e-wesele.pl
ślub, ślub... => Różności Ślubne => Wątek zaczęty przez: Maja w 15 Grudnia 2004, 14:05
-
Prosiłam ale się nie doczekałam ale widziałam propozycję żeby w Różnościach spróbować no to próbuję :P
Moniu ja już czytałak o Twoich zaręczynach, na prawdę niesamowite :oops: Może napiszesz jako pierwsza, ale obie wersje proszę :wink:
Ata wyglądały moje :list_milosny:
--------------------------------------------------------------------------------
Moje zaręczyny odbyły sie w Walentynki 2003 r. w szostym roku naszego bycia razem i były dla mnie kompletną niespodzianką. :shock:
Nigdy przedtem o tym nie rozmawialiśmy była tylko mowa o tym, że w moim przypadku jak zaręczyny to z ustaleniem daty ślubu a nie zaręczyny dla samych zaręczyn i tyle :wink:
Tego dnia mieliśmy się wybrać do teatru ale mój facet stwierdził, że lepiej kino - wkurzył mnie okropnie i nie tylko mnie bo walentynki spędzaliśmy z naszymi przyjaciółmi - też parą. :uscisk:
Przed kinem zaproponował kawiarnię - no to już lepiej pomyślałam , w kawiarni wyrwał mi i mojej przyjaciółce menu i powiedział, że nie będzie czekał na kelnerkę tylko sam zamówi. Tym razem moja psiapsiółka się zirytowała :twisted: bo chciała coś jeszcze domówić. No nic.
Siedzimy, czekamy (zamówiłyśmy lody z gorącymi malinami) a przychodzi kelnerka i stawi a TORT :urodziny: już miałam jej zwrócić uwagę, że nie zamawialiśmy i takie tam.... patrzę a tam jest napis (na tym torcie) "zostaniesz moją żoną ? - oniemiałam :shock:
W tej chwili zjawia się mój facet z bukietem róż :bukiet: , klęka przy wszystkich (lokal pełen) i powtarza pytanie z wrażenia nie wiedziała co do mnie mówi,a on biedny tak klęczy i podsuwa mi pudełeczko z pierścionkiem, trochę się zmieszał jak tak patrzyłam i milczałam ale na prawdę mnie zaskoczył.
I co ja miałam mu odpowiedzieć, oczywiście że się zgodziłam bo bardzo go kocham :calus:
Potem był szampan :drinkuje: i wrociliśmy do niego do domku :przytul:
Dwa dni później były imieniny moje brata; przygotowałam kolację :obiad: a mój narzeczony przyszedł z kwiatami dla mamy :bukiet: i butelką dla taty :piwo_2: i poprosił oficjalnie o moją rękę; rodzice oczywiście się zgodzili
Ślub odbył się 28.08.2004 r. :serce: o czym już zresztą wiecie
-
hehehe :hahaha:
tam jestem anonimowa więc mogłam napisać prawdę..
tu by to nie przeszło :oops:
-
ojoj....
a u mnie bylo tak, ze mieszkalismy ze soba jakis rok mniej wiecej.A.poznal moich rodzicow w zweszle swieta(straszny stres dla nas obojga-z wielu roznych powodow...)gdy moi rodzice poznali A. i polubili go,zaczeli naciskac na slub(tylko ja mialam gadane na osobnosci niestety... :ckm: )wiec to ja zainicjowalam rozmowe o naszej przyszlosci niby tak w formie zartu,i dowiedzialam sie ze A. owszem planuje zareczyny, ale kiedys tam, za miliony lat... w przyszlym roku.podeszlam do tego psychologicznie i zareczyny odbyly sie we wrzesniu tego roku(po dwoch miesiacach od tej naszej rozmowy).
data ustalona, jego rodzice i my wsiedlismy w samochod i pojechalismy do moich, z kwiatami :bukiet: , wodeczka i w najlepszych ciuchach. odbylo sie tradycyjnie, z przyklekiem :blagam: i placzliwym-tak!zakladaniem zlotego pierscionka, ale...powiem wam szczerze, oczekiwalam jeszcze innych oswiadczyn-takich tylko naszych. owszem, dzien wczesniej A.zabral mnie na spacer po Starym Miescie i tam szepnal mi do ucha upragnione slowa, ale zrobil to tak nieporadnie, od razu jak wychodzilismy z domu to wiedzialam co sie swieci :roll: reasmujac-wyobrazalam sobie to wszystko calkiem inaczej, romantyczniej, i ze A. naprawde wymysli cos wspanialego i oryginalnego, zaskakujacego-ale nic z tego. :?
a na tych oficjalnych zareczynach od razu ustalilismy date slubiku,rodziny sie zintegrowaly w calosci, a my potem od razu zaczelismy zalatwiac sale, kosciol, nauki i reszte.
no, to znacie juz moja historie :D :D
pozrawiam serczecznie
-
Nasze zaręczyny odbyły się 31 stycznia tego roku(wieczorem, w przeddzień wyjazdu do rodziców na ferie), po 6 roku bycia razem.Cały dzień wyglądał normalnie, z wieczora mój mąż wyszedł z domu coś tam załatwić i wrócił z różą.Nic nadal nie mówił.Potem spędziliśmy milutki, romantyczny wieczór, upiłam się szampanem (uwielbiam szampana), a kiedy juz kładliśmy się spać..... podjechał na moje ramię malutki czerwony garbusik (TAK, garbusik - pudełeczko na pierścionek) i mój wówczas chłopak zapytał, czy zostanę jego żoną.... :shock: :skacza: To pytanie tak pięknie brzmiało, że musiałam usłyszeć je jeszcze raz.... i jeszcze raz.... i w końcu powiedziałam TAK!!! :skacza: a pierścionek był taki, jaki miałam w marzeniach.Mieszane złoto, brylancik i oczywiście skromny i delikatny.Znał mój gust :D
A następnego dnia po południu pojechaliśmy do rodziców i mojej mamie mąż powiedział: poprosiłem pani córkę o rękę, a ona się zgodziła!! :D Potem tak samo u teściów, a na święta wielkanocne zrobiliśmy spotkanie oficjalne - czyli z kwiatami, winem itd....... Bo w ferie byliśmy tylko tydzień czasu w domu i latalismy całymi dniami za salą, orkiestrą kościołem itd..... Spotkaliśmy się kilka razy z rodzicami wspólnie, ale bardziej organizacyjnie niż oficjalnie.Poza tym nasi rodzice znają się już od kilku lat.
PS. Ja nie chciałam oficjalnych zaręczyn z klękaniem itd.Wolałam tylko takie nasze. Moja mama z resztą też nie odczuwała takiej potrzeby,toteż tak jak było, było super.
-
To teraz może ja opowiem jak to wyglądało u nas ze strony faceta:)
Moja ukochana jest wielką maniaczka podróży.Zresztą poznaliśmy się przypadkiem w Barcelonie na sylwestra dokładnie w 2000 roku.I jesteśmy ze sobą do dziś.W poprzednim roku postanowiliśmy obejrzeć Grecję.Zaryzykowałem kupno pierścionka a wcześniej niby to kontrolnie zmierzyłem jej palec u jubilera.Ułozyłem sobie przemowe,stworzyłem jakiś tam wierszyk i....w najmniej oczekiwanym momencie zwiedzania Akropolu na starym rynku Agorze uklękłem i wszystkiego zapomniałem.Miałem mokre dłonie,sucho w ustach i sam nie wiedziałem co powiedzieć.Stres na maxa.Ale zgodziła się. I to chyba jest najważniejsze.A najlepsze,że zdjęcie które ustawiłem na samowyzwalaczu wyszło jako jedno z najlepszych na karcie.Chyba czuwał nad nami Zeus:))
-
A co mi tam - też się z Wami podzielę :D
Nasze zaręczyny odbyły się 5-go grudnia 2003 tj. w piatek (po 8-miu miesiącach znajomości, a 7-miu miesiącach i 2 tygodniach wspólnego mieszkania).
Byliśmy właśnie w krótkim okresie między sprzedażą jednego auta i zakupem drugiego. Mój narzeczony umówił się ze mną po pracy na placu, na którym pierwszy raz się umówiliśmy. Tam miał go podwieżć i wysadzić kolega, z którym podobno miał oglądać jakieś auto do kupna. Bardzo mu zależało, żębym była punktualnie i mówił mi o tym kilkakrotnie tego dnia, ale nie domyśłałam się niczego. Z pracy ledwo udało mi się wyjść o czasie więc prosto z tamtąd pojechałam na umówiony plac. Śnieżek padał bardzo sympatycznie, ale było dość zimno. Dojechałam na ten plac nawet trochę wcześniej, stanęłam na przystanku autobusowym, a ponieważ marzłam to zaczęłam do niego dzwonić. Odebrał po chwili pytając czy już jestem i powiedział, że on już jedzie. No to czekam dalej. Ludzi na przystanku pełno. I podjeżdza powoli taki biały powozik (dodam, że na pierwszą randkę też miał przyjechać "czymś białym", ale wtedy chodziło o kolor auta). Biały powozik zaprzężony w białego konika powozi miła pani. :aniolek: Powozik zatrzymuje się przed przystankiem. Wszyscy patrzą, ja też. Dzwi powozika otwierają się i wyłania się mój Misiek ubrany w garniak i trzymający w reku naręcze wielkich pięknych białych róż. :bukiet: Szczęka opadła mi wtedy i chyba uderzyła o chodnik - niepamiętam. W każdym razie podszedł do mnie a ja zaniemówiłam. Stoimy tak, a Misiek błagalnym wzrokiem patrzy na mnie i mówi, żebym wsiadła do środka. To wsiedliśmy. Serce waliło mi tak, jakby zaraz miało wyskoczyć z klatki. Taka byłam zaaferowana, że nie wiedziałm co powiedzieć. :oops: Powozik jechał, a ja nawet nie wiedziałam którędy jedziemy. I wydawało mi się jakbyśmy jechali strasznie długo. Chyba oboje byliśmy przejęci i nie mogliśmy wydusić słowa. Cały czas miałam na twarzy głupkowaty uśmiech, aż mnie mięśnie bolały i mamrotałam coś o tym jaka jestem zaskoczona i że nie wiem co powiedzieć. W pewnym momencie powozik zatrzymał się i zobaczyłam, że stoimy pod kawiarenką, w której byliśmy na piewrszej randce. Pani z powoziku zrobiła nam kilka zdjęć paplając, żę wiozła już tyle par, ale my tak do siebie pasujemy i, że na pewno będziemy bardzo szczęśliwi i takie tam. Weszliśmy do kawiarenki, zamówiliśmy winko. I wtedy on padł na kolana, wyjął pierścionek - taki piękny, oryginalny (za którym podobno bardzo długo chodził) - i spytał o coś, o co wiadomo, że teraz nie pamiętam dokładnie. A ja odpowiedziałm, że TAK, ale chyba zbyt cicho, bo on nie usłyszał i się trochę zestresował. Klęczał nadal i po chili powiedział, że nie odpowiedziałam. A ja na to, że oczywiście, że tak, że zostaną jego żoną. I do końca wieczoru już mieliśmy uśmiechy przylepione do twarzy.
Następnego dnia zaprosiliśmy jego rodziców do nas i oznajmiliśmy co się stało, a w kolejny weekend pojechaliśmy do moich rodziców z kwiatami o mocnym trunkiem i wtedy mój narzeczony powiedział, że poprosił mnie o rękę, a ja się zgodziłam. Spotkanie naszych rodziców odbyło się w sierpniu 2004 i przebiegło całkiem znośnie - najbardziej zestresowani byliśmy na nim chyba my.
-
A u nas było najmniej romantycznie. A mianowicie: Jesteśmy ze sobą prawie 10 lat po 8 zaszłam w ciąże i zaczeliśmy mysleć coraz cześciej o slubie i oczywiście o zaręczynach :)
Więc pewnego dnia poszliśmy razem do Natali Gold i wybralam sobie przesliczny pierścionek z mieszanego złota i brylancikiem :D Uzgodnilismy ze wieczorkiem zrobimy sobie pyszną kolacje. Kupilismy owoce morza i pyszne winko. :D
Na szczęscie nasza Ola poszła pod wieczór spac, wiec wzieliśmy sie do dzieła. Przygotowalismy wielgachne krewetki, kalamary nakryliśmy do stołu. iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii..................
obudziła sie Ola :? (poprostu musiała byc przy tym :D ) Myszka jak zobaczyła jedzonko na stole zaczęła krzyczeć am am am, więc zaczęłam jej dawać serek. I gdy wkładałm Oleńce łyżeczke do buzi moj kochany ukleknął i poprosił mnie o rękę. No i ślub bedzie za dwa miesiące :P :P :P
[/list]
-
no to też powiem :oops:
w zasadzie są 2 wersje tych zaręczyn... pomijając zadręczyny w domu moich rodziców w święta wielkanocne ;)
no cóż
wersja oficjalna dla rodziny i znajomych
wyjechliśmy na weekend do hoteliku nad morzem... wieczorkiem ( w naszą 1szą rocznicę ) siedzieliśmy w hotelowym jakuzzy... mój mężczyzna klękł na kolanko w wodzie i spytał czy bedę jego rybką.... :oops:
wersja nieoficjalna... skrzętnie ukrywana przez rodziną i znajomymi... :na_ucho:
wrócilismy z jakuzzy... woda dość mocno chlorowana... poszłam się wykąpać a on po mnie.... :wanna:
kiedy leżałam na łożu podszedł do mnie z pękiem zielska :bukiet: , niebieskim pudełeczkiem i kokardką na ogonku :okularnik: i z przytupem padł na kolanko (troszkę go potem bolało )
spytał się - kochanie... tak się zastanawiam nad pewną ważną rzecza... :hmmm: czy zgodzisz się być moją ukochaną żoneczką i przyjmiesz mnie z całym inwentażem? :blagam:
oczywista... spadłam z łóżka ze śmiechu...:mdleje: i powiedziałam... oczywista....
:jupi:
tylko nic mu nie mówcie , jeżeli bedziecie mieli sposobnośc go spotkac kiedykolwiek, bo jak sie dowie to ja będę :pogrzeb:
-
kurde, widzę że próg postawiony wysoko przez narzeczonego Żuczki, będę się musiał nieźle postarać żeby też się pochwalić :)
monia, pozdrów schorowanego pidu i zapodaj mu Gramofonomankę :wink:
-
U nas bylo tak banalnie,ze az szkoda pisac.
Marzenko - wyrosla Wam konkurencja w naszj postaci jezeli chodzi o najmniej romantyczne zareczyny :wink: .
-
U nas bylo tak banalnie,ze az szkoda pisac.
Marzenko - wyrosla Wam konkurencja w naszj postaci jezeli chodzi o najmniej romantyczne zareczyny :wink: .
Cieszę się :wink: ze nie jestem sama :wink:
Ale mogłabys napisać :)
-
Pewnie,ze moge - to tak dla zachowania rownowagi w przyrodzie :wink:
Po prostu ktoregos dnia zaczelismy rozmawiac o slubie i stwierdzilismy,ze jestesmy gotowi na ten krok. Wyszukalam sobie pierscionek,pojechalismy go kupic. Wieczorem w domu moj Man padl na kolano i oficjalnie poprosil mnie o reke.
Wiem,ze potem zblizaly sie swiet Wielknocne, na ktore pojechalismy do moich Rodzicow (to byla pierwsza konfrontacja: Moi Rodzice - Moj Narzeczony i od razu przymiarka do zareczyn :na_ucho: ).
Przy sniadaniu swiatecznym moj obecny Maz poprosil moich Rodzicow o zgode (to bylo dlugie przemowienie zarowno ze strony Meza jak i mojego Tatki). Generalnie nie bylo sprzeciwow, moja reka zostala przekazana Mezowi.
Tak to po krotce wygladalo .... :roll:
-
Pewnie,ze moge - to tak dla zachowania rownowagi w przyrodzie :wink:
Po prostu ktoregos dnia zaczelismy rozmawiac o slubie i stwierdzilismy,ze jestesmy gotowi na ten krok. Wyszukalam sobie pierscionek,pojechalismy go kupic. Wieczorem w domu moj Man padl na kolano i oficjalnie poprosil mnie o reke.
Wiem,ze potem zblizaly sie swiet Wielknocne, na ktore pojechalismy do moich Rodzicow (to byla pierwsza konfrontacja: Moi Rodzice - Moj Narzeczony i od razu przymiarka do zareczyn :na_ucho: ).
Przy sniadaniu swiatecznym moj obecny Maz poprosil moich Rodzicow o zgode (to bylo dlugie przemowienie zarowno ze strony Meza jak i mojego Tatki). Generalnie nie bylo sprzeciwow, moja reka zostala przekazana Mezowi.
Tak to po krotce wygladalo .... :roll:
Rzeczywiscie podobnie :lol: :lol: :lol:
-
Moję oświadczyny i zareczyny odbyły się 08.08.2003 roku i był to bardzo miły Dzień!!! Totalne zaskoczenie i niespodzianka!!!!Umówiliśmy się z moim ówczesnym Chłopakiem (obecnym Mężusiem), że przyjedzie po mnie w piątek wieczorem i przyjechał, a właściwie wpadł do mojego domku o godz.17.45 z szybkością odrzutowca i powiedział, żebyśmy poszli do Kościólka na 18 na Mszę, bo chciałby iść do spowiedzi (dobrze, że byłam przygotowana do wyjścia ;-) )zdziwiłam się, ale szybciutko pojechaliśmy. :auto:
Po Mszy mój ukochany zaczął oglądać Kościół, stwierdził, że podoba mu się chór i organy, itp. po czym wstał i poszedł do kościelnego :zdziwko: myślałam, że chce ten chór obejrzeć... Po dłuższej chwili wyszedł kościelny z kluczami, więc myślę sobie, że to na ten chór, itp. za chwilkę idzie mój miły z bukietem róż :bukiet: , no to ja, że pewno siostra go poprosiła żeby pomógł jej przy kwiatach...
Nie zorientowałam się nawet wtedy, gdy przyszedł z tymi kwiatami do ławki gdzie siedziałam, dopiero dotarło do mnie co się dzieje, gdy kleknął przede mną, powiedział, że jesteśmy w miejscu, gdzie własciwie wszystko się zaczęło i zapytał, czy zostanę jego żoną!!! Gdy odpowiedziałam, że TAK, mój ukochany wyciągnął spośród listeczków róż wstążeczkę na końcu której przywiązany był pierścionek zareczynowy i wsunał mi go na palec... To była bardzo piekna chwila!!! Potem poszliśmy we dwójkę do restauracji na nasze maleńkie "przyjęcie zaręczynowe".
PS. Tych róż w bukiecie było 13, a to na pamiątkę dnia, w którym przyleciał do nas taki jeden skrzydlaty :aniolek:
Ślub odbył się 24.04.2004 :serce:
-
A u mnie to bylo tak: To byl poniedzialek, 16 sierpnia, dzien, w ktorym zdecydowalismy, ze bedziemy swietowac nasza 4 rocznice (wczesniej bylam w Szczecinie wiec nie bylo to mozliwe). Roel uczyl sie do egzaminu, a ja nie chcac mu przeszkadzac poszlam sobie polazic po miescie. Gdzies po ok. 30 min. dzwoni do mnie i mowi, ze mam natychmiast przyjsc do domu, ja sie pytam o co chodzi, a on, ze nie moze mi powiedziec przez telefon, ale ze to wazne i mam szybko wracac. Polecialam do domu od razu. W drodze rozne mysli mi sie klebily, bo jego glos byl strasznie dramatyczny. Myslalam, ze ktos mial wypadek, lezy w szpitalu itp. :? same pesymistyczne mysli przebiegaly mi przez glowe, przed wszystkim dlatego, ze jego glos byl tak zmieniony i tak powazny. Gdy doszlam do domu, wbieglam od razu do duzego pokoju, nawet sie nie rozbierajac, a tam...moj mezczyzna w garniturze (to juz byl dla mnie szok!!:-) ) na kolanie z pudeleczkiem w reku, a w pokoju dookola 100 swieczek (DOSLOWNIE!!policzylam jak je gasilismy :wink: ) pozapalanych i na srodku pokoju, na dywanie ze swieczek ulozone serce. Jak to zobaczylam, doslownie mnie zatkalo :szczeka: . Gdy zadal mi TE pytanie, rozplakalam sie oczywiscie ;-) i on widzac , ze ja placze tez sie rozplakal :-) (dla osob 3-cich na pewno bylby to ciekawy widok :D ) Pozniej zrobil przepszyna kolacyje i swietowalismy we 2 caly wieczor :lol: Rodzicow Roela zaprosilismy do restauracji i tam im oswiadczylismy, ze sie zamierzamy pobrac. Oni oczywiscie nie znali powodu naszego zaprszenia i byli w szoku, gdy ledwo usiedlismy do stolu, zaraz przybyl kelner z szampanem i kieliszkami :lol: Oficjalne poproszenie o moja reke odbylo sie rowniez przy kolacji w restau. , gdzie moi rodzice takze kompletnie nie spodziewali sie co sie swieci. Mama dostala ogromny bukiet gladioli (ulubione jej kwiaty), tata buteleczke Whisky, mama plakala, tata sie smial, ja tez, ale lezka znow zakrecila mi sie w oku, Roel'owi biedczkowi trzasl sie baardzo glos (co jeszcze bardziej mnie robawilo, ale staralalam sie trzymac fason :wink: ) I tak to wygladalo :-)
-
No,no,no ! Podziwiam Panow i ich inwencje tworcza !!!! :brawo:
Czekamy na dalsze relacje !!!
Halo Drodzy Forumowicze! Piszcie, piszcie :)
-
az sie łęzka w oku kręci jak sie czyta o waszych zaręczynach. Moje nie były tak romantyczne, ale ja z natury nie jestem romantyczką...
Oslubie rozmawialismy kilka razy przy różnych okazjach. Mój ukochany znał dobrze moje zdanie na temat zaręczyn: pierścionek być powienien, ale bez całej zbędnej oprawy. Nie lubię byc stawiana w niezrecznej sytuacji a mój misiek ma głowę pełna pomysłów...Od samego początku nastawiona byłam na nietypowe zaręczyny :D
Po prawie czterech latach bycia razem, w grudniu 2004, Grzegorz mi się oświadczył. Zrobił to w bardzo nietypowy sposób...pierścionek wybrał sam (powiem szczerze, że jest to najpiękniejszy pierścionek jaki widziałam: jest bardzo nietypowy), zakupił go i wybrał się ze mną samochodem do hipermarketu (uwielbiam zakupy i mogłabym codziennie zwiedzać różnego odzaju sklepy)...Gdy wracaliśmy na parking bardzo dziwnie się zachowywał. Zrobił się jakiś bardziej nerwowy, poważny, gadał jakieś głupoty i nie słuchał co do niego mówię. Wsiedlismy do samochodu i gdy zbliżaliśmy się do wyjazdu z parkingu (ostra serpentyną w dół) puścił kierownicę i poprosił mnie o rekę...zgodziłam się i to nie dlatego, że szybko zbliżaliśmy się do serpentyny, ale dlatego, że bardzo Go kocham... Nie pamietam drogi do domku...byłam w siódmym niebie i nie docierało do mnie nic...
Poszliśmy do mnie, rodzice byli w domku...Grzesiu powiedział moim rodzicom o zaręczynach...to samo zrobiliśmy u Grzesia w domku...
Później było oficjalne spotkanie naszych rodziców przy kolacji.
No a teraz oczekujemy tego NAJWAŻNIEJSZEGO DNIA :D :D
-
Och jak miło czytać takie rzeczy :aniolek:
-
U nas zaręczyny były bardzo oficjalne. Sami wybraliśmy sobie datę to było w Walentynki w 2004 roku. Sama wybrałam sobie pierścionek. Wtedy również odbyło się pierwsze spotkanie Rodziców! Rafał najpierw poprosił o moją rękę moją Mamę i wręczył bukiet kwiatów później mojego Tatę z buteleczką dobrej wódeczki, a później zapytał mnie czy chcę za niego wyjść i wręczył piękny, ogromny bukiet róż no i oczywiście pierścionek! Ja oczywiście się zgodziłam! :serce: Tego dnia nie zapomnę nigdy i mó Rafcio również ponieważ był bardzo stremowany! No i oczywiście nie odbyło się bez łez szczęścia! :Zakochany: :Zakochany:
Wszystko zostało uwiecznione na kasecie video i zdjęciach!
-
:Zakochany: :Zakochany:
Wszystko zostało uwiecznione na kasecie video i zdjęciach!
Śliczna pamiętka :D
-
:Zakochany: :Zakochany:
Wszystko zostało uwiecznione na kasecie video i zdjęciach!
Śliczna pamiętka :D
Dziękuję bardzo!
Właśnie chcemy dać kamerzyście tą kasetkę, żeby zrobił nam taki początek na kasecie ślubnej. :)
-
:Zakochany: :Zakochany:
Wszystko zostało uwiecznione na kasecie video i zdjęciach!
Śliczna pamiętka :D
Dziękuję bardzo!
Właśnie chcemy dać kamerzyście tą kasetkę, żeby zrobił nam taki początek na kasecie ślubnej. :)
jak ja żałuję, że nie wpadłam na taki pomysł...
-
U mnie było tak:D..Mam swoje UKOCHANE miasto w Polsce, kiedys tam przez chwile mieszkałam, chciałam z nim związać swoje losy, ale zycie potoczyło się inaczej i wróciłam. Nie żałuję absolutnie, bo w międzyczasie poznałam i pokochałam Wojtka. W piwerwszy majowy długi weekend pojechaliśmy razem odwiedzić to miasto. On nigdy tam nie był, chciałam Mu pokazać moje ulubione ścieżki. Gdzieś "pod skórą" marzyłam, że ten wyjazd pozostawi w nas niezatarte wrażenia, ale myslałam, że to ja bedę ich autorką, inicjatorem- czułam się jak gospodarz . Tymczasem, drugiego dnia pobytu wyciągnęłam Wojtka do ZOO. Oglądałam zwierzaki, ale Jego interesowała tylko podróż "do bociana po córeczkę" :D Po ZOO poszliśmy do pobliskiego Ogrodu Japońskiego; urokliwe widoczki, piekna egzotyczna roślinność, staw, kaczki, leniwie przechadzający się ludzie...usiedlismy na ławeczce, byłam tak zmęczona, że prawie przysypiałam. Ułożyłam się na piersi Wojtka i chyba gdzieś odpływałam na chwilę...szeptał mi do ucha różne przyjemne rzeczy,. a ja słuchałam jakoś tak z oddali. Nagle usłyszałam to "magiczne" pytanie i zobaczyłam przed oczami pudełeczko z pierścionkiem. Przychodzi mi do dziś na myśl, że chciałam podświadomie, by ten wyjazd pozostał nam w pamięci....i chyba zostanie długo...w pewnym sensie to jest teraz NASZE Ulubione Miasto :)
-
Super - opowieść jak z książki - ale bardziej niesamowita i wspaniała, bo prawdziwa i Wasza :D
Naprawdę cieszę sie z Wami wszystkimi, że macie tak cudowne wspomnienia! Będzie o czym opowiadać wnukom :wink:
Mój Tomuś był tak zestresowany "zaręczynami", że podając mi pierścionek powiedział tylko "Proszę".... Ale i tak Go kocham bo wzruszenie i miłość w jego oczach pokazało mi jak bardzo mnie kocha i jak przeżywa tę chwilę...
-
A ja tak szczerze powiedziawszy z tego co mówił mój R niewiele pamiętam taka byłam przejęta.
Pamiętam że mówił coś w tym stylu, że jesteśmy ze sobą już tyle czasu, dużo razem przeżyliśmy i nadszedł moment sby zrobić krok na przód.
To tyle co zapamietałam. Gdy teraz się go pytam co mówił sam nie pamięta szczegółów
-
U nas było dziwnie, nie wiem czy romantycznie, ale na pewno dziwnie.
Byliśmy ze sobą dopiero miesiąc, kiedy postanowiliśmy pojechać na weekend w góry. Jechaliśmy moim autkiem, ja prowadziłam, rozmawialiśmy, chcąc się lepiej poznać o różnych mniej i bardziej ważnych dla nas rzeczach. Byliśmy akurat na rondzie w Nowym Sączu :lol:, skupiona byłam głównie na wyborze włąściwego kierunku, kiedy R. zapytał w którym miesiacu chciałabym mieć ślub, bo jemu najbardziej odpowiada sierpień. Odpowiedziałąm, ze mnie chyba też, ale uznałam, ze to tylko takie pytanie - żart. Okazało się jednak, ze od tamtej pory zaczęliśmy robić różne rzeczy pozornie nie związane z naszym ślubem ale jednak, na przykład zaglądaliśmy do okolicznych restauracji i sprawdzaliśmy gdzie jest najładniej, szukaliśmy w internecie pierścionka (tak niby dla żartów). Aż wreszcie tuż przed Bożym Narodzeniem pojechaliśmy do Krakowa gdzie R. kupił mi najpiękniejszy pierścionek na świecie z moim ukochanym szafirem i poprosił o rękę :oops: Przyjęłam pierścionek ale byłam tak przejęta, ze nie odzywałam sie do niego ani słowem przez dłuuuugą chwile. R. myślał, ze się waham, albo że głupio mi odmówić :wink: ale mnie po prostu wzruszenie za gardło złapało (chyba pierwszy raz w życiu).
-
Dziewczyny te historie są naprawdę przecudowne...cały czas odczuwam niedosyt więc proszę piszcie jeszcze...
A może nasi mężczyźni napiszą o swoich zaręczynach ??
-
To i ja napiszę o moich.
Znamy się z Przemkiem prawie 2 lata, przez ten czas byliśmy "tylko" Przyjaciólmi.
Był w tym czasie jeden facet, drugi... a On czekał na mnie, sam jeszcze nie będą pewnym czy mi podoła, czy da radę (jestem po rozwodzie, mam 7 l. cudownego Synka) ale zawsze był... w zdrowiu i chorobie, z lekami, pożyczkami finansowymi, pomocą w zakupach itd...
Po ostatnim nieudanym związku... jakoś tak wyszło, że sobie powiedzieliśmy że tak naprawdę to od dawna... no i jesteśmy razem.
Znaliśmy się już sporo, wiedziałam że to człowiek-anioł, szlachetny, dobry, uczciwy... szybko zamieszkaliśmy razem we trójkę.
