To ja Was trochę zaskoczę.... chyba (oby pozytywnie
). Oboje z mężem jesteśmy wierzący i ślub w kościele to było to, czego najbardziej chcieliśmy..ale ...TE CO ŁASKA spędzało mi sen z powiek. Mój mąż jest strasznie cięty na księży i powiedział, że do nowego auta się nie będzie dokładał albo do paliwa....Udało się nam nie płacić za zapowiedzi moje (bo w mojej parafii braliśmy ślub),a za Artura też nie daliśmy bo jakoś sytuacja tego nie wymagała.Na naukach powiedziano nam,że nikt od nas NIE MOŻE WYMAGAĆ OPŁATY!!! Bo czegoś takiego nie ma.No i teraz opłata za ślub i organistę....Okazało się, co nas jeszcze bardziej zbulwersowało, że ślubami, wszelkimi sprawami z nimi związanymi zajmuje się TYLKO PROBOSZCZ
Dla nas jasne - kasę bierze do kieszeni
No i jak byliśmy donieść ostatnie dokumenty, to ON zapytał "A kiedy ofiarę na kościół damy?"
To ja na to, że przed ślubem damy.Tak nas na naukach poinformowano,że można w każdej chwili. Ale to się proboszczowi nie spodobało...bo cóż...nie on miał mszę odprawiać i kto by dostał kasę?
no ten, który prowadził,rozumiecie? Dodam, iż w naszym dniu ślubu było ich az 4,czyli normalka w sezonie.Czyli od każdej pary po średnio 300 zl,niezły szmal za godzinkę,nie??Toteż mój mąż się zaparł i daliśmy....... 100 złotych
Bałam się okrutnie,że zrobi nam coś na złość, albo coś wykombinuje..ALE NASZ ŚLUB PROWADZIŁ FANTASTYCZNY KSIĄDZ, MŁODY, PIEKNIE MÓWIŁ KAZANIE - DLA NAS NAPRAWDĘ
A przed slubem jeszcze się dowiedzieliśmy, że proboszcz komuś powiedział, że "różnie dają....300,500..." Oszaleć można i za co?
Wolałam zapłacić więcej organiście i kościelnemu.Bo to oni pracują po godzinach i tak dorabiają do chleba.A Księża??? TYLKO AUTA ZMIENIAJĄ....
Nie sugeruję Wam nic, absolutnie,chciałam się tylko podzielić z Wami moją refleksją..... zwłaszcza, że każda złotówka wtedy się liczyła....