Prawie nic nie mówił

To było bardzo nietypowe wesele, bez oczepin, podziękowań dla rodziców i innych tego typu elementów. Było mało mówienia, za to dużo tańczenia. I nawet spontaniczne śpiewanie przy stołach się rozkręciło w między czasie.
DJ wypowiedział się może 2 razy i to było takie minimum, czyli powitanie wszystkich na sali, rozpoczęcie imprezy, potem pierwszy taniec. No i kilka dedykacji w trakcie.
Pierwszy toast był już w USC i wygłaszał go świadek. Na sali również był pierwszy toast, ale bez żadnej zapowiedzi i wygłoszony został przez dobrego znajomego młodej pary. Sto lat zaśpiewali goście spontanicznie, i to było super. Inne toasty też wygłaszali już goście, spontanicznie - w ogóle ja uważam, że od tego są goście, a nie zespół. Ale nie było za wiele toastów, czy gorzkiej wódki, gdyż para młoda i połowa gości piła wino, a druga połowa piła wódkę.
I mwcale nie było sztywno na tym weselu, naprawdę, do dzisiaj je wspominamy jako przykład udanej imprezy.
A co do powitania gości, to najbardziej podoba mi się, jak czyni to sama para młoda - w końcu to ich goście, a nie orkiestry czy DJ, prawda? Więc miło, jak powie od siebie kilka słów na przywitanie.
Wesele to specyficzna impreza, ale czasami można zrobić ją zgodnie ze swoimi upodobaniami i też wszyscy, łącznie z gośćmi, będą zadowoleni
Wolę indywidualne podejście od schematów
Dodam jeszcze, że sama rozważałam DJ m.in z tego względu, żeby było jak najmniej mówienia. Orkiestra czasem za dużo mówi, komentuje, a ja nie cierpię np tekstów w stylu: "Brawa dla młodej pary" w trakcie 1 tańca, albo "a teraz idziemy na jednego" czy tam "parkiet jest duży, wszyscy się bawią". Nie lubię sztucznych toastów wywoływanych przez zespół i wymyślonych dedykacji, że niby to od pana młodego dla panny młodej.
I wszelkie tego typu teksty zespołu chcę ograniczyć do minimum. Im mniej gadania, tym lepiej