Oświadczył mi się po 2 miesiącach bycia razem, dostałam przepiękny pierścionek z białego złota z 5 brylantami - była kolacja, kwiaty, winko a z odtwarzacza leciał George Michael. Przyklęknął, powiedział że żyć beze mnie nie może i czy wyjdę za niego. Łzy popłynęły nam obojgu, powiedziałam TAK i ehhh... A Rodzicom powiedzieliśmy tydzień później. Mój Synek bardzo Przemka polubił, mają super kontakt, czego chcieć wiecej.
No i ustalamy już szczegóły ślubu.
Bardzo wzruszające te Wasze historie, łezka poleciała.
-
Xandra twoja historia jest równie chwytająca za serce.
To dopiero romantyczne czekał na ciebie tyle czasu.
Teraz jesteście skazani na szczęście. :D
-
No właśnie moje Słonko to przeczytało i łezka Mu popłynęła.
Eh, czarodziejskie jakieś to Forum macie.
-
xandra "czarodziejskie to Forum mamy" Przecież wszyscy je tworzymy :D
-
Spotkaliśmy się po raz pierwszy 2 lipca 2003 r., a zaręczyny były na Boże Narodzenie, w tym samym roku :)
(http://domain688710.sites.fasthosts.com/files1/09_219.jpg)
-
No dobra, ładne zdjęcie tylko zastanawia mnie jedno. Czemu pierścionek zakładany jest na lewą rękę? Przecież na prawej się nosi...
-
Na prawej mówisz, na prawej nosi się obrączkę moja kochana ale są osoby, które twierdzą że zaręczynowy nosi się do ślubu na prawej a po ślubie na lewej; można też nosić go sąsiadująco czyli na środkowym paluszku prawej ręki, a potem na serdecznym razem z obrączką-po ślubie. Słyszałam też, że młode żonki nie powinny zakładać pierścionka i obrączki na jeden palec od razu po ślubie bo to wróży rozstanie-kolejny przesąd :?
-
Zaręczyny odbyły sie oficjalnie przy rodzicach w tym roku w wielkanoc. Pomiedzy jednym a drugim posiłkiem mój luby :serce: wziął róże do łapki, nie skapowałam się na początku że to pudełko, w który znajduje sie mój pierścionek. Otworzył "różę" i spytał się czy może prosić mnie o rączkę. Zaczęłam się śmiać(tego najbardziej się obawiałam ) i odpowiedziałam "możesz" i biedaczysko moje było zmuszone zadać dodatkowe pytanko o moja zgodę. Ja cały czas sie śmiałam i mój tata się zdenerwował żebym nie dręczyła biednego mężczyzny i odpowiedziałam "tak". I tak wyglądały moje zaręczynki. :serce:
-
u mnie zareczyny odbyly sie zaraz po swietach wielkanocnych tego roku w miedzyzdrojach na widoku .Zaraz po swietach moj Marek zapytal czy nie mam ochoty pojechac nad morze bo on juz jest zmeczony od pracy. Nastepnego dnia pojechalismy do Niechorza jakos po poludniu Marek zaproponowal przejazdzjke do Miedzyzdroi gdzyz tam sie poznalismy dzieki wspolnym znajomym. poszlismy na widok i patrzylismy w morze. nagle uslyszalam "czy wiesz ze jestesm najszczesliwszym facetem bo mam ciebie" a ja glupio sie smiejac odpowiedzialam wiem(niech zyje skromnosc heheh) potem nastepne pytanie "a czy chcialabyc zebym byl jeszcze szczesliwszy" no i mnie zamurowalo patrze a Marek kleczy z pierscionkeim przede mna tak mnie zatkalo ze zamiast odpowiedziec tak powiedzialam wstawaj gluptasie i mocno go przytulilam a on biedny czekal na odpowiedz a ja go tulilam tak strasznie dlugo i mocno potem zapytal sie" no to jak zgadzasz sie" i wtedy uslyszal "TAK" :) potemjak wrocilismy do szczecina zorganizowalismy male przyjecie u mnie w domu- my moi rodzice i jego rodzice .
ale fajowe to bylo :P :D :D :D :D
-
wzruszyłam się...to takie miłe...piszcie dziewczyny piszcie :D
-
Na prawej mówisz, na prawej nosi się obrączkę moja kochana ale są osoby, które twierdzą że zaręczynowy nosi się do ślubu na prawej a po ślubie na lewej; można też nosić go sąsiadująco czyli na środkowym paluszku prawej ręki, a potem na serdecznym razem z obrączką-po ślubie. Słyszałam też, że młode żonki nie powinny zakładać pierścionka i obrączki na jeden palec od razu po ślubie bo to wróży rozstanie-kolejny przesąd :?
A to pierwsze słyszę, by pierścionek się nosiło na lewej a obrączkę na prawej...
Ja mam te same rozmiary na oba "kółeczka" czyli 13 i na pewno pierścionek nie wejdzie mi na środkowy.
I nie planowałam go inaczej nosić, a tu takie słowa... eh, przesądy umieją popsuć humor, po to są.
-
Zazwyczaj lewa łapka jest szczuplejsza :mrgreen: a zaręczynowy podobno powinno się mieć na serdecznym paluszku
-
Ja swój zaręczynowy pierścionek noszę z obrączką.Od razu w sali weselnej przełożyłam go z lewj ręki (był tam tylko chwilowo, na czas ślubu).Przesądami się nie przejmuję.Ale je znam, hehe.Ale nawet jakbym chciała nosić na serdecznym lewej ręki na codzień- to by mi spadał, a na środkowy prawej by się nie zmieścił.Więc noszę oba na prawym serdecznym i bardzo mnie się to podoba.
-
asiek ja po slubie tez tak zrobię.
-
Ja w czasie ceremonii miałam zaręczynowy na środkowym paluszku lewej ręki, a teraz jakoś tak wyszło, że noszę tylko obrączkę z biżuterii
-
Przełożyłam pierścionek na lewą rękę, na 4 palec.
Eh, dziwnie i niewygodnie.
To jak, w Kościele trzeba go mieć na lewej ręce, by założyć na prawą obrączkę?
-
Tak
-
Thx, zapewne to kwestia przyzwyczajenia.
Pewnie się będzie tyyyle działo, że nawet nie pomyślę, że mam pierścionek na lewej dłoni w kościele.
-
a po weselu zawsze może wrócić na swoje stare miejsce :D
-
Dziewczyny! Ale numer. Dzis mój ukochany wsypał się, gadaliśmy sobie i on w pewnym momencie wygadał się że kupił mi pierścionek. Dopytywałam się o wszystko ale nic nie chciał mi powiedzieć... Jutro jedziemy na wakacje i pewnie tam mi go da... Ale jestem szczęśliwa, w końcu się doczekam na tą wymarzoną chwilę. Ciekawa jestem jak to zrobi i jaki pierścionek kupił... ALE JESTEM SZCZĘŚLIWA. :serce:
-
OOOO Gratulacje :Daje_kwiatka: Czekamy po powrocie na relacje :D
-
Taptusia! Cudownie! Koniecznie napisz co Twój Ukochany wymyślił, jaki scenariusz :!: :!:
Czekamy na relację!! Udanego urlopiku i dużo słonka!
-
Super. Taptusia1 życzę wymarzonych wakaji, pieknej pogody, złotej opalenizny i żeby TEN moment był BAJKOWY... Czekamy na relację po powrocie :D :serce:
-
taptusia1 moje gratulacje ale fajowo sama chcialabym przezyc ten moment jeszcze raz milych wakacji i wielu wzruszen :serce: :serce: :serce:
-
no, no, no ... wziął się chlopczyna za co trzeba.
Taptusia, gratulacje.
szkoda, że sie wygadał, bo mozna wywiercić dziurę w brzuchu ciąglym dopytywaniem :) prawda kobietki? :mrgreen:
-
Taptusia gratuluję, czekam na relację . pozdrawiam :)
-
Moje zaręczyny były dośc niedawno, bo 24.07.2005.Tego dnia wróciłam z dwutygodniowej kolonii bardzo wyczerpana. Misiek przyjechal po mnie na umówione miejsce(wyglądal bardzo elegancko) i pojechalismy do naszego domku. Stwierdzil ze jesli jestem tak wyczerpana to on zrobi dla mnie kolacje.Ja sie polozylam i prawie usnęłam.A on nagle podaje obiadzik.A potem deser.Bita śmietana z czekoladą.Jem i jem az tu nagle wyciągam ogromniasty pierscionek, taki jak noszą nasze babcie!!!!!!!!Troche bylam zaskoczona.Wtedy Misiak wyjął bukiet róż, usiadł koło mnie i spytal sie czy zostane jego żonką. Oczywiście się zgodziłam bo bardzo go kocham.Wtedy Artus powiedział, ze ten pierscionek, który daje mi teraz dostał od babci własnie na tę chwilę, a po taki mój prawdziwy do noszenia pojedziemy razem i sobię wybiore.
Oficjalnych zareczyn w gronie rodzinnym u nas nie będzie! Mój misiek za bardzo nie chce a i ja nie jestem w pelni przekonana :wink:
-
BETI fajnie to wszystko Twój luby wymyslił :)
A oficjalne być nie musza przecież, chociaż czasem dobrze się przypodobac teściom :D trochę stresu, delirka, łamiący się głos ale potem efekty są fantastyczne, ja szczerze polecam oficjalne zapytanie rodziców wybranki, to im naprawde dużo daje.
-
chociaż czasem dobrze się przypodobac teściom trochę stresu, delirka, łamiący się głos ale potem efekty są fantastyczne,
spryciarz :P
-
Oj tam zaraz spryciarz :P ja tak miałem naprawdę, uważam że to ekstra sprawa i facet powinien przez to przejść skoro chce zdobyć tak w 100% żonę, odwaga jest wskazana, teściowie to doceniają i wiedzą jakie to stresujące (też byli młodzi), przyszły zięć rośnie w oczach wtedy, to twardziel taki... :)
-
Ja myślę, że Pioteras ma rację! Ja miałam oficjalne zaręczyny i muszę powiedzieć, że moi Rodzice byli bardzo wzruszeni i zadowoleni. :serce: Wszystko zostało uwieńczone na video i chcemy powiedzieć kamerzyście, aby kilka minutek filmu wstawił do naszego filmu ze ślubu i wesela.
-
ja tez miałam oficjalne zaręczyny :wink:
-
a ja mialam i takie i takie moj marek tez sie chcial przypodobac i mu sie to udalo:)
a jego rodzice sa starej daty wiec bylo by im przykro ze pominelismy ich przy tym wydarzeniu wiec zaprosilismy ich do mnie kiedy marek pytal moich rodzicow o zgode . wyszlo super
no i wszystcy zadowoleni:) :serce: :serce: :serce:
-
Marta!
Jeśli nie masz nic przeciwko to chyba zrobię to samo! Jeśli oczywiście mój ukochany się zdecyduje na te oficjalne zaręczyny! :lol:
-
BETI oczywiście, że nie mam nic przeciwko!
Przecież w końcu od tego jest to forum, aby sobie pomagać i dzielić się swoimi pomysłami! :)
Aha i nie zapomnij nam zdać relacji z oficjalnych zaręczyn! :)
-
Ja też miałem oficjalne ale najpierw były tylko Nasze, bo w końcu żenić się chcę z nią a nie z jej rodzicami :) ale rodziców tez trzeba poprosić, swojemu synowi tez tak będę mówił ;)
-
itajcie!
To mój pierwszy post na forum, znalazłam ten topic i miło bedzie od takiego tematu zacząć przygotowania ślubne :)
Jesteśmy w trakcie załatwiania wszystkich spraw, mamy salę, orkiestrę, fotografa i kamerzystę. Został kosciół i prośba do naszego ulubionego księdza, aby to on był z nami w ten dzień. Czyli 17.06.2006.
Teraz o zaręczynach...
Nie spodziewałam sie takich atrakcji tego wieczoru, a miałam urodziny. Moj Kochany zapytał mnie kilka dni wczesniej co chciałabym dostac. Ja nie myslac długo powiedziałam, ze naczynie zaroodoporne, bo akurat sama przymierzałam sie do kupna :)
On przyjął do wiadomości (choć dobrze wiedział, że naczynie to nie będzie), na drugi dzień zadzwonił z pracy i powiedział, ze rozmawiał ze swoimi rodzicami i chcieliby przyjsc w niedzielę na pourodzinowe ciasto i zeby im nie utrudniać wyboru prezentu powiedział, zeby kupili naczynie i będą mieli z głowy, a ja będę zadowolona. A on sam wymyśli cos innego.
Dzień przed powiedział mi tylko, że w urodziny o 18.00 gdzies mnie zabiera, ale musimy wczesniej zjeść obiad, bo przez przynajmniej dwie godziny nie będzie możliwości. A wieczorkiem pojdziemy posiedziec w knajpce. Wróciłam z pracy, ugotowałam obiadek, D. wrócil ze swojej pracy, zjedlismy i zbliza sie magiczna 18-sta... Zaczynamy sie zbierac, zakładam długie białe spodnie i D. mi w tym momencie sugeruje, ze może lepiej jak pojadę w rybaczkach... Acha! Bedzie pewnie długi spacer - myślę. Grzecznie ubieram krótsze gacie, wsiadamy do samochodu i ja niemam bladego pojecia gdzie jedziemy! Pytam wiec czy powinnam zapiąc pasy, mój Luby na to, ze jak uważam i że nie wyjedziemy za obręb miasta. I dodaje, ze jedziemy się spotkać z osobą, której oboje nie znamy. Przychodzi mi na mysl wrózka... ale bez sensu, nie w jego stylu.
Wjezdzamy w największe blokowisko w miescie, dookola same 10-pietrowce i klka spozywczaków. Rozglądam sie dookoła i jedyne co rzuca sie w oczy to.... salon kosmetyczny.
Kosmetyczka? - Pytam. On: tak. I się uśmiecha. A ja myśle: jak kosmetyczka to oczyszczanie twarzy, jak ja pojde wieczorem do knajpy??? I mówię mu to, a on: spokojnie, bedzie łagodna maseczka, manicure, pedicure, brwi, masaz twarzy. Wiec ja:Ok, to mi sie podoba!
Przesiedziałam u kobietek 2,5 godziny, spodnie miałam miec krótkie, bo masaż stop i pedicure :) Było mi cudownie i w miarę jak się relaksowałam coraz bardziej doceniałam pomysł prezentu urodzinowego. Jedynie czułam lekki zal, ze w moje urodziny zamiast spędzać czas razem oddaje mnie na tak długo i sam sobie skoczył do kumpla obok w tym czasie... (taka była wersja dla mnie a on potrzebował czasu).
Przyjechał po mnie, podziekowałam za nietypowy prezent. Zrobiło sie dosc poźno, więc D. mówi, ze tylko pojedziemy sie do domu przebrać i ruszamy w miasto. Nie podejrzewając absolutnie niczego wchodzę do mieszkania, a w mieszkaniu czyściutko, wysprzątane na błysk, na stole ogromne róże w wazonie, dwie lampki, dwa talerzyki... troszkę niezamówiłam bo nie tak miało byc :)
Podziękowałam za kwiaty, usiadłam, D przyniósł maleńki torcik z życzeniami urodzinowymi, zjedliśmy po kawałeczku, poszedł odniesć coś do kuchni, wrócił i mówi, ze ma jeszcze dla mnie na koniec tego dnia mały konkursik :wink:
Ukląkł nie na podłodze, ale przy mnie, wyciagnąl pudełeczko z drobnym pierścioneczkiem z brylancikiem i zadał pytanie: Czy chcesz byc na zawsze moja? Łkając mówiłam: tak, tak, tak!!! A na drugi dzien juz smiejąc sie prosiłam go o ponowne oświadczyny, bo niewiele z tych chwil pamietałam :0
Przyznał się później, ze kosmetyczka wiedziała o całej intrydze i nawet ozdobne kwiatuszki nakleiła mi na serdeczne palce obu rąk.
Rodzicom powiedzieliśmy przy okazji niedzielnej kawki. Był toast za moje zdrowie z okazji urodzin - pierwszy, a nastepny wzniosł moj Kochany słowami: Zdrowie mojej narzeczonej, własnie wczoraj się zaręczyliśmy!
Oj, dużo mi tego wyszło i późno się zrobiło :)
-
Melua!
Suuuper!!! Ten Twój przyszły mąż to ma pomysły!!! :brawo:
Sporo już macie załatwione - tylko pogratulować!
Życzę szczęścia w dalszych przygotowaniach!
I zapraszam do "pisania" z nami :wink:
-
Dziewczyny, ja już wróciłam opalona i szczęśliwa.
No więc tak- moje zaręczyny odbyły się 7.08.2005 dzień po przyjeździe na wakacje.
Jak już wspominałam mój ukochany wygadał się wcześniej przez przypadek więc o wszystkim wiedziałam. Kiedy jechaliśmy na wakacje zaczęliśmy gadać o statku, pytał mnie czy chciałabym popłynąć statkiem wieczorem i takie tam. No więc ja już się domyśliłam o co mu chodzi. Powiedziałam że ok, że kiedy tylko będzie łana pogoda to popłyniemy.
Następnego dnia od rana leżeliśmy na plaży, potem popołudniu mój luby spytał czy idziemy nad zalew- no więc ja myślałam że to już i jakoś tak dziwnie ściskało mnie w dołku. Kiedy szliśmy Grzesiek nagle skecił- mówie do niego no gdzie idziesz- mieliśmy przecież iść na statek a on na to że już mu się nie chce, woli iśc na piwo na plaże.
Wtedy normalnie aż zaczęło mnie skręcać ze złości- byłam taka zła że to jednak nie dziś, ciągle się a niego denerwowałam, wszystko mi przeszkadzało.
Ale kiedy dotarliśmy na plaże na zachód słońca Grzesiek stwierdził że nie chce mu się piwa. Ja byłam taka złe że kupiłam sobie. Siedzieliśmy tak na piasku i wygłupialiśmy się- juz mi zły humor minął, potem wpychaliśmy się do wody i było ok. Kiedy wróciliśmy aby usiąść znów na piasku Grzesiek powiedział że nie chce siadać bo zimny piasek, dla mnie też zresztą był za zimny więć sobie uklęknęłam...
I W TYM MOMENCIE Grzesiek wyciąga pudełeczko w kształcie serduszka, ciemnozielone i pyta się czy zechce zostać z nim na zawsze, mówi że bardzo mnie kocha, że nie umie juz żyć beze mnie i jeszcze wiele wiele różnych prześlicznych tekstów... a mnie normalnie zamurowało... przytuliłam się do niego i zaczęłam wyć. Po paru chwilach Grzesiek odciągnął mnie od siebie i zapytał- to tak czy nie. Ja oczywiście odpowiedziałam że TAK. A więc miałam nietypowe zaręczyny bo ani bez kwiatów, bez kolacji a poza tym to ja klęczałam a Grzesiek kucał:) Ale to była najszczęsliwsza chwila w moim życiu...
Teraz przed nami oficjalne zaręczyny których bardzo się boje, ale mam nadzieję że uda mi się przez to przebrnać.
-
Taptusiu bardzo serdecznie gratuluję! :bukiet:
-
Moje gratulacje dziewczyny!!!!!!!! :P
-
i ja serdecznie gratuluję :D
-
Gratuluję :bukiet:
-
Dziewczyny, wielkie dzięki! Taptusia - gratuluje!
Ja na swoje zaręczyny co prawda czekałam az 10 lat dłużej niż Ty :) W tym sensie, ze prawie tyle jestem od Ciebie starsza, ale miłośc mam młodą, bo zaledwie 1,5 roczną :)
Wyobraźcie sobie, że studiowaliśmy z moim narzeczonym na jednym roku przez pięc lat, tzrymaliśmy sie w jednej ekipie, nasze ścieżki się rozeszły na kilka lat, każdy miał w jakoś tam poukładane w miarę życie, aż ktoś zorganizował spotkanie w rocznicę obrony dyplomów. I od tego spotkania się nie rozstaliśmy. Śmiejemy się z tego jak to możliwe, że on i ja, kolega i koleżanka...ale widocznie różne cuda w życiu się zdarzają.
W tym tygodniu chcemy klepnąć księdza i kościół :)
Buziaczki!
-
Melua serdeczne gratulację. I bardzo się cieszę, że wasze drogi znowu sie spotkały :serce:
-
to ja klęczałam a Grzesiek kucał
taptusia bedziesz miala co dzieciom opowiadac gratulacje
ciesze sie ze wszystko fajnie sie potoczylo
-
Najgorzesz już na nami... A mianowicie... oficjalne zaręczyny, które odbyły się dziś tzn. 23.08.2005 Grzesiek dał mojej mamie bukiet kwiatów a mojemu tacie litr dobrej wódki. Byli kompletnie zaskoczeni. Grzesiek powiedział tak "my z Martą zaręczyliśmy się i chcieliśmy zapytać czy państwo sie na to zgadzacie". Na to moja mama "nie rozumiem, zaręczyliście się i teraz dopiero się pytacie?" Tata przez cały czas milczał, ja wyłam, mama stała osłupiała a Grzesiek cały się trząsł ze zdenerwowania i strachu. W końcu mój tata zapytał się czy to nie za wcześnie na co oboje zgodnie stwierdziliśmy że nie. Potem staliśmy w ciszy i w końcu rozeszliśmy się, mam do kuchi, tata włączył telewizor a my poszliśmy do pokoju. Dopiero wieczorem zawołali nas i zapytali co to właściwie oznacza. Powiedzieliśmy że to że chcemy się pobrać. Mam apowiedziała tylko że najlepiej byłoby poczekać aż ja skończe szkołę, ja powiedziałam że chcemy narazie tylko cywilny, bez wesele. A ona powiedziała żebyśmy tylko powiadomili ich troche wcześniej niż 2 tygodnie przed ślubem że to już.
W sumie to nie były takie zaręczyny jakich się spodziewali ale myśle że to nieważne, ważne tylko że wiedzą i nie mają nic przeciwko.
:)
-
faktycznie przyparliście ich trochę do muru...
-
Głowa do góry Taptusia, najważniejsze że zrobiliście to razem z rodzicami, pomyśl co by było gdybyście tego nie zrobili ;) Wszystko będzie dobrze.
-
a moje zareczyny odbeda sie w sobote 1 pazdziernika :)
to juz tytlko kilka dni
jupi !!!
nie mialam niespodziaki w postaci nieoczekiwanych oswiadczyn, bo my o naszym weselu rozmawialismy juz po kilku dniach znajomosci :D i ten temat przewijal sie prze te 9 misiecy baaardzo czesto. az pewnego dnia postanowilismy poszukac sali na nasze wesele i gdy okazalo sie, ze nie ma na co czekac zarezerwowalismy sale a moj M. prosil zebym wybrala sobie pierscionek. Ja znalazlam w Internecie pierscionek moich marzen i kilka dni temu pojechalsimy po niego do Krakowa.
W ogole te ostatnie tygodnie to taki niezwykly czas, tyle milych rzeczy sie dzieje. az mnie energia rozpiera :D
-
a moje zareczyny odbeda sie w sobote 1 pazdziernika
to juz tytlko kilka dni
Musisz koniecznie zdać nam relację z tego pięknego dnia! :)
-
Musisz koniecznie zdać nam relację z tego pięknego dnia!
TAK TAK KONIECZNIE
-
czekamy z niecierpliwością :Tuptup:
-
strasznie wolno mija mi ten tydzien ugh
ale jeszcze 2 dni :D
-
daynaher
a nie wolalaś niespodzianki???????
tzn nie wiedzieć kiedy to nastąpi???
-
agulka w sobote sa oficjalne zareczyny a jak pisalam wczesniej
nie mialam niespodziaki w postaci nieoczekiwanych oswiadczyn, bo my o naszym weselu rozmawialismy juz po kilku dniach znajomosci i ten temat przewijal sie prze te 9 misiecy baaardzo czesto. az pewnego dnia postanowilismy poszukac sali na nasze wesele i gdy okazalo sie, ze nie ma na co czekac zarezerwowalismy sale a moj M. prosil zebym wybrala sobie pierscionek.
-
no ja rozummiem wszystko
chodzi mi o to że teraz jak wiesz ze w sobote są oficjalne zaręczyny to o tym cały czas myślisz a tak to mimo iż wiedziałabyś że ci się oświadczy to nie wiedziałabyś kiedy i to by było niespodzianką :serce: :serce:
tylko nam nie zapomnij póżniej opisać jak to wszystko się toczyło:)
-
no w sumie masz racje :)
ale akurat tak sie sklada, ze moi rodzice zaprosili ridzicow M. na ta sobote i chyba dla wszystkich to jasne ze beda zareczyny :)
-
tylko nam nie zapomnij póżniej opisać jak to wszystko się toczyło
to bardzo dobry pomysł- później można czytać takie historie po sto razy i za każdym razem wruszać się... ja bardzo często czytam o tym jak się poznaliśmy/ście i o zaręczynach- to tak romantyczne... Poza tym może zaispiruje to mężczyzn, którzy jeszcze się nie zaręczyli, nie wiedzą jak to zrobic i przez przypadek trafili na nasze forum...
Powiem szczerze, że wszelkie relacje, fotki, historie naszych miłości wprawiają mnie w dobry nastrój i gdy tylko mam zły dzień mogłabym godzinami poprawiać sobie w ten sposób humor (tylko mojemu Grzesiowi nie za bardzo to odpowiada- ma inne sposoby na pocieszanie :wink: ).
-
to nie pozostaje mi nic innego jak życzyć udanego przyjęcia:) :serce: :serce:
-
Ja miałam oświadczyny-niespodziankę. Ale przyznam szczerze ze chcialabym tez zeby były oficjalne, tylko ze mój A nie chce!Nie wiem jak go do tego namówic. Zawsze gdy rozmowa schodzi na ten temat to robi się nieciekawie!Macie jakis pomysł zeby zmienił zdanie, ale zeby i on tego chciał, bo na przymus to nic z tego nie bedzie. Aha głównym powodem dla którego nie chce on zeby były oficjalne zareczyny jest....wstyd??!!!Nierozumiem torchę tego, bo zna juz moich rodziców 5 lat :?
-
hmmmmm
u mnie były i takie nasze i oficjalne
a jak mu powiesz że bardzo ale to bardzo ci na tym zależy no i oczywiście twoim rodzicom to może zmięknie
powiedz że nie musi przecież juz klękać przed twoją mama
itd
albo
powiedz ze chcesz dogać szczegóły z rodzinami i wtedy mógłby coś powiedziec oficjalnie
nie wiem nie mam więcej pomysłów
[ Dodano: Czw Wrz 29, 2005 2:13 pm ]
powiedz że ty byś zrobiła dla niego wiele rzeczy więc niech on zrobi dla ciebie chociaż tą jedną
a jak nie będzie chciał to trudno musisz się z tym pogodzić
-
cięzko jest przekonać kogoś do zrobienia czegoś wbrew jego woli...
U mnie zaręczyny były, podobnie jak u Agi, oficjale i takie tylko dla nas... Oboje jestesmy z soba rawie 5 lat i dla mojego ukochanego nie było problemu (czy wstydu) żeby zaręczyć się oficjanie... wręcz przeciwnie, czuł się pewniej i mniej się krempował...
każdy jest jednak inny i według mnie możesz jedynie próbować wpłynąć na jego decyzję... Powiedz mu może, że Twoim rodzicom byłoby bardzo miło i poczuliby się wyróżnieni, gdyby takie zaręczyny wystapiły, że ociepliłoby to dodatkowo relacje między nimi, że na takie zaręczyny rodzice przyszłej panny młodej bardzo liczą i czekają... Nic więcej nie przychodzi i do głowy, ale powinnaś spróbować najechać u troszeczke na ambicję (wiadomo mężczyźni są wówczas bardziej skłonni do różnych wyczynów)...
Życzę powodzenia...
-
dzięki dziewczyny za rady. jakby się coś zmieniło to napewno wam o tym opowiem.Muszę tylko poczekać na odpowiedni moment do tej rozmowy z moim ukochanym. :drapanie:
-
jestesmy oficjalnie zareczeni :serce: :serce: :serce:
:skacza:
piekny dzien byl wczoraj :)
-
piekny dzien byl wczoraj
opowiadaj jak było... czekamy na relację..szczegółową :mrgreen:
-
piekny dzien byl wczoraj
No wiesz?:) Co to za relacja???
Prosimy o dluuugą i wyczerpującą!
:)
-
Daynaher
tyle na to czekałaś opowiadaj
jak było???
jesteśmy takie ciekawe 8)
-
M przyjechal z rodzicami do nas o 16. usiedlismy do stolu i moj tata zaczal otwierac szampana, w tym momencie M. wstal i wyszedl z domu... pomyslalam no ladnie !! zwial :shock: ale moje kochanie po chwili wrocilo z dwoma bukietami. Jeden wreczyl mojej mamie, a nastepnie zapytal moich rodzicow czy moze mnie poslubic. Oboje zgodnie odpowiedzieli ze TAK. M. wyjal pudeleczko, otworzyl je, wyjal pierscionek i wsunal na moj palec. niesamowita chwila :serce: a pozniej tak strasznie mocno sie przytulilismy i w sumie caly wieczor trzymalismy za rece. byly toasty za narzeczonych i pyszna kolacja :) oczywiscie ja tez dostalam bukiet pieknych roz :)
-
super
gratulacje
:)
:serce: :serce:
-
Daynaher bardzo serdecznie Ci gratuluję i cieszę się razem z Tobą. :)
:serce: :serce: :serce:
-
Serdeczne gratulacje :D
-
Super! :D
Dla takich chwil warto żyć i czekać na nie całe życie! Życzę Wam aby było ich jak najwięcej!!!
-
zdjecia z zareczyn umiescilam w watku OTO MY :)
-
Widziałam, widziałam....super:-) Aż zaczynam żałować, że my ze swoich zaręczyn nie mamy żadnej fotki, choc mielismy ze soba aparat. Jakoś nikomu nie przyszło do głowy wyjąc go z torby :roll: traz pozostało tylko żałować.....choc tak naprawde z mojej pamięci nic chyba tej chwili nie wyrzuci, więc dobre chociaż to :)
-
serdecznie gratuluję :D I ciesze4 sie razem z Tobą :serce:
-
gratulacje... :Daje_kwiatka:
-
Gratulacje Daynaher!! Piekna chwila i na pewno ogromne przeżycie.
BETI, tak sobie myślę o Tobie... Wiesz, u nas nie było oficjalnych zaręczyn (ale oboje tego nie chielismy), ale zorganizowalismy spotkanie rodziców żeby ustalić pewne szczegóły. Wiadomo, wtedy były i kwiaty i winko, ale nie było juz ofocjalnego pytania o rękę, bo było wszysto wiadomo. Było to tak jakby spotkanie "pozaręczynowe", ale ponieważ rodzice mojego męża czuli niedosyt, że ich nie było (nie mpja mama, tylko teściowie :D ), to przyszli z kwiatami i winkiem dla mojej mamy od Artura i teściów chyba jakoś tak było.
