-
"Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje..."
1 Kor 13,1-13
Relację z najważniejszych i najbardziej magicznych chwil w naszym, wspólnym życiu zacząć czas...
Po raz pierwszy powiedziałam "Tak, zostanę Twoją żoną" 19 lipca 2008r. Od tego czasu upłynęło 665 dni aby 15 maja 2010r. o godz. 15:00 wspólnie, patrząc sobie głęboko w oczy, przed Bogiem Ojcem powiedzieć sobie "Tak na zawsze".
Od najważniejszego dnia w naszym życiu minęło 17 dni i niezliczona ich ilość przed nami; podobnie jak niezliczona ilość łez radości, pocałunków, wspólnych poranków i słów "dobranoc", tuląc się do snu. Niezliczona ilość przed nami wspólnych chwil radości i smutku, próby naszej siły charakteru i naszej miłości, wspólnych dialogów i słów "kocham Cię" ale i "przepraszam".
Wierzę, że będąc pod skrzydłami naszego Anioła i jego miłości, Nasza Miłość będzie rozkwitać i nie zginie a będzie unosić się ponad górami i morzami i wszelkimi trudnościami jakie przyniesie nam życie... I będzie nam towarzyszyć, jak przysięgaliśmy sobie... Na Zawsze
:Serduszka: :Serduszka: :Serduszka:
-
Jestem ;D
-
Druga :skacza: jestem ;D
-
I ja jestem :skacza: :skacza:
-
i ja ;D
-
Gratulacje :)
-
I ja jestem :D
-
ja też jestem :D
-
Juz sie doczekac nie moglam Twojej relacyjki!!!
-
jestem i ja
-
ja tez. gratuluje!!
-
I mnie tu nie mogłoby zabraknąć ;D
-
I ja jeszcze. :D
-
wszystkiego Najlepszego:)
-
i ja bede podczytywac:)
-
Wszystkiego Najlepszego :)
-
jestem i ja ;)
-
skoro pojawiła się W KOŃCU ;D relacyjka, to i mnie tu nie może zabraknąć
-
"Małżeństwo to taka piękna rzecz, że trzeba o niej myśleć całe życie"
Samych pięknych chwil we wspólnym życiu :serce: :serce:
-
No nareszcie, tylko nie każ nam czekać na wpisy i foty kolejne 17 dni... ;) Zdrowiej szybko i pisz, pisz, tak pięknie piszesz. No i foty rzecz jasna :tupot: :tupot: :tupot: :tupot:
-
Jestem i ja :skacza: czekam niecierpliwie... :czeka:
-
Ja też jestem ;D ;D ;D
-
I ja i ja :)
-
ja też jestem
-
i ja:)
-
i ja tez
-
Super, że założyłaś relację! ;D
-
Gratulacje. Dołączam do relacyjki i czekam niecierpliwie na fotki
-
Jestem i ja! ;D
Kochana, przepiękny wstęp!! Ślicznie to napisałaś!!
Czekam na relacyjkę :-* :-* :-*
-
hej kochane promyczki :-* :-*
ale was się dużo zebrało :hopsa: :hopsa: fajnie ze tyle z was ciekawa jest relacyjki :)
:hello: :hello: :hello: witam was serdecznie
dziękuję również za życzenia i gratulacje :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka:
agatko dziękuje i tobie :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka:
* * *
Dziś, pragnę z całego serducha podziękować wszystkim foremkom towarzyszącym mi w odliczanku przez 619 dzionków, za każdą dobrą radę, za każdą szczerą opinię, za bacika i motywację. Dziękuję wam, że zawsze mogłam liczyć na wasze wsparcie, za wysłuchanie, za przysłowiową "chusteczkę i ramię". Dziękuję, że towarzyszyłyście mi także w chwilach radości, kiedy cieszyłyście sie razem ze mną ale i budowałyście abym w chwilach słabości i smutku zawsze znalazła światełko aby w życiu moim/naszym zabłysło znów słoneczko.
Dziękuję Wam :bukiet: :bukiet: :bukiet:
Dziękuję mojemu kochanemu mężusiowi, za to że kiedy było naprawdę ciężko przed ślubem, kiedy fizycznie i psychicznie nie dawaliśmy już rady z przygotowaniami, on nadal wierzył we mnie, w nas i nasze plany tak aby było wszystko jak sobie wymarzyliśmy; jak w cudownej bajce :Serduszka:
Dziękuję Ci Kochanie :calus: :calus: :calus:
Dziękuję mojej mamicie, że specjalnie dla nas wzięła urlop i gotowała nam przez całe 2 tygodnie obiadki. Kiedy my lataliśmy tu i tam, mama zawsze na nas z obiadkiem czekała albo kilka razy odgrzewała, abyśmy choć na chwilkę mogli zwolnić tempo i usiąść przy stole.
Dziękuję Ci Mamo :bukiet: :bukiet: :bukiet:
Dziękuję również mojej siostrze, świadkowej, że jak było gorąco mogliśmy liczyć na ich pomoc. Za śniadanka i zakupy, opiekę nad kotem podczas naszej nieobecności w domku. A na ślubie i weselu, choć nie mając doświadczenia poradziła sobie na medal. Dziekuję ci James, że mogłam towarzyszyłeś mi przy żmudnej pracy przy dekoracji i za pomocny paluszek.
Dziękuję Ci Sis i James :bukiet: :bukiet:
Dziękuję naszemu fotografowi i kamerzyście, że kiedy "nie było mi do śmiechu" wy z każdej nie przewidzianej sytuacji zrobiliście humor i żart. Dziękuję zespołowi Credo za dobrą zabawę i tango. Dziękujemy również hotelowi i sali, za obsługę i miłą współpracę.
Dziękujemy i Wam :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka:
-
Ale miło się to czyta... :) :) :) Czekamy na relacyjkę i foteczki! ;D
-
Jak to slicznie napisalas ;).
Czekamy na foteczki ;).
