Dawno nikt tutaj nic nie pisał, więc ja odświeżę.
Po dwóch poronieniach jestem teraz w 11t 2d ciąży. Pierwszy test zrobiłam z ciekawości 3 dni przed terminem @ bo mieliśmy wyjść na piwko i tak jakoś chciałam sprawdzić czy mogę wypić czy nie. Zaskoczenie ogromne było

2 kreski

Potem powtarzałam test jeszcze 3 razy.
Na betę nie odważyłam się iść. Cieszyłam się, ale z drugiej strony
hamowałam swe zapędy w tym kierunku...
Po tygodniu przyszły plamienia i krwawienie, w płaczu myślałam, że jest już po wszystkim... Szybka wizyta w szpitalu, jest pęcherzyk, mam leki i bezwzględny nakaz leżenia. Za tydzień wizyta kontrolna.
I ten tydzień był chyba najgorszy... Codziennie się modliłam, płakałam, żeby wszystko było ok. Na wizytę szłam normalnie z duszą na ramieniu... Ale była kropeczka i było serduszko

W 10t 1d następna wizyta i jest już malutki człowieczek

Trwa jeszcze pierwszy trymestr, strach owszem jest - ale jak ostatnio zobaczyłam maluszka na usg to pomyślałam, że teraz to nie ma innej opcji - musi być dobrze! Wierzę, że tym razem będzie wszystko ok i w styczniu powitamy małą osóbkę

Myślę pozytywnie, mam wielkie wsparcie męża, rodziców, teściów, siostry i szwagra a także mojego lekarza, który jest wspaniałym lekiem na ukojenie moich zszarganych nerwów

Trzymam kciuki za wszystkie starające się i wy też trzymajcie za mnie kciuki. Kciuków nigdy nie za wiele
ortografia