Ja nie namawiałabym na oficjalne zaręczyny.Rozumiem, że Tobie na tym zależy,ale to nie jest wstyd... To ogromna trema. Pamiętam oficjalne zaręczyny mojego brata, to było dla niego ogromne przeżycie, był strasznie przejęty i zdenerowany, chociaż wszscy wiedzieliśmy, po co się spotkaliśmy!! Myślę, że spokojny obiad *nawet z kwiatkami i winkiem) wystarczyłby zupełnie - w Waszym przypadku. Możecie sobie zażartować przy pierwszym toaście, tzn Twój narzeczony, że wznoso toast za Ciebie, że powiedziałaś tak i za Twoich rodziców, bo dzięki nim ma Ciebie. I tyle.
A my ze swoich zręczyn nie mamy zdjęć ze sobą, że tak powiem, tylko zdjęcie szmpana na stole i pudełeczka, bo ono było w sumie równie ważne,jak ten pierścionek. Pudełeczko było czerwonym małym garbusikiem!!! Tak to z nami i naszymo garbuskami właśnie jest.One tworzą nepowtarzalny klimat :D.
-
Gratuluję :serce:
-
Moje gratulacje!!!!
[ Dodano: 06-10-05, 17:35 ]
Ja już mam dosyć tego proszenia.Nie będę z siebie robiła żebraczki!Pociesza mnie fakt, że miałam niespodziankę-zaręczyny i chyba już tak zostanie.
-
No i chyba tak będzie BETI najlepiej.Szkoda nerwów.A może Twój narzeczony, zaskoczony Twoim brakiem nalegania ocknie się i może sam zaproponuje,jeśli się na to zdecyduje? Kto wie. Ale podejście Twoje uważam jest najzdrowsze.Nie ma się co czepiać. W końcu chłopak sie oświadczył i to powinno być najważniejsze :mrgreen:
-
Ja teraz czekam na dzień zaręczyn, ustaliliśmy że bedzie 26.12.2005.
Tylko teraz sie zastanawiam jaką przyjmie formę, bo w planach są tradycyjne zaręczyny - Mój Ukochany przyjdzie z rodzicami do mnie i moich rodziców.
Ciekawe jak to będzie... przyznam sie Wam ze to moj pierwszy raz ;)
-
Ciekawe jak to będzie... przyznam sie Wam ze to moj pierwszy raz
No i oby był ostatni :D
Ja miałam "podwójne" zaręczyny... pierwsze nasze prywatne, jak byliśmy sami, przy kolacyjce (miała być niespodzianka, ale ja oczywiście już wcześniej się domyśliłam co mój Misiek kombinuje :P ) no i część oficjalna- tydzień temu u mnie w domku. Powiem szczerze, że gdybym nie znała moich teściów tak dobrze, albo gdyby nasi rodzice spotkali się po raz pierwszy to obkupiłabym to ogromnym stresem :!: A tak było miło, wzruszająco (Tomek no nie powiem walnął taką mowę, że aż pod moją mamą kolana się ugieły-hehe miłe zaskoczenie) i w zasadzie bez nerwów:) Mój tata oczywiście musiał dołożyć swoje trzy gorsze i powiedział, że zwrotów nie przyjmuje :wink: Tak prawdę mówiąc było to raczej zwykłą formalnością, bo o tym, że bierzemy ślub rodzina trąbi już od ponad miesiąca, a to spotkanie po prostu miało być tylko "dogadaniem" co i jak, jak to sobie wyobrażamy itp.
Niemniej jednak tradycja to tradycja.. :D
-
Jutro - 25 grudnia minie 2 rocznica naszych zaręczyn, to było coś cudownego! a potem - 15 października tego roku - upragniony ślub :calus:
-
SUPER!!
Przeczytałam wszystkie opowiadania, wzruszyłam się bardzo i postanowiłam napisać o moich zaręczynach :mrgreen:
Moje Kochanie oświadczyło mi sie niedawno, dokładnie 26 listopada 2005 :)
23 listopada polecieliśmy do Irlandii - ja, Grześ i nasz znajomy. Lecieliśmy do znajomego, który pracuje w Dublinie. Przez pierwszych parę dni było bardzo miło, zwiedzaliśmy Dublin. W piatek 25 listopada chodziliśmy po mieście, a na słupach wisiało ogłoszenie, że ktoś szuka pierścionka zaręczynowego, bo zgubił. Więc ja zaczynam się dziwić - jak można zgubić pierścionek zaręczynowy? :shock: No i tak chwilę o tym gadałam, a Grześ w pewnym momencie mówi, żebym już sobie dała spokój z tym tematem, bo tylko pierścionki mi w głowie (czy coś w tym stylu) Robiłw wrażenie, że pierścionki, a już szczególnie zaręczynow kompletnie go nie obchodzą - muszę przyznać, że doskonale mu to wyszło. Aż za dobrze :evil: Wkurzyłam się trochę, ale nie chciałam wyjazdu psuć, więc się nie odezwałam.
Następnego dnia pojechaliśmy do Irlandii Północnej, a dokładnie na Giant's Cousway - niesamowite wybrzeże, skały wulkaniczne w kształcie wielokątów foremnych (postaram się potem wkleić zdjęcia - nie mam ich u siebie na kompie niestety..).
Pogoda była niezbyt dobra - potwornie zimno i wiał bardzo silny wiatr, ale to tylko dodawało klimatu, bo fale były dość spore. Można powiedzieć, że pogoda była sztormowa :D
Kiedy doszliśmy już na Cousway, siadły mi baterie w aparacie, a że widoki były cudne chciałam koniecznie włożyć nowe, a Grześ mówi, żebym poczekała chwilę. Ja zaczęłam protestować, ale on pociągnął mnie na wyższe skałki i wyciągnął pudełeczko... Mnie po prostu zatkało :shock: Kompletnie się tego nie spodziewałam, aż nie mogłam słowa powiedzieć, tylko tak moooocno go przytuliłam :) Nawet juz nie pamiętam co Grześ dokładnie mówił, ani co mu w końcu z siebie wydusiłam, ale zgodziłam się oczywiście :mrgreen: :mrgreen: Byłam taka szczęśliwa!!!!
Całą scenę fotografował z boku nasz znajomy (hehe zaręczyny przy widowni :D ), więc mamy świetną pamiątke.
Nocowaliśmy w pobliskim miasteczku, u kobiety, która prowadzi Bed&Breakfast. Jak się dowiedziała, że przed chwilą się zaręczyliśmy, to zalała nam potokiem wymowy, w której przeważało słowo "lovely", chciała zobaczyć pierścionek, i zaczęłe nam opowiadać jak zaręczyła się jej córka (z tego co zrozumiałam to też na Giant's Cousway :D )
Ech miło tak sobie przypomnieć tamte chwile, chociaż tak niewiele czasu minęło :) Było cudnie!
Grześ do tej pory się śmieje, że mnie tak kompletnie zamurowało na kilka sekund, jak zobaczyłam pudełeczko z pierścionkiem :D
-
Ecia- cudowne zaręczyny!! Bajkowa sceneria...i wrzystko uwiecznione na zdjęciach! Bomba! :mrgreen: I do tego Wielka Niespodzianka :D Ach :Wzruszony:
Mojemu Przyszłemu niespodzianka się nie udała (co jak co, ale on przede mną nic nie ukryje :wink: ), ale też się baaaaaardzo postarał!
-
Hmm ... to aj opiszę swoje JEDYNE WYJĄTKOWE I NIEZAPOMNIANE zaręczyny:
Odbyły się one 10 sierpnia 2005 roku....
Wcześniej rozmawialiśmy o zaręczynach ale która para o tym nie wspomina ... 16 sierpnia zazwyczaj przypadają moje urodzinki :wink: .Mam też szalonego qzyna który groził mi że wywinie wraz z moim Rafciem jakiś numer urodzinkowy.Rafał jak się później okazało planował rozmowę z moimi rodzicami na temat zaręczyn, a po uzyskaniu ich zgody - zaręczyny we dwoje :lol:.Mój ukochany to cfane stworzonko więc kiedyś podstępem chyba pokazał mi w necie pierścionki zaręczynowe i poprosił o ich ocene-nie zdziwiło nas gdy okazało się że znów podoba nam się to samo !! :D W ten pamiętny dzień Rafał umówił się z moimi rodzicami że wpadnie jak ja pójdę do pracy - mama mnie wyganiała już z domq i wogóle pełna konspiracja a ja głupia się nie zorientowałam :oops: Na Chwilkę przed wyjściem dostałam smsa : "Agnieszka jak możesz poczekaj na mnie w domu do 9:25"- to było moje kochanie.Była trochę zdziwiona ale cieszyłam się że znów sie zobaczymy :) Gdy zapukał do drzwi, poszłam otworzyć i ... zobaczyłam moje SZCZĘŚCIE w gangu ( co za widok !! ), z dwoma bukietami kwiatów i alkoholem w drugiej łapce.Wiem że zamiast Go przywitać powiedziałam " Zabiję Cię " :wink: Rafcio wszedł do pokoju a ja stałam nadal przy otwartych drzwiach i ni epotrafiłam już słowa z siebie wydusić.Gdy usłyszałm słowa " Chciałbym prosić o rękę Państwa córki" "zjechalam" po drzwiach i na kuckach próbowałam dojsc do siebie ... jakimś cudem zaciągneli mnie do pokoju gdzie mój ukochany klęknął przed moja mamą wręczając jej kwiaty a później przede mną ze ślicznym pierścioneczkiem i wspaniałym bukietem kwiatów.Byłam tak zaskoczona że gdy padło pytanie " Czy zostaniesz moją żoną" ja kręciłam głową że NIE !!Ale to nie tak że nei chciałam , ja po prostu nie wierzyłam w to szczęście jakie mnie właśnie spotyka.Oczywiście pierścionek przyjełam i od tamtego momentu jestem szczęśliwą narzeczoną.
Kilka dni póżniej udało mi się zaklepać datę ślubu - 16 wrzesnia 2006 - urodzinki mojego Rafałka. Mam nadzieję że będę dobrze sprawować rolę żony, matki ... muszę bo Rafał zasługuje na wszystko co najlepsze, zasługuje na szczęście i dozgonną miłość bo jest WSPANIAŁY,KOCHANY ,WYJĄTKOWY ... był jest i będzie moim szczęściem !!
Qbusiu dziekuję Ci za to że jesteś :serce:
A oto moj slicznusi pierścioneczek z niebieskim oczkiem ( uwielbiam niebieski).Dodam tylko że Rafał wygrawerował napis ... " MIŁOŚĆ TO MY " - czyż to nie piękne ??
http://www.wec.com.pl/repository/products/Bizuteria%20z%20brylantami/Pierscionki/_IPS133%20biale%20zloto%20szafir%20i%20brylanty%20003ct%20IJSi/1760l_3%20copy3.jpg
http://www.wec.com.pl/repository/products/Bizuteria%20z%20brylantami/Pierscionki/_IPS133%20biale%20zloto%20szafir%20i%20brylanty%20003ct%20IJSi/1759l_2%20copy3.jpg
-
Antalis - pięknie zaręczyny, a jakie zaskoczenie.
Nie zestresował się Twój Luby jak kręciłaś głową na "NIE"? :)
A pierścionek przepiękny i oryginalny. Ja też mam z niebieskim oczkiem :D
-
Rafał nie wiem czy zauważył że kręciłam głową , ale trzeba było zobaczyc przerażenie w oczach mojej mamy :lol: .Rafał wie że Go kocham - jak mogłabym odmówic !!
-
pierścionek antalis
(http://www.wec.com.pl/repository/products/Bizuteria%20z%20brylantami/Pierscionki/_IPS133%20biale%20zloto%20szafir%20i%20brylanty%20003ct%20IJSi/1760l_3%20copy3.jpg)
-
Nareszcie mogę i ja napisać o tym cudownym dniu.Był wczoraj. Pojechaliśmy do Zakopanego. Na Kasprowym Wierchu zaczęło zachodzić słońce, góy zrobiły sie czerwone, mnóstwo śniegu.Gdy tak spacerowaliśmy szlakiem mój Ukochany nagle zdjął czapkę, ukląkł i mówi "świadomy praw i obowiążków wynikajacych z załozenia rodziny chciałem zapytać czy zostaniesz moją żonką" No i ja oczywiście sie zgodziłam. Wsunął mi pierścioneczek na palec i tak staliśmy sie narzeczeństwem.Cudowny klimat miejsca i chwili zostanie we mnie na zawsze. Dziś mamy oficjalne zaręczyny tzn. Tomasz będzie prosił o moją ręke moich rodziców.Oni nic nie wiedzą. Zamówiliśmy kolacje i to będzie dla nich totalna niespodzianka. Mamy nadzieję,że tata nie poda czarnej polewki... :D
-
Aga!
Gratulacje :D ale romantycznie.... :serce:
A dzisiaj trzymam kciuki aby rodzice byli zaskoczeni ale tak szczęśliwi jak Ty!
-
Aga gratuluję! :)
-
no jak romatycznie gratuluje i daj znać jak tam rodzice zareagowali
-
No i znów jestem. Było fantasycznie!!Moi rodzice zupełnie sie nie spodziewali zaręczyn!Gdy Tomasz powiedział,że bardzo mnie Kocha i chciałby prosic o moją ręke, zaniemówili!!!Ale jak już im mowa wróciła oczywiście sie zgodzili.Mama była bardzo szczęśliwa. Zaczęła mówić i mówić i nie mogła skończyć (choć jest osobą małomówną).Potem był szampan i toasty za naszą przyszłość i uroczysta kolacja.Teraz sie zaczynają cudowne przygotowania do tego jedynego dnia!!!
-
A my z Darusiem zaręczyliśmy się w Wigilię, a raczej między Wigilią, a pasterką, po wręczeniu sobie prezentów. :) jejku, ale to były chwile...mmm.... :serce:
-
Aga Brawo!!! :brawo: :brawo: :brawo: Super niespodzianka!
-
Anielko, serdecznie gratuluję :!: :D
-
bardzo dziękuję za wszystkie gratulacje.Mam nadzieje,że w tym okresie przygotowań będę mogła liczyć na Wasze rady i wsparcie
-
bardzo dziękuję za wszystkie gratulacje.Mam nadzieje,że w tym okresie przygotowań będę mogła liczyć na Wasze rady i wsparcie
masz to jak w banku :mrgreen:
-
Teraz sie zaczynają cudowne przygotowania do tego jedynego dnia!!!
a kiedy ten Wielki dzień??
-
no i oczywiście gratulacje :serce:
-
póki co data jest ustalona na 25.08.2007 więc jeszcze troche czasu. :)
-
To ja też się pochwale swoim dniem kiedy Misio oświadczył mi się.było to tak: jak spałam...w nocy ..Miś nałożył mi pierścionek na paluszek...a ja śpioch nic nie czułam...rano sie budze i cos mnie uwiera w palec...bo z rana puchną troche palce...no i patrze....a tu niespodzianka!!!!!...więc zaczęłam budzic Misia..ale on specjalnie nie dał się i abyśmy jeszcze pospali....no i ja w całym tym podnieceniu czekałam aż sie obudzi...(zrobił to specjalnie emocjonalnie).....No i po przebudzeniu usłyszalam pytanko...no i powiedzialam TAK.
Poźniej byliśmy u rodzicow...z wykupna wodką i kwiatami...i bylo siuper..mama sie popłakała:) ze szczęscia:).
teraz oczekuje tego momentu jak zostanę Panią Misiową:)
(https://e-wesele.pl/forum/counter.php?id=331&f=331.png) (https://e-wesele.pl/forum/)
-
Pomysłowy ten Twój Misio :D
-
no i jaki orginalny pomysł :D
-
:brawa: brawa dla misia
ale orginalny super
-
Nio mi też się spodobał ten pomysł....tak niespodziewanie.....i w sumie nieoczekiwałam że Misio się odważy....bo ja skrycie czekałam...ale nic się nie działo...wiec przestałam myśleć o tym.....a tu tak wyjątkowo niespodziewanie nastąpil ten moment:).....
No i mam śliczny pierścioneczek...taki jak sobie wymarzyłam......jak rozkminie jak wkleja sie fotki ...to pokaże go:):):)
-
A ja dostałam pierścionek na moje 22 urodziny :lol: Wiedziałam, ze go dostane w tym dniu, pomogłam go wybrać (z moimi chudymi palcami cienkie pierścionki odpadają :wink: ) Nie wiedziałam tylko w jaki sposób mój misio mi się oświadczy, buyliśmy tylko we dwoje, chcilismy być sami w tym momencie. A po tyogdniu spotkali sie nasi rodzice (juz mielismy zaklepaną salę, zespół i u staliliśmy liczbę gosci) :wink:
(https://e-wesele.pl/forum/counter.php?id=170&f=170.png) (https://e-wesele.pl/forum/)
-
U nas bylo tak banalnie,ze az szkoda pisac.
Marzenko - wyrosla Wam konkurencja w naszj postaci jezeli chodzi o najmniej romantyczne zareczyny :wink: .
Moje chyba przebiją wszytsko.... Najpierw w pażdzierniku moja przyszła teściowa po pijaku się wygadała o zaręczynach i chciała żeby tu i teraz się odbyły, na co mój ówcześnie jescze przyszły narzyczony zaczął nerwowo mrygać do swojej mamy,żeby delikatnie mówiąć się zamknęła, ona niestety nie zrozumiała aluzji i buzia na ten temat nie zamykała jej się przez całą noc, ja oczywiście miałam buraka :oops: przez pół nocy i newrowo obserwowałam ruchy mojego faceta czy rzeczywiście nie wyjedzie zaraz z pierścionkiem- na szczęście nic takiego się nie wydarzyło,ale mineły dwa tygodnie.. ( ja byłam cała w nerwach, zaczęłąm już watpić w to czy się zaręczymy , bo zbliżała się data jego wyjazdu do Anglii). To był 02.11. 2005, siedziałam sobie w domku wieczorem i czekałam na mojego Łukasza, bo miał do mnie przyjechać. Zacząłam się wkurzać bo się spóźniał ( ogólnie byłam na niego podkurzona bo dzień wcześniej sie pokłóciliśmy o jego przyjazd - miał przyjechać rano- w ogole jak się poźniej okazało on kłotnie wymyślij specjalnie- wg. niego to chłyt romantyczny). No i czekam, czekam i nagle złapał mnie straszliwy ból brzucha, aż nie mogłam sie wyprostować i w tym czasie zdawzonił dzwonek do drzwi. poturlałam się ( doślownie), żeby otworzyć. W drzwiach stał Łukasz z 3 różyczkami i jak zobaczył mnie leżącą w przedpokoju i jęczącą z bólu, rzucił roże i torby i zaniósł mnie na wyrko. Po obmacaniu mojego brzucha okazało się, że to nie brzuch boli tylko nerka ( a że ja choruje na nerki- wystraszyliśmy się, że to kolejny atak i znowu szpital)Więc szybko telefon do mamy i do lekarza i szybka akcja organizowania miejsca w szpitalu. Moj Łukasz tak był blady i przerażony, że pójde do szpitala i podczas oczekiwania na telefon lekarza z decyzją on nagle DINK! czy zostaniesz moją żoną i dink pierścionek! ( mistrz wyczucia sytuacji) ja ledwo powiedziałam tak i nawet nie mogłam sie przechylić zeby mu buzi dać. Ogólnie nie pojechałam do szpitala, wziełam leki i upiliśmy się piwami i po godzinie poszłam spać bo mnie piwo+ leki uśpiły. Następnego dnia mój narzyczony wyjechał do Anglii na 2 miesiące.
hehe kto przebije mojego romantycznego narzeczonego? :mrgreen:
-
Aż strach pomyśleć co mu strzeli do głowy na łożu śmierci :wink: A tak na serio to ORYGINALNE ZARĘCZYNY nie ma co :D
-
Czy od pół roku nikt się nie zaręczył? Nie spodziewałam się, że te fajowskie historyjki tak mi się niespodziewanie skończą. Dziewczyny, co jest - pisać proszę! Bo genialnie się to czyta!
-
Mahtab, zaręczyliście się w moje 21 urodziny :)
To może ja o swoich powiem.
Rozmawialiśmy z Mariuszem o ślubie, a ja od pewnego czasu zaczęłam dosłownie TRUĆ o zaręczynach...Cośtam burknął pod nosem...Czas sobie mijał powoli, a ja oczywiście widząc jak kolejna koleżanka się zaręcza denerwowałam się tylko :evil:
Ostatniego dnia lutego (28.02.2006r - Śledzik )kumpel zaprosił Nas do Akadema na imprezkę, sporo Nam się wtedy wypiło...oczywiście nie obyło się bez focha z mojej strony :oops: , bo jakaś dziewczyna go zaczepiała :evil: W niezłych humorkach ustaliliśmy, że leziemy do Pinokia-w którym nota bene się poznaliśmy i razem pracowaliśmy- tam siedzieli Nasi znajomi(z którymi pracowaliśmy w Pinokiu)...Moja koleżanka, która jest od kilku lat z chłopakiem zaczęła nawijać o zaręczynach...Po prostu zaczęłam jęczeć, że Mariusz to mnie prędzej zostawi niż oświadczy...I co chwilę gdzieś wybiegał.
Później zmieniliśmy miejsce na salę VIPowską w Pinolu, no wiecie-specjalnie dla byłej obsługi- i Mariusz znowu zaczął gdzieś wychodzić...
W końcu gdy wychodził po raz n-ty wstałam z zamiarem :ckm: albo :Kill: a zza drzwi wyłania się mój Mariusz z bukietem 5 róż, klęka i pyta (On nie pamięta o co pytał)"Olu, zostaniesz moją żoną"..Odpowiedziałam, że oczywiście, że TAK!
W sumie Nasi znajomi również byli w cieżkim szoku :) Następnie menager lokalu przyszedł do Nas z szampanem i złożył Nam życzenia...
W moich marzeniach były zaręczyny w Krakowie-uwielbiam to miasto, albo w Pinokiu-gdzie się poznaliśmy.
Zaskoczył mnie totalnie...Datę ślubu ustaliliśmy później i niestety musieliśmy ją modyfikować. Ostatecznie będzie to 22 września 2007r.
-
W moich marzeniach były zaręczyny w Krakowie
własnie my tam się zaręczyliśmy...w naszej ulubionej gruzińskiej restauracji :)
-
Lady-Yes - mój mi się oświadczył w Krakowie i strasznie się cieszę, że tam, bo mamy takie swoje "zaręczynowe" miasto i na pewno będziemy sobie przypominać wszystkie szczegóły zaręczyn jak tylko tam będziemy.
-
A ja za to miałam banalne zareczyny tzn. zgodnie z tradycja (tak jak lubi mój przyszły mąż) ustalilismy wczesniej date, zorganizowalismu uroczysta kolacje na ktorej oczywiscie (zgodnie z tradycją) byli nasi rodzice i rodzenstwo i wszystko przebiegło zwyczajnie tzn. butelka wódki dla taty, kwiaty dla mamy i pytania do nich czy oddadza mnie za żonę mojemu lubemu za to zapytanie mnie przebiegło cudownie, najpierw wyrecytował nasz ulubiony wiersz a dopiero zapytał czy zechce przezyc z nim reszte zycia. no i wybór pierscionka tez był miły. do samego końca nie wiedziałam jak wyglądał ale zaskoczenie było bardzo miłe. kolacja zareczynowa przeistoczyła sie w impreze rodzinna do 3 nad ranem Aha i date mamy fajną - zareczylismy sie w Świeto Pracy.
-
A mój M chyba coś szykuje...
-
Ja dostałam pierscionek w lesie tydzień przed ŚWIĘTEAMI BOZEGO NARODZENIA
-Pięknie było bo padał śnieg,wszystko białe dookoła i ta atmosfera ,a potem za tydzień to świętowaliśmy też przy rodzinnym stole :) :serce:
-
aż się łezka w oku kręci jak sie czyta wasze opowieści :)
no tak, my date ślubu mamy a...zaręczny przed naimi :mrgreen: :mrgreen:
ostatnio przy każdej możliwej sytuacji powtarzam, ze pierscionek by sie przydał :D no ale wiem, ze mój M już coś szykuje bo ostatnio tylko po jubilerach lata i tylko pyta czy dobrze rozmiar pierscionka pamięta :D:D to bedzie miła niespodzianka i kompletne zaskoczenie bo zdolny jest do wszystkiego .....
czkam, czekam, cierpliwie czekam.... :serce:
-
my date ślubu mamy a...zaręczny przed naimi
u nas tez tak było..najpierw data, potem zaręczyny..ale z tego co wiedzę na Twoim liczniku, szybko podjęliście decyzję o ślubie :)
-
u nas tez tak było..najpierw data, potem zaręczyny..ale z tego co wiedzę na Twoim liczniku, szybko podjęliście decyzję o ślubie
"a co będziemy czekać " - taka odpowiedź usłyszeli wszyscy, którzy sie dziwili "Czemu tak szybko" :):) życie toczy sie szybkim tempem i nie ma co go na siłe zwalniać :D
-
"a co będziemy czekać "
No i to się nazywa konkretna parka. Pewnie, że nie ma na co czekać. Z racji mojego
ponad 5 letniego stażu :mrgreen: całkowicie sie z tym zgadzam
-
Ja zawsze mówiłam,że nie wyjdę za mąż aż spotkałam tego swojego Miśka i to przez gadu-gadu. Jednak od razu wiedzieliśmy,że to jest to,że będziemy razem
:serce:
-
Ja tez usłyszałam ze trzeba bedzie kupic pierścionek zaręczynowy bo moze wkoncu jak jestesmy rok ze soba to sie zareczamyA rok po zaręczynach ślub..We wrześniu 2006 r będzie rok a ja z niecierpliwościa czekam co Mój Miś wymyśli.
-
Ja zawsze mówiłam,że nie wyjdę za mąż aż spotkałam tego swojego Miśka i to przez gadu-gadu. Jednak od razu wiedzieliśmy,że to jest to,że będziemy razem
:serce:
to zawsze sie wie :)
wystarczy impuls...jedno spotkanie :)
to sie nazywa miłośc od pierwszego wejrzenia :serce:
-
to zawsze sie wie
wystarczy impuls...jedno spotkanie
to sie nazywa miłośc od pierwszego wejrzenia
dobrze byłoby, żeby to dotyczyło każdego..niestety nie jest tak..napatrzyłam się na związki, rozstania, zerwane zręczyny..a też był impuls i wielka miłośc..moja przyjaciółka znalazła się w takiej nieciekawej sytuacji..po roku od zaręczyn, po czerech latach wspólnego życia, na pól roku przed ślubem pojawiła sie ta trzecia..i teraz to impuls miał z tamtą..juz od roku są małżeństwem, a moja przyjaciółka od trzech lat leczy rany i jest sama :( a wszyscy mówili, że wspaniała była z nich para..a on zawsze patrzył na nia jak zakochany kundel..życie..
-
na pól roku przed ślubem pojawiła sie ta trzecia..
koszmar każdej kobiety .....
wspólczuje Twojej przyjaciólce :( najgorszemu wrogowi bym tego nie życzyła.....
takie właśnie jest to dziwne życie - niby wszystko ładnie pięknie a ty bach... bańka mydlana pryska... :( :(
-
takie właśnie jest to dziwne życie - niby wszystko ładnie pięknie a ty bach... bańka mydlana pryska...
tak jest...ale grunt to nie zrażać się..jak się mówi, każda potwora znajdzie swego amatora zawsze sa plusy..dwa razy w życiu przeżyje swoje zaręczyny ;)
-
grunt to nie zrażać się..
i to jest najważniejsze :!: :!: każde wydarzenie w naszym zyciu czegos nas uczy tak samo jak zerwanie :) pozwala nam spojrzeć na były zwiazek troszke bardziej krytycznym okiem :) i proszę, nagle można stwierdzić " i dobrze, ze zerwalismy, zasługuje na kogos lepszego :wink:
-
Ja nadal mam obawy przed tym ze Mój wybranek ktoregos dnia albo sie rozmysli albo odejdzie z inna i mimo ze mu to czasem powiem (czasem w zarcie)a on mnie zapewnia ze tak nie bedzie ale to jest zycie nieprzywidywalne bardzo.
-
Ja nadal mam obawy przed tym ze Mój wybranek ktoregos dnia albo sie rozmysli albo odejdzie z inna i mimo ze mu to czasem powiem (czasem w zarcie)a on mnie zapewnia ze tak nie bedzie ale to jest zycie nieprzywidywalne bardzo.
ja też czasem sobie tak zaryuje i słysze zapewnienia :) ale wierze w jego słowa (a która by nie wierzyła) i nie martwie sie na zapas.....
-
A jak to czasem bywa marwie sie na zapas co bedzie gdy.....
-
A wiecie, że ja się nie martwię. Ani na zapas ani wogóle. Podobno nie można być pewnym na 100% a ja jestem na 1000%.
A tak wracając do przyjaciółki Oosty (bardzo jej współczuję), ale tak sobie zawsze myślę, gdy słyszę podobne historie - nikt się nie zakocha w tej 3 osobie jeżeli w jego związku wszystko gra i jest spełniony. Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale takie jest moje zdanie.
-
nikt się nie zakocha w tej 3 osobie jeżeli w jego związku wszystko gra i jest spełniony
absolutnie się z Toba zgadzam. Jezeli para jest szczęśliwa i oboje sie bardzo kochaja to żadna osoba nie jest w stanie im tego odberać:)
a ja chce tylko zawiadomic że w koncu jestem zareczona :!: :serce:
nie było to tak romantycznie jak sobie wyobrażałam na poczatku...wiedziałam że M cos szykuje bo dzwoniąc ze Świnoujscia powiedział, ze wieczorkiem idziemy do mamy (mojej) powiedziałam, że nie a on, ze na pewno pójdziemy :) i tak też sie stało !!
zawołał z łazienki bym siedziała w pokoju i zamknęła oczy...
wyszedł spod prysznica odwalony w gajerek (ja w krótkich, plażowych spodenkach i koszulce na ramionczach :? ) usiadł za mna na tabczanie, mocno przytulił i wyszeptal, zę bardzo nie kocha i spytał czy zostanę jego żona (data slubu ustalona :wink: ) oczywiscie, ze sie zgodziłam ! telefon do jednej, drugiej i kolejnej koleżanii, gratulacje. a ptem poszlismy do mamy :) prawie sie rozpłakała :) bo "juz tak oficjalnie sie pobieracie" :):)
chciałam zrobić zdjecie pierścionka ale neistety, flesz za bardzo odbija sie od kamieni... a bez flesza też nie za dobrze wszystko widac...powiem tylko tak - białe złoto i 19 malutkich diamencików :shock: :serce: :serce: :serce:
-
nikt się nie zakocha w tej 3 osobie jeżeli w jego związku wszystko gra i jest spełniony. Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale takie jest moje zdanie.
nie koniecznie..wiesz że, po paru latach juz pewne przyzwyczajenie i rutyna sie pojawia..to naturalne..pojawiają się mniejsze lub większe kryzysy..jeśli pojawi sie trzecia osoba, która umie wykorzystać chwilowy "zastój związkowy", to wygra..zresztą każdy jest inny, a faceci niestety bardzo różnią się od nas..fakt jest taki, że prawdziwa miłość powinna potrafić radzić z takimi kryzysami..a jeśli nie radzi, to czy to nie jest prawdziwa miłość, czy może ludzie są za słabi, żeby o nią walczyć :?: ale nawet rozstanie można traktować jako dobrą monetę, choć to trudne na początku..