-
Co prawda nie było mnie w odliczaniu,ale teraz chętnie potowarzyszę jeśli można ;D ;D ;D
Przepięknie ubrałaś to wszystko w słowa :Wzruszony: :Wzruszony: :Wzruszony: :Wzruszony:
-
Widzę, że bliscy spisali się na medal, zwłaszcza mama :tak_2:
-
Wercia, to była sama przyjemność móc Ci towarzyszyć w odliczanku. Pięknie się najbliżsi spisali ;D :brawo:
-
Pięknie to napisałaś ;) ;) ;)
-
Wercia przepraszam że tak późno ale jestem i ja :-*
-
dołączam i ja :hello: :hello: :hello: :hello:
-
hello dziś ;) ;)
witam serdecznie nowe foremki w mojej relacyjce anetka, patrycja, cirines :hello: zapraszam ale i hehe stałych bywalców :hello: :hello: buźka mi się uśmiecha jak widzę że wpadacie w odwiedzinki :-*
nio mama zasłużyła na medal ale każdy dał coś od siebie :Najlepszy:
madziu, patrycja, agulka dziękuję... to od serca :)
agulec kochana ciesze się :D :D
klaruje się już pewien pomysł na relację ;D ;D w sumie to specjalnie zaplanowałam taki mały spisek już podczas odliczanka hehe o pewnej sprawie nie wiecie, nie wspomniałam wam i jest to owiane niewiadomą i tajemnicą ;D ;D ciekawe czy odgadniecie co mam na myśli, a jak nie to będzie kolejna niespodzianka ;D ;D
A tak aby nie było to za mało ślubnie, radośnie i weselnie...
Pijemy zdrowie Państwa Młodych po raz pierwszy
(http://images36.fotosik.pl/188/f5b77616d97c9abd.jpg) (http://www.fotosik.pl)
tu widać fragment dekoracji za nami którą sami robiliśmy ;)
-
Hm ... w ciazy jestes ;)?
Tylko jedna fotka ?Eeee my chcemy wiecej!
PS. Slicznie wygladalas !!!
-
Ciąża to raczej na pewno nie ta niespodzianka :P :P :P ;)
Ślicznie wyglądałaś! :)
-
tylko jedna fotka?? :(
poprosimy więcej tej pięknej panny młodej
-
hej :)
dziękuję za komplementa hehe :-*
jedna bo nie chciałam was upić :P :P ale widzę, że na forum same abstynentki i toastu nie chcą wypić hehe :D
w ciąży?? nio co wy ;D ;D, jakbym w odliczanku to utaiła to hehe brzuszek już byłoby widać ;) ;)
mała podpowiedź
lipiec 2008r.
(http://images39.fotosik.pl/297/906a7c5b5ffa0cc5.jpg) (http://www.fotosik.pl)
-
Nie wiem o co chodzi ... :)
-
o czym mogłam wtedy pomyśleć?? :D
-
Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia :D
-
hihi ja też nie wiem czego się domyślać :D Wercia pewnie myśli że my jakieś nie teges :P
Zdrowie Państwo Młodzi :pijaki:
-
Potrafisz zbudować napięcie w relacji hihihi :) :) :) Mów o co chodzi ;D :tupot: :tupot: :tupot:
-
przyznam szczerze że ja też nie wiem o co chodzi :P
mów tu szybko ;D ;D ;D
-
i więcej fotek chcemy :tupot: :tupot: :tupot: :protestuje: :protestuje:
-
O Boże masz siostrę bliźniaczkę ??? :D :D :D :D
-
jestem i ja :hello:
niecierpliwie czekam na rozwiązanie zagadki :)
-
Ooo rety... Ja też nie wiem o co chodzi! ;D
-
Werka napisz nam , bo my juz nie wiemy calkowicie o co chodzi , a ciekwe jestesmy :D.
-
hejka :)
witam też nowe foremki i jeszcze raz dziękujemy za życzenia i gratulacje :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka:
hehe myślałam, że zagadka będzie łatwiejsza :P :D ale nic nie zdradzę wam nadal :twisted: tylko zacznę opowiadać i może w końcu zagadka się rozwikła :D :D
A więc...
Dawno, dawno temu... a może nie tak dawno... był zakochany Michał i zakochana Weronika. . Nie było motylków w brzuchu ani brak apetytu, była prawdziwa miłość. Nie zawsze była bajka, czasem życie stawiało nas w trudnej sytuacji, stawiało nam kłody pod nogi ale przetrwaliśmy. Była też magia, wspólne wypady nam jeziorko, nad może, wspólne kolacje i spacery.
Było też pierwsze Kocham Cię (13.06.2007r.). Kiedy myślałam, że już z nami koniec, nasza miłość kolejnego ciężaru nie przetrwa, kiedy już pojawiły się łzy w oczach i wielki ból w sercu, usłyszałam Kocham Cię. Najpiękniejsze słowa jakie można usłyszeć od ukochanej osoby. Michał je wypowiedział zupełnie niespodziewanie, z zaskoczenia. W chwili w której miało się wszystko skończyć, wszystko się zaczęło. Jak letni, ciepły wietrzyk czerwcowego popołudnia słowa te zadźwięczały w moich uszach i poruszyło moje serce. Z zalanychi łzami oczów spojrzałam na mojego ukochanego z niedowierzaniem. -Ja też Ciebie Kocham -odpowiedziałam. O tak... kocham, i kochałam go z całego serca. Już jakiś czas temu, może pod koniec kwietnia 2007r. czy już z początkiem maja czułam, coś silnego, coś magicznego i pięknego w swoim sercu... Czułam miłość ale milczałam do tego, całkiem nieplanowanego, czerwcowego popołudnia, kiedy słonko cudnie świeciło na niebie, ptaszki śpiewały a w okół nas były same górki, pagórki; kiedy to z naszych ust popłynęła melodia miłości.
Nastał lipiec 2008r. Po ciężkim okresie sesji, po egzaminach i Michałkowych przygotowaniach do obrony inżyniera; usłyszałam z ust Michała -skarbie, za tydzień jedziemy gdzieś na weekend. To niespodzianka i nic ci więcej nie powiem. Dowiesz się na miejscu. spakuj się.
-
Ojjjjj ale zagadka ja nie mam pojęcia a już ciekawość mnie zrzera :) :) :) Pisz nam tu szybciutko o co chodzi :tupot:
-
Pięknie wszystko opisujesz :Wzruszony: :Wzruszony: :Wzruszony:
-
No i mnie wciągnęło :)
-
czyżby to zaręczyny....
bo chyba wkońcu nam o nich nei opowiedziałaś :D
-
Też tak myślę, że to o zaręczyny chodzi :P
-
Pewnie o zareczyny chodzi !!!Tak ?? Mamy racje ;)??
Jeju Werka , jak Ty cudnie piszesz !!!Brak slów ... tak wciaga !!!I te slowa dobrane do siebie ...
Czekamy na Ciebie!Tylko nie daj nam tak dlugo czekac :D.
