Ech wiecie co, mój mąż stwierdził, że mieszkanie w jednym pokoju z dzieckiem to nie jest żaden problem. jak go zapytałam gdzie zamierza zmieścić wózek, łóżeczko i inne duperele to powiedział, że wynajduje problemy. Po drugie dziecko potrzebuje spokoju a nie kręcenia się po pokoju i ciągłych hałasów. Nie rozumiem mojego męża, nie wiem jak można tak lajtowo podchodzić do tej sprawy. Oczywiście całość wyszła wtedy gdy zaczęłam naciskać na kupno swojego mieszkania. Wspólna kuchnia z teściową i jeden pokój dla nas na górze mnie męczy. nie mam już siły i chodzę coraz mocniej wkurzona. Nie rozumiem jak on chce to wszystko pogodzić z dzieckiem. nie rozumiem.