-
jestem zareczona
gartulacje mianowania na oficjalną narzeczoną :)
-
oosta, masz rację, że jak się wkradnie rutyna to wtedy za sprawą osoby trzeciej związek może się rozlecieć. Ale jeżeli jest rutyna to dla mnie w związku coś nie gra. Ja to widzę tak, że aby utrzymać "wysoką temperaturę" związku, trzeba partnera zaskakiwać, ciągle uwodzić i zawsze dawać mu do zrozumienia jak bardzo jest dla nas ważny. To na prawdę nie wymaga wiele wysiłku, a rutyna wtedy nie ma prawa się zadomowić.
Pozdrowionka :)
-
Lilkuś, moje gratulacje!
-
. Ja to widzę tak, że aby utrzymać "wysoką temperaturę" związku, trzeba partnera zaskakiwać, ciągle uwodzić i zawsze dawać mu do zrozumienia jak bardzo jest dla nas ważny.
to też racja
-
Ja to widzę tak, że aby utrzymać "wysoką temperaturę" związku, trzeba partnera zaskakiwać, ciągle uwodzić i zawsze dawać mu do zrozumienia jak bardzo jest dla nas ważny. To na prawdę nie wymaga wiele wysiłku, a rutyna wtedy nie ma prawa się zadomowić.
Pozdrowionka :)
całkowicie sie z Toba zagadzam :)
Partnera trzeba zdobywać całe życie :!: my kobiety chcemy by meżczyzna ciągle nas zdobywał, byl wpanialy, kochany, romantyczny jak na poczatku zwiazku i uważam, ze meżczyzna tez tego potrzebuje :) najważniejsze to by codzienność nie zabiła miłosci, by partnerzy nie tylko wiedzieli ale i czuli, ze drugiej stronie ciagle zależy, ze ciągle kocha :)
-
Dziewczyny, to temat o zaręczynach :) Stwórzcie nowy o problemach w związku...
-
Likuś gratuluję zaręczyn :wink:
-
w końcu udało mi sie zrobic dobrze widzoczne zdjecie mojego NAJPIĘKNIEJSZEGO pierścionka :):):)
(http://niki81.w.interia.pl/pierscionek.JPG)
:serce: :serce: :serce:
-
to dlaczego nie wkleisz?
-
to dlaczego nie wkleisz?
?? nie widzć obrazka w moim poscie???
-
ooo, teraz widać, ale słabiutko....zamazane zdjęcie .... ostrości brak :(
-
ooo, teraz widać, ale słabiutko....zamazane zdjęcie .... ostrości brak
okruszku to jedyne zdjecie, które "wyszło" bo ciągle sie odbija sie flesh a z wyłączonym nic nie widac ..:( to fotka robiobna telefonem
-
ooo, teraz widać, ale słabiutko....zamazane zdjęcie .... ostrości brak
Ale za to widać, że jest duży :mrgreen:
-
Lilkuś,
gratuluje.
Pierścionek bardzo ładny
-
hmm a moje zareczyny odbyły sie 3 lata temu w moje urodziny i były tylko dla nas! pierścionek nosze juz 3 lata! W sumie chciałam inny a dostałam taki! Musze zrobic zdjatko i Wam tutaj podesłac ale to dopiero w przyszłym tyg! Bo w piątek wyjezdzamy i opuszczam forum na 4 dni! a My oficjalnych zareczyn nie robilismy, o to sie troche burzyła moja mama. wolelismy takie dla siebie! a na slub sie zdecydowaliśmy w lutym tego roku a w kwietniu powiedzieliśmy rodzicom ,ze wtedy a wtedy weźmiemy slub i tyle!
-
aaa Lilkuś o ja skleroza zapomniałabym ŚLICZNY pierscionek! Ja taki własnie chciałam!
-
Ale za to widać, że jest duży
nie taki duży :mrgreen: ale ma swój niepowtarzalny urok i ejst taki jaki chciałam (a raczej sobie wydumałam) :)
Lilkuś,
gratuluje.
Pierścionek bardzo ładny
a dziekuje, dziekuje :)
aaa Lilkuś o ja skleroza zapomniałabym ŚLICZNY pierscionek! Ja taki własnie chciałam!
dziękuję :) podałabym Ci namiary i wiecej na jubilera ale chyba za daleko po pierscionek z Dąbrowy do Świnoujścia :D
-
Lilkuś a teraz to już po ptokach bo ja swój juz mam 3 lata i juz go bardzo polubiłam przez ten czas! A do Swinoiujscia swego czasu jexdziłam na wczasy do osrodka PORABKa z kopalni!
-
ja swój juz mam 3 lata
no to długooo :) ja codziennie patrząc na swój myśle sobie "pierwszy krok do małżeństwa niedługo bedzie oraczka" i tak mi sie mio na sercu robi :):):) :serce: :serce:
-
kurcze no na poczatku tez tak miałam no ale cóz potem to już jakos o tym nie myślałam bo wiedziałam ,ze obrączki na razie nie bedzie! A teraz to częściej sobie myslę jak tez ona obok bedzie wygladała!
-
A teraz to częściej sobie myslę jak tez ona obok bedzie wygladała!
ja juz wiem jak będzie wyglądała i bardzoooo mnie sie to podoba :) ostatnio byliśmy w kRUK`u w Szczecinie (tak przypadkiem obok przechodzilismy) i przymiezalismy obraczki, dostaliśmy katalog i powiem, ze widok obraczki na palcu był przemiły....i dziwny... :)
-
ja juz wiem jak będzie wyglądała i bardzoooo mnie sie to podoba
widok obraczki na palcu był przemiły....i dziwny...
Ja obraczkę nosze od 1,5 roku (nie jest naszczęście typową obraczką bo składana z 7 cześci)dostałam ją na nasza 5 rocznicę i powiem Wam że strasznie fajne uczucie nosic taką o co dopiero nosić obrączkę założona w dniu ślubu.
Ja juz nie moge się doczekać.
-
hej, ja tez bym chciala sie pochwalic tym jak wygladaly moje zareczyny...a bylo to az 5 dni temu heheheh. Ale bylo cudownie, przeslicznie i nigdy tego nie zapomne :-). A wiec bylo tak: pojechalismy na weekend do Wisly, piekne gory, cudowna pogada, ptaszki spiewaja. Wszystko to co Ania lubi najbardziej...rankiem wybralismy sie na wedrowki po gorach, kiedy weszlismy na szczyt gory postanowilam isc dalej, na kolejny szczyt i wtedy nagle Grzesio zaczol sie dzwni zachwowywac...stanol jak wryty i usmiechal sie jakos dziwnie. A ja dalej nic nie kumalam. I mowie : No chodz Myszko nie mamy czasu bo sie sciemni i sie stracimy" a on BEC na kolana i wyciaga pierscionek. Boze jaka ja bylam zszokowana...wszystkiego bym sie spodziewala..YETI, afrykanskiego niedzwiedzia ale nie tego ze mi sie oswiadczy :shock: No i powiedzialam YES i lzy pociekly mi po policzkach bo tak bardzo go Kocham i prawie od samego poczatku naszej znajopmosci wiedzialam ze chce z nim byc do konca...ze to ten ktorego caly czas szukalam. W kazdym badz razie dalej poszlismy w droge sluchajac spiewu ptaszkow, szumu drzew i planowalismy nasz zycie. Jeszcze nigdy wczesniej nie przezylam tak cudownego spaceru i weekendu. KOCHAM CIE MYSZKO :serce:
-
Pokzalabym Wam pierscionek ale nie wiem jak go tu wsadzic :oops: heheheh
-
anusiaaa wierze, że to było niesamoite przezycie :serce:
wszystkiego bym sie spodziewala..YETI, afrykanskiego niedzwiedzia ale nie tego ze mi sie oswiadczy
ze tak powiem - to było do przewidzenia, ze sie oświadczy :) w końcu dala ślubu ustalona :mrgreen: :mrgreen: ale faktycznie mogłaś sie niespodziewać, ze na szczycie góry :D
-
Nasze zaręczyny odbyły się podczas tegorocznych wakacji w Sopocie.
Mój M. zabrał mnie na spacer po molo i tam mi się oświadczył. Było cudownie. A tę chwilę będę napewno pamiętać do końca życia. I te Jego słowa "czy zostaniesz moją żoną?" :)
A taki dostałam pierścionek
(http://i49.photobucket.com/albums/f287/etudiante/DSC03108.jpg)
-
Słodki a i zaręczyny baardzo romantyczne...
-
Kurcze tez wam chce pokazac moj pierscionek ale nie wiem jak to sie robi. Jak wstawic zdjecie? HELP
-
Aggy ŚLICZNY pierścionek :) no i gratuluje zarecznyn :serce:
-
Kurcze tez wam chce pokazac moj pierscionek ale nie wiem jak to sie robi. Jak wstawic zdjecie? HELP
w technikaliach masz dokładną instrukcję wklejania zdjęc! :)
-
Dzieki dziubasek za rade bo sie naszukalam :D
-
(http://foto.onet.pl/upload/17/29/_622323_n.jpg)
No wiec sie chwale moim piersionkiem zareczynowym :wink:
-
:serce: No i stało się. A Mój Mężczyzna jest mistrzem romantyzmu!
Ponieważ we wtorek miałam urodzinym, mój M zaproponował, że w piątek po pracy pojedziemy gdzieś na dobrą kolację z tej okazji no i jeszcze z tej, że dostałam pracę. Ja chciałam iść na rybkę i tak kombinowaliśmy gdzie by pojechać. I tak to jakoś wyszło, że w końcu ustaliliśmy, że do Czarciego Kopyta na Równicy (Anusia będzie wiedzieć gdzie to :)
A ponieważ tej nocki miały spadać gwiazdy postanowiliśmy zostać do wieczora i sobie popatrzeć. No i kiedy tak staliśmy wpatrzeni w niebo szukając spadających gwiazd Mojemu M nagle zaczęło strasznie mocno walić serce - poczułam bo przytulał mnie od tyłu. Zaczął delikatnie całować mnie po uszku i szeptać, że chciałby być tak szczęśliwy ze mną do końca życia i naglę przed sobą zobaczyłam pudełko z pierścionkiem! Nawet nie widziałam jak ten pierścionek wygląda, bo było ciemno. Rozpłakałam się ze szczęścia, no i Mój M zapytał czy zostanę jego żoną. Oczywiście zgodziłam się! Ale to nie był koniec niespodzianek na ten wieczór. M. powiedział że zostajemy na weekend w Wiśle. A ja na to, że przecież nic nie mamy do przebrania, do mycia itd. A on na to, że wszystko jest! Okazało się, że tego dnia nie był wcale w pracy. Rano podwiózł mnie do pracy a potem myślałam, że jedzie do swojej, a on pojechał najpierw do siebie do domu, potem do mnie żeby uprzedzić moją mamę i zabrać moje rzeczy, potem do tego pensjonatu w Wiśle, żeby wszystko przygotować, bo to też jeszcze nie był koniec niespodzianek. Gdy dojechaliśmy do pensjonatu powiedział, że jak wejdziemy mam mieć zamknięte oczy i nie podglądać. Mówił, że chce zapaliś świeczki. A kiedy wreszcie mogłam otworzyć oczy stał przedemną z ogromnym bukietem czerwonych róż, pokój migotał mnóstwem świec i wszędzie porozstawiane były wazony z różami! Było ich 200!
No powiedzcie, czy Mój M nie jest najwspanialszym facetem pod słońcem? No dobra, dobra, wasi też są wspaniali ;)
Zostaliśmy tam do niedzieli i było przecudownie!
A to mój pierścioneczek, wymarzony i wyśniony i dokładnie taki jak chciałam: (http://www.wec.com.pl/repository/products/Bizuteria%20z%20brylantami/Pierscionki/GP-5094-1_copy.jpg)
-
Anulko, jak możesz mówić, że tu nie zaglądam. Zaczęłam pracę i mam troszkę mniej czasu, ale zaglądam! Poza tym mam za sobą przecudowny weekend, bo Mój M oświadczył mi się w bardzo romantyczny sposób, zapraszam do wątku zaręczyny ;)
Buzialki
-
Oj, pomyliłam się, ten post nie miał być tutaj, przepraszam!
-
busia widze ze ty tez zareczylas sie Wisle....ja tez :D
Sliczne zareczyny...te w Wisle zawsze sa romantyczne..bo moje tez byly.
POzdrawiam
:D :D :D
-
busia widze ze ty tez zareczylas sie Wisle
No tak nie do końca w Wiśle, bo sam FAKT miał miejsce na Równicy, ale to przecież niedaleko od Wisły :)
-
Busiu, bardzo romantycznie! :serce:
Powtórzę jeszcze raz - strasznie się cieszę! To kiedy ślub? Tak jak planowałaś, 13. października 2007? A może przyspieszycie? :mrgreen: Ja bym tak długo nie wytrzymała!
-
gratulacje :):):):)
ale to przecież niedaleko od Wisły
nie ważne gdzie ważne że się stało że będziesz ze swoim ukochanym już na zawsze :):):):)
ach........ przypomniały mi się moje zaręczyny
-
busia, gratuluje!!!!! :) W końcu się doczekałaś :) Wspaniałe zaręczyny i wspaniały Twój M. ale masz rację
wasi też są wspaniali
: Naprawdę strasznie się cieszę :) To ślub juz raczej na pewno 13. października?
Ps. A ten pomylony post miał byc do mnie ? :wink:
-
Ps. A ten pomylony post miał byc do mnie ?
No pewnie że do Ciebie, a do kogo niby;) hihi.
To ślub juz raczej na pewno 13. października?
No... raczej na pewno :mrgreen:
-
Busia - faktycznie fantastyczne, romantyczne zaręczyny!
Brawa dla Twojego narzeczonego :D
-
Brawa dla Twojego narzeczonego
No nie, że jest niesamowity :mrgreen:
Teraz mam tylko problem co z tymi różami zrobić, bo takie piękne i tyle ich a zaczynają więdnąć. Tak bardzo chciałabym je zachować...Ale nie mam gdzie trzymać bukietu z 200 zasuszonych róż. A do tej pory mam zasuszone wszystkie róże jakie dostałam od Mojego M.
Poradźcie coś :hmmm:
-
Moje pierwsze prywatne zdjęcia na tym forum. tak wyglądał pokój w pensjonacie kiedy otworzyłam oczy:
(http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/2a2a211916251469.html)
(http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/85365e700b50e3ab.html)
-
:( no i nic z tego...
a tak chciałam żebyście zobaczyły jak tam było pięknie...
-
Ale ja się tak łatwo nie poddaję, spróbuję jeszcze raz:
(http://images2.fotosik.pl/131/2a2a211916251469med.jpg)
(http://images4.fotosik.pl/92/85365e700b50e3abmed.jpg)
-
:skacza: Udało się!
-
Postarał się ;)
-
Prawdziwy romantyk :tak_2:
-
Nonono bardzo ladny pokoik i slicznie to musialao na zywo wygladac. :D Very romantic men :mrgreen:
A jaki to pensjonat, mozesz podac na priva adres bo bardzo tam ladnie :mrgreen: :mrgreen:
-
Busiu... piękne zaręczyny! Cud miód orzeszki! Moje gratulacje! teraz to się zacznie... :D
-
teraz to się zacznie...
Oj, Groszku już się zaczęło! Wczoraj ustalaliśmy listę gości i wyszło nam oczywiście więcej niż mieliśmy w planach. Przed nami także spotkanie naszych rodziców, które nas strasznie stresuje. Czasami wolałabym uciec i pobrać się np na Gibraltarze, bo tam można tak jak w Las Vegas, bez problemu....
-
Przed nami także spotkanie naszych rodziców, które nas strasznie stresuje
wogóle sie jeszcze nie znają, czy chcecie ich razem powiadomić o zareczynach?
Czasami wolałabym uciec i pobrać się np na Gibraltarze
hihi...ja też myslałam o tym by gdzieś uciec..ale już tak nie myśle :)
-
przyszedl rownież czas na mnie :)
w piatek (moje urodzinki) M przyjechal po mnie mielismy jechac do teatru, wyjechalismy nie wiedzieć czemu poltorej godziny przed spektaklem (do centrum mam jakies 15 minut samochodem). jak dojechalismy do centrum, zaparkowalismy M wyciagnal male czerwone pudeleczko ode mnie z torebki, i zapytal się czy zostanę jego żona.... może nie bylo zbyt romantycznie ale za to cudownie :) potem poszliśmy na kawe a potem do teatru :)
a pierscionek wyglada tak:
(http://images2.fotosik.pl/134/3253c9bd9f58ceb0.jpg)
(http://images1.fotosik.pl/143/ae1e27d807213627.jpg)
(http://images4.fotosik.pl/97/cceb98189f56ff06.jpg)
-
akto gratulacje :) :!: śliczny pierścionek :serce:
może nie bylo zbyt romantycznie
nie zawsze jest tak jakbyśmy chciay ale to najwspanialszy moment zycia :) (poza powiedzeniem TAK) :):):):):):)
-
liczny pierścionek
dziekuje bardzo, jest taki jak chcialam i bardzo się z niego ciesze prosty i skromny a nie świecidełko... :)
-
A teraz ja :) Moje zareczyny mialymiejsce juz prawie dwa lata temu w moje urodzinki. Niczego sie nie spodziewalam, a caly spisek, ktory zaraz przedstawie, zostal uknuty z udzialem nawet mojej mamy, ktora przez kilka dni niczym sie nie zdradzila... A wiec, byla to sobota (dodam ze grudzien). Jak zawze podreptalam do pray. Nagle, w poludnie zjawil sie moj facet i mowi do mnie, zebym sie ubierala, ze idziemy. Spojrzalam na niego z wielkim zdziwieniem (jak to, w srodku dnia???). A moja szefowa (z ktora zreszta kumpolowalismy sie takze poza praca) tylko kiwnela glowa zebym krotko mowiac spadala. Wsiedlismy do samochodu i jedziemy. Mysle sobie po dordze, gdzie moze byc cel podrozy... Mysle mysle i nareszcie wpadlam na pomysl (hehe za miedzyzdrojami ;P) ze jedziemy do Swinoujscia do mojej ukochanej pizzerii na najlepsza pizze na swiecie :D:D:D W pizzerii owszem bylismy, jednak w pewnym momencie uslyszalam od mojego "przyszlego" ze musimy sie zbierac, bo juz jestesmy spoznieni....Myslalam ze wrocimy do domku, na imprezke z rodzinka (dzien wczesniej z mama i ciotka pieklysmy ciasto). Jedziemy jedziemy i nagle skrecamy na Miedzyzdroje. Hym... Pomyslalam, ze moze czas na spacerek nad morzem (byla ladna pogoda, dosc wczesnie i oboje uwielbiamy morze). Ale nie, samochod zatrzymal sie przed hotelem Slavia. Wysiadlam strasznie zdziwiona, ale malo sie nie przewrocilam, gdy Ariel otworzyl bagaznik a tam moja spakowana torba z ubraniami (sprawka mamy :D). Weszlismy do hotelu, do windy, na pietro... Ariel owteira pokoj (na ostatnim pietrze) a tam apartament taaaki ze ŁO MATKO!!!! Super :) Pomyslalam, ze takiego prezentu to bym sie w zyciu nie spodziewala. Poszlismy sobie na spacerek, kupilismy szampanka (czytaj winko musujace ;P) by uczcici moje urodzinki. Siedlismy na kanapach i ogloadajac telewizje rozmawialismy o bzdurkach. Nagle stwierdzilam ze musze wyjsc do toalety. Po powrocie, Ariel poprosil bym usiadla obok niego. Siadlam sobie cala szczesliwa z super dnia i niespodzianek, jakie dla mnie przygotowal. A On na to, ze ma jeszcze jeden prezent i wtedy zobaczylam pierscionek :D:D:D Co bylo dalej nie musze pisac, bo kazdy z Was sie domysli :) (Najlepsze bylo to, ze pierscionek wybral sam i ze jest cudny!!!! - a byl z nim duzy problem, bo mam bardzo male palce...)
-
DjJeyDi, to Twój M podobny romantic do mojego, hihi.
Gratuluje ;)
akto, śliczny pierścnionek, też takie lubię.
-
DjJeyDi postaral sie kawaler postaral :)
Pokarz nam swoj pierscioneczek plizzzz :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Forumki lubia podziwiac blyskotki :mrgreen:
-
Pokarz nam swoj pierscioneczek plizzzz Mr. Green Mr. Green Mr. Green
Oki, postaram sie dzis zrobic zdjeciora i wstawic :D Ale to pod wieczór.
-
MOJ B to moze mistrzem romantyzmu nie jest... moze szkoda ;) ale jakos z tym przezyje...
hmm... 2 pazdziernika roku ostatniego wrocil z Anglii... ja ucieszona :) w skowronkach... 4 w lozeczku... gadka szmatka... pytam sie co bedzie jutro robil (chyba nie mial zajec - ja TAK) wymienia... wymienia :D wymienia 8) i nagle "i jeszcze bede musial gdzies pojsc" heh na co ja by babska ciekawosc zaspokoic pytam sie gdzie? "a nie wazne spijmy juz" i dalam spokoj bo... wiedzialam... pewnie pierscionek... jakos tak oczywisto to dla mnie bylo, nie wiem czemu... :mrgreen: (bardziej zszokowana bylam i szczesliwa na pierwsze "Kocham Cie" :lol: )
Wiec nastepnego dnia 5 pazdziernik - szkola... ok 14 wyrwalam sie na jakies 1,5-2h okienko do domu... siedzimy se w pokoju na dywanie - dziwne nigdy ni siedzielismy na dywanie. :) i on zaczyna pytac... drazyc co z nami dalej? i czy chcialabym z nim byc juz tak do konca :mrgreen: no ja mowie ze pewnie... :wink: zadaje pytanie 2 raz :) odpowiedz podobna :D przed 3 odwrocil sie do szafki (of course wiedzialam po co) :) i zadal pytanie po raz 3! tym razem trzymajac pierscionek... odpowiedz byla jasna :D
i tak od 5 pazdziernika jestesmy zareczeni...
ponoc nie mogl wytrzymac ;) ehh a ja myslalam ze to ja niecierpliwa jestem ... :mrgreen:
-
Moze i nie jakos bardzo romantycznie ale liczy sie sam gescior i to ze twoj luby chce byc z Toba do konca zycia!!! :D
-
wiem wiem :D dlatego niezbyt sie przejmuje brakiem romantyzmu u mojego lubego :mrgreen: moze z wiekiem przyjdzie ;)
uuuu.... status forumowicz mam... no super super :mrgreen:
-
DjJeyDi postaral sie kawaler postaral :)
Pokarz nam swoj pierscioneczek plizzzz :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Forumki lubia podziwiac blyskotki :mrgreen:
To moj pierścioneczek :)
(http://www.piekloiniebo.pl/ring.jpg)
-
Muszę się z Wami podzielić, wczoraj byli u nas szwagier z dziewczyną (on był świadkiem na naszym slubie). Małż odwoził ich do Berlina na samolot do Włoch (tam mieszka moja teściowa). I ja pomagałam szwagrowi ukryć w bagażu pierścionek zaręczynowy dla niej.
Oświadczy się jej na plaży nad Morzem Tyreńskim w słonecznej Italii- super co, tak romantycznie.....pierścionek jest uroczy, rozmiar idealny-całe 8 (hihi, ona też ma malutkie paluszki). Teraz tylko będziemy czekać na telefon z wiadomością, kurcze nie mogę się doczekać kliedy będę mogła pogratulować....
-
Fajnie :)
-
DjJeyDi, śliczny pierscionek :) przypomina troche obraczke :)
Oświadczy się jej na plaży nad Morzem Tyreńskim w słonecznej Italii- super co, tak romantycznie.....
cudoenie romantycznie...aż sie rozmarzyłam :mrgreen:
-
Smile przypomina troche obraczke Smile
Taki zawsze chcialam :) I najfajniejsze jest to ze moj Przyszly sam go wynalazl :)
Pomysl zareczyn we Wloszech jest nice :D:D:D
-
O dopiero teraz trafilam na ten watek :) Moglabym o tym gadac godzinami wiec Was tez pomecze :D Zareczyny mialam podobne do Busi ale co tam :)
W pewna sobote (piekna pogoda) Moj Kotek zaplanowal wyjscie na kolacje do pewnej romantycznej restauracji (z super jedzonkiem) :D Wieczorem tego dnia mielismy jechac na urodzinki Jego Siostry do Bydgoszczy (i tam zostac na weekend) wiec dziwilam sie ze akurat wtedy upiera sie na ta kolacje. Zaczelam byc podejrzliwa wiec zdradzil mi sekret, ze rozmawial z kucharzami i zamowil jakies specjalne super danie dla mnie i dlatego tak sie upiera. Polknelam haczyk i pomyslalam ze to jednak nie Ten Dzien, spakowalismy sie zeby od razu po jechac na urodzinki. W restauracji wszystko bylo normalnie, zamowilismy narazie przystawki, ja lampke wina (jeszcze zwrocilam uwage kelnerowi ze tylko dla mnie bo Kierowca musi jeszcze gdzies nas dowiezc:>). Po przystawkach przychodzi kelner i prosi abysmy na danie glowne przeniesli sie do innej sali.. Okazalo sie, ze prowadzi nas do apartamentu hotelowego.. musze zamknac oczy.. gdy otwieram wszedzie mnostwo roz (czerwonych i moich ukochanych bialych), swieczek, platki na podlodze, na lozku, kubelek ze zmrozona butelka ulubionego wina, stolik dla dwoch osob i romantyczna muzyczka.. Nie wiedzialam co powiedziec, moj Ukochany na kolanach cos do mnie mowil (nie pamietam juz co dokladnie) i zobaczylam swoj sliczny pierscionek.. Oczywiscie zgodzilam sie.. pozniej byla podana kolacja, deser, zostalismy tam do rana.. sniadanko do lozka itp.. :D Jak sie pozniej okazalo, wszyscy wiedzieli ze przyjedziemy dopiero w niedziele, po kryjomu byla pakowana pasta do zebow itp... no i pare dni wczesniej Kochanie bylo u moich Rodzicow z kwiatami i slodkosciami .. :D Podobnie jak u Busi rowniez bylo az 200 roz, poza tym platki ze 100 roz, 100 swieczek.. naprawde robilo wrazenie :)
-
KaJaWRC piekna romantyczna historia :) aż sie rozmarzyłam...wspaniałe zareczony !! :!: ma facet (Twój) gust, to przynaje :mrgreen: a pierscionek?? kiedy zobaczymy fotki??
my bardzoooooooooooo lubimy fotki :!: :mrgreen:
-
KaJaWRC, jak romantycznie :serce: musiało to robic piorunujace wrażenie... Wzruszyłam się...
-
Lilkuś, zrobie fote obadam jak ja wkleic i bedzie :) Dziekuje Dziewczyny :D
-
O kurcze! Jak moglo mi to umknac Sasiadko? :D 8)
Jakiez piekne zareczyny. Zazdroszcze przeokropnie i przeprzemocno :> No, ale tak z sympatia :lol: Ja musze ta historie pokazac mojemu Kochanemu. Niech ma wysoko postawiona poprzeczke, a co! :wink:
Lezka sie az w oku kreci.. Naprawde.
