Margit, zastanawia mnie tylko, czy mogliśmy tego błędu w jakiś sposób uniknąć... Przecież wszyscy chcieliśmy podpisać umowę z co najmniej rocznym wyprzedzeniem, ale z tego co wiem, nikomu się to nie udało

Zwodzili nas, obiecywali cuda wianki a teraz, kiedy już nie możemy się wycofać, zmienili nastawienie o 180 stopni

Kto mógł przewidzieć, że tak będzie? A nawet gdyby ktoś to przewidział, to przecież nie zmusiłby ich do podpisania umowy... Tak więc jedynym sposobem na "uniknięcie" naszego błędu był wybór innego lokalu
Jenny123, ja również żałuję, że Pana Mariusza już nie ma. Był miły i kompetentny, szybko odpisywał na maile, nie stwarzał zbędnych problemów. I wiesz, też chodzą mi po głowie myśli, żeby zebrać się do kupy i wybrać do nich całą grupą, jeszcze może zabrać jakiegoś zaprzyjaźnionego dziennikarza czy prawnika, ciekawe jak by wtedy rozmawiali

Wiecie co o tym sądzę? Takie nieuczciwe praktyki powinny zostać opisane w jakiejś bydgoskiej gazecie, żeby przestrzec szerokie grono ludzi przed współpracą z tym lokalem. Może gdyby o tej sprawie zrobiło się głośno, to coś by się tam zmieniło

Problem w tym, że pałac w Ostromecku podlega pod MOK, który z kolei podlega pod miasto, więc nie wiem, czy jakaś gazeta odważyłaby się ich "obsmarować"

Może zaczniemy od tego, że spotkamy się któregoś dnia (jeszcze w maju lub w czerwcu) i przedyskutujemy całą sprawę "na żywo"? Może jak w Ostromecku zorientują się, że się znamy i współpracujemy ze sobą, to zaczną nas traktować poważniej. Bo osobno wiele nie zdziałamy... Można by też spróbować namierzyć pana Mariusza - po tym jak go potraktowali, pewnie nie darzy ich sympatią i może by nam coś doradził. Trzeba coś zrobić, nie możemy sobie pozwalać na takie traktowanie!
