Witam
Napisałam na powitaniach ale chyba bardziej siebie widzę tutaj
Kilka słów o Nas :
Mam na imie Kamila mam męża Krzysztofa jesteśmy małżeństwem od prawia 9 lat przez około 6 lat wytrwale walczyliśmy o maluszka , a życie nas nie oszczędzało i podkładło mase kłód pod nogi ale My sie nie poddamy walczyliśmy i walczyć będziemy nadal. W końcu w sylwestra 2006 roku zobaczyliśmy ponownie dwie piękne kreseczki i zagościło pod naszymi serduszkami szczęście przeogromne i strach zarazem Misiek dbal o mnie jak tylko potrafił przez całąciążę a Ja starałam sie uwazać na wszelkie sygnały mojego ciała i maluszka i jak tylko odbierałam sygnały że myszę wystopować i zwolnić to zaraz siadałam albo zaliczałam drzemeczkę

( poniewaz byliśmy w trakcie wykańczania domku to pomagałam mężowi jak zawsze przy wszystkim nawet przy ocieplaniu domku i tapetowaniu- ale tak jak wyżej pisałam z umiarem i rozwaga). Mielismy wyznaczony termin porodu na 11.09.2007 ale Jakub nie spieszył sie tak mu było u mnie dobrze że chyba mogę tak napisać iż sama zmusiłam go do przyjścia na świat

ale o tym za chwilę . Teraz Kubuś jest juz dużym chłopakiem Ja wracam do pracy i ból kroi me serce a zarazem strach jak to będzie choć moja mama niby zgodziła sie zostać z Kubą ( bo potrzebowaliśmy jaj pomocy tylko przez dwa dni w tygodniu - pozostałe dni miś sam sie zajmie Kubula- ale w te dni zalicza 12 lub 13 w pracy)
Jednakże czuję że nie będę mogła na nią liczyć zbyt długo
Gdy Kuba skończył 4 miesiace dostaliśmy od doktorka zielone światełko na nowe starania no i co i nic znów nam nie wychodzi ale nie poddamy sie i kiedyś napewno zobaczymy jeszcze te piekne dwie kreseczki a Kubuś będzie miał rodzeństwo jesteśmy tego pewni

Dobrze narazie tyle a za chwile pare słów o porodzie który był dla Nas przeogromnym zcementowaniem związku no i jak sie uda to kilka fotek aby sie przedstawić

wiem ze foremki to lubią najbardziej