Zdajesz sobie sprawe, ze nie odpuscimy Ci zdjecia pierscionka? :twisted:
-
Hehe no wlasnie sie wrzuca na serwer wiec dzisiaj powinno byc tylko nie wiem czy tu czy w watku o pierscionkach :) I dziekuje slicznie :)
-
Zrobione :) Fotki pierscionka mozna oblukac w watku dot. pierscionkow
https://e-wesele.pl/forum/viewtopic.php?p=124565#124565
-
Moje byly dziisaj. Moze niebyly takie romaztyczne ale dla mnie bylo :) :) . Sebastian wyszedl po mnie na pko. Wrocilismy do domku po czym przyszedl i powiedzial-zostaniesz moja zona , wyjdziesz za mnie . :jupi:
-
Gratuluję :)
-
No Ewelinkaaa!!!!! Super!!!!!! :) Ja rowniez gratuluje :) Pierscioneczek jest sliczny :) Juz widzlalam :)
-
Oświadczyny 10.06.2006 :Serduszka:
Niespodziewałam się tego,że mój ukochany mi się oświadczy,a tym bardziej w tym roku.Nie zauwazyłam,bo nie zwracałam uwagi nawet i nie brałam pod uwagę że to się akurat stanie w Karpaczu.Nie były one pod żadnym potokiem,czy na Snieżce,czy też w innych okolicznościach.Były one poprostu w Karpaczu,ale w ciepłym łóżeczku.Dla mnie i tak były wyjątkowe,bo z zaskoczenia. :shock: :mrgreen:
Lezeliśmy sobie późną nocą w łóżku,rozmawialiśmy sobie o wszystkim i o niczym,ale zanim to właśnie ukochany zaczął mi prawić komplementy,typu jak mnie bardzo kocha itd Nie myślałam,że to przed czym,bo przeciez on tak zawsze.Nagle zadał mi pytanie,które nie zabardzo zrozumiałam i powtórzyłam,spytał się czy zostanę jego żoną,po czym włożył mi pierścionek na palec,a najlepsze było to,że ja tego nie czułam.Na co ja odpowiedziałam co powiedziałeś?On dobrze usłyszalaś,po czym ja się zapytałam,a czemu się pytasz,ćwiczysz przed czymś??Odpowiedział przed czym?No przed zareczynami,on wtedy odpowiedział,że moim zdaniem to już były i dotyka mój palec i wtedy poczułam,ze oprócz srebnej obrączki mam jeszcze coś-pierścionek,odpowiedziałam dopiero wtedy,że TAK ZOSTANE JEGO ŻONĄ . :serce: Noi można sie domyslić co było dalej ;)
To tak w telegraficznym skrócie opisałam dzień,w którym mój ukochany mi się oświadczył :D Jechaliśmy tam jako "zwyczajna" para,a wróciliśmy już jako narzeczeni.Ten dzień i cały pobyt w górach będę-będziemy bardzo miło wspominać......... :i_love_you:
Warto czekać,marzyć o tak pieknej chwili. :skacza:
-
ewelinko gratuluje zaraczyn :) w końcu sie doczekałaś :):)
atka83 gratuluję :) kurcze, delikatny ten Twoj facet skoro wsunął Ci poerścionek tak, ze nie poczułaś :D:D
-
hmm to ja też się pochwalę;)
20.09.2006 mijało dokładnie trzy lata jak się znamy (w sylwestra minie trzy jak jesteśmy razem).. nic nie planowaliśmy na ten dzień tzn ja nie planowałam. jak zawsze wróciłam z pracy, zaczęłam robić obiadek później miałam iść odebrać sukienkę na ślub brata. ale wieczorem mój adaś porwał mnie na spacer. pojechaliśmy na XXX piętro pałacu kultury. ja zupełnie nic się nie spodziewałam. ot zwykłe oglądanie warszawy nocą - fakt ładnie widoki:) w pewnym momencie adaś powiedział, że idzie na chwilę do toalety i żebym poczekała. wrócił za parę minut w ............ garniturze - biorąc na swiadków gwiazdy i całą warszawę, przyciągną mnie do siebie i wyszeptał kilka słów, uklęknął po czym wręczył mi pierścionek. przyznam się, że nie pamiętam co powiedział - :oops: byłam w wielkim szoku; popłakałam się ze szczęścia i pokiwałam tylko głową. później jeszcze długo staliśmy wtuleni w siebie nic nie mówiąc- tylko przechodzący obok ludzie dziwnie się na nas patrzyli - musieliśmy komicznie wygladać:) on w adidasach i gajerku ja zapłakana hehe.
jak przyszliśmy do domciu i adaś poprosił moich rodziców o moją łąpkę myśleliśmy, że bedziemy musieli ratować moją mamę - popladła i prawie zemdlała:)
hehe
z każdym dniem coraz mocniej kocham moją iskierkę:)
:serce:
buziaki
-
GRATULUJE wszystkim narzeczonym :)
atka83 gratuluję kurcze, delikatny ten Twoj facet skoro wsunął Ci poerścionek tak, ze nie poczułaś
Dziękuje :mrgreen: No wlaśnie,nie wiem jakim cudem nie poczułam tego,ze mi zakłada pierscionek,chyba musiałam być w niezłym szoku :shock: :zdziwko: :hopsa:
-
A u mnie zareczyny bylo skromniutkie. Z rana wyszedlem na miasto pozalatwiac jakies tam sprawy. wracaja kupilem pierscionek kwiaty i szampana. W domu pierw sie wykapalem i przebralem. Zszedlem na dol gdzie byla moja Madzia. Wreczylem jej kwiaty po czym kleknolem i wyjolem male czerwone pudeleczko z pierscionkiem w srodku no i zapytalem sie jej czy wyjdzie za mnie. troszeczke ja zamurowalo bo nie mowila troszki sie naczekalem ale wkacu odpowiedziala TAK :) (lucky me :D ) a potem sobie swietowalismy przy szampanie. To wszystko odbylo sie dnia 25 wrzesnia 2006 czyli jestesmy jeszcze swiezi :)
-
u mnie zareczyny bylo skromniutkie
takie są najlepsze bo są bardzo romantyczne :D
:serce:(http://img81.imageshack.us/img81/3817/glitteryourway19720e37rn6.gif) (http://www.glitteryourway.com):serce:
-
No prosze jaki mój braciszek potrafi byc romantyczny.Szczerze powiedziawszy to wszystkich zamurowała ta wiadomość...ale ja jestem z tobą i pamietaj wiek sie nie liczy :lol:
-
mysle, ze kazda z nas chcialaby obwiescic swiatu o tym wspanialam dla niej dniu, dlugo wyczekiwanym i wymarzonym.
u nas bylo to tak:
w dzien przed Bozym Narodzeniem siedzielismy sobie wspolnie w kuchni z moim ukochanym. ja robilam krokieciki :) a on buszowal po necie. Nagle wpadl na pomysl, zeby zaszalec i pojechac na sylwestra na Teneryfe. Zaczelismy przeszukiwac stronki aby dowiedziec sie jakie byly by to koszty i okazalo sie, ze nie duze, a to dlatego, ze nie szukalismy wycieczki przez biuro tylko sami znalezlismy lot i hotel. Bedac na miejscu w noc sylwestrowa szukalismy lokalu, w ktorym moglibysmy swietowac nowy rok ale wszedzie bylo straszne przepelnienie wiec udalismy sie na plaze. I tak siedzac sobie przytuleni na plazy, pod golym niebem pelnym gwiazd nagle moj K. ukleknal przede mna z pierscionkiem w reku i poprosil mnie o reke. Bylam w takim szoku, ze az sie poplakalam ze wzruszenia, a moj K. mial taka mine jakby sie obawial, ze odmowie :taktak: Po powrocie do hotelu moj ukochany pytal sie mnie czy odpowiedzialam mu "tak" bo z nerwow nic nie pamietal, ja rowniez nie pamietam czy powiedzialm "tak" choc bylo to dla nas oczywiste, ze sie zgodzialm :skacza:
Nigdy nie myslalam, ze moje zareczyny odbeda sie w takiej scenerii. Piekniej byc nie moglo
-
baska98 przepiękna historia i taka romantyczna :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka:
-
dzieki *Mimi*, :)
-
baska98, pięknie :skacza:
-
baska98, no full wypas romantico...masz faceta z pomysłem :taktak:
-
Pięknie Basiu, gratuluję!
-
dzieki dziewczyny :)
-
Ale fajowe zaręczyny :skacza:
-
Oświadczyny 13.01.2007 rok (sobota)
W. oswiadczyl mi sie u siebie w domu na jego imprezce urodzinowej (oczywiscie dla mnie oswiadczyny byly totalnym szokiem :shock: ) oto Nasza historyjka :skacza:
Hmmm ale od czego tu zaczac najlepiej od poczatku wiec prosze :brewki:
W. 10 stycznia obchodzil 24 urodziny i postanowil,ze 13 stycznia zrobi imprezke ur dla znajomych!! Nasiadowka trwa w najlepsze i ja niczego nie swiadoma siedze sobie i klacham ze znajomymi (bylo to juz jakos o 19.20) i patrze,ze W. gdzies zniknal (slyszalam,ze byl w wc i kuchni)po chwili wola swoja sis io ona zjawia sie w pokoju z aparatem foto i pstryka zdjecia- to ja sobie mysle no normalka w koncu imprezka 3ba uwiecznic ja po czym W. zniknal w piwnicy (a ma domek jednorodzinny) i nie ma Go i nie ma- mysle soboe,ze poszedl sprawdzic czy w piecu nie wygasa a ze siedzialam tylem odwrocona do drzwi od piwnicy to slyszac,ze sie otwieraja obracam sie zagadana a tam W. idzie z ogrooomnym bukietem czerwonych roz i czerwonym otwartym pudeleczkiem a w nim blyszcza sie kamyki z ringu w pierwszej chwili to i patrze tak na niego i pytam sie "ale o co chodzi??" a ten pada na kolano (rece mu sie tak trzesly,ze gdyby mocno nie trzymal pierscionka to ten by wyladowal gdzies pod stolem ) i cos mowi do mnie (ja ani jednego slowa nie zapamietalam ) i w koncu pada pytanie: "Kotek czy zostaniesz moja zona??" a ja patrze na niego oczami wielkimi jak 5 zl, slowa nie potarfilam wydusic i..............zaczelam plakac jak bobr no ale oczywiscie,ze odpowiedzialam TAK kwiaty wyladowaly z mojej lapce i dalej pytam sie zebranych,ze "co ja mm teraz zrobic?" bylam jak w amoku, odlozylam bukiet wystawilam paluszka nio i wlozyl mi W. przesliczny pierscionek wysciskalismy sie, wycalowalismy sie a ja dalej plakalam nie chcialam ryczec ale lzy same mi sie cisnely do oczu bo ani troche sie nie spodziewalam,ze to JUZ nastapi!! owszem chcialam i to bardzo, duzo rozmawialismy na ten temat ale myslam sobie,ze mzoe 17 stycznia w nasza 3 rocznice a moze i za pol roku jak to W. mi ciagle wmawial znajomi byli baaardzo bo o niczym nie wiedzieli (tzn wiedziala tylko moja sis- i jak to stwierdzila "zemsta byla slodka" bo ja tez jej nie pisnelam ani slowa o tym,ze wiem iz w Sylwestra jej chlop jej sie oswiadczy wiedziala takze moja tesciowa i sis W.) i ja sama nie potarfilam dojsc do siebie, do konca imprezki!! radosc ogromna i tak cieplutko na sercu,ze jednak sie W. zdecydowal i ze tak mnie zaskoczyl
P.S
Zawsze sobie powtarzalam,ze bede pamietala co W. bedzie mi mowil i ze nie porycze sie jak bobr (juz tak mam,ze bardzo szybko sie wzruszam) ale niestety okazalo sie inaczej
-
kkotek, sliczne oswiadczyny :skacza: gratuluje!!!!!
-
A mój Pawcio zabral mnie na weekend majowy do Paryża, i tam na wieży Eifla na ostatnim poziomie mi się ośwwiadczył :-* było tak pięknie i romantycznie, warto było wjechać, choć tak się bałam bo mam lęk wyskości ... ;) ;)
-
myślę, ze teraz już przełamałaś swój lek :) i żadna wysokość u boku kochanego nie będzie Ci straszna :)
-
Witajcie to mój pierwszy post na tym forum ale muszę się pochwalić a zarazem prosić o jakieś wskazówki hehe
Jutro zamierzam się oświadczyć swojemu ukochanemu skarbkowi. Nie ukrywam jestem strasznie zdenerwowany. Jesteśmy ze sobą już prawie 4 lata a jednak, niby znamy się dobrze a jednak stres jest :). Ale do rzeczy - jutro po pracy tj gdzieś ok 17 zaproszę moją wybrankę serca do takiej małej restauracyjki na lamkę wina. Pretekstem będzię swiętowanie jej urodzin. Lokalik może nie należy do największych i bardziej o nim ożna powiedzieć, że to taki ekhmm bar?! aniżeli restauracja z prawdziwego zdarzenia. Ale muszę powiedzieć, że wystrój, klimat jaki tam panuje jest naprawdę fajny. Więc kiedy już tak będziemy siedzieć i opijać (winko, coś dobrego do jedzenia, świece, nastrojowa muzyczka itp) jej urodzinki poleze sobie pod pretekstem "sily wyzszej" na zaplecze po czekający na mnie już bukiet. Postaram się też by siedziała bokiem ew. tyłem do zaplecza na które będę szedł tak by do ostatniej chwili niczego się nie spodziewała. Następnie jak gdyby nigdy nic wyskocze z bukietem w jednej dłoni i pierścionkiem podejdę do niej uklęknę i wygłoszę jakąś doniosłą mowę - znając życie to pewnie zapomnę tego co miałem powiedzieć i będę musiał improwizować. Na koniec wypowiem nieodzowną formułkę :) podsuwając jej pierścionek tak by przyprzeć ją do muru :D by nie miała innej możliwości niż tylko się zgodzić hehe. Oczywiście wszystko z pewną dozą romantyzmu, gracji i precyzji. Jeżeli sie zgodzi to na znak kelner przyniesie nam szampana. Jeżeli się nie zgodzi . . . tego nie biore narazie pod uwagę.
Mniej więcej tak to by wyglądało choć zdaję sobie sprawę, że cos, ktoś może przyczynić się do tego, że trzeba będzie mocno improwizować. A więc:
- pierścionek - jest
- kwiaty - zamówione - jutro odbiór
- miejscówka w lokalu - jest zarezerwowana
- dogadać szczegóły z właścicielem lokalu - do zrobienia dziś - jestem umówiony z szefem
- szampan - do zamówienia dzis
- no i najważniejsze - wybranka serca - zaproszona.
Czy o czymś zapomniałem? Coś powinienem mieć jeszcze na uwadze? Coś zrobiłem nie tak?
Oczywiście chcę dodać, że nie są to oficjalne zaręczyny tylko takie między nami - na te oficjalne przy rodzinie oczywiście przyjdzie czas. Chcę jednak by moja ukochana kobietka wiedziała, że bardzo mi na niej zależy. Chce dać jej do zrozumienia, że to co do niej czuję jest bardzo poważne - choć i tak to już wie. Mam nadzieje, że mnie rozumiecie hehe
Pozdrawiam - trzymajcie za mnie kciuki. :D
-
:brawo_2: :brawo_2: :brawo_2: :brawo_2: :brawo_2:
Tak trzymaj chłopie :) im więcej romantyzmu tym lepiej... życze powodzenia jak i szczęścia na nowej drodze...:)oby iskierka miłości nigdy Wam nie zgasła...
-
Udało sie!! :hopsa: Było cudnie :)
-
ja postaram sie krotko kiedys jak wracalismy do mnie z akademika to Rysik wypalil na tylach autobusu 51 czy zostane jego zona...ot tak ;D pozniej slyszalam to jeszcze kilka razy w dziwnych miejscach ;D
po jakims czasie szlismy po miescie i sie klocilismy to tez byla zima kolo grudnia 2005 ja bylam bardzo zla i Rysiek zaciagnal mnie do sklepu mowil "codz co ci pokaze" i pokazal pierscionek "podoba ci sie " a ja TAK a on do pani ekspedientki "to poprosze" i tak pierscionek lezal sobie jeszcze z 5 miesiecy ja sie nie dopominalam bo wiedzialam ze jest...kolo kwietnia zaczelismy rozmawiac o zareczynach...ze fajnie zeby rodzice byli wiec wszystko bylo pod nich mieli byc 20 maja 2006 ale jakos wczesniej stwierdzilismy ze chcemy miec swoje wlasne...wiec dokladnioe 18 maja miedzy zajeciami na uczelni a praktyka poszlismy do Kocha kolo Kosmosu i tam zamowilismy co chcielismy bylo slodko i duzo...i tam Rysik bardzo zdenerwowany zapytal czy zostane jego zona oczywiscie sie zgodzilam i juz na praktyke poszlam z pierscionkiem na reku....a jak przyjechali rodzice to byly kwiaty wspolna kolacja rodzice sie poznali ...pozniej poszlismy pokazac sale slubna...bo juz wczesniej byla zamowiona ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D
-
nasze zareczyny odbyly sie w drugi dzien swiat bozego narodzenia w 2005 roku bylam wtedy juz w 5 mies ciazy i to nie bylo takie romantyczne jak u was dziewczyny impreza byla cala para cala rodzinka rodzice rodzenstwo i dziadkowie prawie jak male weslel bo bylo nas 20 osob i tak to moj niedlugo mezulek wyszedl nachwilke z domku poszedl do samochodu po kwiatki przyniosl mi piekny bukiecik prawie jak do slubu z roz z koralikami i piorkami byl cudny i w pieknym malym pudeleczku w ksztalcie serduszka byl pierscioneczek ukleknal i poprosil mnie o reke oczywiscie sie zgodzilam , byly lzy mama plakala tata sie cieszyl hehe prawie jak na blogoslawienstwie w dniu slubu :) i tak to juz za miesiac i dwa dni bedziemy malzenstwem
bardzo milo wspominam ten dzien
kocham go bardzo.....(http://[img])[/img]
-
nasze zareczyny odbyly sie w drugi dzien swiat bozego narodzenia w 2005 roku bylam wtedy juz w 5 mies ciazy i to nie bylo takie romantyczne jak u was dziewczyny
pewnie że romantycznie :lol:, tym bardziej że przy rodzinie - odważny facet, dużo musało go stresów kosztować, gratuluję :tupot:
-
no napewno bo byl czerwony i troche cicho mowil :)
-
To ja z chęcią opiszę Wam jak wyglądało to u mnie...
Otóż poznaliśmy się w listopadzie 2006, i w sumie już w grudniu zaczęliśmy coś tam gadać o ślubach itp ;D Może to było dziwne, ale jakoś takie rozmowy sprawiały nad przyjemność. W te wakacje natomiast wybraliśmy się nad morze i w głębi serca liczyłam na to, że mi sie oświadczy. Kiedy w końcu nadszedł ten dzień od rana czułam, że to dziś. Serce mi waliło jak głupie przez cały dzień i muszę przyznać, że z tych nerwów to byłam dla mojego kochanego niezbyt miła.
Poszliśmy na zachód słońca i nagle zaczęłam sie zastanawiać co na to moi rodzice i w ogóle co to będzie, czy czasem za młoda nie jestem (aż się załamałam tymi głupimi myślami). No ale słońce zaszło a ja nadal byłam panną...
W końcu moje kochanie o 22.30 zabrało mnie na plażę (w drodze na plażę dostałam czerowna różę) , było strasznie ciemno. Ostatnie noce były bardzo chłodne i niebo zachmurzone, a tą noc było cieplutko i do tego na niebie było widać cudowne gwiazdy. Mój ukochany wyjął kocyk, winko i plastikowe kubeczki ;D, posiedzieliśmy chwilę, zaczęło mi się kręcić w głowie;D, a on nagle uklęknął przede mną i powiedział, że jestem najważniejszą osobą w jego życiu. Wyjął pierścionek i zapytał czy zechcę spędzić z nim całe życie. I wtedy nie miałam już żadnych wątpliwości.
Jak nauczę się wklejać zdjęcia to wkleję mój pierścionek.
-
śliczne zaręczyny :) tylko pogratulować narzeczonemu :brawo_2: :brawo_2:
-
dziękuje bardzo :) no sprawił, że to była wyjątkowo piękna chwila :)
-
a to pierścionek
-
iza baaardzo ladny..i napewno dla was wyjatkowy:-
0
-
To może ja opisze swoje zaręczyny, które odbyły się całkiem niedawno bo 6 listopada.
Jesteśmy ze sobą już rok i cztery miesiące :) i od dawna wiedziałam, że Piotrek to ten jedyny - zresztą my mieszkamy już razem od ponad roku. Piotrek też mówił, że wyobraża nas sobie razem :) jako małżeństwo. Tylko zwlekał z zaręczynami, a to zmiana pracy, a to coś jeszcze.
Teraz pracuje w Szwecji i akurat od 27.10 do 10.11. był w Szczecinie. W piątek 2 listopada spytał się mnie, czy pójdę z nim do jubilera, abym wybrała sobie pierścionek. Zgodziłam się. I w sobotę zakupiliśmy cudeńko z białego złota :) Jednak było trzeba Go powiększyć, bo nie było mojego rozmiaru, a złotnik dopiero miał być w poniedziałek. Przez cały weekend mogłam cieszyć się pierścionkiem, chociaż nie był jeszcze na moim paluszku. W poniedziałek został powiększony.
Umówiliśmy się z Piotrkiem, że we wtorek pojedziemy po mojej pracy na obiad :) i tak też zrobiliśmy. Piotrek po mnie przyjechał i pojechaliśmy do Karczmy Polskiej - akurat tam trafiliśmy. Muzyka w lokalu była co najmniej dziwna, bo leciały weselne przyśpiewki :) zupełnie przypadkowo. Myślałam, że Piotrek oświadczy mi się w lokalu, jednak zjedliśmy, wypiliśmy winko i wyszliśmy. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na Wały Chrobrego. Zaparkowaliśmy i poszliśmy się przejść. Doszliśmy do miejsca, gdzie Piotrek zabrał mnie na pierwszej randce na lody, Teraz jednak nie było tam stolików i krzesełek, jedynie miejsce było oświetlone lampkami. Przytuliliśmy się do siebie, następnie Piotrek wyciągnął pudełeczko z pierścionkiem, klęknął i wyciągnął rękę z pudełeczkiem i zapytał się, "czy zostanę jego żoną". Oczywiście się zgodziłam, chociaż cały czas się śmiałam, bo nie sądziłam, że mój luby będzie na kolanku pytać się mnie, czy zostanę jego żoną :) Jak już wstał i się pocałowaliśmy, spytał się, jak odpowiedziałam, bo nie słyszał :) Utwierdziłam Go, że powiedziałam TAK :)
W środę pojechaliśmy do moich rodziców z kwiatami i alkoholem i powiedzieliśmy im, że się zaręczyliśmy :) Moi rodzice byli przeze mnie uprzedzeni o tym fakcie i tylko jak weszliśmy do domu, Piotrek dał na wstępie prezenty a tata do niego "witaj w rodzinie". A my przecież nie zdążyliśmy jeszcze nic powiedzieć :P he he
Może to nie były najromantyczniejsze oświadczyny, jednak dla mnie były wyjątkowe - miały coś w sobie. To miejsce, klękanie i w ogóle cala atmosfera spowodowały, że czułam się naprawdę wyjątkowo i byłam bardzo szczęśliwa - tzn. nadal jestem :)
-
Nic tylko pogratulować :) ja czekam z niecierpliwością na swoje grudniowe choć nie wiem kiedy bo to już jest pomysł mojego lubego.
-
wazne ze Twoj luby stal sie oficjalnie Twoim oficjalnym narzeczonym, a Ty jego ofoicjalna pania serca, a niektorzy na to czekają..choc to jedynie symbol, a jakze oczekiwany przez nas, nie?
-
Oj tak. Licze, że ten fakt dużo zmieni :)
-
No no dziewczynki powiem Wam, że pięknie :D
Bardzo romantycznie, troszkę mniej, z zaskoczenia, planowane - wszystkie cudne.
Ja mimo, że mamy już ustaloną datę ślubu i wpłaconą zaliczkę za salę to wciąż czekam na ten dzień już od około 20 sierpnia, bo babcia mojego Men'a z radości mi wygadała - stwierdziliśmy no trudno i zarezerwowaliśmy termin i salę była rozmowa z jego rodziną i z moją mamunią wszystko oficjalnie ustalone i dogadane a na zaręczyny wciąż czekam. Moje Słonko stwierdziło, że teraz muszę poczekać bo on mimo wszystko chce żeby to było zaskoczenie dla mnie i liczy na to że zapomnę :drapanie:
Przecież nie da się tego zapomnieć :tupot:
-
Moje kochane widzę, że dawno tu nikt nie zaglądał ???
Trudno ja muszę się gdzieś wygadać i ogłosić całemu światu a że w większości wątków panuje teraz świąteczny nastrój postanowiłam, że zrobię to tu ;)
No i stało się od wczoraj jestem szczęśliwą narzeczoną ;D Bardzo bardzo szczęśliwą ;D :-* :D ;)
-
milcia :brawo_2: :brawo_2: :brawo_2: :brawo_2:
super bardzo się cieszę :skacza: :skacza: :skacza:
teraz czekam na Twoją relację z zaręczyn ;D ;D ;D ;D no i pochwal się pierścionkiem :)
ja na swoje jeszcze czekam...
-
hey hey cześć pisaczki ;D
bardzo fajnie się czyta wasze wypowiedzi, ale trochę brakuje w nich detali ;)
tak się składa, iż jestem facetem i muszę wygłosić jakąś przemowę proszącą o rękę mojej luby ;D
tylko że kompletnie nie wiem co powiedzić ???
help help please :-*
-
Hmmmmmmmm ngage02 ::)
Bardzo chętnie bym Ci pomogła, ale ... pamiętam tylko, że mówił ... pięknie mówił ... ale co mówił ... :drapanie:
NIE PAMIĘTAM :brewki: :brewki: :brewki:
Ale to nie ważne bo na pewno mówił od serca i z miłości i to jest najważniejsze :serce:
Podobno nie powiedział tego co sobie wymyślił, że powie bo emocje były tak wielki, że nie jest się w stanie pamiętać ;)
Powodzenia :grin:
-
zabawne większość kobiet nie pamięta kto co mówił :D
hmm to może przeczytam jakiś poemat ;) ;) ;)
a tak na serio gdyby komuś się przypomniał jakiś przykład :) nawet dla samej siebie ;) to z chęcią poproszę :)
-
Ja z moich zaręczyn pamiętam tylko te słowa „Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Zostaniesz moja żoną?” nie wiem nawet czy mówił cos więcej bo byłam tak zaskoczona że nie pamiętam… :o
Na zaręczynach dostałam ogromny pierścień po babci a na drugi dzień pojechaliśmy do jubilera i wybraliśmy najładniejszy pierścionek jaki był w sklepie . ;D
Nasze zaręczyny były w pierwszy dzień wiosny a rodzinie o wszystkim powiedzieliśmy przy Wielkanocnym stole.
-
Kiedy powinnem wręczyć "pierścionek zaręczynowy", kiedy jest najlepszy moment??. Podczas oświadczyn czy podczas zaręczyn. Uznaję, żę oświadczyny chcę, aby były zaskoczeniem dla mojej ukochanej. Natomiast rozumiem, że zaręczyny to już u niej w domu rodzinnym oficialne z rodziną. Jeżęli jestem w błędzie prosze o poprawienie
Pozdrawiam
-
Hm?????????? Dla mnie OŚWIADCZYNY są jednoczesne z ZARĘCZYNAMI - pod warunkiem że dziewczyna cie przyjmie. Oświadczasz się jej - albo samej i potem INFORMUJECIE o zaręcznynach rodzinę ALBO zapraszasz swoich i jej rodziców do restauracji (np) i tam prosisz ją o rękę.
Mój M ośwoadczył mi się podczas kolacji wigilijnej, przy całęj mojej rodzinie.
-
kris84 u mnie było tak, jak chcesz by było u Ciebie. Najpierw niespodziewane dla mnie oświadczyny ukochanego ;D , po ok. miesiącu oficjalne z rodzicami. Pierścionek dostałam oczywiście od razu (z czego bardzo byłam zadowolona bo chyba czułabym jakiś niedosyt) , dlatego też czułam się zaręczona. Na tych oficjalnych dostałyśmy ja i mama bukiety :D Słyszałam też, że niektórzy robią tak, że nawet jeśli podczas oświadczyn dziewczyna dostanie pierścionek, to potem przed tymi z rodzicami go zdejmuje i chłopak wręcza jej go jeszcze raz - przy rodzicach. Ja tak nie chciałam , bo dla mnie to dziwne, no ale niektóre tak chcą ;)
-
margolka uważam że miałaś bardzo fajne zaręczyny. Też o takich myślałem, tylko nie byłem pewien czy w taki sposób mogę to wykonać. Dziękuję
Może ktoś jeszcze chce się podzielić jak było u niego :)
-
Moje zareczyny byly dla mnie zaskoczeniem i odbyly sie przy rodzicach ktorzy tez nie mieli o niczym pojecia.
Dla mnie potem takie drugie oficjalne zareczyny sa dziwne ::)
-
Zdania są na pewno podzielone na ten temat ;) ja zawsze chciałam aby zaręczyny to była tylko nasza chwila :) a te drugie też chciałam, głównie po to żeby rodzice się poznali :D
zaglądnęłam do tego linka
kris84 bedziesz mial dużo do czytania :)
-
Mój narzeczony oświdczył mi sie podczas zabawy sylwestrowej (...) ;D Po 10 minutach od tego momentu wybila północ, wystrzeliły korki szampana, sztuczne ognie i...kiedy tak stalismy i podziwialismy pięknie rozswietlone niebo...czułam sie jakby to było tylko dla nas ;) Prawde mówiąc nie miałam zelonego pjecia, że cos "kombinuje" ;) Natomiast oficjalne zareczyny odbyły sie po naszym powrocie w terminie uzgodnionym z naszymi rodzinami, oczywiście w domu narzeczonej-czyli u mnie :) Ja uważam, że to był swietny pomysł, albowiem zrobił mi cudowna niespodzainke :)
Tak więc życze Tobie kris84 wspaniałych oświadczyn/zaręczyn bez wzgledu na to która z opcji wybierzesz:)
-
mnie mój Narzeczony oświadczył się niespodziewanie, kiedy byliśmy sami na szlaku w górach - to była niesamowita i tylko Nasza chwila :) potem spotkali się nasi rodzice u mnie w domku i ja z mamą dostałyśmy bukiety. Pierścionka również nie oddawałam ,ale mój PM zapytał oficjalnie rodziców o moją rękę ;)
-
Kozelanki moze opisujcie swoje zareczyny w watku do ktorego link poslalam a ten temat sie zamknie bo w sumie chodzi tu o to jak powinny wygladac zareczyny a nasze opisy juz sa.
Pliso bo zrobi sie balagan na forum.
-
przepraszam, nie wiem jak ja patrzyłam wczoraj, ale nie widziałam linku...
-
To teraz ja opowiem o moich zaręczynach. :) :serce: Odbyły się one 25.12.2007r. po 10 miesiącach jak byliśmy ze sobą. Oczywiście o niczym nie wiedziałam. Mój ukochany przyjechał po mnie do moich rodziców późnym popołudniem, niczego absolutnie nie przeczówałam, a nawet do głowy by mi nie przyszło że to bedzie taki piekny dzień. U mojego ukochanego w domu był brat z dziećmi i żoną mama i chrzestny z czego o tym co planuje mój luby wiedziała tylko mama. Siedzielismy przy stole no i dziewczynki zabrały sie za wyciąganie prezentów spod choinki. Mojemu Kotkowi zależało bardzo na tym żebym ja sobie sama wyciągneła prezent, na co ja nakrzyczałam na niego żeby sie nie wygłupiał, poprostu u mnie w domu zawsze najmłodsze dzieciaki wyciągały prezenty i gdzie ja <stara> bede sie tam pod choinke cisnąć. Wkońcu już ustąpiłam niech sie cieszy. Wyciągam torebeczkę otwieram..... po czym zamknełam szybciutko. Zaczełam sobie myśleć czy to naprawde się dzieje! Otworzyłam jeszcze raz.
Wyciągnełam pudełeczko z niego pierścionek wszyscy byli zaskoczeni a najbardziej ja. Tak mi sie gorąco zrobiło. Akurat udało nam się bo brat filmował swoje dzieci i w jednej chwili zmienił ujęcie i na nas (cudownie bo uwiecznił nam ta chwilę). Kurcze jak mi się ręce trzęsły. Mój Kot klękną ze łzami w oczach spytał czy zostanę jego żoną. Pierścionka to z tych nerwów nie umiałam na palec załozyć. Ja równie wzruszona odpowiedziałam, że tak. Teraz jak oglądam filmik z zareczyn to aż śmiac mi sie chce jaka była mina mojego zaskoczenia.
