Drogie dziewczyny! Długo siedzialam i myslalam nad tym jak mam opisac swoja trudna i niezrozumiala do konca dla mnie sytuacje. Dlatego prosze Was o pomoc w rozwiazaniu tego problemu. Otóż mezatka jestem od 2 lat, a od ponad roku bardzo pragne miec dzidziusia,ale moj maz- Piotrek wciaz zwleka z ta decyzja,tlumaczac sie, ze musze najpierw skonczyc studia (w marcu sie bronie). Na poczatku to byl jedyny powod dla ktorego nie chcial dzidzie. Po drodze dowiedzialam sie, ze jednak nie tylko studia ale i potrzebne sa pieniadze (ja tak nie uwazam,bo jelsijest milosc, to wszystkiemu mozna podolac). Wiele osob najpierw pytalo sie mnie kiedy bedziemy sie starac o dzidzie, ja zawsze odpowiadalam: spytajcie mojego meza, bo to on zwleka z ta decyzja. Pozniej obojga nas pytano, ja milczalam (bochcialam uslyszec co maz odpowie) a Piotrek tlumaczyl sie szkola. Calkiem niedawno dowiedzialam sie (poprosilam przyjaciolke zeby go podpuscila) to odpowiedzial ze mysli ze za 2 lata bedziem dobry moment. Kiedy poszlismy na zakupy, spotkalam kumpele ze szkolnych lat i zapytala sie czy dzidzia jest juz w drodze? Piotrek odpowiedzial, ze nie ma czasu na to, i sie lekko usmiechnal. Czytajac to, napewno zauwazacie, ze za kazdym razem odpowiadal kazdemu inaczej. Tak wiec czy rozmowa z mezem pomoze mi w rozwiazaniu tego problemu? Chwilami boje sie z nim rozmawiac na ten temat slyszac jego rozne dopowiedzi a (moze dlatego ze nie chce uslyszec prawdy, ktora moze mnie zabolec?) Nie wiem co mam myslec o tym, i o jego zachowaniu? Chcialam zaznaczyc, ze Piotrek jest ode mnie starszy o 9 lat i to jemu powinno bardziej zalezec niz mi. Pozdrawiam. Czekam.