No właśnie, czekamy na więcej fotek! :)
Ja też uważam że to totalna bzdura. Dla mnie trzymanie się za ręce to wyraz miłości i uczucia jakie łączy nas z ukochanymi.


Offline Justys851
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 28242
  • Płeć: Kobieta
Nareszcie nadrobiłam  :D

Oj Kochana pięknie to wszystko opisujesz  ;)
Masz zabójczy uśmiech  :D
Dla mnie to normalne że pierwszy meżczyzna składa przysięge  :D

Ojej ja myślałam że to wejście to zamek w Bedzinie bo jest identyczne  :glupek:

czekam z niecierpliwością na dalszą część  ;)



Offline wiśniowa

  • forumowy
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 9444
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 30.05.2009
świetnie to opisujesz no i zdjęcia też boskie.... genialnie ubrał się Wasz kierowca  :) :) :)
u nas też Kocur pierwszy przysięgał i to z tego co słyszałam standard w Kościele  ::) ja też chciałam żebyśmy nakładając sobie obrączki zwracali się do siebie "mężu" i "żono" .... do końca życia nie zapomnę co czułam gdy po raz pierwszy powiedziałam do Kocura "mężu" i gdy pierwszy raz zwrócił się do mnie "żono"  :Serduszka: :Serduszka: :Serduszka:

Offline monijane

  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 2197
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 29.08.2009
Problemy pończochowe, skąd ja to znam - dobrze, że przynajmniej miałaś długą suknię ;)
Moje Szczęścia :-)
On 2011
Ona 2015
On 2017

Offline agairish

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3438
  • Płeć: Kobieta
  • Nasz aniołek 10t3d (9.07.10) godz. 13.15 [ * ]
  • data ślubu: 01.08.2009
nie będę się bardzo rozpisywać (głównie ze względu na porę...) - PO PROSTU CUDOWNIE, PIĘKNIE, WZRUSZAJĄCO...  :Wzruszony:


Offline Iza464
  • forumowicz
  • ***
  • Wiadomości: 208
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 05.06.2010
a mi się najbardziej podoba że panna młoda ma uśmiech od ucha do ucha  ;D   ;D  ;D


pięknie  :brawo_2:

Offline MagdaN

  • forumowicz
  • ***
  • Wiadomości: 245
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 13.06.2009

Witam po długaśnej przerwie spowodowanej filmem z wesela :D

madzia_n - zgadzam się z Tobą, ale cóż, niektórych nic nie przekona...

Justys851 - witaj :-) Dziękuję za miłe słowa!

wiśniowa - nasz kierowca w ogóle zrobił furorę :D A ja mu zazdrościłam tej pilotki po drodze, jak mi wicher dął...
A pierwsze "mężu, żono" chyba dla każdego jest niezapomniane :-)

monijane - jest jakieś rozwiązanie tego problemu pończochowego? Może były za duże/za małe?... Warto wiedzieć na przyszłość może?...

agairish - ogromne dzięki :D

Iza464 - bardzo mi miło :D Owszem, smajla miałam cały dzień :D

Zostawiłam Was w momencie przyjazdu na salę weselną. Czas ruszać dalej (o ile ktoś był na tyle cierpliwy, żeby poczekać :D)

Podjechaliśmy pod salę, wodzirej (przyjaciel męża z technikum) wyszedł po nas na zewnątrz, goście czekali w środku. Wodzirej komentował jak na meczu: "właśnie podjeżdżają, wyglądają przepięknie, Państwo już ich widzieli, teraz Adam podaje rękę swojej już żonie i pomaga wysiąść z samochodu" - było to fajne, bo goście przynajmniej wiedzieli, co się dzieje.

Przyszedł czas na test Pana Młodego - ale dał radę wnieść mnie na salę :D I to bez większego problemu.





Dalej rodzice z tradycyjnym przywitaniem. Taca wygląda dość biednie, ale uwierzcie, był chleb, była sól, a w kieliszkach... woda :-)
Pytanie mojej mamy: "co wybierasz: chleb, sól czy Pana Młodego?"
I moja odpowiedź: "chleb, sól i Pana Młodego, żeby pracował na niego!" :-)

Na tym zdjęciu wodzirej koncertowo zasłania moją teściową, ale musiał wysunąć mikrofon do mnie, żeby wszyscy słyszeli moją superintelignetną odpowiedź ;-)





Następnie "Sto lat!" i toast szampanem i rzucanie za siebie. Bardzo się bałam, że trafię kieliszkiem DJa, który umiejscowiony był ze swoim sprzętem za nami :-) Na szczęscie wszystko się udało, nikomu nie zrobiłam krzywdy, a i kieliszki się stłukły.