Następnego dnia z bukietem róż i oczywiście mocniejszym trunkiem pojechaliśmy do moich rodziców.
To było jeszcze bardziej chyba stresujące. Odziwo chyba to ja bardziej się denerwowałam. Oczywiście Rodzice odpowiedzieli "a jak chcesz i jesteś pewien to bierz" hehehe
Nawet jak teraz o tym pisałam siedząc w pracy to taki gorąc od środka przezemnie przeszedł i milutko się zrobiło. Za 11 miesiący bedziemy małżeństwem :skacza:
-
To teraz moja kolej :jupi: :jupi: :jupi:
Nasze zaręczyny odbyły się 12.09.2008r. a w zasadzie prawie 13.09.2008 :)
O tym, że Mój Mężczyzna planuje zaręczyny dowiedziałam się przypadkiem miesiąc wcześniej :) Jednak mimo wszystko chwila kiedy to nastąpiło była dla mnie ogromnym zaskoczeniem.
Mój Mężczyzna zabrał mnie na rejs do Szwecji, bardzo się denerwował bo miał z nami jechać jego najbliższy kolega z żoną ale pojawiło się kilka problemów i byliśmy niemal pewni, że się nie uda. Ostatecznie jednak po pokonaniu przeszkód znajomi wybrali się z nami. Cieszę się, że byli z nami A. i T. ponieważ Mój Mężczyzna miał wsparcie najbliższego kolegi i przy okazji mieliśmy z kim podzielić się naszą radością. Przypuszczałam, że Mój K. będzie chciał się oświadczyć na rejsie ponieważ już kilka razy pytał co bym zrobiła gdyby mi się oświadczył wiec czekałam net moment :) i uważnie obserwowałam go przez cały dzień kiedy zwiedzaliśmy Trójmiasto i potem po wejściu na pokład.
Ale ku mojemu zdziwieniu po prostu ...wszyscy poszliśmy spać zmęczeni po całym dniu tuptania :)
Potem obstawiałam, że może oświadczy mi się podczas zwiedzania Karlskrony i...też nie :):):)
A więc uśpiłam swoja czujność. Po powrocie na pokład postanowiliśmy, że tej nocy będziemy się bawić. K. i T. wymknęli się z kajuty a my jak to dziewczyny godzinę przygotowywałyśmy się do imprezy. I od tego siedzenia w kajucie oraz kołysania zaczęłyśmy się źle czuć. :):):)
Teraz myślę, że to nawet dobrze bo zamiast myśleć czy to może właśnie teraz Mój Mężczyzna planuje mi się oświadczyć marzyłam żeby już zejść na ląd. :):)
Troszkę to nasze samopoczucie zepsuło wieczór, który był szczegółowo zaplanowany.
Więc siedzieliśmy sobie w restauracji przy dźwiękach muzyki i pysznie pachnącym spaghetti, w pewnym momencie Mój K. szepnął mi do ucha, że idzie zamówić piosenkę T. i A. żeby zatańczyli. Siedziałam sobie tak i siedziałam myśląc tylko o tym żeby w końcu przestało bujać i dopiero po chwili zorientowałam się, że T. także się gdzieś wymknął. Dopiero wtedy zapaliła mi się czerwona lampka :) spoglądam w stronę zespołu a Mój K. stoi na scenie z mikrofonem w reku. Z wrażenia zrobiło mi się najpierw gorąco potem zimno i już nie wiem czy to zasługa tabletek czy Mojego Misia, że od tamtej chwili nie czułam już bujania :):)
Zostałam poproszona na środek a Mój K. oświadczył mi się w obecności wszystkich gości restauracji. Z wrażenia głos mu drżał. Po krótkim wyznaniu zapytał czy zostanę jego żoną, a ja stałam na środku czerwona jak burak :D dopingowana przez głosy podekscytowanych gości. Po magicznym " tak" Mój Mężczyzna ukląkł i założył mi prześliczny pierścionek ( taki jak mi się zawsze podobał - z białego złota skromniutki, z malutkim brylantem)
dostaliśmy oklaski a od obsługi w prezencie lampkę szampana dla nas i naszych przyjaciół. To było bardzo miłe z ich strony.
Potem K. poprowadził mnie na parkiet i zatańczyliśmy do piosenki " Zabiorę Cię właśnie tam..." a ludzie otoczyli nas kółeczkiem, na koniec życzyli nam szczęścia i dużo miłości :):):)
a potem świętowaliśmy w czwórkę do późna :):)
Nie zapomnę tego wieczoru do końca życia:)
Oficjalnych zaręczyn nie było wcale :) rodzice znają się i... :) nie przepadają chyba za sobą za bardzo :);)
wiec oszczędziliśmy im stresu ;D wieści o ślubie przyjęli spokojnie choć mojej mamie zakręciła się łezka w oku a potem siadła przejęta przed komputer i zaczęła szukać sali :):)
-
Poprostu pieknie...... :)
Gratuluje :)
-
ale musiało być romantycznie ::)
-
Ja juz raz pisalam o swoich zareczynach w innym watku, ale z checia jeszcze raz sie z Wami podziele wrazeniami z tego szczegolnego dnia :)
Wiec....
Za kazdym razem kiedy moj juz teraz narzeczony probowal zrobic mi niespodzianke ja sie czegos domyslalam, lecz tego dnia ani troszke. 21 czerwca, dzien przez bozym cialem zaplanowalismy wyjazd na obiad do gazdowki (tzn obiad przez reszte mojej rodziny byl juz zaplanowany od tygonia lecz tylko ja sie dowiedzialam o nim dzien predzej, niby tak spontanicznie ) 22 czerwca zaraz po procesji pojechalimy: my, moi rodzice, narzeczonego rodzice i moja siostra z mezem i dziecmi, wszystko ladnie pieknie. nie zdziwilo mnie nie czemu akurat mojego p. rodzice tez nagle sie na ten obiad zapowiedzieli ani tez nie zdziwilo mnie ze na obiad bierzemy ze soba aparat i kamere, wszyscy tumaczyli sie ze moze gdzies pozniej pojedziemy i kamera sie przyda. ok, nie interesowalam sie tym szczegolnie, wchodzimy do restauracji, tam wielki stol przystrojony swiece itp, a glupiutka natalia nic !! !! !! jedyne co mnie dziwili to to, ze obsluga za kazdym razem kiedy to przechodzili obok stolika tak pieknie sie do mnie usmiechala, ale ok, moze sa tacy bardzo mili pomyslalm. zamowilismy obiadek a po obiedzie herbatke, kiedy to kelner przyniosl mi i siostrze imbryczek z woda i filizanke z herbata zorientowalam sie ze w moim imbryczku brakuje wody ... !! wiec chcialam szybko zawolac kelnera i powiedziec mu ze chcialabym wode ale najpierw otworzylam ten imbryczek i tak jak myslalm wody nie bylo ale zamiast niej ku mojemy zdziwieniu bylo male pudeleczko w ksztalcie serduszka, bylam w szoku i szybko zamknelam przykrywke i wtedy doszlo do mnie co sie dzieje i otworzylam jeszcze raz i ..................................... juz wtedy poplynal potok lez szczescia ...................... nawet nie potrafilam wyciaganac tego pudeleczka ....... nie wiedzialam co sie dzieje tylko uslyszalam dochodzace z calej sali oklaski w tym czasie kelner szybciutko podrzucil mojemu p. bikiet ogromnych roz i wtedy moj p. ladnie ukleknal, otworzyl pudeleczko i zapytal czy zechce spedzic z nim reszte swojego zycia, a ja ryczalam,usmiechalam sie, ryczalam i tak na przemian az w koncu powiedziala TAK. BYLO CUDOWNIE, wtedy skojarzylam te dziwne potajemne rozmowy calej rodzinki, kamera, aparat, przystrojony stol no i ta przemila obsluge a to wszytsko przygotowal moj kochany p. z moja siostra
MOJ P. STANAL NA WYSOKOSCI ZADANIA BO TAK WLASNIE WYMARZYLAM SOBIE TEN DZIEN
W ciagu kolejnego tyg wybralismy date ślubu --- 1 sierpnia 2009 ---
PS gdyby nie nagranie z kamery to polowy bym nie pamietala bo bylam w takim szoku gdy to okazalo sie ze w imbryczku zamiast wody jest cos innego
-
ale ekstra :D
-
pomyslowych macie facetow :)
-
Moje zaręczyny odbyły się w parku botanicznym w Madrycie przy ślicznych roślinkach. Potem poszlismy do Hard rock cafe na kolorowe drinki , a jeszcze później do lokalnej małej knajpki na kalmary, duże krewetki, sangrie i takie całe małe osmiorniczki( hehe), Było cudownie- w ogole kocham Hiszpanie i to była najlepsza opcja jaka tylko mogła być. Mogłam jeszcze dostac kwiaty, ale to miała byc niespodzianka, a ze bylismy tam tylko we dwoje i oboje znamy hiszpanski to bym sie chyba domysliła od razu o co chodzi.:)
-
Jesteśmy z Narzeczonym praom jeszcze z czasów licealnych, więc niedługo stuknie nam 8 lat razem :) Już od dawna wiedzieliśmy, że chcemy być razem do końca życie i temat ślubu, dzieci itp. przewijał sie co jakiś czas w naszych rozmowach. Oboje byliśmy zgodni co o tego, że zaręczyny oznaczają, że zaczynamy przygotowania do iwlkiego dnia! Zaręczyny były 8.11.2009, ale po kolei...
Już jakos tak miesiąc przed mój N coraz częsciej przebąkiwał coś o ślubie, jakby mnie badał co ja o tym myśle, niby niewinne komentarze, ale dało się wyczuc o co chodzi. Ato jak byliśmy na zakupach zaciągnął mnie do jubilera, a to znikał gdzieś na cały dzień dziwnie sie tłumacząc :) (jak sie potem okazało wybierał pierścionek z przyjacielem) Na całego zaczęłam coś podejrzewać, kiedy powiedział, że zbliża się długi weekend i bardzo chciałby mnie zabrać na wycieczke niespodziankę, że mi powie co muszę wziąć, ale niczego więcej się nie dowiem. Jak powiedział tak też zrobił. Ponieważ od zawsze chodzimy razem po górach i wspólne zdobywanie szczytów jest naszą największą pasją, nie zdziwiło mnie kiedy dowiedziałam się, że będą to góry i wyprawa z plecakiem. Już nawet na dworcu, nie wygadał się ani słowem gdzie jedziemy. Dopero w pociągu kiedy jechaliśmy ładnych pare godzin, zaczęłam się domyślać i .. miałam rację. Celem naszej wycieczki były Rudawy Janowickie, pierwsze góry, a konkretnie sliczna mała miejscowość w tzw. Dolinie Królów, w które wybraliśmy się razem ponad 5 lat temu. Od pociągu do noclegu mieliśmy dobrych kilka godzin marszu. Padał lekki deszczyk i było dosyć błotniście, więć ja byłam cała mokra i brudna. Kiedy N. wygadał się gdzie będziemy spali, a była to ta sama agroturystyka co przed laty, pomyślałam, że to właśnie tam mi się oświadczy. Jednak jakiś pół godziny przed noclegiem, zmieniliśmy trasę i N. zaproponował, że skoro jeszcze widno, to żebyśmy poszli na punkt widokowy na Sokoliku Dużym. Tak tez zrobiliśmy. Z platformy na szczycie rozciągał sie piękny widok na całe Sudety, ale było bardzo wietrznie. Niestety na górze znami było jeszcze dwóch chłopaków i nie zbierali się wcale do zejścia :) Wyciągnęli wino i zaczęli nas nim częstować, to my wyciągnęliśmy babciną wiśiówkę, no to oni poczęstowali nas pieczonym kurczakiem, a my ich domową sałatką jerzynowa. Ani im, ani mojemu lubemu nie spieszyło się na dół, a mi robiło się coraz zimniej, więc zaczęłam marudzić, że już chce do noclegu, zwłaszcza że był tam kominek :)
Wtedy N. objął mnie ramieniem, obrócił w stronę gór i wygłosił mowę (powtarzał ją sobie podobno od kilku dni przed spaniem i znał już ją na pamięć), z której ja nie wiele zapamiętałam (prosiłam wieczorkiem o powtorzenie wszystkiego na spokojnie:) Mówił o górach i o tym, że jesteśmy właśnie na szczycie, który jako pierwszy zdobyliśmy wspólnie i o tym, że całe życie chce ze mną spełniać nasze marzenia i... uklęknął, wyciągnął czerwone pudełeczko w kształcie serduszka, otworzył je i zapytał, czy zotane jego żoną. Ja w pierwszej chwili pomyślałam tylko, o rety on mi się oświadcza,a jaestem cała w błocie, a zaraz potem, że na pewno ten pierścionek (prześliczny swoją drogą) zaraz upuszczę i spadnie w przepaść. Jednak chwilę potem, kiedy tkwił już bezpiecznie na moim palcu, wtuliłam się w N. i nie mogłam przestać się uśmiechać. Towarzyszący nam panowie zaczęli robić zdjęcia, dzięki czemu mamy niesamowita pamiątkę, i pozostawiając namiary dyskretnie sie wycofali. Było sporo śmiechu i dopiero jak zeszli bardzo się wzruszyłam i pociekła mi łezka. Do końca wyjazdu mieliśmy piękną, słoneczną pogodę (a był to listopad) i chodziliśmy po ukochanych górach snując plany na przyszłość. Ostaniego dnia w mojej ukochanej Trójce, była audycja o mapie Polski pisanej emocjami. Wysłaliśmy więc do radio sms o naszych zaręczynach i najwazniejszej dla nas miejscowości. Został on przeczytany pieknym ,niskim głosem redaktora Barona, co brzmiało przesuper :)
Trochę się rozpisałam, ale N. na prawdę się spisał i nie chciałam niczego ważnego pominąć. To była piekna chwila i wszystkim życzę tak fajnych wzruszeń.
-
Patrząc na datę to wy jeszcze sie nie zareczyliście "Zaręczyny były 8.11.2009, ale po kolei..." :skacza:
-
to prawda, ale ze mnie gapa :oops:Oczywiście 08.11.2008 :) Przepraszam za moje zakręcenie i dzięki za zwrócenie uwagi. Cała reszta się już zgadza :D
-
aż mnie ciarki przeszły :D
-
No mnie też :)
Te zdjęcia ze szczytu mamy wywołane i włożone w łądne rameczki. Dostaliśmy je od moich rodziców w takiej formie na oficjalnych zaręczynach, co było miłą niespodzianką. Stoja teraz dzielnie na szafce i czekają na kumpli z wesela co by im raźniej było :)
-
Witajcie:)
Nasze zaręczyny wyglądały w ten sposób, że pewnego dnia Piotrek powiedział, że zabiera mnie gdzieś na weekend i żebym zabrała tylko to co najpotrzebniejsze, że robi mi niespodziankę, więc zaczęłam się domyślać o co chodzi, ale do końca nie byłam pewna. Wsiadłam z nim do pociągu, ale nie wiedziałam gdzie i dokąd. Okazało się, że zabiera mnie do Malborka (nigdy tam nie byłam, ale zawsze mu mówiłam, że chętnie bym zwiedziła to miejsce). Jak dojechaliśmy byłam strasznie zmęczona, bo długo się jechało. Jedynie o czym marzyłam to o prysznicu i żeby się położyć. A tu okazuje się, że noc spędzimy w jakimś klasztorze, pokój bez łazienki, wszystko skrzypi, cisza nocna o 22h. Jeden wspólny prysznic był na korytarzu bez żadnych kotar i zasłon (pomyślałam sobie, ale mi atrakcje zapewnił:))
Następnego dnia poszliśmy zwiedzać zamek. Najpierw oprowadzał nas przewodnik, a potem mieliśmy czas dla siebie. Poszliśmy pozwiedzać część więzienną, weszłam do izby odosobnienia i wtedy przez jedyne miejsce gdzie wpadało światło, podał mi pierścionek i poprosił o rękę. Miało to według niego symbolizować, że od tej pory on mnie uwalnia i już zawsze będziemy razem wolni. Tak to sobie wymyślił mój mądrala:))
Potem wieczorem zjedliśmy uroczystą kolację w restauracji z widokiem na zamek i wróciliśmy do domu.
W skrócie tak to wyglądało :)
-
Super mariposa :) Ach Ci nasi mężczyźni i ich wyjazdy niespodzianki hi hi
A Malbork piękne miejsce. Gratuluję !!!
-
pomysłowy ten Twój mężczyzna :D
-
:Zakochany: 1 kwietnia 2009, Tynemouth Castle and Priory, England :serce:
Moje zaręczyny były niespodzianką, a ja zupełnie się niczego nie spodziewałam. Obecnie przebywamy w Anglii a jesteśmy ze sobą już 1,5 roku. Jakieś dwa tygodnie wcześniej odwiedzilismy pewne miejsce na samy morzem, gdzie była piękna plaża, skałki i urwisko z ruinami zamku i klasztoru oraz molo z latarnią. Piękna miejsce bardzo się nam spodobało i spędziliśmy tam dużo czasu i tego właśnie dnia pojechaliśmy znowu w to miejsce, po wcześniejszych zakupach w mieście. Słońce już niemal zachodziło, a ja byłam nawet trochę zmęczona, ale mój Kochany zadecydował poważnym tonem: „jedziemy nad morze” powiedziałam ok - miłe zakończenie dnia.
Gdy przybyliśmy na miejsce okazało się, że molo już zamknięte więc poszliśmy na zielone urwisko z pięknym widokiem na miejsce gdzie wpływają promy, morze delikatnie szumiało... mój P. zaczął tak inaczej na mnie patrzeć i wkońcu powiedział: „Kochanie troche pokrzyżowałaś mi plany bo miało się to odbyć inaczej... (tu patrze jak wyciąga pudełeczko z kieszonki i otwiera - tu mnie wmurowało, i nie pamiętam co dokładnie powiedział) i mówi dalej: klękam przed Tobą i chciałem się zapytać czy zostaniesz moją żoną...? „ Patrzę na niego klęczącego tak przede mną ze ślicznym małym pierścionkiem i zdaleka słyszę jak mu bije serduszko ze zdenerwowania, podniosłam go i powiedziałam: „kompletnie się tego nie spodziewałam” (potrzebowałam chyba chwilę czasu...) i zapytałam Go: „na pewno mnie kochasz i na prawdę chcesz mnie wziąść za żonę?” - „Tak Słonko, kocham Cię” więc go przytuliłam i powiedziałam: „ no pewnie, że chcę zostać Twoją żonką i też Cię kocham” przymierzyłam pierścionek, posował. Później cieszyliśmy się widokiem i powoli docierało do nas, że się zaręczyliśmy ( choć między czasie zapytałam, co noszę na palcu i czy to nie pryma aprilis;) okazało się, że to białe złoto i diamenciki )
Wróciliśmy do domu, po drodze kupując szampana, zdzwoniliśmy do naszych rodzin obwieszczając wszystkim nasze zaręczyny.
p.s. a czego mu pokrzyżowałam plany, bo P. miał wolny dzień od pracy tego dnia, a ja chodziłam zawsze na naukę języka do collegu, więc jak miałam wrócić, to pokój miał być pełen świeczek, kwiaty, muzyka itd. Ale zjęcia odwołali...
tak też było pięknie... :skacza:
-
Super gratuluję świeża przyszła żonko!!! pamiętam jakie to jest ekscytujące :)
-
ale romantiko ::)
-
ale fajnie!
-
piekne historie... a ja mam do was takie pytanie. czy decyzja o slubie zawsze powinna odbywac sie poprzez zareczyny?
u mnie wyglada to zupelnie inaczej. juz od jakiegos czasu postanowilismy, ze wezmiemy slub, wszystko wyszlo z rozmowy, w duzym skrocie wpadlismy na pomysl ze byloby super pobrac sie tuz po studiach bo jestesmy ze soba juz pare dobrych lat (7 dokladnie). nie byla to oczywiscie pochopna deycjza, poniewaz wszystko przemyslelismy.
ale poniewaz moj facet stracil prace i chwilowo nie ma funduszy to nie mogl mi sie oswiadczyc. mamy juz termin slubu, sale i zespol. wszyscy juz wiedza o slubie, ale on nadal mi sie nie oswiadczyl. w zasadzie to nie chodzi mi przeciez o pierscionek, ale tak na dobra sprawe to dziwnie mi mowic o nim, ze jest moim narzeczonym, gdy nie poprosil mnie o reke. powiedzialam, ze moze oswiadczyc mi sie bez pierscionka, ale on jest uparty i chce zeby wszystko bylo "jak nalezy". a ja czekam i czekam juz chyba 3 miesiac.
moze przesadzam, bo ogolnie bardzo sie ciesze z podjetej decyzji, ale wolalabym, zeby to wyszlo od niego.
zazdroszcze Wam takich pieknych zareczyn i czekam z niecierpliwoscia na swoja kolej, co jednak nie zapowiada sie w najblizszej przyszlosci. no coz, czasami tak bywa, przeciez i tak najwazniejsze jest uczucie, ktore nas laczy :)
co sadzicie o takiej historii "na opak"...
-
daisy 86 nie pekaj, różnie to bywa :)
my jesteśmy razem juz prawie osiem lat i te od jakiegoś czasu rozmawialiśmy o małżeństwie i o tym że chcemy zawsze być razem, ale przyznam szczerze, że zaczęliśmy planowac wesele po oświadczynach
Znam jednak mnustwo przypadków, kiedy faceci, podobnie jak twój mężczyzna oświadczali się dopiero później, jak już wszystko było gotowe, bo taka była akurat sytuacja.
Może powinniście pogadac o tym jaki właściwie jest wasz status, żebys czuła się lepiej i powinnaś dać swojemu mężczyźnie czas, żeby oświadczył się tak, jak on uważa za właściwe?
-
:) daje mu czas wlasnie, staram sie nie marudzic, bo wiem, ze jemu nie jest z tym komfortowo, ale po prostu nie moge sie doczekac:P chce zeby to zrobil kiedy bedzie mogl, po swojemu i bez presji. ale ucieszylam sie malavi, kiedy napisalas, ze znasz troche takich przypadkow, wielkie dzieki :) teraz czuje, ze nie jestem sama :D
-
oj myślę, że nawet jesteś w przeważającej większości i to całkiem normalne
różnie się życie układa, a najważniejsze, że jesteście razem i chcecie być no i że się kochacie, reszta to już dodatek
trzymam kciuki i życze cierpliwości, choć z doświadczenia wiem, że to nie łatwe ;)
-
mamy juz termin slubu, sale i zespol. wszyscy juz wiedza o slubie, ale on nadal mi sie nie oswiadczyl.
powiedzialam, ze moze oswiadczyc mi sie bez pierscionka, ale on jest uparty i chce zeby wszystko bylo "jak nalezy". a ja czekam i czekam juz chyba 3 miesiac.
Doczekasz sie, doczekasz :)
My też rozmawialiśmy o ślubie i weselu przed zaręczynami, ale nic nie planowalismy. Ja tam bym nie miała nic przeciwko temu, żebyśmy np. zaklepali termin, poszukali sali, ale mój z kolei uparł się, że żeby było "jak należy" on mi się najpierw oświadczy i dopiero wtedy zajmiemy się weselem ;) I też czekałam :D
-
margolka, to jestes w takiej sytuacji jak ja pare miesiecy temu :) ostatecznie to tez wole jak jest teraz, ze juz mamy sale i termin i przynajmniej wiem na czym stoje :P
macie racje, reszta przyjdzie pozniej, dzieki za wsparcie dziewczyny :)
-
daisy, nie no, my już po prawie rok po zaręczynach ;D Ślub za 2 miesiące :D
-
no fakt, a ja przeczytalam "i tez czekam" :P. w takim razie gratulacje i wszystkiego najlepszego :)
-
Opisałam moje zaręczyny w wątku odliczeniowym, ale postanowiłam tutaj też przedstawić naszą historię :)
Mój Ukochany zaplanował wszystko dużo szybciej. Pierścionek (jak się później okazało) zakupiony został kilka miesięcy wcześniej i czekał na odpowiedni moment ;) Pewnego dnia dzwoni mój Ukochany i prosi mnie o zarezerwowanie stolika w pubie na sobotę wieczór. W pubie gdzie się poznaliśmy i właściwie zawsze tam chodziliśmy w piątki/soboty. Po prostu takie przywiązanie do miejsca i nic nie wydało mi się podejrzane. Do tego znał mnie na tyle, że wiedział co się dalej wydarzy. Będę marudzić żeby On to zrobił, bo ja nie mam na to czasu, ale, że jak najbardziej jestem za. I tak też się stało! Powiedział, że to załatwi i zaraz tam zadzwoni. Po 15 minutach oddzwania i mówi, że nie ma dobrych wieści. W sobotę wieczorem jest tam turniej Darta, zaczyna się o 20 więc nic z tego, nie ma wolnych stolików. No i że ma złą wiadomość, bo wymieniają przed turniejem „naszą” maszynę do lotek (jedyna taka w Bydgoszczy i najlepiej nam się na niej grało). Do 16 będzie stała a później przyjedzie nowa. No to mówi, że może skoczymy na 14 w sobotę i sobie pogramy te ostatnie jej chwile. Pomysł mi się wydał rewelacyjny, mówię OK. To pójdziemy o 14. Strasznie mi było szkoda, że wymieniają ją na nową. Fakt faktem nie była tak całkiem sprawna, ale suuuper się na niej gra. Następnego dnia wstaliśmy, zjedliśmy śniadanko, dzień jak każdy inny. W ogóle nie zwróciłam uwagi na to żeby Łukasz się denerwował. Jedziemy do centrum miasta, podchodzimy do pubu a tam zasunięte kraty. Nie ma kłódki, ale ewidentnie jest zamknięte. I mówię do Łukasza - „No trudno, wrócimy za godzinkę, może otworzą”. A On, że sprawdźmy, może pozwolą nam pograć. No i ja, że nie, bo głupio Grin Ale jednak odsunął te kraty i otworzył drzwi. Schodzę 3 schodki, zaglądamy, tam ciemno, jakieś świeczki. No i ja odwracam się i mówię do Ł., że cos tu się dzieje, ktoś coś dla kogoś zaplanował i uciekamy żeby nie przeszkadzać!!! Grin Ale nie pozwolił mi wyjść. Już całkiem ciepłym głosem mówi, żebym zeszła na dół. Coś mi tak jakoś nie pasowało Wink Ja NADAL nie wiedziałam, że to dla mnie. Schodząc po schodach zauważyłam, że znajoma nam barmanka patrzy na mnie i się szeroko uśmiecha. Dopiero powolutku docierało do mnie co się dzieje. Świeczki były ustawione w całym pubie, do stolika prowadziła droga usłana płatkami róż a cały pub był obsypany różami. CAŁY. W tle znajoma muzyczka. Na stoliku szampan. Nie potrafię opisać Wam tego co czułam wtedy. Dostałam bukiet z 50 róż. Nie pamiętam co mówił, nie pamiętam kiedy się mnie zapytał czy zostanę Jego żoną i nie pamiętam kiedy powiedziałam TAK. To była tak magiczna chwila, że jeszcze długo, długo widziałam to wszystko przez mgłę. Jak sen. Później barmanka pozbierała dla mnie wszystkie róże porozrzucane po pubie - było ich dodatkowo ok 70 sztuk. Wyobraźcie sobie miny ludzi gdy wracaliśmy do domu :D Oczywiście taksówką, bo kwiatki były dość ciężkawe ;)
Bardzo byłam szczęśliwa, że nawet odrobinę nie przypuszcza łam, że mi się wtedy oświadczy. Całkowicie mnie zaskoczył. I bardzo jestem mu wdzięczna, że zrobił to w naszym miejscu. Tam gdzie zawsze wracamy jak tylko jesteśmy w naszym rodzinnym mieście :)
-
ale miał facet pomysł :D :D :D
tylko mu pogratulować :brawo_2: :brawo_2: :brawo_2:
piękne zaręczyny ::) ::)
-
Dziękuję w Jego imieniu :)
-
Wspaniale:) serdecznie gratuluję, bardzo romantycznie. Bardzo fajnie to zaplanował :)
-
Tak sobie poczytałam te wasze historie i wszystkie są tak piękne, że mam tylko jeden wniosek: mężczyźni jak chcą, to potrafią być romantyczni do granic przyzwoitości. Zeby tylko tak im się chciało, chociaż raz do roku... :D
Ja też podzielę się swoją historią :) Najlepiej zacząć od tego, że oboje byliśmy na wymianie we Włoszech (niestety w innych miastach). Mój P. skończył semestr nieco wcześniej i naciskał, żebym i ja pozdawała wcześniej egzaminy i przyjechała do niego, bo ma dla mnie niespodziankę. Trochę się z tym namęczyłam, nerwów było sporo, ale jakoś się udało zdać wszystko do końca stycznia. W tzw. międzyczasie starałam się swoimi sposobami dowiedzieć o co chodzi z tą niespodzianką (chociaż i tak wiedziałam, że ma to związek z oświadczynami- zbyt dobrze znam P., żeby nie zauważyć takich rzeczy)- nie złamał się zbytnio, mimo że na codzień należy do "paplalskich", a przy moich zdolnościach negocjacyjnych naprawde trudno mu przede mną coś ukryć. No ale udało mu się- wyciągnęłam jedynie, że ma to być podróż.
5.02.2009 spakowaliśmy walizki i ruszyliśmy w "nieznane"- w samochodzie już się dowiedziałam, gdzie jedziemy ( trzeba było nastawić GPS ::) ): NA SYCYLIĘ. Marzyłam, żeby tam pojechać. Tego samego dnia wieczorem byliśmy w Messynie. Ale wszystko miało rozpocząć się następnego dnia...
Rano wybraliśmy się na zwiedzanie Messyny- był 6.02.2009r. czyli dokładnie 4 lata od naszej pierwszej randki (myślałam sobie- jeśli nie dzisiaj, to kiedy ;) ) Naszym sposobem włóczyliśmy się po mieścieszukając miejsc z klimatem, aż doczłapaliśmy się na wspaniały taras widokowy przy jednym z kościołó. Pogoda była piękna i wcale nie lutowa. Nagle, ktoś zaczął grać na trąbce "strangers in the night" ( chyba w okolicy była szkoła muzyczna, a może to jakiś uliczny grajek...) Mówie sobie- bardziej romantycznie być nie może, to musi być teraz... ale nie- mój P. inaczej to sobie wymyślił.