-
na tej fotce chyba faktycznie pierścionek oglądasz.... :) a może pieniążek wrzucasz żeby wrócić....
-
Zdjęcie wygląda tak, jakbyś stała przy jakiejś studni życzeń i wrzucała do niej monetę... Czy pomyślałaś wtedy, że chcesz aby Michał Ci się oświadczył? :)
-
Zdjęcie wygląda tak, jakbyś stała przy jakiejś studni życzeń i wrzucała do niej monetę... Czy pomyślałaś wtedy, że chcesz aby Michał Ci się oświadczył? :)
Jestem za, albo żebyś została żoną Michała.. ;D
-
wercia niespodzianka zapowiada się super!!! Nie mam pojęcia co to może być ???
czemu tak skąpisz zdjęciami :'( chcemy Cię podziwiać :-*
-
Stawiam na ślub cywilny z zaskoczenia :)
Dzien dobry, slicznie wygladalas, pozwolisz ze sie dolacze do relacji :)
-
A ja niecierpliwie czekam na relację ślubną :P
-
hejka laseczki :-*
kezza witam i ciebie :hello: :hello: :hello: hehe i dziękuję :-* :-*
justys, madziulka, agulka, nemezis zgadłyście :brawo: :brawo: :brawo: :brawo: hehe tego wam nie opowiedziałam ;D ;D
ejotku hehe pieniążek wrzuciłam bo wtedy nie miałam pojęcia co M. planuje :) i przy tej studni tak sobie tylko marzyłam o zaręczynach ;) ;) także część foremek prawie zgadła :brawo: :brawo: bo to nie było życzenie a marzenie :):)
lenka nio a do czego powoli dochodzimy?? do wielkiego dnia, 15 maja ;) ;) nio nie mówicie mi że nie jesteście ciekawe co było niecałe 2 lata temu :P :P
czigra skąpie z fotami bo dużo ich nie mam ::) i chce aby był tu jakiś porządek :P :P cierpliwości, jeszcze tylko kilka dni ;D ;D
-
pomdlejemy z emocji :mdleje: :mdleje: :Mdleje_1:
-
oczywiście że jesteśmy ciekawe :P
-
Baaa , jestesmy ciekawe , ale nas trzymasz w niepewnosci!Zamiast napisac nam od razu o zareczynach , to trzymasz nas w niepewnosci , osz Ty :D.
-
Pomrzemy tu z ciekawości :P
-
Werciu, jestem i ja!!! :-*
Już się nie mogę doczekać zdjęć!!!
Wyglądałaś pięknie!
Buziaczki :-*
-
Kochana jestem i ja!!!!!! :skacza: :skacza: :skacza: :skacza:
-
Poczytałam, nadrobiłam i... wciągnęłam się. Będę dalej podczytywać jeśli można :)
-
Nadrobiłam i tak mnie wciągnęło,że tu zostanę ;D
-
Zdjęcia, zdjęcia!! :tupot: :tupot: :tupot:
-
Anjuszka, jesteś wreszcie! :skacza: :skacza:
-
cześć promyczki :-* :-*
witam też nowe foremki i zapraszam :hello: :hello:
zlinczujecie mnie zaraz... do soboty mnie mnie będzie :P :P mam 2 wielkie egzaminy z prawa i głowę mam tym nabitą dlatego co dalej było opowiem wam po egzaminach ;) ;) możecie kciuki potrzymać ;) ;)
ale mam też dobre wieści :) od niedzieli pocisnę z relacją a w następnym tygodniu będą już fotki od fotografa :) także hehe jeszcze wyjdzie że za mną nie nadążycie ;D ;D
póki co hehe zostawiam wam fotkę :)
(http://images37.fotosik.pl/297/fe565b552df4894a.jpg) (http://www.fotosik.pl)
-
No tak, ale cóż pozostaje, tylko czekać, w takim razie kciuki zaciśnięte, ucz się pilnie, lepiej nie rzucaj slow na wiatr z ta relacja :P
-
Fotke ?Tylko jedna fotke ??Ehhh ;D
Ewentualnie poczekamy na Ciebie ,tyle ze obiecalas duzooo fotek,wiec trzymamy za slowo! ::) ::) ::)
Trzymam kciuki za Ciebie !!!
-
I ja będę sobie podpatrywać i podczytywać czasami :)
Powodzenia na egzaminach :)
-
To ja też się dołączę :)
-
czekamy :D
-
Wprawdzie nie towarzyszyłam w odliczaniu, ale jeśli można to przyłącze się do relacji:)
-
Kciuki zaciśnięte!!! :-*
Powodzonka :)
-
Poczekamy jeszcze trochę :)
-
To ja też zawitam, jeśli można :)
-
To poczekamy troszkę!
Jak tam egzaminy? :)
-
Werka gdzie jestes??
