Autor Wątek: Wyprowadzka z rodzinnego domu...  (Przeczytany 19595 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline megan

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3559
  • Płeć: Kobieta
  • Miłość jak rewolucja - nie udaje się słabym.
  • data ślubu: 4 sierpnia 2007
Odp: Wyprowadzka z rodzinnego domu...
« Odpowiedź #30 dnia: 20 Maja 2008, 22:00 »
metus - ja ciebie rozumiem - moj ojciec byl w podobnym wieku jak sie urodzilam ... ale - trzeba zyc wlasnym zyciem a taki krok jaki wy teraz podejmujecie da wam szanse wlasnie na to :)
wierz mi - bedziecie szczesliwsi u siebie i pewne aspekty zycia nabiora innych kolorow :)
trzymam kciuki za powodzenie misji 'nowy domek' i sciskam serdecznie ;)



Offline Mariolka
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 16728
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 23 kwietnia 2005 r.
Odp: Wyprowadzka z rodzinnego domu...
« Odpowiedź #31 dnia: 20 Maja 2008, 22:02 »
a Rybka nie napisała tego złośliwie.
jest psychoanalitykiem(jak nic nie przekręciłam...) i widocznie wyłapała pewne rzeczy z krótkiego opisu...
"Dwie rzeczy są nieskończone:Wszechświat i głupota ludzka, chociaż przy tym pierwszym nie upierałbym się" A.Einstein

Offline met

  • Młoda Żonka
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 4643
  • Płeć: Kobieta
  • Amor Vincit Omnia
  • data ślubu: [size=
Odp: Wyprowadzka z rodzinnego domu...
« Odpowiedź #32 dnia: 20 Maja 2008, 22:06 »
Mariolko, stanę na rzęsach, żeby być jak najbliżej i jak najczęściej :-)
Wiem, że ta wyprowadzka oprócz szkoły samodzielności sprawi, że moje wspaniałe stosunki z Rodzicami staną się jeszcze cudowniejsze (buahaha, zrobi się tak słodko, że aż zemdli :P), nabiorą dojrzałego charakteru i generalnie wszystko będzie cacy.

Swoją przyszłość i tak wiążę z Gryfinem. Nienawidzę Sz-na jak psa dingo.

Jak tylko nasza zdolność kredytowa będzie większa, a sytuacja finansowa będzie korzystaniejsza, zamierzamy stawiać dom i wtedy od razu zabieramy Rodziców do siebie.
Nie ma innej opcji.
Pytanie tylko, jak długo trwać będzie wynajmowany etap przejściowy ;-)

Offline :martyna:
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 17583
  • Płeć: Kobieta
Odp: Wyprowadzka z rodzinnego domu...
« Odpowiedź #33 dnia: 20 Maja 2008, 23:09 »
Ja wyprowadziłam się z domu rodzinnego zaraz po maturze. Rodzicom oznajmiłam, że zamierzamy zamieszkac z M ze sobą. On wyjechal na studia 2 lata wczesniej, ja "dojechalam" do niego i zamieszkaliśmy razem. Koledzy, ktorzy z nim mieszkali wyprowadzili się na stancję. Najgorzej to wszystko zniósł chyba mój tata, który nie mógł się pogodzić nie z tym, że zamieszkam z M przed ślubem, ale z tym, że ja im TYLKO oznajmiłam, a nie spytałam. No, ale w końcu dotarło do niego, że jego mała córeczka już nie jest mała i ma zamiar się usamodzielnić. I niech się cieszy, że tak się stało, bo inaczej byśmy się chyba w końcu tak pokłócili, że już więcej się nie odezwali. A mama...mama mnie rozumiała, przynajmniej tak mi się wydawało, bo nigdy nie powiedziala nie, a sama była za tym, że należy się przed ślubem poznać.

No i tak jak Ty met piszesz, że płaczesz po kątach z powodu rozstania, tak ja płakałam, bo już chciałam mieszkać z Michałem. Jak zdałam wszystkie egzaminy maturalne, moi rodzice polecieli na wakacje, a ja w ten sam dzien sie zapakowalam, przewieźliśmy z M meble, jakie odziedziczylismy po rodzicach w ramach ich przeprowadzki do domku i juz nas nie bylo :) Pamietam tylko, że było mi bardzo przykro, bo jak oni wrócili, ja dopakowalam rzeczy a oni siedzieli z rodzinka i jakby nigdy nic opowiadali o wakacjach. To nic, że ja się wyprowadzam...w końcu to tylko 40 km.

Na początku jeździliśmy co tydzien, pozniej coraz rzadziej. Czasami rodzice odwiedzają nas, czasami my ich. Jest fajnie, ale tam, nie czuję się już jak u siebie...i chyba nigdy do końca nie czułam, bo razem z nimi w domku mieszkalam ok 4-5 m-cy, a ze kojarzyly mi się z nim baaardzo przykre doświadczenia, nie czułam się tam do końca dobrze.

No to chyba na tyle...

Trzymam kciuki!
I zapomnialam do pisac, ze sobie NIE wyobrazam mieszkac pod jednym dachem z rodzicami, mężem, dzieckiem i psem. Dla mnie to nie zdrowe i może prowadzić do wielu niepotrzebnych kłótni itp. Jak jedziemy na weekend, to już niezdrowa atmosfera się robi. My mamy swoje przyzwyczajenia, rodzice także zupelnie inne niz my, wiec w jednym domu nie da się pogodzić dwóch różnych światów,

Offline tylunia
  • You are my person brand of heroine
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 7299
  • Płeć: Kobieta
  • Ludzie mają pewną wspanialą ceche. Zmieniają się.
Odp: Wyprowadzka z rodzinnego domu...
« Odpowiedź #34 dnia: 23 Maja 2008, 11:26 »
i ja zawitalam w twoim watku - u mnie obylo sie bez stresu - na poaczatku po slubie mielismy wyjechac na stale do Wloch pozniej sytuacja sie zmianila od maja czekalo na nas Nasze mieszkanko - co nas powstrzymywalo przed wyjazdem...pozniej nie zdecydowalismy sie na wyjazd z powodu bardzo ciezkiej choroby mojej mamy i tak zostalismy w szczecinie i po slubie jeszcze 2 miasiace mieszkalismy z rodzicami ( a raczej tata bo mama w tym czasie byla w szputalu) i codziennie remontowalismy sami z tata nasza kawalerke pozniej przewiezlismy rzeczy z mojego pokoju - spokojnie wszyscy oswoili sie z mysla ze sie wyprowadzamy ba moja mama zaczela obmyslac jaka sobie zrobi sypialnie w moim pokoju - pomogli nam sie urzadzic - ja od zawsze chcialam mieszkac sama - dlatego ze jestem jedynaczka i mialam bardzo duze ograniczenia ( wedlug mnie) a chcialam w koncu decydowac o sobie - dlatego po slubie wiedzialam ze nie bede dlugo mieszkala z rodzicami stad ten wyjazd do wloch a pozniej przeprowadzka - teraz jest dobrze - kiedy mam ochote jezdzimy do nich mamy kontakt na gg ale zawsze kiedy wracam do naszego m jestem u siebie i kiedy posprzatam to posprzatam kiedy chce to zjem... i uwielbiam to nasze gniazdko  ;D