Ja wyprowadziłam się z domu rodzinnego zaraz po maturze. Rodzicom oznajmiłam, że zamierzamy zamieszkac z M ze sobą. On wyjechal na studia 2 lata wczesniej, ja "dojechalam" do niego i zamieszkaliśmy razem. Koledzy, ktorzy z nim mieszkali wyprowadzili się na stancję. Najgorzej to wszystko zniósł chyba mój tata, który nie mógł się pogodzić nie z tym, że zamieszkam z M przed ślubem, ale z tym, że ja im TYLKO oznajmiłam, a nie spytałam. No, ale w końcu dotarło do niego, że jego mała córeczka już nie jest mała i ma zamiar się usamodzielnić. I niech się cieszy, że tak się stało, bo inaczej byśmy się chyba w końcu tak pokłócili, że już więcej się nie odezwali. A mama...mama mnie rozumiała, przynajmniej tak mi się wydawało, bo nigdy nie powiedziala nie, a sama była za tym, że należy się przed ślubem poznać.
No i tak jak Ty
met piszesz, że płaczesz po kątach z powodu rozstania, tak ja płakałam, bo już chciałam mieszkać z Michałem. Jak zdałam wszystkie egzaminy maturalne, moi rodzice polecieli na wakacje, a ja w ten sam dzien sie zapakowalam, przewieźliśmy z M meble, jakie odziedziczylismy po rodzicach w ramach ich przeprowadzki do domku i juz nas nie bylo

Pamietam tylko, że było mi bardzo przykro, bo jak oni wrócili, ja dopakowalam rzeczy a oni siedzieli z rodzinka i jakby nigdy nic opowiadali o wakacjach. To nic, że ja się wyprowadzam...w końcu to tylko 40 km.
Na początku jeździliśmy co tydzien, pozniej coraz rzadziej. Czasami rodzice odwiedzają nas, czasami my ich. Jest fajnie, ale tam, nie czuję się już jak u siebie...i chyba nigdy do końca nie czułam, bo razem z nimi w domku mieszkalam ok 4-5 m-cy, a ze kojarzyly mi się z nim baaardzo przykre doświadczenia, nie czułam się tam do końca dobrze.
No to chyba na tyle...
Trzymam kciuki!
I zapomnialam do pisac, ze sobie NIE wyobrazam mieszkac pod jednym dachem z rodzicami, mężem, dzieckiem i psem. Dla mnie to nie zdrowe i może prowadzić do wielu niepotrzebnych kłótni itp. Jak jedziemy na weekend, to już niezdrowa atmosfera się robi. My mamy swoje przyzwyczajenia, rodzice także zupelnie inne niz my, wiec w jednym domu nie da się pogodzić dwóch różnych światów,