Czekamy na Ciebie :-*
-
cześć kochane foremki :-*
:hello: :hello: Betti, Aneczq1987, ewela985,ewela985, anka2oo4 i zapraszam :D :D
dziękuję za kciuki :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka: poszło tak sobie ::) nie należę do osób którym łatwo wszystko przychodzi. Miałam takie szczęście że mój index lądował ostatni i jako ostatnia odpowiadałam buuu... na umowach inwestycyjnych sobie poradziłam pomimo szczegółówki jak ch* na 4.5 i nawet usłyszałam komplement od sędzi na koniec, że jestem inteligentna :brewki: :brewki: ale z prawa UE odpuściłam sobie zasady i bach 2 pytania z tego :mdleje: :mdleje: nio i bania :-\ ale byłam wściekła znałam odp. na wszystkie pytania poprzedników a ja trafiłam na kosmos eh...i poprawka 28 czerwca ::) a wiecie co jest najciekawsze? rycząc na ulicy w drodze do auta stwierdziłam że znam odp. na to pytanie i rozryczałam się jeszcze bardziej :hahahaha: :hahahaha: :hahahaha: to już było chyba totalne przemęczenie ::) 8)
dzięki za cierpliwość :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka:
zaraz zabieram się za opowieści ;) ;)
-
Gratuluje zdania egzaminu ,nie ma co się załamywać , dobrze ze poprawka teraz a nie we wrzesniu ;)
Ja dzisiaj też miałam egzamin i szczęście miałam w pytaniach gdybym miała pytanie poprzedniczki - pewnie dostałabym słabszą ocene ;)
-
dzięki justys :-* eh... mi właśnie tego szczęścia zabrakło ::) eh... coż nie mogę sobie teraz popuścić. dobrze że baniola do indexu mi nie wpisał :)
nio to lecimy dalej :)
Przez cały tydzień próbowałam bezskutecznie wyciągnąć od Michała, jakie są jego plany i gdzie jedziemy. Próbowałam nawet zastosować podstęp: mama nie wie gdzie będę i będzie się martwić, wiec muszę jej coś powiedzieć. Ale Michał, cwaniak, pogadał z moją mamitą a ja nadal nic nie wiedziałam. W tygodniu nachodziło mnie jakieś dziwne uczucie ale bardziej martwiłam się tym, że wszyscy wiedzą gdzie mój ukochany mnie zabiera a ja jako jedyna nie wiem nic. We wtorek się rozchorowałam; co jest chyba już rutyną po weselach a w piątek mieliśmy już jechać; moje szczęście. I ba, pojawił się kolejny problem, a mianowicie co ze sobą zabrać. Musiałam trochę pokombinować i ustalić jakiś schemat pakowania, który polegał na wzięciu wszystkich opcji miejsca w którym mogłam się znaleźć; a zatem wzięłam mocne buty, płaszcz przeciwdeszczowy, cieplejsze bluzy na wypadek gór, wzięłam elegancką sukienkę, eleganckie japonki, bo może się przyda na jakąś potańcówkę, wzięłam strój kąpielowy, czapeczkę z daszkiem na wypadek jeziora... hm... morze wydawało mi się za daleko; nio i dres, który mi kazał spakować Michał oraz masę innych niezbędnych rzeczy na wypadek każdej z opcji. Nie świadoma niczego wyglądałam jakbym wyprowadzała się. :D :D Dobrze, że jechaliśmy samochodem, który był cały zapakowany.
Nastało piątkowe popołudnie i godzina wyjazdu. W końcu dowiem się gdzie jedziemy -myślałam. Ale po wsiąściu do autka cel podroży Michał nadal ukrywał przede mną. I na każde moje pytanie odpowiadał -zobaczysz. Z każdym skrętem kierownicy wykluczałam kierunki; o na południe nie jedziemy więc to nie góry, ciekawe czy pojedziemy na zachód czy na wschód, a może na północ. Kierowaliśmy się na Leszno, więc okolice zachodniej części Polski wykluczyłam. Krzyczałam w samochodzie, jak dziecko ciekawe niespodzianki, próbujące odgadnąć: co to? Wymyśliłam, że jedziemy nad jeziorko do Boszkowa (często tam jeździliśmy w poprzednie wakacje, póki Michała rodzice nie sprzedali działki). Ale kiedy mijaliśmy Wschowę, a Michał skręcił na Leszno, nie dowierzałam. -Czyżbym się pomyliła? myślałam. Ale śmiałam się z Michała, że chce mnie jeszcze potrzymać w niepewności i, że jedzie do Boszkowa na około przez Leszno. :D :D -Ale musiał mieć ze mnie niezły ubaw i moich bezskutecznych prób wyciągnięcia od niego cokolwiek więcej, niż już wiedziałam.
Minęliśmy Leszno a ja zdezorientowana, czekałam na kolejny ruch kierownicy. Śrem, Kalisz a może Poznań? -myślałam. Tak, jedziemy na Poznań. Jazda zaczęła już mnie nudzić więc włączyłam telefon i zaczęłam się bawić w rytm muzyki, wygłupiać i śpiewać... keep bleeding, keep keep bleeding love... uuuu... ;) I tak dojechaliśmy do Poznania. I znowu zawaliłam Michała gadem znaków zapytania: -Misie jedziemy na Międzyrzecz, na Pniewy nio chyba nie nad morze, chyba nie na Gdańsk? Prawda? Ale Michał był twardy. Wykluczałam zjazd na Pniewy minęliśmy, jedziemy na Piłę i Gdańsk. O ja! Chyba nad morze! Za Poznaniem remontowano drogę to hehe znowu trochę pośpiewałam, tańczyłam i skalam na siedzeniu. Bawiłam się świetnie :D :D -najwyżej dojedziemy do Gdańska -myślałam i dałam na luz.
Po godzinie mozolnego poruszania się o kilka, to kilkanaście metrów zaczęłam trochę się niepokoić. O 20:00 musiałam zjeść kolację i wziąć antybiotyk. Michał zadzwonił w końcu do hotelu, i zapytał o możliwość zjedzenia kolacji. Mieli jakiś bankiet i o tej porze, kolacja w grę już nie wchodziła. -A ja nadal nie wiedziałam, gdzie zmierzamy. Domyśliłam się tylko, że morze odpada, bo dłużej byśmy jechali i próba zjedzenia kolacji na pewno nie wchodziła by w grę. Ale już wyluzowałam z tymi pytaniami i obserwowałam co będzie dalej. W końcu Michał poprosił mnie o pomoc i poszukanie na mapie Budzynia, i czy jesteśmy daleko od tej miejscowości. -nio to mi się podoba -pomyślałam.
Jednak o Budzyń nie chodziło. Zjechaliśmy z trasy i zatrzymaliśmy się w restauracji by zjeść kolację. Jedzonko było przepyszne! Mówię wam, jadłam w wielu miejscach ale ta restauracja w mojej pamięci zostanie na zawsze. Mmmmmm...!!! Po podniebiennych przyjemnościach pojechaliśmy dalej, ale nie wróciliśmy już na główną trasę. Byłam coraz bardziej podekscytowana i ciekawa. Michał zaangażował mnie jako pilota; i zaczęło się jeżdżenie paluszkiem po mapie, rozglądanie gdzie jesteśmy i na co jedziemy. Jednym słowem atmosfera w samochodzie była ekscytująca. Obserwowałam otoczenie dookoła, wiedziałam że jesteśmy już blisko celu, że to gdzieś tu; oczekiwałam kiedy w końcu silnik stanie. W końcu znałam już miejscowość, nazwę hotelu ale gdzie, gdzie to jest?... I w prawo i w lewo wciąż moja głowa się okręcała; a może przejechaliśmy.... W końcu Michał zjechał z ulicy w bramę, a silnik samochodu zgasł. :Serduszka: :Serduszka:
-
:mdleje: :mdleje: :mdleje: no to już jest chamstwo, wybacz Werka,ale uważam ze jesteś okrutna :buu: nie kończy się historii w takim momencie :boje_sie: zlituj sie i napisz co dalej :blagam:
-
no nie ... pisz dalej ;D ;D ;D
-
czigra ma racje, chcesz nas przyprawić o zawał :P
-
Werka ty małpicko pisz co dalej ;D
-
Wera!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
to się nazywa budowanie napięcia :)
-
Ale, ale... dalszy ciąg poprosimy! Natychmiast!!! :diabel_3:
-
:mdleje: :mdleje: :mdleje: nooooo jak tak można ;)
-
Werka! Wracaj tu zaraz i pisz dalej! :protestuje: :protestuje: :protestuje: No dosłownie przejdę się tam zaraz do Ciebie (trochę mi to zajmie ;D ) i będę nad Tobą stała żebyś napisała coś dalej :P Sadystka! :obrazony: :obrazony: :obrazony:
-
werka wracaj ... bo Nasze serducha nie wytrzymają napięcia i będziesz nas miała na sumieniu ;D ;D ;D ;D
-
hehe jestem jestem 8) 8) nio nie chcę was mieć na sumieniu i waszych serduszek ;D ;D madziu a wpadaj do mnie kochana, zapraszam :mrgreen:
hm... nio nie gniewajcie się :calus: :calus: ale po prostu pisanie trochę mi zajmuje :P :P
A co było dalej....
