Jakiegoś pecha miałam do tego wesela od samego początku!!! Zapomniałam wziąć lokówkę, balsamy, nabłyszczacz do włosów itp. ale o aparacie pamiętałam! W sobotę rano zrobiłam sobie tipsy, tj. koleżanka mi zrobiła, pomalowałam się ufryzowałam, ubrałam i ledwo zdążyliśmy... Nie robiłam zdjęć podczas ślubu, bo nie dość ze był kamerzysta i fotograf to jeszcze tłum paparazzich wokół młodych... nie podoba mi się to! Każdy gość z cyfrówką wyskakuje przed parę młodą i że w ogóle ich nie widać później na zdjęciach, a przecież po coś sie bierze tych profesjonalistów!!! Po ślubie przyszedł czas na sypanie wszystkiego co kto miał przy sobie na Młodych. Tylko ja miałam płatki róż, a szkoda bo super to wyglądało i Młodej we fryzurę sie nie wbijało jak ryz na przykład

Zostaliśmy żeby zdjęcie sobie zrobić z parą przed kościołem, już po gratulacjach i wtedy odjechał nam autobus, który wiózł gości do sali weselnej oddalonej jakieś 20 km. Na szczęcie brat nas zawiózł tam, ale ja zostawiłam w samochodzie aparat

i tym sposobem mamy tylko jedno zdjęcie ze ślubu mojej świadkowej. Żeby smieszniej było to Grzech wygląda na nim jak wokalista Budki Suflera- człowiek kwadrat

Zresztą same oceńcie