Artykuły powiązane

- Studio 535 Piotrowski, to nazwa, która stosunkowo niedawno pojawiła się na szczecińskim rynku, ale nie należy Pan do debiutantów…
ZP - To prawda. Fotografią zajmuję się od dawna. Jest to przekaz rodzinny. Pamiętam mojego ojca, gdy mieszkaliśmy jeszcze na Śląsku, jak wykonywał zdjęcia grupowe i indywidualne w szkołach. W domu, w łazience mieściła się ciemnia i odbywały magiczne dla mnie obrzędy. Z białej kartki papieru zanurzonej w jakimś płynie wyłaniał się obraz. Moim pierwszym zdjęciem, o ile dobrze pamiętam, był portret… krowy.
- Po wielu latach postanowił Pan zająć się fotografią profesjonalnie. W jaki sposób pogłębiał Pan swoją wiedzę i umiejętności?
ZP - Skończyłem studia na architekturze, ale cały czas moją pasją była fotografia. W 1991 roku dowiedziałem się, że w Łódzkiej Szkole Filmowej przy Wydziale Operatorskim powstaje Wyższe Studium Fotografii. Zostałem studentem pierwszego rocznika. Był to bardzo ważny okres w moim życiu, który procentuje do dzisiaj. Poznałem wiele znaczących postaci związanych z fotografią i filmem, zrobiłem dużo ciekawych zdjęć, no i odkryłem u siebie zamiłowanie do reportażu i fotografii portretowej. Uczestniczyłem w kilku zbiorowych wystawach w Polsce i w Niemczech. Jeśli chodzi o Szczecin, to być może zostałem ostatnio zapamiętany jako autor wystawy "Stoi na stacji lokomotywa" w nieistniejącej już, niestety, "Café Galerya".
- Dlaczego postanowił Pan skupić się teraz na fotografii ślubnej?
ZP - Fotografia reportażowa jest moim ulubionym sposobem wyrazu, a ślub jest szczególnym dniem w życiu młodej pary. Duże natężenie emocji i wzruszeń powoduje, że pomimo wcześniejszych planów i drobiazgowych ustaleń, wydarzenia tego dnia są nieprzewidywalne. Bardzo lubię zapisywać swoim aparatem te ulotne chwile, momenty, które często umykają uwadze, a nigdy już nie powrócą. Przyjemnie jest też pomyśleć sobie, że prawnuki pary młodej będą kiedyś z zainteresowaniem oglądać album swoich przodków w trakcie podróży poślubnej na Księżyc.
- Ale przecież fotografia ślubna, to nie tylko reportaż…
ZP - To prawda. Często towarzyszę parze młodej już od momentu przygotowań do ślubu, rejestruję przebieg ceremonii ślubnej oraz weselne szaleństwa. Innym elementem pracy są sesje fotograficzne studyjne oraz w plenerze. Niekiedy udaje się znaleźć trochę czasu w dniu ślubu i zrealizować miniplener w tym dniu. Czasami udaje się to dopiero po ślubie. Jest wtedy większy luz, więcej czasu, no i wybrać można się w różne, odległe nawet miejsca. To samo dotyczy zdjęć studyjnych. Decyzje zapadają jednak dużo wcześniej, niekiedy po tzw. Sesji przedmałżeńskiej (próbnej), którą wykonujemy np. na miesiąc przed dniem ślubu.

Ze Zdzisławem Piotrowskim rozmawiała Małgorzata Tatarczuk