Adianko na pewno dam Tobie znać...
kolejna rzecz odchaczona na długiej liście spraw do załatwienia...
dzisiaj mam zły dzień..właściwie trwa od wczoraj...napierw popis dał mój przyszły teść, który wyjechał z jakimis dziwnymi pretensjami dotyczacymi listy gości, która widział jak zaczęliśmy przygotowywac sie do ślubu, bo była to pierwsza rzecz za jaką się wzięliśmy...potem jeszcze dyskusja na temat koło kogo on nie usiądzie bo sie nie lubią i na dokładkę pretesja o to , że prosilismy o pomoc w załatwieniu muzyków, a wzięliśmy swoich, bo poleceni przez niego mieli termin zajęty i o autokar, który my zarezerwowalismy a miał załatwic to on, niestety jak poszlismy dogadac sią, jaki autokar potrzebujemy to usłyszelismy, żeby mu głowy nie zawracac no masakra po prostu...
po takim tekście wszystkiego sie odechciewa... na to mój Adam stwierdził, że to nasz wesele i będzie tak ja mu chcemy a jak jemu sie nie podoba to przychodzic nie musi i , że nie zyczyny sobie zadnych wyskoków...
potem trzasnięcie drzwiami i ....
zrobiło mi sie bardzo przykro, bo nie wiem do czego on bije, czy to źle, że umiemy radzić sobie sami???
potem do pieca dołożyła moja mama...usłyszałam, że sie nia nie interesuję, że nie pytam jak sobie radzi (jest wdową) finansowo i ze zdrowiem, że nic mnie nie interesuje...a ja nie daej jak 5 dni temu chciałam z nia pogadac, bo widziałam, że coś smutna jakaś jest o ona na to że ma doła ale nie może powiedzieć dlaczego, oczywiście dodała, że nie chodzi o kasę czy zdrowie tylko o nią sama... nie chciała wiecej nic powiedzieć więc na zakończenie rozmowy zapytałam ją czy jak ja mam doła to ona chce wiedzieć odpowiedziała, że tak ja na to dlaczego, aona, że się martwi i że jest moja matka i chce wiedzieć więc ja na to, że to działa w dwie strony i że jak jej jest źle to ja tez to przeżywam...
a wczoraj wyjazd, że ogólnie i w skrócie jestem wyrodnym dzieckiem ;(
co ja robię źle???
wyć mi się chce...
oj sie rozpisałam