no więc na czym to ja skończyłam ... acha już wiem
sobota ranek
wstałam o 8 wyspana jak nigdy, zero stresu, porostu nic
na 90:30 do fryzjera, fryzjerka jak mnie czesała to była zdziwiona że się nie denerwuje a mnie się tak spać u mniej chciało i w ogolę nie lobię ludzi którzy zagaduje coś do mnie, wolałbym aby się skupili na swojej pracy a nie gadali farmazony. modliłam się tylko aby zdążyć do 12:30 bo mam strojenie kościoła, okazało się że o 11 byłam już redy

ucieszona pojechałam do domu a tam już się zaczęło.. goście przyjechali i zaczęli się na mnie rzucać

o mój boże to był koszmar... ale szybko im uciekłam gdyż pojechaliśmy stroić kościół

zdjęć ze strojenie nie mam ale co tam..
kolejne zdjęcie, nie wiem co ja tam zobaczyłam ale chyba mojego w tedy przyszłego mężna