Hmm dobry temat, dobre pytanie- choć wnioski z niego zawsze są dla mnie dołujące...
Gdybym za niego wyszła, byłabym sfrustrowaną żoną człowieka któremu nic w życiu nie wychodzi, który nie ma oparcia w rodzinie, który swoje żale zostawia w górach narażając życie podczas wspinaczki, za nic mając ludzi którzy się martwią- także pewnie byłabym już wdową...
Bałabym się swoich sukcesów bo on się targnie na swoje życie a jednocześnie byłabym zamknięta w domu, odcięta od świata, bo cały świat tylko czeka aby się ze mną przespać- taka normalnie sexbomba jestem

o spotykaniu z kimkolwiek mogłam zapomnieć, o ubieraniu kobiecym również- bo to prowokacja i tylko on ma prawo do mojego ciała...
człowiek bez ambicji i bez przyszłości...
Z tego co wiem wyjechał do anglii, tam poznał jakąś ukrainkę z którą w tajemnicy przed wszystkimi się ożenił w Polsce- pewnie potrzebne jej było pozwolenie na pracę w UE. Zwieńczeniem tej uroczystości był obiad w budce z zapiekankami przy dworcu- dramat.
Ponoć wrócili potem do Anglii- ona zaszła w ciążę- z braku środków do życia usunęli na Ukrainie.
Ślad po nich zaginął.
Jak czytam to wszystko i wyobrażę sobie siebie na tym miejscu to aż mam dreszcze.
Wyjechałam na studia, zerwałam całkowicie kontakty- teraz mimo że nie mam pracy, nie mogę zajść w ciążę muszę przyznać że JESTEM SZCZĘŚLIWA u boku męższczyzny który mnie kocha ale nie jest chorobliwie zazdrosny, który lubi się mną pochwalić, który ma ambicje zostać kimś- jednocześnie nie zapominając o tym że jesteśmy razem już na zawsze.
Grzesiu kocham Cię
