zadzwonię jutro do mojej kadrowej i się zapytam czy jest jakiś przepis na to, że ciężarne powinny być zwolnione z dyżurów... jak tak to podam Ci gdzie tego szukać.
Asienko - będę Ci baaaaaaaaaaaaaaaardzo wdzięczna, bo te dyżury mnie męczą bardziej niż same lekcje. A kiedy krzycze na dzieciaki to czuję, że dzidzia się rusza - ona chyba się stresuje jak ja tak głos podnosze...
Dosiado po 1 piękny tytuł wątku..ujmujacy bardzo!!!!!
Dziękuję Marta

Normalnie się zarumieniłam

A widzę, że byłaś po 22 i nic nam nie napisałaś... oj lanie się należy Pani
Pszepraszam, ale prosto od lekarza lecielismy na urodzinki do teściowej i kiedy wróciliśmy byłam totalnie padnięta, a dzis po 6.oo pobudka

NO TO CZAS NA RELACJE!!!
Może jakoś w punktach to ujmę, będzie bardziej "estetycznie" (śmieją się ze mnie i w pracy i w domu, że ja taka Helga jestem i muszę mieć wszystko uporządkowane - coś w tym jest...

1. Dzidzia waży 406g i mierzy 22 cm (nigdy nie przypuszczałam, że takie malenstwo może sprawić tyle szczęścia...)
2. Wszystkie części ciała naszego maleństwa w porządku - serduszko pika jak szalone, nerki i żołądek w porządku, wszystko inne też na swoim miejscu! Powiem Wam szczerze, że najbardziej się obawiałam, że lekarz powie, że cos jest nie tak. Ale on nam wszystko dokładnie pokazał, opwiedział i na koncu odnotował mi w karcie "anatomia płodu prawidłowa" - trzy krótkie słowa, które tak wiele znaczą...
3. Łożysko na ścianie tylnej, dojrzałość I stopnia.
4. Położenie na razie pośladkowe, ale gin uspokajał, że na tym etapie jest to całkiem normalnie i bliżej finiszu się odwróci (mam taką nadzieję).
Podczas podglądania dzidzi ja miałam łzy w oczach, a mój mąż normalnie tak się wpatrywał w ekran monitora, że chyba podczas nawet najlepszego meczu w telewizji nie była tak zafascynowany. No i mowę mu odebrało. Był ze mną pierwszy raz razem w gabinecie i przed wizyta przygotował sobie mnóstwo pytań, a po wejściu z wrażenie chyba go zatkało i prawie wcale się nie odzywał. Chyba kiedy ujrzał to nasze maleństwo to w pełni sobie uswiadomił, że niedługo zostanie tatusiem

no to ja jestem baaaaaaaardzo ciekawa czy to lewek czy mała lwica
No więc gin się nas pyta ( jak już oczy, nos, usta, żołądek, wątrobę i nerki (uffffff) obejrzelismy) czy chcemy znać płeć. Ja na to (bo mój mąż z zachwytu chyba niezbyt kontaktował

, ze tak. A on mi się pyta, co mój instynkt macierzyński na to? Ja cały czas byłam przekonana, że to dziewczynka, ale na kilka dni przed wizytą coś mi zaczęło podpowiadać, że to jednak syn będzie, więc mówię z przekonaniem "syn". A gin na to, że syn owszem, ale..... następnym razem, bo on widzi wyraźnie, że to córka

A więc jednak mała lwica sie szykuje

ale się rozpisałam, ale szczęscie mnie rozpiera ze wszystkich stron

A na koniec najlepszy tekst gina na zakończenie wizyty. Rozmawialiśmy o szkole rodzenia i cos tam o porodzie zaczęliśmy - pytał się czy razem planujemy rodzić i ja coś wspomniałam, że zaczyanm się powoli bać jak to będzie. A on na to: "Nie ma obawy, samo weszło to samo wyjdzie"

To był tekst dnia!
Zaraz będą fotki. Obiecuję