Od rana Pan Młody szczęśliwy, w domu swojej mamy, ubierał się do ślubu...


... razem ze świadkiem tak się przejęli, żeby nawet butonierkę sami przypięli

A tymczasem Panna Młoda, przy pomocy najlepszej świadkowej pod słońcem, również "gotuje" się do Wielkiej Chwili....
... kolczyki...

.. zapinanie sukienki....

.. pończochy...

.. podwiązka...

... i uśmiech do fotografa


Błogosławieństwa rodzice udzielili nam na stojąco. Bardzo nie chciałam klękać przez nimi, bo z takim patriarchatem mi się to kojarzy. A tak wyszło bosko i "na luzie". Zdjęć nie będzie z tego momentu. Moja mam się popłakała, reszta była dzielna

Ogólnie było wesoło
Nadszedł czas wyjścia z domu....

... a że pod klatką schodowa kałuże były (w końcu padało, a wręcz lało całe rano), także Pan Młody musiał przenieść swoją przyszłą żonę.
