SZCZERZE ODRADZAM ORGANIZOWANIA PAŃIEŃSKIEGO W GRAND CRU!
Mój panieński w Grand Cru był okropny!!!
Rezerwowałam salę "bibliotekę" w dniu 08 maja na grupę 10 dziewczyn, wybrałam menu, patery, napoje itp.
Menadżer (tzw manager) który przyjmował rezerwacje (Pan Grzegorz) zapewnił mnie o przystrojeniu stołu, stworzeniu klimatu odpowiedniego do wieczoru panieńskiego- zapłaciłam 50 zł, aby rezerwacja nie przepadła miałam przyjść do lokalu przed 21.30.
Wraz z swiadkową przyszłyśmy już o 20.10. Przeżyłyśmy SZOK.
2 złączone stoliki przykryte brudnymi, dziurawymi serwetami z butelkami z wypalonymi świeczkami i 10 szklankami jako jedyna ozdobą.
Stoliki były dwa, obdrapane metalowe krzesła z poprzyczepianymi poduszkami w kratkę ustawione "na sobie" tak że oparcia nachodziły na siebie.
Zapytany kelner stwierdził że on nic nie wiedział, że coś miało być przygotowane.
poprosiłyśmy żeby przyszedł menadżer. Facet zjawił się kwadrans później mówiąc że on ma inne sprawy na głowie..(zapewne ważniejsze niż klienci)
stwierdził że tak wygląda rezerwacja a panieskie to tylko zwykłą rezerwacja, stoły nie są brudno bo to przecież tylko wosk a serwety nie są dziurawe tylko przetarte (w wielu miejscach na wylot.) Zaczął reką (!) zgarniać z serwet kawałki wosku odpadajacego z butelek. Przy okazji zostałam pouczona że na stołach leżą obrusy a nie serwety, poinformowano mnie że w sobote zawsze się daje takie obrusy bo goście i tak je poprzypalają. (!!!)
Poza tym facet arogancko stwierdził że drugi menadżer nie poinformował nikogo o tym że ma być cos przygotowane. I tyle.
I sobie poszedł.
Zostałam z 2 kelnerami, donieśli 1 stolik by mozna normalnie siedzieć, sama poprosiłam by zmienili serwety na czyste, niestety dzirawych serwetek nie można było zmienić na inne ponieważ cytuję "pralnia nie dowiozła".l
Znalazł się 1 normalny świecznik. W miedzyczasie 1 kelner zniknął.
Po dłuższych negocjacjach wytłumaczyłam kelnerowi, że do wysokich szklanek to nalewa się wodę, a do piwa to poproszę pokale. Na moją kolejną prośbe do kolacji podano duże talerze a nie małe deserowe..
Niestety to proszenie, wykłócanie się i caqłkowite lekceważenie połączone z arogancja sprawiło, że stwierdziłam że poczekam przy wejsciu do lokalu razem z dziewczynami..swiadkowa je tam przytrzymywała żeby nie weszły do tego bałaganu.. MENADŻER WIDZĄC JAK IDĘ DO WYJŚCIA ZAWOŁAŁ "DO WIDZENIA" - WYOBRAŻACIE SOBIE? - wcale się nie przejął że mogę być tak niezadowolona, by aż w ostatniej chwili zrezygnowąc z rezerwacji i odwołać swój panieński w tym lokalu!!!
w końcu o 21.15, ponad godzine od mojego przyścia weszłyśmy wszystkie do salki.
posiedziałyśmy, przyszedł kelner przyniósł wode i piwo, pater z serami i wędlinami nie było. Same musiałyśmy za nim wołać żeby przyjąła zamówiebnie na kawy itp
Pojawił się Pan Grzegorz który przyjmował moją rezerwacje, przeprosił że nie przekazał inf co zamówiłam. Powiedziałam że teraz nie mogę rozmawiać bo mam gości (wszystko odbywało się w rogu salki)
Po jakimś czasie kelner przynióśł patery z serami. Znów minęło trochę czasu i przyniósł patery z "mięsami pieczonymi". Których nie można było przeżuć!!
Poprosiłam kelnera by zaniósł Panu Grzegorzowi na talerzyku kawałek niejadalnego mięsa. Po kilku minutach kelner wrócił, zabrał patery i przyniósł z innnym mięsem, grillowanym i jadalnym.
Ze wzgledu na całe zajscie dostałm rabat tak że za te kilka kaw nie płaciłam.
Żałuję że nie zrobiłam zdjęcia tych brudnych serwet obdrapanych starych krzeseł i kilku szklanek jako wystroju..
Arogancja i lekceważenie obsługi..
moje nerwy i prośby o rzeczy które powinny być oczywiste - tego zdenerwowania nie da się opisać a to miała być moja niepowtarzalna impreza!!
PS mój Krystian w poniedziałek rozmawiał z menadzerem i zamówił piosenkę dla mnie - o północy miało być puszczone "Jedna na milion" z dedykacją dla mnie od niego.. oczywiscie nie puszczono tej piosenki, byłam na parkiecie od 11,40 do 1, bo K. prosił bym była na parkiecie około północy.
SZCZERZE ODRADZAM ORGANIZOWANIA PAŃIEŃSKIEGO W GRAND CRU!