-Jak tu pięknie! I są konie! -krzyknęłam wychodząc z samochodu. Było około 21:30 więc słoneczko powoli zachodziło. Szybko zameldowaliśmy się, weszliśmy do pokoju, a ja szok kolejny!!! Była prawdziwa sypialnia, piękny widok na jeziorko. Podziwiałam widoki zza okna, kiedy Michał wnosił kolejną część tego, co ze sobą zabrałam. Nie chciałam siedzieć w pokoju, chciałam jak najszybciej zwiedzić okolicę, pomimo pory i zbliżającej się bezlitośnie letniej nocy; która całe piękno krajobrazu owieje tajemnicą aż do poranka.
Pierwsze co pociągnęłam za sobą Michałka do stajni. -Koniki! Kocham koniki! Jakie one są śliczne! -mam nadzieję, że mówiłam nie krzyczałam :D Stajnia prawie była zamknięta, konie zamknięte w swoich boksach po dniu pracy oczekiwały zasłużonego spokoju i szykowały się do snu. W owej chwili mnie to nie interesowało; chciałam chociaż dotknąć, pogłaskać, chociaż jednego z kilku koni. Przy okazji zaczerpnęliśmy informacji o możliwości nauki jazdy konno i zaplanowaliśmy cały jutrzejszy dzień (wtedy tak mi się wydawało).
Kolejnym celem naszego spacerku było jeziorko. Zapanował już półmrok; lampy rozbłyskały na trawniku wokół ośrodka, w oddali było widać światło hotelowego tarasu i postury przebywających w tam wczasowiczów. Wskoczyłam na łódkę przywiązaną do małego mola.za mną Michał. Z brzegu dochodziła do naszych uszu muzyka świerszczy, zapach letniej nocy unosił się w powietrzu a w łódkę uderzały małe fale powstałe przez lekki wietrzyk muskający powierzchnię jeziora lub większe ryby, wyruszające na żer po całodziennym skwarze. To wszystko sprawiało, że czuliśmy się wyjątkowo; jak w bajce pełnej czaru.
Na łódce nie zostaliśmy długo. Zżerała nas ciekawość, co jeszcze owe, magiczne miejsce ukrywa przed nami. Wyszliśmy z bramy ośrodka i powędrowaliśmy przed siebie wiejską, wylaną asfaltem drogą. Wpierw po jednej stronie ulicy a z czasem i po drugiej otaczało nas dojrzewające zboże, polne kwiaty; tj. chabry, maki. Towarzyszyła nam nadal muzyka grających na swych nóżkach, jak na skrzypcach, świerszczy. Czasem letni wietrzyk wprawiał w ruch otaczającą nas roślinność, a łany zbóż jak władcy oddawały mu pokłon, falując w złocie. Zapadła już noc. Zaczęłam się bać odgłosów dochodzących ze zboża, za drzew i traw. Kurczowo trzymałam się Michała. Postanowiliśmy już zawrócić. Noc przykryła wszystko, jakby na otaczający nas świat rzucono czarną kurtyną. Byliśmy tylko my, otaczająca nas nocna cisza, pozbawiona ludzkiego gwaru, dziennego życia. Zmysł wzroku przesłonił słuch. Nie było świateł ulicznych więc widzieliśmy głownie nasze białe buty, które z każdym krokiem błyskały nam przed oczami. Z każdym szelestem i szmerem bałam się coraz bardziej. Słuch pobudził uśpioną wyobraźnię, zastępującą niedoskonałe oczy. Poczuliśmy ulgę, kiedy znaleźliśmy się w znajomej bramie, a nieopodal widać było światła z naszego hotelu.
Zmęczeni dniem i wrażeniami jakie nam dostarczył, włączyliśmy tv i ułożyliśmy się do snu.
-
oooh bejbe :brewki: Ty powinnaś pisać scenariusze do filmów ;D
ja też kocham K O N I K I :skacza:
-
oo jaaaa bajka po prostu a ty nie powinnas sie wziac za pisanie jakiejs opowiesci co? :D
-
Pięknie piszesz, Werka, naprawdę :) Tylko powiem Ci, że opowiadanie było cudowne... aż do ostatniego zdania. Słowa: "włączyliśmy TV" zepsuły cały nastrój :p Ale może jestem przewrażliwiona, bo nie cierpię oglądania telewizji, zwłaszcza wieczorami :P
-
Werka powinnaś pisać opowiadania ;D ;D ;D
-
O rety, ale Ty masz styl kobietko :o :o :o Weź napisz jakieś opowiadanie :P Poważnie! :)
Czekam na cd ;) zaczarowana w Twojej opowieści
-
Taki magiczny nastrój zrobiłaś a tu: "Włączyliśmy TV" chyba wszystkich to wybiło z tego bajkowego opisu... ;)
-
WoooW Werka!Ty to umiesz pisac!Tak mnie zaciekawilas , ze nawet nie slyszallam ze cos moj PM mi mówi , dopiero teraz mi znowu powiedzial czy go slucham :D.Tak mnie zaciekawilas!Normalnie jak bym jakas swietna ksiazke czytala!
Werka mam nadzieje ze naskrobiesz nam cos jeszcze!Co bylo dalej!Obudzilas sie i ... ?? ?? ??
