Od początku trzymałam dietę, by wiedzieć ewentualnie co Marice nie leży. Całe szczęście, bo dzięki temu dość szybko wyłapałam u niej skazę białkową. Co więcej lekarz ze mną się kłócił, że to niemożliwe, a ja wiedziałam, bo jestem matką, mam intuicję i rozum oraz oczy, które widziały wysypkę na skórze, ciemieniuchę i śluz w kupie.
Wszystko sobie w głowie poukładałam, wyeliminowałam tę krztę nabiału, którą próbowałam dołożyć o jadłospisu i Młodej wszystkie objawy minęły. Jednak, by lekarz uwierzył, że mam rację musiałam ponownie Ją wystawić na działanie alergenów i taką wysypaną pokazać na wizycie. Dopiero wtedy przepisano mi receptę na Bebilon Pepti II.
Za to wzdęć nie miała i kapuchę vel groszek, czy fasolkę mogłam jadać.
Jestem zwolenniczką wolnego wprowadzania do jadłospisu matki karmiącej ewentualnych alergenów lub pokarmó wzdymających. Po co dziecko i siebie na nieprzyjemności narażać.
A brzuchol masz gigantyczny! Oj już niedługo, już za chwilę!
Echhh Bebilon Pepti I wtedy
