Olka1983, Karolla77 miło mi

niby jest jeszcze dużo czasu, tylko ten czas mi tak strasznie ostatnio ucieka że szok

wczoraj na dodatek dostaliśmy zaproszenie na ślub mojej kuzynki- tak więc będziemy mieć 4 wesela przed nami- nic tylko pracować na wesela

Był to czas kiedy ja szalona dwudziestolatka przesiadywałam na necie całe wieczory i pół nocy

zamiast się uczyć

A to dlatego, że kupiłam sobie kompa i od razu podłączyłam neta… Któregoś październikowego wieczora 2003 roku siedziałam na czaterii i gadałam z kim popadnie, jedną z tych osób był właśnie Ł. Zagadał do mnie z pytaniem czy może przeprowadzić na mnie badanie z socjologii- a ja się zgodziłam- to były pytania typu: jak lubię się ubierać, kolor włosów- w ten sposób skubaniec miał już podstawowe info o mnie, a ja głupia naiwniara się dałam

ale rewanż musiał być, czyli tez odpowiedział na moje pytania…Tak się nam fajnie i wesoło gadało, że od rozmów na czacie przeszliśmy do rozmów na gg… i po kilku dniach umówiliśmy się na piwko… oczywiście poszłam, ale wcześniej ugadałam się z koleżanką, że w razie problemów będę do niej dzwonić, nawet wiedziała gdzie idziemy…nie było jednak takiej potrzeby… Moja reakcja na widok Ł. Była: jezuu jaki on wysoki i łysy

Poszliśmy do takiej fajnej knajpki, której już niestety nie ma, pamiętam, że ten czas na piwku leciał jak szalony, przyjemnie się gadało i już wtedy umówiliśmy się na drugie spotkanie… nawet mnie do domu odprowadził, pod samą klatkę

Już wtedy moje serducho mocniej biło na jego widok…
Po kilku dniach umówiliśmy się w innej knajpie znów na piwko, siedzieliśmy, aż do zamknięcia, panie miały nas chyba dość bo zaczęły myć przy nas podłogę, więc się zmyliśmy na spacerek… na cmentarz- bo to było jakoś koło 1 listopada… pamiętam jak idąc cmentarzem się wystraszyliśmy, bo zza grobu coś białego się wyłoniło, a było już ciemno… to był facet w białej kurtce

do tej pory się z tego śmieje….
kiedy nie mogliśmy się spotkać pisaliśmy smsy… majątek na nie straciłam

Na lekcjach to już w ogóle- zamiast pisać i się uczyć to ja pisałam ale smsy

Potem było następne spotkanie i następne. Ktoregoś razu zaprosiłam go do siebie na film: powiedział, że przyniesie komedie- a przyniósł Resident Evil- jak to jest komedia to ja dziękuję

a na dokładkę obejrzeliśmy Helikopter w ogniu. To był dzień, w którym daliśmy sobie pierwszego buziaka, aż miło się wspomina. I tak już nam leci razem ponad 5 lat...