-
Dalje, dalej, dalej :tupot: :tupot: :tupot: :tupot: :tupot:
-
a gdzie sie znajduje takie piękne magiczne miejsce?
-
chcemy więcej :protestuje: :protestuje: :protestuje: :tupot: :tupot: :tupot:
-
Fajnie, fajnie :)
Chcemy więcej :)
-
oooh bejbe :brewki: Ty powinnaś pisać scenariusze do filmów ;D
ja też kocham K O N I K I :skacza:
Ja też ja też!!!!!! Zakochana na zabój :skacza:
Czekam na dalej :)
-
ajj..... Cudnie :Serduszka:
Czekam na ciąg dalszy ;D
:-* :-*
-
Witaj Werciu. Ale mnie dawno w twoich wątkach nie był, przepraszam należą mi sie bicze :(
relacja super i jak zwykle trzymasz w ostrym napięciu :)
czekam na foteczki :)
-
Wercia gdzie dalsza relacja czekamy ;D
-
W jakim napięciu wszytko, czekamy na c.d. :D
-
:tupot: :tupot: :tupot:
-
Czekamy.... ;)
-
Zaniedbujesz nas koeżanko ;) :tupot:
-
Werka , my caly czas czekamy na Ciebie !
-
Tak, tak, czekamy :D
-
hop hop :D
-
hej, nie daję rady z tymi egzaminami :-[
przepraszam, że was zaniedbuje :-* :-*
jak sie uspokoi to opowiem co było dalej
buziaczki :-* :-*
-
a my czekamy i czekamy :tupot: :tupot: :tupot: :tupot:
-
Dasz rade ;).Trzymamy Kciuki!
osika_: a Ty na co czekasz!? :DMy na Ciebie tez czekamy , i doczekac sie nie mozemy! ;)
-
Czekamy i tuptamy, trzymając jednocześnie kciuki za egzaminy! :) :tupot: :tupot: :tupot:
-
Ale napięcie :o
-
Widać Werka zajęta egzaminami.. A my tu czekamy..
-
hop hop, jak tam egzaminy ???
-
hej :)
mam nadzieje ze w tym tygodniu ten koszmar się skończy (problem z dostępnością wykładowców) och... potrzebne kciukasy :blagam:
dziś zaliczyłam prawo UE na 4 :hopsa: :hopsa: :hopsa: :hopsa:
buziaczki :-*
-
Ooooo swietna nowinka !Brawooooo!
-
No to gratulacje kochana!
Za resztę kciuki zaciśnięte! :-*
-
:brawo: :brawo: ale ja chcę relację :taktak: :D :D :D
-
To zaciśnięte!
-
Te u stóp też trzymam ;D
-
No to trzymam ;D
-
No dobra, ja też potrzymam, mimo braku fotek :P :P :P ;)
-
Ja też trzymam i grzecznie czekam :)
-
Gratulacje :)
trzymam kciuki!!
-
trzymam kciuki ;)
-
hej kochane :)
dziękuję za kciuki, pomagają :D :D po buziaczku dla was :-* :-*
wczoraj zdałam kolejne prawko hehe też na 4 :Najlepszy: :Najlepszy:
za tydzień w środę ostatni egzamin.... najgorszy ::) więc prosze o jeszcze troszkę kciuków :blagam: :blagam:
fotki ze ślubu od foptografa też dopiero najwczesniej dostaniemy w nastepnym tygodniu.
buziaki dla was
-
My caly czas trzymamy kciukasy !!!
Gratuluje 4 !! ;) ;) ;)
Czekamy i czekamy na zdjecia ::).
-
Gratuluje i trzymam kciuki :-* :-* :-* :-*
-
Wercia i ja jestem :)
rzeczywiście piszesz wspaniale, relacyjne czyta sie z zapartym tchem jak dobra książkę :) czekam na więcej :) i trzymam kciuki buziaki
-
Więc czekamy i zaciskamy kciuki!
-
Trzymamy kciuki i czekamy :D
-
To gratuluję kolejnej 4 i dalej zaciskam ;D
-
Werka czekamy a relacyjke !
-
Gratulacje z powodu dobrze zdanego egzaminu :) Kolejnego ;)
Zdaj ostatni i wracaj do relacyjki.
I nie zaomnij oo zdjeciach.:D
-
a ja wpadam bardzo spóźniona... przyjmiesz mnie jeszcze? ;)
-
Nie bylo mnie troche, myslalam,ze bede miala mnostwo nadrabiania,a tu ciagle cisza ze strony Werki..
Ciagle czekam na reszte.. I fotki :)
-
:tupot: :tupot: :tupot:
-
Kurde!!!!!!!!! :biczowanie: :biczowanie: :biczowanie: :biczowanie:
-
Wercia, wracaj do nas szybciutko! :-*
-
Wercia my tu czekamy na Ciebie ::) ::) ::)
-
Werka? Puk puk :tupot: :tupot: :tupot: :tupot:
-
O kurcze, a ja myślałam, że będę miała setki zdjęć do obejrzenia po powrocie ::) ::) ::) Tak długo mnie nie było a tu cisza..... :-\ ???
-
cześć kochane foremki :-* :-*
myślałam ze do mnie już nikt nie zagląda ::) po buziaczku dla was :-* :-* dziękuję za kciuki i odzwiedzinki :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka:
co u mnie?
7 lipca zaliczyłam kolejny i ostatni egzamin, na 4 :) a czuje sie jakbym 6 z + dostała ... ciężko było, naprawdę :Najlepszy:
już w czwartek z Michałkiem pojechaliśmy na weekend w góry... do Lądka Zdrój ;) ;) nie musze chyba mówić, że było cudownie :Serduszka:
a teraz remontujemy piwnice i balkon...
