Mój dzień rozpoczął sie pobudką o 7.30
Nie wstałam dlatego, ze musiałm (fryzjera miałam dopiero na 11) ale dlatego że sie wyspałam
Dziwiłam sie jak spokojnie przeżyłam i przespałam nocke z 13 na 14 kwietnia bo jak zasnełam około 23.30 tak do rana ani razu sie nie obudziłam. Z opowieści mojego juz męża wiem, ze jego nocka była troche tragiczna bo długo nie mógł spać i budził sie w nocy kilka razy.
Zjadłam śniadanko i....snułam sie o domu bo do fryzjera było jeszcze duzo czasu. Wyjechałm gdubo przed czasem (a nóż będą korki ?? - nie było
) i juz o 10.30 byłam w salonie fryzjerskim - korzystając z pięknej pogody i tego że jeszce duzo czasu kupiłam sobie błyszczyk i batoniki (bo byłam głodna).
Wizyta u fryzjera troszke sie przeciągała bo włosy nie chciały mi schnąć (akurat tego dnia !
) ale w koncu około 113.30 pedem, łamiąc po drodze kilka przepisów pognałam do swiadkowej a potem do domku
znów głodna zrobiłam sobie bułke i zaczełam sie malować
(podziwiałam swoje zdolnosci bo makijaz do 6 rano trzymał sie bez zarzutów a wesele było intensywne)
Potem ubieranie, sesja foto - kamera:)
W końcu w drzwach pojawił sie ON - mężczyzna, z którym miałam spędzic całe życie.... jak go zobaczyłam to poczułam sie jak mała dziewczynka... nie wiemdziałam co mam zrobić... w gardle poczułam suchość, delikatnie sie usmiechnełam, dostałam buziaka i usłyszałam od Maćka, ze wyglądam pieknie
Jeden usmiech i juz mogłam spokojnie oddychać. Wręczył mi bukiet, spojrzeliśmy sobie głęgoko w oczy i
odetchneliśmy....
Błogosławaieństwo przebiegło nad wyraz spokojnie i ruszyliśmy w droge do koscioła by ślubować sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską....
cdn