Przyszedł czas na obiad, goście się rozsiedli i dostali już ten wyczekany rosół (nikt mi tego nie powiedział, ale wiem, że ja jako gość zawsze jestem już strasznie głodna na obiad weselny :D), a my wyskoczyliśmy szybciutko jeszcze na zewnątrz na mini sesyjkę z samochodem, bo nie chcieliśmy, żeby zaczęła się kolejna godzina (ka$$a...)

To jedno z moich ulubionych zdjęć:



I drugie może jeszcze:



Wróciliśmy na salę i spokojnie zjedliśmy. Adasiek oczywiście nie miał problemów i wsunął cały obiad. Ja zjadłam rosół i różyczkę kalafiora - to było na tyle :-) Nie pojadłam sobie na własnym weselu, niestety...

Po obiedzie nastąpiła prezentacja gości. Widziałam to na weselu przyjaciółki i bardzo mi się podobało - bo przynajmniej mniej więcej wiedziałam kto jest kim. Czy to kuzynka, ciotka czy koleżanka?... Poza tym uważam, że warto zapoznać też obie rodziny, a znajomych też, w końcu w tym towarzystwie spędzi się kilka najbliższych godzin.
Przedstawiam moją rodzinę:



Adam prezentuje naszego ojca franciszkanina:



Po tym Piotrek (wodzirej) zaprosił wszystkich na środek, najpierw do wspólnego zdjęcia:



Po czym nastąpiła "Przsięga gościa weselnego", większość z Was już zna tę zabawę, to, co mi się podobało u nas to to, że Piotrek na poczekaniu wymyślał teksty dostosowane od sytuacji, czyli np. "Gazetki Weselnej z 13 czerwca nie czytać!" - "Czytać!". Słyszałam o wodzirejach, którzy tekst tej przysięgi czytają z kartki i uważam, to za niezłe przegięcie, no chyba, że ktoś jest początkujący :-) Na zdjęciu widać, że mnie rozbawił któryś z tekstów :D



A później zatańczyliśmy poloneza - może to i trochę śmieszne, bo można się poczuć jak na studniówce ;-) Ale jest to taki taniec, w który każdy jest zaangażowany i który każdy zatańczy. Piotrek poprowadził nas w dość prosty układzik i podobało mi się to.



A potem nastąpił TEN moment, czyli pierwszy taniec. Tańczyliśmy do piosenki Wodeckiego "Oczarowanie" - dość typowa piosenka na pierwszy taniec, ale baaardzo nam się spodobała. Inspiracją było e-wesele, oczywiście :-)
Serce mi biło bardzo mocno, bo tak dosyć się denerwowałam. Ćwiczyliśmy wprawdzie, ale wiecie, jak to jest w nerwach. A na dodatek, wszyscy patrzą... A tak mi zależało, żeby nasze wesele było idealne, wiec i ten moment miał być perfekcyjny :-) Piotrek nas zapowiedział, ja szybko podbiegłam do mamy, żeby pomogła mi wysupłać się z bolerka i mój mężuś poprosił mnie do tańca :-)



Godziny treningów jednak dały swoje - nogi szły mi same i w ogóle nie musiałam myśleć o krokach :-) Momentami nawet śpiewałam dla mojego meża piosenkę, tak się rozluźniłam. Zrobiliśmy cały układ, a momentami (kiedy Adam przechylał mnie do tyłu albo unosił w górę) goście bili nam brawo :-)





Taka byłam szczęśliwa, że się udało! I dumna z nas, że daliśmy sobie sami radę, bez szkół tańca i trenerów!
Dalej DJ puścił jakiś kawałek, wodzirej uszeregował panie wewnątrz, panów na zewnątrz, kazał się kręcić i w pewnym momencie zatrzymywał kręgi - trzeba było zatańczyć z tym partnerem, na którego się trafiło. Adam nie przepada za tą zabawą na weselach innych i mieliśmy chwilę wahania, ale ja stwierdziłam, że jeśli tak się ludzi nie przymusi do poznania się, to inaczej nikt tego z własnej woli sam nie zrobi. Prosiliśmy Piotrka tylko, żeby te kawałki nie były zbyt długie i myślę, że dzięki temu to nie było męczące.