jakieś tydzień temu dostalismy fotki ze ślubu ale nie mamy kiedy ich obejrzeć ::)
muszę wam coś powiedzieć... mam podejrzenie ze ktoś z mojego grona podczytuje moje wątki na forum... wiem, że czyta o mnie na necie, a tylko w odliczanku i tu piszę... stąd moje podejrzenie skierowane na forum :tak_smutne: :tak_smutne: jestem w kropce, bo potem słucham od osób trzecich.... że ja to czy tamto... nie jest to przyjemne, zwłaszcza ze pisze tu o swoich uczuciach, problemach, radościach i smutkach :-[ tęsknię za wami... niektóre z was sa mi jak dalekie przyjaciółki na które zawsze mogę liczyć... i tęsknię za pisaniem, nawet nie przypuszczałam jaką mi to sprawiało przyjemność .... muszę się zastanowić co zrobić, szkoda, że nie ma możliwości jakiejś ochrony użytkowników przed "intruzami"
przykro mi :-[ :-[
-
gratuluje zdanych egzaminów :)
no i czekam an fotki ;D
-
Ehh... Uroki internetu. mam nadzieję że wszystko będzie ok! :)
Czekamy na fotki :)
Gratuluję zdanych egzaminów
-
ech skad ja to znam mialam identyczna sytuacji a potem nieprzyjemnosci i wiesz co pisz tylko moze niektore rzeczy najwazniejsze po prostu zostawiaj dla siebie
-
Dokładnie to co fajne opisuj a nieprzyjemne zostaw w pamięci albo jeszcze lepiej wymaż z pamięci :D
-
Werka, a może napisz do moderatorów, żeby wątek był udostępniony osobom,które zaprosisz, czy coś w tym stylu... My też za Tobą tęsknimy i z niecierpliwością czekamy na relację!!
:-* :-* :-* :-* :-* :-* :-* :-*
-
Werciu, nie rób mi tego, nie opuszczaj Nas :buu: :buu: :buu:
Do Wszystkich natrętów i ciekawskich!!!!! Odwalcie się od wątku Werci, bo inaczej ....:bicz: :bicz: :glupek: :P Strach się bać 8)
-
Bosh co za ludzie, kopa im i tyle :(
Werciu to może jakiś blog z hasłem dla nas? My tak bardzo chcemy zobaczyć Twoją relację!
-
o własnie... moze uda się z tymi moderatorami cos załatwic :) napisz do nich :) trzymam kciuki :)
-
Niestety nie da się... już nie jeden raz taka walka na forum była podjęta.. ::)
Wercia, mam nadzieję, że jednak wrócisz do nas pełną parą :-*
-
Werka, nosz... nie uciekaj :blagam: Kto mi powytyka błędy w pierwszym tańcu? :p ;)
-
Werka no weź..nie przejmuj się dupowatymi komentarzami.... :Kill: :Kill: :Kill: nie daj się złym mocom :D :D :D tylko czekają na to aż przestaniesz tu do nas zaglądać i pisać... :boks:
Czekamy :-* :-* :-*
-
Co za głupia sytuacja...Szkoda wielka by była, nie zostawiaj nas! Z jednaj strony rozumiem Cię, ale z drugiej bym doradzała nieprzejmowanie się, bo tacy ludzie są nie warci martwienia się nimi, co gadają...byłabyś po prostu mnie wylewna na forum...
-
hej
materiałów do robót mi zabrakło eh... to zajrzałam na forum :) mam chwilkę
widzę ze was też ta sprawa poruszyła :przytul: naprawdę głupia sprawa :-[ :-[
myślałam o tym aby być "bardziej ograniczona" w wypowiedziach ale to już nie to samo :-[ podejrzewam, że tu chodzi przede wszystkim w ogóle o pisane, bo jak ta (te) osoba (y) peplają że "co to za ze mnie pani magister, i teraz studiująca prawo, jak wali byki i literówki i to w internecie. Gdzie ona znajdzie pracę. Ona chce do biura? nikt jej nie przymnie " złośliwość nie zna granic :Skrzypce: :tak_smutne:
wiecie co to jest naprawdę przykro słuchać :-[ :-[ myślałam o napisaniu do moderatorów ale już słyszałam jak takie sprawy się kończą. Jednak chyba powinni takie prośby pozytywnie rozważyć, bo naprawdę uważam że forum na tym traci :-\ :-\
a kto tu na forum nie robi literówek? he? ale i tak przykro :-[ :-[
a jak się zakłada bloga, może to jest rozwiązanie ??? ;) i bym mogła bez obaw pisać i pisać hehe
-
Werciu kochana napiszę Ci tylko tyle: ludzie nie mają po prostu własnego życia i nie mają się czym zająć, dlatego plotkują i "śledzą" innych ;/ Nie przejmuj się :* Główka do góry!
-
OMG :mdleje: takie rzeczy peplają??!! Sorry, ale to jakieś półgłówki, dowartościowujące się krytyką innych... :dno: Wercia, daj sobie siana z nimi, naprawdę nie warto sobie nimi zaprzątać głowy...Ty znasz swoją wartość i tego się trzymaj :-*
Wiem właśnie, że to nie to samo...może rzeczywiście blog :)
-
Ja bym to olała na Twoim miejscu, jak przestaniesz pisać będą się cieszyć, że im się udalo, a jak bedziesz spokojnie pisać może się odczepia i znudza tym.
-
Przesada!!!!Nie przejmuj się Wercia-złośliwośc ludzka nie zna granic!Ograniczeni są i faktycznie chyba nie mają swojego życia,że gadają takie głupoty!?Każda z nas popełnia tutaj większe lub mniejsze byki-ale czy to o to chodzi?!!! ŻENUA!
-
Szok... Swoją drogą to chyba nie są znajomi jacyś Twoi, bo nigdy by takich rzeczy nie mówili... ::)
-
O kurcze ::) Co za ludzie... Werciu, moim zdaniem nie masz czym się przejmować, tzn, olej to i pisz sobie dalej spokojnie, nie daj im tej satysfakcji. A co do bloga to może to też jakieś rozwiązanie... :) Jak się go zakłada? Pewnie zależy od tego, na jakim serwisie się to robi :P
Z tym że blog to tez już nie to samo, co forum...
-
widzę że to coraz częściej się na forum zdarza, że postronne osoby robią forumkom problemy....
Werka nie przejmuj się
ja jestem z wykształcenia dziennikarzem i też robię literówki
jak sie szybko piszę i myśli o tym co napisać, jak wyrazić uczucia które nam towarzyszyły to fakt że zamiast "y" wciśnie Ci się "u" nie ma wielkiego znaczenia - to forum a nie praca mgr albo książka
bardzo bym chciała obejrzeć Twoją relację
-
Dziewczyny mają rację, nie ma co się czymś / kimś takim przejmować.. Zazdrośnicy, ot co..
Uracz nas proszę fotkami :)
-
Werka, przykra sytuacja...obawiam się tego samego, że mnie to spotka właśnie ;/
Mam nadzieję, że znajdziesz dobre wyjscie z tej sytuacji...
my czekamy cierpliwie
-
Dokladnie nie przejmuj sie, kto z nas nie robi literowek ;)
ja we swoim wateczku tez teraz co raz mniej wlasnie przez to :-\
-
Czekamy mimo wszystko ::) ::) ::) :-* :-* :-*
-
bedzie cd?
