Etam odważny. Powiedziałabym raczej pomysłowy
Choć ona uważa że to ja go poderwałam - tylko on tak uważa
nnniuniek mamy wesele w ośrodku "Międzycechowy" przy ulicy Spokojnej 1 - to jest na wyjeździe z Międzywodzia w stronę Międzyzdoji. Miło mi że masz tego samego dnia co ja ślub. A może w tym samym kościele?
Co do zaręczyn o które prosicie - to to jest jeszcze dłuższa historia
Jacek oświadczał się w zasadzie 2 razy (nie licząc zaręczyn oficjalnych przy rodzicach)
Pierwsze były bez pierścionka. Spontaniczne, gdyż dwa tygodnie później miał jechać do Angli - do pracy. Wybraliśmy się w Policach na rowery. Zatrzymaliśmy się na polanie i usiedliśmy na trawie. Przytulił mnie do siebie
i rzekł "wiesz, że Cię bardzo kocham? Chciałbym żebyś została moją żoną." Ja zaniemiałam bo nie spodziewałam
się tego, akurat teraz. "Jeśli tylko się zgadzasz to zaraz wsiadamy w samochód i jedziemy kupić pierścionek."
Miałam łzy szczęścia w oczach. Jako, że wyjeżdzał do Angli, pomyślałam, że to dlatego. Wówczas plan był taki
że wraca na stałe dopiero za 2 lata, a sami wiecie że przez dwa lata wiele może się zmienić.
Dlatego powiedziałam "Też Cię bardzo kocham i chciałabym zostać Twoją żoną, ale jak wrócisz z Angli wrócimy do
tematu" Wiem, wiem głupio to zabrzmiało, ale nie chciałam by to Anglia była powodem zaręczyn
Okazało się że mój luby wrócił na stałe po 4 miesiącach i to jeszcze zrobił mi ooooooogromną niespodziankę.
Zaręczyny, tym razem z pierścionkiem i kwiatami, odbyły się w 2 dni przed moimi urodzinami - w dniu, w którym
je świętowaliśmy. Zaprosił mnie do hotelowej restauracji pod pretekstem, że to urodzinowa kolacja.
Po tym jak kelner wziął od nas zamówienie, Jacek wyszedł niby do toalety. Tak napawdę poszedł do baru po
kwiaty. Jak je wziął, to słyszałam jak kelner do niego powiedział "Powodzenia" i już wiedziałam co będzie dalej.
Wszedł do sali restauracyjnej z bukietem pięknych róż, ukląkł przy moim krześle i zapytał, nie wiem jak dokładnie
bo byłam w mega szoku i nie pamiętam co dokładnie mówił, ale brzmiało mniej więcej tak: "Kocham Cie nadżycie
jesteś światełkiem mojego zycia co oświetla mi drogę, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?"
To taka skrócona wersja. Oczywiście oczy mi się zaszkliły, ale tym razem powiedziałam "Tak, oczywioście że tak"
No i soczysty pocałunek, założył mi pierścionek na palec i zjedliśmy kolację.
Zapomniałam Wam powiedzieć że mój luby jakieś 2 miesiące wcześniej jak byliśmy w galaxy to zabrał mnie
na wycieczkę po sklepach jubilerskich bym pokazała jakie pierścionki mi się podobają (mamy odmienne gusta).
Powiedziałam mu też rozmiar by gafy nie strzelił. Oczywiście sam kupił ten pierścionek, ale jak go zobaczyłam to
skojarzyłam, że to był jeden z tych co wskazałam
No to takie nasze perypetie z zaręczynami były
Pozdrawiam