Mój mężuś wybrał sobie później taką partnerkę - to córeczka przyjaciółki



Moi rodzice:



Po pierwszym bloku muzycznym przyszedł czas na tort! Wyszliśmy na środek i czekaliśmy na wjazd - widziałam panie stojące w drzwiach z kuchni z tortem na wózku: jedna raca (czy jak to się nazywa?) już się paliła, a druga nie chciała :-) Biedna kelnerka się z tym chwilę męczyła... W tle leciała muzyka bodajże z Odysei, zapowiadająca coś ważnego, a wodzirej komentował. Dopiero na zdjęciach zauważyłam, że przed wjazdem tortu obsługa zasunęła rolety, żeby było ciemno! To było dobre zagranie, bo przed weselem zastanawialiśmy się, czy nie dać tortu później w nocy, z różnych względów, ale m.in. też dlatego, żeby ładnie wyglądał - a okazało się, że akurat ten argument był bezzasadny.

Na zdjęciu widać, że raca, która była zapalona pierwsza, już zgasła :-)



Tort mi się podobał chyba :-) Zgodnie z zamówieniem i ogólną zasadą, był pomarańczowo (róże) - zielony (listki). Wyglądał prześlicznie, obłożony białym marcepanem i był bardzo dobry, nie za słodki mimo marcepanu.



Kroimy - w tle leciał jedyny kawałek disco polo, na jaki się zgodziłam (a, przypomniało mi się, potem było jeszcze "Jesteś szalona" :-)) - piosenka "Tort weselny", chyba taki ma tytuł, w tekście jest kolejno o osobach, którym się zanosi kawałki, np.: "Pierwsza porcja dla rodziców", a potem refren "Mili goście, tort weselny kroić czas, niechaj każdy go skosztuje chociaż raz, niech go kroją ręce młodych dla osłody, a upieką taki sam na złote gody!" I kolejna porcja dla chrzestnych, a kolejna dla dziadków. Piosenka jest dość sympatyczna, słychać, że to disco polo, ale robi całkiem fajną oprawę. Potem ukroiliśmy jeszcze dla siebie, a resztę zostawiliśmy obsłudze.  



Nakarmiliśmy się naszym ciachem (ja i tak nie zdołałam zjeść całego kawałka...)



Goście jedli tort, a mój tata dyskretnie wysłał świadków z pierwszymi butelkami z ognistą zawartością ;-) A propos, tak właściwie, to na weselu się zorientowałam, że nie mam pojęcia, kiedy wódkę należy podać. Chyba właśnie to podwieczorku, prawda? Bo nie do obiadu... Jak to jest właściwie?
Więc wódka znalazła się na stołach, tata wstał i wygłosił toast. Wszyscy ujęli kieliszki w dłonie, ja  zerknęłam na nasze i okazało się, że też są pełne. Przekonana, że "nalewacz" (mój tata? mój brat? nie wiem) okazał litość i że wlał nam wodę, chlusnęłam całą zawartością do gardła. I teraz mam na filmie moją niemiłosiernie skrzywioną minę :D Na szczęście zdjęcia niet :-)

Pierwsza wódeczka definitywnie zakończyła część oficjalną (przed nami były jeszcze podziękowania dla rodziców planowo przed oczepinami o północy), a rozpoczęły "balety". Ale to chyba już następnym razem :-)

Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo sił na cały tydzień :-) Postaram się Was ponadrabiać w tym tygodniu.
Papa!

Offline madzia_n

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 20831
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 22 sierpnia 2009
Pięknie, pięknie... Przyznam, że chciałabym by nasze wesele udało się równie wspaniale! :)
Wódkę podaje się jakoś po obiedzie :) Czyli podaliście w odpowiednim momencie ;) Zabawy na powitanie i poznanie są super, angażują wszystkich gości i rozluźniają atmosferę :)
Muszę przyznać, że rzuciło mi się w oczy zdjęcia Twoich rodziców - świetnie wyglądają! :) Twoja mama jest bardzo, bardzo fotogeniczna :)