malinowa__mamba sylwusia085 femme Witam Was w tą mroźną sobotę!!
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś do nas dołączy, żeby było nam raźniej i weselej :)
eovina dziękujemy za miłe słówko. Mój chłopek na codzien nie jest taki radosny jak na tym zdjęciu. Czasem się zastanawiam, czy on w ogóle umie się uśmiechać. Ogólnie jest pogodny, tylko ma problem z usmiechaniem się :D
aniolek86 A ty też jesteś po ruskiej filologii? :D
A tym czasem zapraszam do zapoznania się z naszą historią miłosną
10 Marca 2010 roku dostałam zaproszenie na urodziny do koleżanki. Impreza się fajnie rozkręciła, ale było za mało miejsca, więc wszyscy przenieśliśmy się do naszego ulubionego klubu HORMON. W Hormonie, jak to w Hormonie, kupę luda, zawsze kogoś znajomego się spotka. Oczywiście spotkałam moją koleżankę, która możliwe ze będzie moją świadkową. (Niektóre z Was wiedza o co chodzi. O P, pisałam o niej w Wątku zniecierpliwionych 2012) A obok niej siedział właśnie mój M. Byłam zdziwiona, że P siedzi na jednej kanapie z obcym gościem i jeszcze mu stawia piwo, wiec zapytałam się jej czemu siedzi z jakimś obcym dziadem na kanapie.
Okazało się, że mój przyszły narzeczony chwilę wcześniej bohatersko uratował moją koleżankę z opresji. Dziś jestem z niego bardzo dumna :)
P. siedziała na kanapie z dwoma koleżankami. Dosiadło się do nich chyba z 4 gości, dość bezczelnych i namolnych. P. prosiła ich, aby sobie poszli, bo nie mają ochoty na ich towarzystwo, ci nie dość, że ignorowali prośby, to wręcz przeciwnie stawali się agresywni. P. postraszyła ich ochroniarzami, ale tylko wybuchnęli śmiechem. Postanowiła poszukać kogoś dużego i groźnie wyglądającego. Kiedy przy barze znalazła dwóch panów z irokezami, poprosiła ich o pomoc, ale grzecznie odmówili, tłumacząc się, że nie mają ochoty na bójki. Wtedy P. wpadła na mojego M. Postanowiła znowu spróbować i tym razem jego poprosiła o pomoc, wyjaśniając w skrócie całą sytuacje. Mój M. się zgodził i że się tak wyrażę dosc stanowczo wygonił niegrzecznych panów z kanapy zajętej przez P. Dlatego P. stawiała mu ciągle te piwa. Później pojawiłam się ja, a że byłam wcięta zaczęłam jak zwykle dyskutować z całym światem po rosyjsku, w tym do mojego M. A on mi odpowiadał nie znając w ogóle języka. Moim zdaniem szło mu bardzo dobrze :)
P. później mi opowiadała, że byłam nim tak zaaferowana (a on mną), że nawet nie zauważyłam jak wyszła z klubu. Ona zostawiła nas słuchających muzykę na jednej mp3 co było dość ciekawym zjawiskiem. Siedząc przecież w głośnym klubie muzycznym
Od tamtego czasu spotykaliśmy się codziennie. Z odstępem jednodniowym. Stał się moim powietrzem.
A CO MNIE W NIM URZEKŁO?
Kiedy szłam w stronę tej kanapy, i zobaczyłam go po raz pierwszy, pokochałam jego wielkie ramiona, bluzę w paski, ale przede wszystkim zwróciłam uwagę na NOS. Jego profil tak mi się spodobał, że aż mną zatelepało. Dlatego się dosiadłam.
Jak któras z Was doczytała do końca, to gratuluję!!!!
ZARĘCZYNY
30 listopada. Zimno było, ponuro i nieprzyjemnie. W dodatku na uczelni miałam bardzo zły dzień. Humor miałam psi. Mój M nie miał jeszcze samochodu, ale podjechał pod uczelnie samochodem mojego ojca. Kiedy zobaczył moją minę wyskoczył z samochodu z kwiatami. Myślę sobie "dobra, ma jakiś prezent z okazji urodzin" Dostałam buziaka i wsiedliśmy do auta. Jedziemy, ale zamiast do domu skręcamy na drogę w kierunku morza. Nie zdziwiło mnie to, bo w tamtym okresie co tydzień jeździliśmy sobie nad morze. Dojechaliśmy tam na 18:00. Było zimno jak diabli i ciemno. Poszliśmy więc na plaże. Wymyśliliśmy żeby wejść na jedną z tych nadmorskich zjeżdżalni, jakoś się wdrapałam w moich 12 cm szpilach. Na górze mimo mroku okazało się, że jest piękny widok.
Poczułam, że mój M. jest jakiś nieswój. Odwracam się do niego a on stoi z pudełeczkiem. Myśle sobie "Jeezu on mi się chce oświadczyć?!" Otwieram pudełko a tam....... STOPERY DO USZU.
Dobrze, że było ciemno bo się w tamtym momencie rozczarowałam. Wcześniej mówiłam mu, żeby na urodziny kupił mi właśnie stopery, bo nie mogę czasami wytrzymać jak chrapie :P. Wiec mimo to się ucieszyłam. W tym momencie M uklęknął, wyjął prawdziwy pierścionek z brylantem którego miał w kieszeni i zapytał się mnie pięknie, czy zostanę jego żoną. Oczywiście się zgodziłam. Wyjął też mini szampana, którego wypiliśmy po łyku i wrzuciliśmy do morza na znak naszej miłości ;)
Później poszliśmy na kolację do restauracji, wróciliśmy do domu. Wtedy mieszkaliśmy jeszcze z moimi rodzicielami :) Pochwaliłam się mojej mamie, ona się popłakała, mimo że wiedziała o tym już wcześniej, bo mój M się jej pierwszej pochwalił. M poszedł spać, bo na rano do pracy, a ja się upiłam już tym większym szampanem z radości i wydzwaniałam po koleżankach i kolegach z miłą wiadomością :D A nalewałam sobie szampana do trzech kieliszków, żeby było mi raźniej :D
KONIEC (A MOŻE POCZĄTEK?)
Małej dziewczynki, która robi wesołe minki.
Chociaż nie, może lepiej rozbrykanego chłopczyka,
Który szybko z oczu znika.
A jeszcze lepiej dziecięcej gromady rozbrykanej
By życie było usłane różami.
Bądźcie zawsze szczęśliwi w pracy i w domu
Czasem róbcie coś po kryjomu
Co tylko Wam sprawia przyjemność
Urozmaicając sobie tym samym szarą i nudną codzienność
:serce: :serce: :serce: :serce: :serce: :serce: :serce: :serce: :serce:
;) a tak w ogóle: https://e-wesele.pl/forum/index.php?topic=40337.new#new