zyje, troche mi lepiej ale chyba jestem na haju

myslalam ze dzis poprostu padne na ulicy, szlam i plakalam... achhh dziewczyny, myslicie ze ja sie nie leczylam? neurolog przepisze mi leki ktore ja mam w domu, ktos kto ma migreny wie jakie to leki. jak psychotropy, oglupiaja, usypiaja. ja czuje sie po nich strasznie, nie jestem w stanie dojsc do toalety sama bo potrafie poprostu osunac sie na podloge i tak lezec... mowie Wam to jest okropne. wiem ze te leki co biore nie sa lepsze ale ratuje sie jak moge. chodzilam na akupunkture, nie jem zakazanych rzeczy ale na pogode i @ nie mam wplywu...
a teraz o opalanku, ogolnie jestem niezadowolona. smierdze bardziej niz ostatnio, do tego mam ufajdane stopy bo chodzilam po reczniczku. ostatnio babka dala mi 2 jednorazowe reczniczki ktore przykleily mi sie do stop wiec nie chodzilam juz po tym barwniku... wrrrrrrrrrrrrrrrrr poza tym na rece zrobilo mi sie pare jasniejszych plamek, nie wiem od czego. po 6 godz sie wykapalam i bylo ok a rano widze plamki, bardzo mi sie to nie podoba i chyba do filozofi juz nie wroce. zreszta mam wrazenie ze mam na sobie za ciemny barwnik, no coz... sama nie wiem