Zapakowaliśmy się więc do autka i ruszyliśmy dalej. Cel: Etna. Trochę przerażająco było wjeżdżać samochodem tymi serpentynami wśród zastygłej lawy. W końcu dojechaliśmy do miejsca, gdzie można było dojechać. Zobaczyliśmy- ośrodek narciarski :o .P. stwierdził: trochę za dużo śniegu, żeby się na szczyt wdrapywać. No i miał racje. Na szczęście zaparkowaliśmy koło bocznego krateru (1896 m n.p.m.) więc mogliśmy sie poczuć jak na szczycie ;) Wiało straszliwie, krajobraz raczej Księżycowy, ale widok zapierający dech w piersiach. I wtedy to właśnie mój P. uklęknął, wyjął pierścionek i się oświadczył. Nie będę oryginalna, kiedy powiem, że nic z jego przemowy nie pamiętam. W związku z tym, że i mój P. nie bardzo wie co mówił, na zawsze pozostanie to w tamtej chwili. Oczywiście się zgodziłam- bo i co miałam zrobić :D
Byłam tak szczęśliwa, że pyszczka cieszyłam całą drogę do Syrakuz. Widoki piękne- kwitnące migdały i sady pełne cytrusów. W końcu dotarliśmy do hotelu, na jaki w życiu nie byłoby nas stać gdyby nie baaardzo niski sezon i "zmysł promocyjny" mojego P. Tezn cudowny dzień zakończyliśmy nocnym spacerem po Syrakuzach.
Nasza wycieczka trwała jeszcze trzy dni i była to najlepsza podróż mojego życia.
-
Piękna historia, miło się czyta wszystkie wasze opowieści aż się wzruszyłam :Placz_1:
Takie chwile niewątpliwie pamięta się już do końca życia.
-
Swietne historie dziewczyny ... i zgadzam sie z silena .... faceci jak chca to sa baaardzo romantyczni ... szkoda ze tak zadko im sie chce :P
No ja sie nie spodziewałam niczego ... poniewaz moj Łukasz wymyslil sobie ze sie oswiadczy w dniu moich urodzin ;D Poza tym .. bylismy wtedy juz 6 lat para i jakos nigdy nie wspominalismy o zareczynach czy slubie, tylko o dzieciach rozmawialismy.
Ale ...bardzo chcialam, zeby urodziny zrobic w The Mexican ... moim ulubionym lokalu z ulubiona Margherita truskawkowa ;D Moje urodziny wypadaly w niedziele wiec imprezke robilismy w sobote... ale zanim zabralismy sie za rezerwacje, nie bylo juz wolnych stolikow, wiec kolega stwierdzil ze robimy u niego. Na drugi dzien w niedziele moje Kochanie stwierdzilo ze nie przepusci. Chciałam urodziny spedzic w knajpce wiec jedziemy na kolacje we dwoje .... i moze przez malego kacyka, nie zauwazylam ze jakis ten moj chłop znerwicowany :) A ja tu jedna MArgherita, druga, trzecia .... lokal zaraz zamykaja ja weselutka, szczesliwa i w błogim stanie zaczynam sie po malu szykowac do wyjscia :) I nagle moj Łukasz w pelnym stresie stwierdzil ... ze po 3 drinkach i w tak dobrym humorze to chyba nie ma opcji zebym mu czegokolwiek odmowila ... ja nadal nie spodziewajac sie niczego potwierdzam ... Wiec stresik wyjmuje moj wymarzony, upatrzony przed laty pierscionek mowi, ze mnie kocha i czy zechcialabym zostac jego zona ...a ja ... z glupia mina .. tak siedze ...i patrze a to na niego a to na pierscionek i tekst ... chyba za mocne te drinki bo mam halucynacje ;D i z bananem na twarzy sie poryczałam, zgodzilam i tak od 2007 jestesmy narzeczenstwem. Teraz wśród znajomych krazy anegdotka ze mnie spił, wsadzil krazek na palec i stwierdzil ze juz ;D
I podobno wszyscy sie domyslali co sie swieci, gdy dostałam na urodziny kosz z 26 wielkich bialy róz (ktore uwielbiam) a to wlasnie byl taki zadatek przed pierscionkiem :)
No to sie wyprodukowałam i powspominalam ;) Pozdrawiam Was cieplo :)
-
Marcia, fajna historia :D
nasze zareczyny tez odbyly sie w knajpce, niedlugi czas po tym wlasciwie jak sie wyzalalam, ze chyba sie nie doczekam :P oczywiscie nie jemu tylko innym ;) wiec to byl koniec maja. wlasciwie powinnam byla sie domyslac, bo ni stad ni zowad zaprosil mnie do restauracji, wiec stwierdzilam, ze wiem co sie swieci:P ale, ze jeszcze nie bylismy w tej knajpce to moj facet powiedzial, ze jesli nam sie nie spodoba to nie daleko jest kfc ;D i w ten sposob totalnie zbil mnie z tropu. byl taki milutki i kochany tego dnia, a ja myslalam, ze swietnie go znam i ze takiej sciemy to by nie wymyslil. jak juz pojedlismy i pogadalismy to przysunal sie tak blisko, spojrzal mi w oczy i widze, ze chce cos powiedziec, ale mysli i mysli :P wiec mowie do niego "no co tam chcesz powiedziec" a myslalam, ze to jakis nowy dowcip, ktory gdzies przeczytal, ale okazalo sie, ze nie. wyjal z kieszeni pudeleczko, otworzyl i zapytal, czy bede jego zona :) slodki byl, bo nie wiedzial jak ma to zrobic ale udalo mu sie to w taki sposob jak lubie, naturalnie i bez zbednych ceregieli. nastepnie wlozyl mi pierscionek na palec, powiedzielismy sobie kilka czulych slow i wieczor byl baaardzo mily :)
-
oj jak Was czytam, to aż sama się cieszę :) my wczoraj mieliśmy rocznice zaręczyn i zanieco ponad pól roku slub, czas leci jak szalony :)
-
Witam wszystkie dziewczyny serdecznie!!! Jestem tu dopiero od wczoraj;)
Poczytałam wszystkie opowieści o zaręczynach, troszkę mnie wzruszyły. . . Ja wciąż czekam na taką chwilkę, wiem tylko tyle,że ON zamierza do Świąt Bożego Narodzenia zakupić pierścionek, ale dokładnie kiedy to zrobi i jak nie mam zielonego pojęcia. Myślę sobie, że fajny pomysł na plaży(nawet zimą), fajnie, gdy byłby śnieg i spacer po parku, wino ze świecami w restauracji, czy na dywanie w salonie, to wszystko wydaje się być takie piękne i realne. . . A zarazem chciałabym czegoś nowego, innego, wymyślonego specjalnie dla mnie. . . Zobaczymy co ONwymyśli. Na pewno napiszę,jesli będę po i o ile;) Trzymajcie kciuki, by doszło do skutku;)
A swoją drogą ciekawa jestem czy ktos miał zaręczyny np. w balonie, na kontenerowcu, podczas nurkowania itp nietypowych miejscach??
-
lola to w takim razie czekamy na relacje ;D Co do ekstremalnych miejsc to nigdy nie slyszałam, ale podczas nurkowania to mało romantyczne jednak, przecież nie można nic powiedzieć, a nie daj Boże pierścionek wyślizgnie się i popłynie w siną dal :P
-
Faktycznie mało romantyczne, ale jestem ciekawa czy ktoś przeżył taka przygodę? Równie dobrze może to być winda w wieżowcu, w sklepie itp;)
Po prostu coś nietypowego.
Ja to bym chciała, by była spełnione 2 moje pragnienia:
1. ogromny bukiet lilii,
2. żebyśmy byli sami, bez świadków.
A cała reszta na pewno będzie piękna, choćby to była brudna piwnica, hehhe.
-
Ale super temat,fajnie sie czyta,wiec ja tez opisze nasze zareczyny.
Jak sie pozniej dowiedzialam moj kochany chcial mi sie oswiadczyc w nasza druga rocznice bycia razem,ale w sklepie zawalili termin i on nie otrzymal zamowionego pierscionka na czas,wiec mi sie oswiadczyl 3 tygodnie pozniej.
Byl cieply sobotni dzien i on sie spytal czy nie chcialabym jechac do Southend nad morze,gdzie odbyla sie nasza pierwsza randka,mimo ze nigdy pozniej juz tam nie pojechalismy ja niczego sie nie domyslilam. Zawsze myslalam,ze jezeli mi sie oswiadczy to pewnie bedzie w Walentynki,Swieta albo nasza rocznice.
Pojechalismy tam i moj misiek spytal,czy chce isc na molo(jest ono najdluzsze w Europie).
Wtedy zaczelam sie smiac bo przypomnialo mi sie,ze jak bylismy tam pierwszy raz to tez sie mnie spytal,ale moj angielski nie byl dobry i nie wiedzialam co znaczy slowo PIER i glupio mi sie go bylo wtedy spytac,wiec na wszelki wypadek powiedzialam NIE ;)
Zdecydowalismy sie,ze dojdziemy do konca molo na piechote(jezdzi tam kolejka).
W drodze moj narzeczony wydawal sie jakis dziwny i zauwazylam,ze mnie nie slucha,wiec sie troche zdenerwowalam,ale mnie przeprosil,wiec awantury nie bylo :P
Kiedy dotarlismy na miejsce usiedlismy na lawce i podziwialismy wspaniale krajobrazy,moj misiek nadal wydawal sie jakis dziwny i malomowny(jak sie pozniej dowiedzialam ukladal sobie w glowie swoje przemowienie) :D
Nagle uklakl wyciagnal z kieszeni pudeleczko z pierscionkiem i powiedzial,ze na ta chwile czekal cale swoje zycie i ze spelni sie jego najwieksze marzenie jesli zostane jego zona :'(
Bardzo sie wzruszylam i pewnie bym sie poplakala jak bobr,ale jakos sie powstrzymalam,poniewaz bylo tam troche ludzi,ktorzy ukradkiem nam sie przypatrywali ::)
Oczywiscie powiedzialam TAK a w drodze powrotnej zadzwonilismy do rodziny i przyjaciol ;D
-
Śmiesznie z tym molo wyszło :) Ale bardzo zapobiegawcza byłaś ;)
-
super zaręczyny :D
-
Ale fajnie się czyta takie opowieści ;D
To ja opiszę swoje zaręczyny chociaż komuś może się wydać dziwne,że tak szybko,ale wiemy,że to jest TO! ;)
Poznaliśmy sie 9.09.2009r i odrazu zakochaliśmy się w sobie zamieszkalismy razem juz po tygodniu znajomosci...Ja jestem juz po przejsciach mam dwojke dzieci z poprzedniego małżenstwa moj Łukasz takze ma synka z poprzedniego...
Po msc znajomosci obydwoje zaczelismy rozmawiac o slubie stwierdzilismy ze ustalimy date na 2011r bedziemy miec jeszcze troche czasu...załatwilismy sale,kamerzyste,fotografa i zespół a ja nadal bylam bez pierscionka.....Dnia 6 grudnia br. zabralismy dzieci do domu zabaw gdzie mial przyjsc Mikolaj i rozdac dzieciom prezenty oczywiscie tak sie stało po czym nagle słysze "pani Jola jest taka na sali?" ja wstaje niepewnie czy chodzi o mnie podchodze do Mikołaja a ten mówi "usiadz Mikolajowi na kolanku" Ja w smiech usiadlam a ten mowi ze ma dla mnie cos od kogos niesmialego kto mnie bardzo kocha....dal prezencik odpakowalam patrze a tu pudeleczko,otwieram na srodku sali patrze pierscionek usmiechnelam sie a Mikolaj do mnie "pani Jolu jaka jest odpowiedz?" Ja na cala sale "oczywiscie ze TAK!!!" wszyscy zaczeli bic brawo a Łukasz założył mi pierscionek na palec i mocno pocalowal ;D
-
Ale super zareczyny ;D
I jak tu nie wierzyc w mikolaja ;)
-
Wow, Jola, ale super! No Mikołaj się sprawił na medal;)
Powiem więcej, Taki związek , gdy oboje jesteście już doświadczeni i wiecie czego chcecie oraz świadomie decydujecie się na np. zamieszkanie razem od chwili poznania...ma duża szansę przetrwać i być bardzo szczęśliwym związkiem;)
-
Jola wzruszyłam się Twoją opowieścią :Wzruszony: :Wzruszony: :Wzruszony:
-
Pięknie :Wzruszony: ..usiadłaś Mikołajowi na kolanach? :brewki: Ja niczego się nie spodziewając popukałabym się w głowę jak by do mnie coś takiego powiedział :glupek: ::)
-
:brawo_2: :brawo_2: :brawo_2: dla narzeczonego z pomysł :D
-
No i stało się!!! Noszę na palcu zobowiązanie;)
Całe życie marzyłam o wyjątkowych zaręczynach. Chciałam, by mój ukochany zaskoczył mnie jakimś nietypowym pomysłem. Wierzyłam,ze tak będzie, a tu....
...Gorączka przedświątecznych zakupów i my dwoje w wielkim markecie.Spożywka, monopol, ostatnie dodatki do prezentów, po prostu pół dnia z głowy;)Wracamy do domu, ja zmęczona łażeniem kładę się by odpocząć, a ON w tym czasie wychodzi z domu by dokończyć załatwianie spraw, które zaplanowaliśmy na owy dzień. Nic szczególnego. Nic nie zapowiada,że coś się wydarzy...
Chyba się zdrzemnęłam, bo dźwięk otwieranych drzwi odchudził mnie. Mój kochany wrócił i nagle ni stad ni zowąd kleknął przy moim łóżku z wielkim bukietem lilii. Ja nieuczesana,zaspana, ogólnie nie ogarnięta...On prosi bym zamknęła oczy i wkłada mi pierścionek na palec pytając czy zostanę jego żoną.SZOK!!!Nie tego chciałam, nie tego się spodziewałam, nie w taki sposób, nie w ten dzień!!!Ale cóż...Zgodziłam się. Potem cudowna kolacja w restauracji, następnie szampan przy świecach w domu,wspólna kąpiel i reszty domyślcie się;)
-
:hmmm: :Uu:
:Swiety:
-
lolalola6969 Gratulacje! ;D ;D
-
Lolalola GRATULACJE :)
Narzeczony sie postaral zeby Cie zaskoczyc ;D
Bylo tak jak chcialas bukiet lili i bez swiadkow :D
-
Dziękuję ;)
A rodzice dowiedzieli się na święta i nie trzeba było organizować żadnego splotu rodzinnego.
-
czas i na moją opowieść ;D
serce NASZE ZARĘCZYNY serce
no to od początku Grin szczerze to byłam już bardzo zrezygnowana bo każda próba podjęcia tematu z moim PM na temat ślubu kończyła się zawsze tak samo- on ma czas Wink najwcześniej za 5 lat , ręce czasami mi już opadały Wink
po Nowym Roku wpadłam na pomysł abyśmy wyjechali na jakiś weekend w Góry - zakochałam się w Zakopanym i marzyły mi się wspólne spacery po Krupówkach i wieczory przy grzańcu. O dziwo mój narzeczony nie protestował zgodził się nawet bez mrugnięcia okiem Grin powiedział tylko żebym znalazła jakieś kwatery( co mnie nie zdziwiło bo takie sprawy z wyjazdami załatwiałam od lat ja- ja latałam po biurach , załatwiałam kwatery a mój ukochany jechał na gotowe) więc wybrałam kwatery pokazałam mu wszystko po czym mówi , ze w pracy na spokojnie przejrzy i coś wybierzemy(hmmm nie podejrzewałam nic) . był to okres przed Walentynkami i w czasie feerii , wiec następnego dnia mój pm przyjeżdża i mówi mi , ze obdzwonił wszystko i nigdzie nie ma już miejsc, a tym bardziej nie chcą turystów tylko na weekend w tak gorącym okresie :mdleje:znalazł jedno wolne miejsce ale dopiero od 28 lutego ( sobota) do 2 marca ( kręciłam nosem strasznie ale w końcu się zgodziłam)(nawet się nie zorientowałam wtedy, ze to on wszystko tym razem załatwia Razz) do wyjazdu były jakieś 3 tygodnie, które dłużyły mi się niemiłosiernie, na kilka dni przed wyjazdem mój PM mi mówi , ze właśnie jego kuzyn wrócił z dzieciakami z ferii z zakopanego i znaleźli super knajpkę z pysznym jedzeniem po drodze do Zakopanego i ze jak będziemy jechać to wstąpimy zobaczyć .nie protestowałam .
nadszedł dzień wyjazdu chciałam wyjechać jak najwcześniej , żeby jak najszybciej być na miejscu , niestety mój PM w tym dniu coś powolny był, przyjechał po mnie dopiero o 14 i strasznie coś przedłużał ten wyjazd w ogolę jak go zobaczyłam mowie - a Ty to się w góry wybierasz w koszuli spodniach na kant i swetrze?? po czym mówi ze tak bo był u rodziców innych ciuchów tam nie miał( krętacz wstrętny)uwierzyłam mu oczywiście , a ja w jeanach , swetrze, traperach a co w końcu w góry jadę Cheesy wreszcie wyruszyliśmy.....................
mój ukochany jechał coś strasznie wolno (na co dzien tak nie jeździ), co chwile robił jakieś postoje, wykonywał telefony co chwile na stacje a ja coraz bardziej się wsciekałam bo dzień nam uciekał. kilka km przed Zakopanym znów postój Drapanie po głowie oj już byłam zła, w końcu skręciliśmy w jakaś ślepa uliczkę śniegu po pas a on dalej przed siebie mowie misiek ale tam nic nie ma to jest koniec świata - ale uparcie jechał do knajpy w której (niby ) był jego kuzyn . Dotarliśmy do celu- piękna góralska wielka chata na dole restauracja ogromna, pięknie oswietlony stok , mowie to co idziemy ?? a mój Pm nie wiesz,co Ty tu zostań ja pójdę zobaczyc czy są miejsca haha mowie kochanie ale stad widać , ze tam prawie nikogo nie ma , wzięłam go pod pachę mowie idziemy . wchodzimy a moje kochanie prosto do kelnera a do mnie mówi idź sobie gdzieś usiąść hmmm podejrzanie się zrobiło bo zawsze siadamy razem i czekamy na menu) siadam przy stoliku tysiąc myśli przebiega mi przez głowę i kombinuje odwracam się patrze a w rogu stoi pięknie udekorowany stół , bukiet kwiatów , Świece a na oknie chyba z 20 tych malutkich świeczuszek - ZAMARŁAM - podchodzi do mnie kelner i mówi zapraszam do stolika i wskazuje na tamten , padłam dziewczyny , siadam przy stoliku przychodzi moj Misiek siada i nic Grin ja już z nerwów się cała trzęsłam, patrze na mojego Pm on tez się trzęsie mowie co Ci jest a on- ze zmarzł i go trzepie. kelner o dziwo nie przyniósł karty pytam sie miska mowie a co on karty nie przyniesie a mój PM , ze nie bo wszystko już jest ustalone hmmm, kelner przyniósł oscypki na goraco(uwielbiam) zjadłam i po dwóch i z całych tych nerwów już nie mogłam nic , patrze a tu wstaje mój PM podchodzi do mnie klęka na kolanka wyciąga małe czerwone serduszko i pyta czy wyjdę za niego . czułam się jak w bajce- takiej niespodzianki nigdy bym się nie spodziewała. oj dojść do siebie długo nie potrafiłam i nie docierało w ogóle długo jeszcze do mnie to co się stało, później kelner przyniósł resztę jedzenia ale ja już nic z emocji nie zjadłam patrzałam tylko na moje piękne świecidełko i mojego już NARZECZONEGO Zakochany Zakochany
siedzimy sobie razem po czym przychodzi do nas kapela góralska siada przy naszym stoliku i zaczyna nam grać różne góralskie piosenki no bosko!!!!jeden z nich sie pyta a Wy co tak nic nie pijecie?? ja mowie , ze nie bo jeszcze jedziemy na kwatery( dalej byłam przekonana ze jedziemy do zakopanego na kwaterę)po czym mój PM mówi , ze napijemy się winka-oszalał myślę a dopiero później on mi mówi , ze nigdzie nie jedziemy, ze zostajemy już tam. posiedzieliśmy jeszcze z 2 godzinki i kelner zaprowadził nas do pokoju misiek otwiera drzwi ........... i wtedy emocje wzięły górę tak zaczęłam płakać Wink światło zgaszone wszędzie pozapalane świece, duże małżeńskie łóżko na parapecie świece na stole kwiaty , szampan , w łazience wielkie serce ułożone ze świeczek wanna pełna gorącej wody nie wierzyłam , ze to wszystko się dzieje ...... a później byliśmy już tylko MY
-
:szczeka:
Ale bajeczne zareczyny! Musialas sie czuc jak prawdziwa ksiezniczka ;)
Oplacalo sie czekac ;)
-
:o :o :mdleje: :wanna: :wanna: :blagam: :blagam: :brawo: :brawo:
pieknieeee :D
-
Czytam i czytam i myślę, że gdzieś już to czytałam....hihihi a to w Twoim wątku :D ;D ::) ::) ::)
-
No i stało się!!! Noszę na palcu zobowiązanie;)
Całe życie marzyłam o wyjątkowych zaręczynach. Chciałam, by mój ukochany zaskoczył mnie jakimś nietypowym pomysłem. Wierzyłam,ze tak będzie, a tu. . . .
. . . Gorączka przedświątecznych zakupów i my dwoje w wielkim markecie. Spożywka, monopol, ostatnie dodatki do prezentów, po prostu pół dnia z głowy;)Wracamy do domu, ja zmęczona łażeniem kładę się by odpocząć, a ON w tym czasie wychodzi z domu by dokończyć załatwianie spraw, które zaplanowaliśmy na owy dzień. Nic szczególnego. Nic nie zapowiada,że coś się wydarzy. . .
Chyba się zdrzemnęłam, bo dźwięk otwieranych drzwi odchudził mnie. Mój kochany wrócił i nagle ni stad ni zowąd kleknął przy moim łóżku z wielkim bukietem lilii. Ja nieuczesana,zaspana, ogólnie nie ogarnięta. . . On prosi bym zamknęła oczy i wkłada mi pierścionek na palec pytając czy zostanę jego żoną. SZOK!!!Nie tego chciałam, nie tego się spodziewałam, nie w taki sposób, nie w ten dzień!!!Ale cóż. . . Zgodziłam się. Potem cudowna kolacja w restauracji, następnie szampan przy świecach w domu,wspólna kąpiel i reszty domyślcie się;)
Bardzo fajne zaręczyny :) Zupełnie jak u mnie :) I też chciałam bez świadków :)Też przed świętami i nie było problemu z rodzinką. Tylko, że zakupy robiłam sama i później zaprosił mnie do siebie na obiad(co nie było zaskoczeniem,dobry kucharz z niego ;D ) Po długich zakupach wpadłam do niego z okrzykiem : Ale jestem głodna,kiedy obiad :) :) Później już pyszny obiad, kazał mi zamknąć oczy i słyszę szelest papieru i wołam : Świąteczne prezenty dajemy sobie dopiero za kilka dni!Przecież taka była umowa! A potem już kolanko (uśmiech od ucha do ucha na jego twarzy,może w środku się denerwował ale na zewnątrz pokazał mi jak bardzo się na to cieszy ) pytanie,szok(który widać było już wcześniej po moich błyskotliwych okrzykach ;P ) odpowiedz i HAPPPY END :) Tylko, że ja właśnie tego chciałam i w ten sposób. Tysiąc razy u powtarzałam aby przypadkiem nie wymyślił żadnej restauracji,megafonu,serenady pod oknem, w teatrze/kinie itd. I jak sobie myślę o tych zaręczynach to dość zwyczajnie w porównaniu do wiele tutaj opisanych ale dla mnie były idealnie bo właśnie o takich marzyłam!
-
Modliszka, dziękuję Ci bardzo;)
Ja,co prawda chciałam niby bez świadków z liliami, ale, chciałam tez więcej spontanu, jakiegoś"WOW"....Czuję lekkie niedociągnięcia,ale wieczór był bardzo udany,a ja jestem chyba zbyt wymagająca, bo facet się strasznie stresował,co było widać. Doceniam to co zrobił.
Przed zaręczynami wyobrażałam sobie nie wiadomo jak super zaręczyny. Teraz wiem,że nie ma to większego znaczenia, bo WAŻNE jest to,że się 2 osoby kochają,cudownie czuja się w swoim towarzystwie i chcą spędzić ze sobą jeszcze mnóstwo niezapomnianych chwil.
A Ty skoro jesteś zadowolona, to najważniejsze. Było jak chciałaś, więc spełniły się Twoje oczekiwania;)
-
Ohh niektóre historie romantyczne są niesamowicie !!!
Ja też kiedyś sobie marzyłam, gdzie bym chciała w jaki sposób, ale jak już doszło do momentu zaręczyn stwierdziłam że jest to tak cudowna chwila, że to mi wystarczy, nie potrzebne mi znaki na niebie ani droga usypana z róż...
A to było tak...
Myślałam że mój PM poprosi mnie o rękę w dniu naszej 2 rocznicy (w kwietniu), mieszkaliśmy ze sobą prawie od początku (po 3 miesiącach związku zaczęliśmy), było nam dobrze, on skończył studia, zaczął pracować, więc napaliłam się na rocznicę i wierutnie się zawiodłam. Potem w wakacje zaczął przebąkiwać że potrzebuje więcej kasy (mamy wspólną), więc pomyślałam (oo w końcu! pierścionek) i udostępniłam mu większą gotówkę, jakież było moje zdziwienie jak kilka dni później dostałam super wypasiony ekspress do kawy na moje urodziny...szczęście (bo kocham pić kawę i z niespodzianki) przemieszane ze łzami ( czyli jednak nie pierścionek) spowodowały że sztucznie (tak mówi) się ucieszyłam i uciekłam wypłakać się do siostry, że to już chyba sensu nie ma, 2,5 roku razem a tu nic, ani słowa o dalszym życiu etc.
Pojechaliśmy nad morze, całkiem zapomniałam już o pierścionku (no bo skąd ma mieć pieniądze jak wszystkie na ekspres wydał?), ba , nawet obiecałam sobie, że to taka nasza ostatnia wyprawa bo czas kończyć ten związek skoro mój PM nie chce się nawet słownie określić co dalej z nami?
Wracaliśmy więc od znajomych, on marudził od dwóch dni, że chce iść na zachód i morzem wracać do naszej miejscowości, ja wkurzona, zmarźnięta z fochem powiedziałam że niech mu będzie, idziemy, idziemy, słonce pięknie zachodzi, a on mówi "to może usiądziemy i obejrzymy?" ja mu na to że chyba żartuje, mam krótki rękawek jest mi zimno i jestem głodna, w końcu wymarudził i usiadłam z wielką złością, ledwo usiadłam a on do mnie " mogłabyś wstać kochanie?" to już było dla mnie za wiele, raz siadaj raz wstawaj, odwróciłam się ze złością a on klęczy z pierścionkiem :)
Szok! Jak to? Gdzie kiedy?
Usłyszałam że kocha mnie szalenie, dla mnie chce się wciąż zmieniać i być lepszym człowiekiem i czy zostanę jego żoną?
Zgodziłam się, ale byłam w głębokim szoku i szczęściu, niespodziewane, niesamowita chwila, pierścionek idealnie trafiony w gusta! TO mu się naprawdę udało :)
Potem dowiedziałam się o całej historii kupowania pierścionka (jaka ja głupia byłam...) jak wyrzucił cebulę którą dwa dni wcześniej kupiłam na placki do śmieci, bo chciał wyskoczyć kupić upatrzony pierścionek (i nie było go pół godziny za co został oczywiście skrzyczany...hihi), jak spanikował nad ranem w dzień zaręczyn myśląc że zgubił portfel (w którym był pierścionek), zrobił szał a ja na to " ojej to tylko porftel...", jak poszedł do siostry coś jej zanieść niby (konspiracja) a szukał pierścionka itd :)
Myślałam kiedyś w życiu że wszystko zauważę a tego raz mi się nie udało i bardzo się cieszę, to cudowny moment jak się jest tak mile zaskoczonym :)
-
Hhahaha ale fochy strzelałaś..a chłopak się tak starał :D :D :D
-
Takie fochy rzucać na chłopaka nie ładnie ;D ;D
-
oj dziewczyny :-[ :-[no ja wieeeeem alleeee
tak wyszło ::) nie miałam wtedy najlepszych dni :>
za to w narzeczeństwie nam się wszystko zmieniło i już się na siebie prawie nie złościmy :D
-
Ale my się tylko śmiejemy ;D.....kazdy ma lepsze i gorsze dni ja na mojego PM tez czasami wrzeszcze o byle co a on sie tak stara ::)
-
Wiem wiem :) Biedni Ci nasi mężczyźni z nami a my z nimi :P
-
Ja i mój T. zakochaliśmy się w Boże Narodzenie 2004:) jak wróciłam do domu to w radio leciała ta świąteczna piosenka DeSu...Po dwóch miesiącach spytał czy za niego wyjde tak bez niczego no i się zgodziłam(było mi miło,że tak szybko wiedział,że to będę ja ;)) ale nie traktowałam tego jako zobowiązania.Ale czas leciał on ciągle swoje z tym ślubem no i postanowiliśmy w naszą Pierwszą Rocznicę oficjalnie się zaręczyć-pierścionek wybrałam sama :), kwiaty dla mnie i mojej mamy już On hahaha.No i byli jego rodzice.Niby mało romantycznie(ja zawsze myślałam że to będzie miód cud, niespodzianka,szał romantyczny) ale tak wyszło.
Dla mnie najważniejsze jest to,że nie zwlekał z tą decyzją...to ja raczej się ociągałam przy ustaleniu daty-no i po prawie 6 latach we wrześniu będziemy oficjalnie małżeństwem-bo nie oficjalnie już jesteśmy(wspólne mieszkanie,rzeczy, nawet pieniądze)
Ale i tak się cieszę na ten ślub-chociaż jak to ja do wszystkiego muszę dorosnąć (bo po co coś zmieniać jak jest dobrze? :)
-
Witam was wszystkich :)
Cudownie czytać wsze historie a teraz pora na naszą. . .
Jesteśmy z M razem już prawie 4 lata. Rozmawialiśmy wcześniej o zaręczynach, ale bardziej jako sytuacji hipotetycznej niż konkretnych planach. Mi się nie spieszyło do tej cudownej chwili ponieważ chciałam poczekać aż obronię pracę inżynierską. Mój M nie chciał jednak czekać jeszcze 2 lata. . . :D
A wszystko odbyło się tak. . .
