To u nas jest odwrotnie - chcieliśmy tort se Staropolskiej a chyba weźmiemy od Sowy. Co nas zraziło do Staropolskiej? Pojechaliśmy do głównej siedziby na Grunwaldzkiej, żeby się rozeznać i może złożyć już zamówienie. Wchodzimy - kocioł straszny, kolejka jak za PRL. No nic, czekamy. Jak się doczekaliśmy i PM zaczął tłumaczyć, o co nam chodzi, kobieta przez kilka sekund słuchała, po czym bez słowa odwróciła się i... zaczęła rozmawiać i innymi klientami

Ani żadnego przepraszam ani nic... Spojrzeliśmy na siebie, po czym PM powiedział: "chodźmy stąd, to jakaś żenada". Wtedy podeszła do nas inna kobieta, poprosiła do stolika, pokazała katalog. Widać było, że się stara, ale pierwszego złego wrażenia nie udało jej się naprawić

A kiedy spytaliśmy, czy jest możliwość wprowadzenia jakichś indywidualnych zmian w wybranym torcie, powiedziała: "Rozumiem, że chcecie państwo, żeby wasz tort był wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju, ale
z naszego punktu widzenia to jest masówka"

Podziękowaliśmy grzecznie i stwierdziliśmy, że poszukamy cukierni, która bardziej dba o zadowolenie klientów