Jakoś w połowie grudnia mój M powiedział, że ma w pracy Christmas Party i dostał zaproszenie z osoba towarzyszącą. Trochę mnie zdziwiło, że impreza ma się odbyć dzień przed wigilią, ale powiedziała ok pójdziemy razem. Dzień przed w ferworze przygotowań do świąt zwichnęłam kolano. . . Pogotowie, prześwietlenie i GIPS od kostki po pachwinę :glowa_w_mur:
Byłam wściekła. . . >:( Zdzwoniłam do M i powiedziałam że będzie musiał iść sam. Jak się dowiedział całkowicie się załamał. Myślałam że chodzi o to jego christmas party albo nasz sylwestrowy wyjazd nad morze który nam przepadł. Ale on nic nie powiedział. Następnego dnia (dzień przed wigilią) wpadł do mnie i mówi "Nie możesz tak cały dzień siedzieć w domu zabieram Cię na przejażdżkę to na pewno poprawi Ci humor" Zgodziłam się chociaż wcale nie byłam w nastroju. W dresie i bez makijażu wczłapałam się do samochodu. Przez całą drogę M był taki milczący i nieobecny, ale nie zdziwiło mnie to gdyż przez ostatnie kilka dni tak się zachowywał (zwaliłam to na mój wypadek). Zatrzymaliśmy się na parkingu nad jeziorem nad które często jeździmy jak jest ciepło. Było już ciemno i bardzo się zdziwiłam gdy M poprosił żebyśmy się przeszli (Ja o kulach, po ciemku, nad jeziorem. . . myślę sobie oszalał :!: ) Idziemy sobie promenadą i nagle zobaczyłam że w jednej z drewnianych altanek świecą się świeczki. . . Weszliśmy tam i było tak romantycznie, a mimo to nie domyślałam się tego co miało za chwilę nastąpić, może dlatego że M potrafił już wcześniej zaskoczyć mnie takim miłym i romantycznym gestem. I kiedy tak stałam patrząc w dal na jezioro M objął mnie od tylu i szepnął na ucho że ma jedno marzenie. Zapytałam: Jakie? "Żebyś została moją żoną" :szczeka: Właśnie tak zareagowałam ;) Zatkało mnie, odwróciłam się i spojrzałam na niego, a on wyciągną śliczne małe pudełeczko, uklęknął i założył mi na palec najpiękniejszy pierścionek, było po prostu idealnie. Trudno opisać emocje jakie wtedy ogarnęły moją duszę. Chciało mi się płakać i śmiać jednocześnie :skacza: Byłam wtedy chyba najszczęśliwszą osobą na świecie. Oczywiście zgodziłam się, a z ciemności wybiegły dwie niezidentyfikowane postacie - nasi przyjaciele (świadkowie). Dostaliśmy od nich pierwsze gratulacje. Później okazało się że M dał i m bardzo trudne i odpowiedzialne zadanie pilnowania świeczek ;D Ustaliliśmy że nic nie powiem rodzicom, chcieliśmy im zrobić niespodziankę. Oficjale zaręczyny odbyły się na kolacji wigilijnej podczas odpakowywania prezentów. Wstaliśmy i powiedzieliśmy że mamy jeszcze jeden prezent. Oczywiście były kwiaty dla mamy i coś z procentem dla taty. Później poszliśmy do jego rodziców, także obwieścić radosną nowinę :D Nasi rodzice spotkali się kilka dni później i ustaliliśmy datę ślubu na 03. 09. 2011 Kiedy po czasie rozmawialiśmy o naszych zaręczynach M powiedział, że to całe christmas party to była tylko taka przykrywka, i że jak się powiedział o moim wypadku to kilka osób mówiło, że to może jakiś znak żeby tego nie robił. Oboje jednak uważamy że to była próba. . . którą przeszliśmy pomyślnie :list_milosny:
-
No kobieto!!!1
-
No kobieto!!!! :brawo_2:
Naprawdę pięknie, romantycznie z wysiłkiem postarania się faceta( tego brakowało u mnie),ach...
Gratuluję :brawo:
-
Gratulejszyn ;D ;D ;D
Witamy kolejną "11" :D ;D ;D
-
karol-ina ale piękne zaręczyny :Serduszka:
-
Przyłączam się do gratulacji i ja :)
-
ja też :)
-
ech jak cudnie :Wzruszony: :hopsa:
-
Dziękuje ślicznie wszystkim :) Będę miała co wnukom opowiadać :D
-
karol-ina piękne i romantyczne zaręczyny !
A to jezioro to pewnie Miedwie :D
-
No to teraz ja:)
Zaręczyliśmy się 22 listopada 2009 roku, byliśmy wtedy razem już 7 lat z małym kawałkiem. Ale temat zaręczyn zaczął się już przed wakacjami. Mój narzeczony zaczął mnie męczyć, że dobrze by było jakbym sobie zmierzyła palec u jubilera. To się pytam: A co, już coś planujesz? Powiedział, że na razie nie bo nie ma kasy na pierścionek, ale chce wiedzieć wcześniej, żeby potem nie popsuć niespodzianki. Ale mnie jakoś tak ciągle nie po drodze było do tego jubilera. W końcu już po wakacjach powiedział, że powinnam w końcu pójść, bo on z mamą rozmawiał o zaręczynach i jak ona usłyszała, że jeszcze nie zmierzyłam palca to się zdenerwowała i powiedziała, że jak tak podchodzę do sprawy to mi pewnie nie zależy. No więc nie miałam wyjścia. Ale znowu zaczęłam się z ciekawości dopytywać o jego plany, ale znów powiedział, że na razie nie ma pieniędzy (w końcu niepracujący student) i najwcześniej to może za pół roku albo po następnych wakacjach. Rozumiałam jego sytuację, ale trochę mi było żal, już się nie mogłam doczekać. Tym bardziej, że on już zaczynał wstępne rozmowy z rodzicami o ślubie, a ja z moimi nie mogłam się przełamać. Wiedziałam, że jak wyjadę z takim tematem do moich to powiedzą: "A co ty już myślisz na zapas, jeszcze tyle czasu, a nawet zaręczeni nie jesteście." Powiedziałam mu więc, że to przecież nie musi być jakiś nie wiadomo jak drogi pierścionek, cena się nie liczy. Ale uciął, że chce mi kupić coś porządnego, a nie jakiś badziew.
Potem sprawa zaręczyn ucichła,bo wbiłam sobie w mózg, że to jeszcze sporo czasu upłynie.
Dzień przed nieoczekiwanymi dla mnie zaręczynami pojechałam z trzema przyjaciółkami odwiedzić naszą przyjaciółkę z Opola. W dzień zwiedzanie ZOO, a wieczorem mocno zakrapiane Ladies Night;) Dziewczyny dopytywały się jak z tymi zaręczynami, a ja im powiedziałam, że on zbiera kasę, ale zanim uzbiera to ja pewno się zdążę zestarzeć;)
Na drugi dzień wróciłam do Wrocławia, gdzie razem studiujemy i wspólnie mieszkamy. Zmęczona, niewyspana i lekko skacowana poszłam spać. Obudziłam się po południu i zastanawialiśmy się co zjeść na obiad. Nikomu nie chciało się nic robić, więc zamówiliśmy pizzę. Po jej zjedzeniu mój narzeczony zaproponował, żebyśmy się przeszli na spacer, bo jest ładna pogoda, a od następnego weekendu ma być już zimno i będzie padać. O dziwo się zgodziłam (normalnie to ciężko mnie wyciągnąć z domu bez jakiegoś ważnego powodu). Połaziliśmy po rynku wrocławskim, poszliśmy na Plac Solny (taki plac koło rynku gdzie jest pełno kwiaciarni). Tam kupił mi różę, bo jak twierdził dawno mi nie kupował kwiatów bez okazji, a poza tym się stęsknił jak byłam w tym Opolu.
W końcu już po zmroku dotarliśmy na taki mini park we Wrocławiu. Jest to tuż nad brzegiem Odry, usiedliśmy na ławce skąd widać było katedrę i oświetlony Most Grunwaldzki. Siedzieliśmy, gadaliśmy, już miałam mu mówić, żebyśmy wracali, bo się chłodno robi, ale zapytał się:,,To kiedy wreszcie zaczniesz gadać z rodzicami o tym naszym ślubie?" Ja na to:,,Nie wiem jak się zebrać, oni potrzebują, no wiesz, jakiegoś bodźca, żeby o tym myśleć..." A on nagle przede mną klęka. Myślę ,,Nie no, jaja sobie robi." Ale po chwili widzę czerwone pudełeczko z pierścionkiem i pyta ,,Czy wyjdziesz za mnie?" Mnie ze wzruszenia i zaskoczenia odebrało mowę. Mocno go przytuliłam. Po chwili pomyślałam, że wypadałoby coś powiedzieć;) ,,Oczywiście, że tak" odpowiedziałam. Było ciemno, nawet nie widziałam jak ten pierścionek wygląda, nie założyłam go też od razu, bo miałam akurat na palcu inny, a że palce mi spuchły od długiego spaceru to nie mogłam go zdjąć.
Zobaczyłam dopiero w domu i tam też Ł włożył mi go oficjalnie na palec. Był po prostu idealny:) Zjedliśmy resztę pizzy popijając winkiem, czułam się najszczęśliwszą kobietą na świecie:) Dowiedziałam się, że planował oświadczyny inaczej, w domu. Ale wróciłam za wcześnie i nie zdążył się przygotować, więc musiał później improwizować:)
I udała mu się idealnie ta intryga, bo nie spodziewałam się naprawdę do ostatniej chwili:)
-
badgirl86, fajna historia.
Myślę, że w zaręczynach najlepszy jest właśnie efekt zaskoczenia :) jak mnie najdzie wena, to opiszę Wam moje zaręczyny, to też była niezła intryga ;D
-
Potem dowiedziałam się też, że pierścionka szukał już dużo wcześniej (już jak zaczął mówić o tym mierzeniu). Z tą denerwującą się przyszłą teściową to była ściema, żebym w końcu poszła do jubilera. I mówił, że aż go skręcało żeby się przypadkiem nie wygadać (normalnie to np. wiem co ma mi kupić na urodziny, bo zawsze puści parę z ust).
-
No to ja tez wam opowiem a bylo to kompletne dla mnie zaskoczenie. :)(chodz nie ukrywam ze nie raz byly podejmowane rozmowy z mojej strony na temat zareczyn,ciagle bylam zmywana ze mam dac spokoj,ze jeszcze czas,ze nie ma co sie spieszyc. . :(:(
23 kwietnia wrocilam do domu z pracy o 21 z bardzo zlym humorem,nakrzyczalam na mojego M nawrzeszczalam za nic-po prostu bardzo zly dzien,oznajmilam mu ze weekend spedzam ze znajomymi-musze sie wyszalec wiec prosilam by on zajac sobie jakos czas na weekend,naumawialam sie z przyjaciolmi na piwko,winko itd.
24 poszlam do pracy,prosilam by zrobil obiad ,bo plan mialam by wpasc do domu cos zszamac i leciec ze znajomymi na spotkanko. 1430 mialam wyjsc z pracy, punkt 14. 00 M do mnie dzwoni i mi oznajmia ze on nic nie gotuje bo wlasnie wrocil ze swojej pracy i kompletnie mu sie nie chce. . bylam wsciekla!!!prosil bym wyplacila kase ze pojdziemy cos zjesc na miasto. . . ??? :-X :-\ nie ukrywam myslalam ze go zabije. . wyszlam z mojego gabinetu. . patrze a on idzie z naszym koteczkiem pod pacha :mdleje:i oznajmia Ja i kicia cie porywamy(nasz babelek to 10 miesieczny kocurek na ktorego punkcie mamy kompletnego bzika:),traktujemy go doslownie jak czlonka rodziny,rozpieszoczny wstreciuch:) ogolnie oslupialam no ale nalegal zebym odwowala spotkania,wiec wsiadlam grzecznie do auta i pojechalismy,juz na poczatku zorientowalam sie ze jedziemy do naszego mieszkanka w Bornem(nasza samotnia jak chcemy urwac sie od rzeczywistosci,jeziorko,lasy taras z ogrodem,raj na ziemi)nic nie podejrzewalam bo czesto robilismy sobie takie wypady(a pewnie jakby sam zaproponowal w piatek nie zgodzilabym sie bo chcialam weekend od niego odpoczac a nie wlasnie z nim spedzic:)dodam ze mieszkamy juz dluzszy czas razem:)
wiec pojechalismy,cala sobote i niedziele spedzilismy jak zawsze tam na kompletnym relaksie, a ze pogoda dopisala to byl i grill,i lezonko na pomoscie beztroskie i rolki i spacerki wszystko co potrzeba do odpoczynku:)(mielismy w planie wrocic w poniedzialek,wiec jak co wieczor przed wyjazdem kupilismy winko(25kwietnia-niedziela), zapakowalismy przekaski,zabralismy kieliszki do winka,poszlismy na pomost,tym razem na moj ulubiony:),siedzielismy przy zachodzie slonca,gdzies w oddali byl wedkarz na lodce,cisza spokoj,moj M zaczal mowic o wspolnej przyszlosci :szczeka: co naprawde rzadko mu sie zdarzalo:) i bardzo szybka oproznial swoj kieliszek od winka ;D i nagle spytal czy nie chcialabym spedziec z nim reszte zycia i zostac jego kochana zonka :szczeka: :szczeka: bylam w takim szoku ze zaniemowilam:) pierscionek jest przepiekny, oczywiscie zgodzialm sie chociaz nie do konca wszystko do mnie dotarlo ,obdzwonilam od razu moje przyjaciolki cieszylysmy sie jak glupie:)Jak wrocilimy poszlismy do M mamy i oswiadczylismy dobre wiesci:)oraz pojechalismy do moich rodzicow z bukietem kwiatkow dla mamy i flaszeczka dla taty i oswiadczylismy ze sie pobieramy w przyszlym roku,rodzice zaniemowili:):)bylo bardzo milo:) Gdy mojej mamy najmlodszy brat dowiedzial sie ze sie zareczylismy tez przyjechal pogratulowac(ma 30 lat,zyjemy razem jak rodzenstwo,niewielka roznica wieku jest miedzy nami,traktuje go jak wlasnego brata)Nagle i przez kompletny przypadek znalazl sie i mojej mamy najstarszy brat(moj chrzesny)wiec bylo co i z kim swietowac w gronie rodzinnym:):):):)Cudownie wspominam te chwile,zrobilismy wstepnie liste gosci i szukamy z moim ukochanym sali dla nas,niedlugo wroci z morza mojego ukochanego ojczym zrobimy zmowiny i ustalimy konkretnie date i podejmiemy decyzje odnosnie sali,(mamy 3 sale na oku z wolnymi terminami na czerwiec przyszlego roku,ale chcemy zeby to byla nasza wspolna dezycja,w koncu rodzice finansuja wesele:)
AHHH PIEKNE CHWILE:):) NAPRAWDE DLUGO CZEKALAM NA TEN MOMENT A TERAZ JESTEM SZCZESLIWA NARZECZONA:):)
pozdrawiam was wszystkie narzeczone:):)buzka
-
Super zaręczyny! szał na punkcie kota zupełnie rozumiem :) Powodzenia w przygotowaniach!
-
No to może teraz ja :)
No wiec z moim P znamy się już od prawie 9 lat. Już jakiś czas mówiliśmy o zaręczynach i wstępnie sobie zaplanowaliśmy je na 24 Grudnia w święta, lecz niestety mój ukochany nie był w stanie zakupić pierścionka bo go nie było w Polsce. Do ostatniego dnia świat był w pracy. A wiec kolejna data była na sylwestra w sumie to chciałam byśmy go kupili razem. Ale to była niespodzianka :) bardzo miła jak dla mnie byłam w szoku.
Przyjechał po mnie bo mieliśmy jechać na zakupy, a pojechaliśmy do niego pod pretekstem że za mało wziął kasy. No okey nic nie podejrzewałam i pojechaliśmy. Dojechaliśmy pod blok i mówi bym szła z nim do domku po pieniądze, a ja oczywiście się nie skapnęłam nic zero hehe. No i poszłam. Wchodzę do domku a tu mnie zamurowało co się dzieje , płatki róż na przedpokoju. Weszłam do pokoju a tam świece się świecą , a ja dalej nic. Wino na stole i on klęczący mówi: Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie , bardzo Cie kocham czy wyjdziesz za mnie? myślałam, że śnie. Łzy w oczka i od razu odpowiedziałam Tak kochanie. No i tak to było normalnie. Żadnej sensacji, ale mi się podobało.
I to na tyle :):) pozdrawiamy
-
No to może i ja też. .
Zaręczyny miały miejsce 18 grudnia 2011 )więc dopiero co a my już wesele organizujemy :D
No ale do rzeczy mój PM ma urodziny 19. 12 (w tym roku wypadał to poniedziałek) więc chciałam mu zrobić niespodziankę jakąś dobrą kolacyjkę winko, bo On upierał się że nie chce żadnego prezentu. I chciałam to zrobić w niedziele. Ale się pochorowałam. . . kaszel, katar, temperatura. Więc postanowiliśmy, że zrobimy domowe porządki i tak jak postanowiliśmy tak zaczęliśmy robić wielkie porządki, wystawiliśmy wszystkie kartony ze skarbami, worki na śmieci (czy. rzeczy o których istnieniu nie miałam pojęcia albo nie były używane od więcej niż 2 lat. No i tak zrobiliśmy sobie przerwę na papierosa (tak wiem bleeeh i nie ładnie palić). I zaczęliśmy rozmawiać o nas. O tym że to już ponad 6 lat razem, że dużo razem przeszliśmy. No i tak sobie siedzimy w dresikach, ja pociągająca (nosem) . I nagle mój ukochany stanął przede mną przytulił mnie i powiedział że jest ze mną szczęśliwy i że chce żeby już tak było zawsze, na co ja człowiek otumaniony gripexem, odpowiedziałam, że ja też tak chce (nie zdając sobie sprawy z tego co się dzieje). Na co mój ukochany wyciągnął (nie wiem skąd) pierścionek i zapytał " Zostaniesz moją żoną?" Zanim zdołałam wydusić z siebie odpowiedź to poczułam że robi mi się gorąco, nogi miękną, a łzy same zaczynają mi płynąć po policzkach. Oczywiście się zgodziłam. Jak już ochłonęłam to pojechaliśmy do moich rodziców PM z kwiatami dla Mamy, i butelką dla Taty dumnie oświadczył, iż poprosił mnie o ręke i się zgodziłam. Wielka radość, Tata ze swojej piwniczki przyniósł coś dobrego :D Potem pojechaliśmy do teściów (przyszłych) i mieliśmy szczęście gdyż akurat siostra mojego wraz z męzem tam byli więc dowiedzieli się rodzinnie :D
Pierścionek (z ręką na sercu) dokładnie taki do jakiego wzdychałam przez długi czas nic oczywiście mojemu nie mówiąc. Jest IDEALNY . Trzeba go było troszkę zmniejszyć :)
Tego samego dnia mniej więcej wiedzieliśmy kiedy ślub, i ilu mniej więcej gości
Dzisiaj wiemy już kiedy ślub,ilu gości,gdzie ślub, i jaki zespół :D
Pozdrawiam kochane
-
p. s dodam tylko , ze było to dla mnie kompletne zaskoczenie, nie rozmawialiśmy nigdy o ślubie ani o zaręczynach . . . .
Najsczęśliwsza
Pozdrawia jeszcze raz :D
-
Kooza zaręczyny bardzo wciągająca historyjka , aż mi łezka poszła z oczka :) cudowne zaręczyny. Ja wraz z moim ukochanym ślub planowaliśmy już przed zaręczynami więc sądzę że co do was to wcale nie za szybko by po zaręczynach zaplanować wesele :) Gratulacje
-
To jeszcze ja :) Była to dla mnie kompletna niespodzianka, gdyż mieliśmymy bardzo pracowity okres. Remont prawie całego mieszkania, przygotowania świąt, praca zawodowa, ja dodatkowo pracuje jeszcze jako kurator więc i obowiazki z podopiecznymi. . . Całe przedsięwzięcie miało miejsce w tegoroczną Wigilię. Ukochany przyjechał akurat gdy ja kończyłam się malować. Dał wielki bukiet mojej mamie. Litr Finlandii Tacie, ale nic jeszcze nie mówił. Wparował mi do łazienki. Zachwycał się jak wyglądam ;D ;D ;D Następnie były życzenia, kolacja i R. poprosił żebyśmy poszli zrobić kawę. Wstałam od stołu i pobiegłam do kuchni, ale on poszedł do mojego pokoju i poprosił żebym przyszła. Dał mi wielkie różowe pudełko. Ponieważ nie wiedziałam co jest w środku, powiedziałam mu, ze zaraz się wszyscy razem wymienimy prezentami, żeby chwilkę zaczekał. On się jednak uparł. Kiedy zaczęłam rozpakowywać powiedział " tylko na tyle było mnie stać w tym roku". W środku była czekolada przewiązana kokardką. Zaczęłam się śmiać, bo byłam przkonana, że to żart. Poważna mina R. . . a potem jego pytanie " zgadzasz się?" uświadomiły mi, że do tej czekolady, wstążeczką przywiazany był najpiękniejszy pierścionek na świecie. Oczywiście się zgodziłam. Uświadomiłam mojego, już narzeczonego :), że to on musi mi wsunąc pierścionek na palec. Kiedy to zrobił, poszliśmy do rodziców (moich), zeby im powiedzieć co się wydarzyło. Mama była wzruszona, gratulowała nam i ściskała nas :) ale najbardziej romantyczny okazał się tata, który podsumował wydarzenie " no fajnie, fajnie, uważaj nie puśc kleksa :D" To dla niego typowe, ale wiem, że się cieszy bo uwielbia przyszłego zięcia.
Potem pojechaliśmy do teściowejj, gdzie świętowała reszta rodziny R. Jego bracia i nasza forumowa Maja Litościwie panujaca Pani Moderator :D Tam wszyscy byli wtajemniczeni i nie było zaskoczenia :P
O! jeszcze tylko dodam, że chwilę po moim tak, palnęłam "Boże, dobrze, ze to Wigilia. To chociaż ładnie wyglądam" :)
-
AiR piękna historia dnia zaręczyn :):) znowu się wzruszyłam :) każdy ma swoją piękną i wyjątkowa opowieść swych zaręczyn :):D
Ogromne Gratulacje
-
A czy jest tu gdzieś wątek "Jak się poznaliście?" Bo to też zwykle fajne historię :D
-
Tak jest taki wątek
AiR wejdź sobie na tą stronę https://e-wesele.pl/forum/index.php?topic=454.0
-
W takim razie i ja podzielę się moim szczęśliwym dniem :)
Poznaliśmy się w czerwcu 2008 roku, ale zaczelismy ze soba być dopiero w październiku 2008. W naszą trzecią rocznicę postanowiliśmy wyjechać na kilka dni nad morze. Wprawdzie słońca już nie ma, ale tego lata słońca było tak czy siak mało. My nigdzie nie wyjeżdzalismy bo odkladalismy pieniądze na remont mieszkania, do ktorego niedlugo sie wprowadzamy. Wyjazd ten zaplanowalismy na 3 dni w hotelu nad samym morzem w Kołobrzegu. Hotel luksusowy z basenami i jakuzzi. Bajka :). Plan był taki: w dniu naszej rocznicy pojdziemy na dlugi spacer brzegiem morza, potem pojdziemy na uroczystą kolację, a potem powylegujemy się w jakuzzi ;D I fakt, wszystko przebiegło zgodnie z planem, tylko z małym "ALE", a dla mnie nawet z OGROMNYM !
Otóż, podczas naszego spacerku brzegiem morza dotarlismy do latarni morskiej i postanowilismy wejsc i pooglądać widoczki. Podśmiewałam się troszkę z mojego K., gdyż ostatnim razem, gdy byliśmy na latarni w Ustce, bał się trochę wysokości, co było bardzo słodkie ;D Teraz nic nie mówił, ale widziałam, że minę ma taką, jakby strasznie się bał, myślałam, że to strach przed ta latarnia! :D Weszlismy na górę, było troszkę ludków, poprosilismy zeby zrobili nam zdjęcie, pocykalismy fotek. W końcu reszta ludiz zeszla z latarni, my zostalismy sami. W końcu mój K. podszedł do mnie i zaczął mówić mi "elaborat" o tym jak mnie bardzo kocha, jak bardzo cieszy sie z naszej kolejnej rocznicy i że chciałby żeby było ich więcej... Myślałam ciagle, że mówi te słowa w związku z naszą 3 rocznicą... Dlatego chciałam mu przerwać, żeby również powiedziec mu, jak ja bardzo sie cieszę... Jednak on mi nie pozwolił i mówił dalej o swojej miłości i o tym, że chce być ze mna zawsze i mieć ze mną dzieci (tutaj zapalila mi się lampka, bo cos za bardzo się rozgadał, jak na "rocznicowe" słowa)... po czym uklęknął przede mną z pudełeczkiem z pierscionkiem i spytał czy za niego wyjdę. Byłam w szoku, mimo iż rozmawialismy o wspolnej przyszlosci wielokrotnie, tej chwili się w ogole nie spodziewalam, ucalowalam go i przytuliłam, po czym on spytał: "no ale w koncu nie powiedzialas: tak czy nie? :)". naturalnie zgodziłam się. :)))
Potem wieczór przebiegł zgodnie z planami tylko w o wiele bardziej uroczystej atmosferze. Jeszcze tego samego wieczoru ciesząc się z faktu zaręczyn ustalilismy, że ślub w 2012 ;) :D
Po powrocie tradycyjnie kwiaty dla mojej mamy i whisky dla ojca no i oznajmił, iż mi się oświadczył, więc odmowy mojej rodziców być już nie mogło :) Jakiś miesiąc pozniej (jak juz troche wiecej w zwiazku ze slubem ustalilismy) zaprosilismy naszych rodzicow na kolacje/wieczorek zapoznawczy do restauracji...:) Tyle moich zaręczyn:)
-
Kasja to wasi rodzice się nie znali wcześnej??
-
kasja twoja opowieść mnie tak poruszyła że się popłakałam hehe sorka tak piękna i romantyczna historyjka.
Koozaa co do rodziców to moi też się nie znają z rodzicami mojego narzeczonego. Tylko u nas trochę inna sytuacja jest.
-
Koozaa Nasi ojcowie znali się, ale to jeszcze zanim się my poznaliśmy (co ciekawe, nie przez nich my się poznalismy). Jednakże nigdy wczesniej jakos nie bylo takiego spotkania we czworkę. Jakies takie przelotne podanie ręki. Teraz dopiero zorganizowalismy, gdy już się zaręczylismy. Wczesniej, w ciagu 3-letniego związku, jakos nie bylo okazji, no i jeszcze tak się o tym ślubie nie gadało jednak :P
Sabineczka Napisałam tak "na szybkiego" z pamięci, ale powiem Ci, że chyba każda z nas jak pomyśli o tej pięknej chwili się wzrusza. Mnie zachwycił fakt, że mój K. potrafi być tak romantyczny ;D
-
nasi sie poznali jak postanowilismy razem zamieszkać razem :P i to na sylwestra :P taka impreza była żesmy sie z moim takiej nie spodziewalli :P do 5 wszyscy tancowali ( dosłownie ) u moich rodzicieli w domkuuu
-
Koozaa No to tylko się cieszyć hehe ;D gorzej, jakby się nie polubili. Tak to przynajmniej wesoło było.
U mnie nie bylo tak do konca takiej oficjalnej przeprowadzki, od pol roku czy wiecej mieszkamy razem, ale tak troche "na pół gwizdka" bez zabrania wszystkich rzeczy, bo troszke trudną mamy sytuację mieszkaniową. Natomiast już niedługo ruszamy z remontem naszego przyszłego mieszkanka i moze jeszcze w tym miesiącu w końcu będziemy na swoim ;) juz nie mogę sie doczekać naszych 4 kątów ;D
-
Nasi też się jeszcze nie znają. Wypadałoby ich poznać ...ale może być ciężko, bo rodzice mojego przyszłego męża się rozeszli i każde sobie układa życie, więc mało komfortowa sytuacja...
-
Nasi też się jeszcze nie znają. Wypadałoby ich poznać ...ale może być ciężko, bo rodzice mojego przyszłego męża się rozeszli i każde sobie układa życie, więc mało komfortowa sytuacja...
Rzeczywiście coś niezręczna sytuacja, no ale jakoś musicie to rozegrać, nie ma wyjścia. Grunt to podejść do wszystkiego bez nerwów, ze spokojem i otwarcie porozmawiac z rodzicami, jak oni sobie wyobrazają takie spotkanie, żeby nie stwarzać niepotrzebnego stresu. Pozdrawiam
-
Generalnie to ja jestem zdania, że na czas samego ślubu i wesela, rodzice mojego R. powinni uszanować, że to jest nasz dzień i zakopać topór wojenny...Podobnie na ewentualnym spotkaniu zapoznawczym.
-
Generalnie to ja jestem zdania, że na czas samego ślubu i wesela, rodzice mojego R. powinni uszanować, że to jest nasz dzień i zakopać topór wojenny...Podobnie na ewentualnym spotkaniu zapoznawczym.
W końcu czego się nie robi dla dzieci, prawda? Ale to już rzeczywiście jest bardzo indywidualna i osobista sprawa i od nich samych tylko zależy, jak to się Wam poukłada.
-
Asik, żebyś się nie zdziwiła chociaż szlak macie przetarty i teraz powinno być łatwiej (z teściową) w końcu ona teraz znalazła "tego jedynego" se se se.
Zauważ jednak, że poza rodzicami R jest jeszcze dalsza rodzinka - niektóre ciocie uwielbiają się wtrącać, nawet nie pytane. Cierpliwości i ciętego języka życzę ;)
Poza tym na nas zawsze możecie liczyć.
-
Po Lilkowych Chrzcinach obawiam się trochę mniej, bo wszystko było ok. Bez trupów :P Ciotków i wujków postaramy się ograniczac do minimum, a Was pewnie będziemy zadręczać milionami pytań, bo się znacie na rzeczy :D No i może faktycznie teściowa zajmie się swoim nowym ukochanym , zamiast marudzeniem :D
Jeju, jak dobrze, że jesteście ;D
-
AiR mam ten sam problem. Rodzice mojego narzeczonego rozstali się jak on był bardzo malutki :(( ojca znam , mamy nie znam. On nie utrzymuje z nią kontaktu :(