-
hej :)
nie wiem kochane sama... na razie to muszę przetrawić i bez emocji się zastanowić :-* :-* dziękuję ze do mnie wpadacie mimo wszystko :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka:
dzis mam psiapsiółki panieński i za tydzień kolejne wesele :koncert: :cancan: :cancan: :disco:
a tak ...aby ktoź dalej mugł sobie pogadadź to mA teras o czym :twisted: .... kilka bykuf....
-
Dobre, dobre! ;D
Mam nadzieję, że do nas wrócisz :-* Trzymam za to kciuki! :D
Miłej zabawy dzisiaj i za tydzień! :-*
-
;D ;D ;D dobre ;D
Wróć do nas z fotkami, zapowiadają się nieźle, widzę po awatarku...
-
Awatarek śliczny ;D czekamy na resztę z niecierpliwością :D
-
to ja też mogę z dedykacją dla tego kogoś?? tesz czasem robie blendy i co s tego..... hihihihi
werka wklej choć jedną fotkę jeszcze, bo awaterek śliczny jest :)
-
Werciu, to może zrób foto-relację?! :D
Mało pisania + dużo zdjęć = spokój od czyjegoś gadania i ogormna radość forumek!! ;D ;D ;D ;)
:-* :-* :-*
-
właśnie
a potem zaraz zdjęcia usuniesz i będzie ok :)
-
Werciu my i tak cierpliwie na Ciebie czekamy!
-
hej :)
u mnie się dużo dzieje i muszę podjąć ważne decyzje... dalsza nauka, być może staż...
ale nie będe taka jedną fotkę wam wkleję :D ;D ;D
(http://images45.fotosik.pl/328/3edc1bdea25b1e97.jpg) (http://www.fotosik.pl)[/size]
moze będę kontynuować relację niech tylko sie uspokoi ;)pozdrawiam was kochane :-* :-* :-*
-
smutno mi bez Ciebie :'( wkleiłaś zdjęcia, a ja się wzruszyłam ::)
-
Ale pięknie wyszliście :jupi: :jupi: :jupi: buziaki :-* :-* :-*
-
fajniutka foteczka :)
-
Ale śliczne zdjęcie!!
Już się nie mogę doczekać kontynuacji relacji! ;)
Zostawiam buziaki! :-* :-* :-*
-
Piękne zdjęcie, wyglądaliście ślicznie :)
Też sobie pomyślałam, że tak tu jakoś smutno bez Ciebie ::) Wracaj do nas...
-
super :)
-
śliczne zdjęcie ;)
-
Przepiękne zdjęcie ;)
-
Wróć na forum.... pięknie wyglądaliście!!!
-
Właśnie, wracaj wracaj, bo masz tyle newsów dla nas i fotek i opisów! Piękny początek ;D
-
hej:)
dzięki za ciepłe słowa :-* :-* ja też za wami tęsknię :uscisk: :uscisk:
popłacze sie zaraz.... proszę o uśmiech a nie takie smutne minki ;) ;)
-
Jedna foteczka tylko rozbudziła ciekawość i ochotę na więcej co oznacza że musisz szybko wracać ;D
-
uśmiech będzie, jak do nas na stałe wrócisz, o!
-
Wercia śliczne zdjęcie nam wkleiłaś :) wracaj tu do nas :)
-
:Serduszka: :Serduszka: :Serduszka: :serce: :Serduszka: :Serduszka: :Serduszka: :serce: :Serduszka: :Serduszka: :serce: :Serduszka: :Serduszka: :Serduszka:
Dziś nasza 100dnióweczka!!!
:Serduszka: :Serduszka: :Serduszka: :serce: :Serduszka: :Serduszka: :serce: :Serduszka: :Serduszka: :Serduszka:
(http://images49.fotosik.pl/329/ddf6241418920611.jpg) (http://www.fotosik.pl)
Jestem przeszczęśliwa!!! Niech żyje Miłość!!! :serce:
-
Gratuluję studnióweczki :) Wklej nam jeszcze fotki :P ;) A tak w ogóle, to co u Ciebie, u Was słychać, jak Wam się układa i w ogóle? :) Mam nadzieję, że coraz bardziej się dogadujecie! :)
-
Gratulacje Wercia!! :-* :-*
-
Gratulejszyn! :)
-
gratulacje :)
-
Gratulacje :D
-
gratuluje ;)
-
No to gratuluję!! :-*
Wrzuć nam kochana jeszcze jakieś fotki!! Nie daj się prosić! ;D ;)
-
Gratuluję i ja ;D
-
Gratuluję studnióweczki! Ojj jak to zleciało :)
-
gratuluję 100dniówki Wercia :)
-
hej :)
wisienko :-* cirines :-* maggi :-* agatko :-* madziulka :-* castia :-* madziu :-* agulka :-* anjuszka :-*
dziękuję za gratki!! ;) ;)
a co u mnie? hm... nie chce tu wam marudzić hehe i wylewać żale :P :P
w małżeństwie wszystko oki... uczymy się ze sobą rozmawiać, docieramy nio wiadomo... przezywamy wzloty uczuć i małżeńskie sprzeczki hehe normalka chyba ;) ;) ale mam odczucie jakbym zakochiwała się w moim mężusiu nadal... każdego dnia kocham go mocniej, bardziej i głębiej... uwielbiam patrzeć na niego kiedy śpi, uczy się, prowadzi autko etc. ale i uwielbiam kiedy on na mnie patrzy, przytula czasem i pociesza oj.... :serce: tego nie da się opisać bo słów mało :Wzruszony: :Wzruszony: :Wzruszony: :Wzruszony:
po wakacjach i remoncie balkonu zaczęłam ostro szukać pracy... ruszam od następnego tygodnia z rozwożeniem cv :) i myślę o podjęciu kolejnych studiów ;D ;D
gorzej u mnie zdrowotnie.... niestety i to mnie przybija... mamy takich specjalistów (bynajmniej ja na takich trafiam) że z problemem zostaje praktycznie sama i bezradna w tym co sie dzieje :( eh... boje się ze to może wszystko sie w końcu źle skończyć :'(
-
To fajnie, że tak sielankowo Wam się żyje!!! ;)
A co do zdrowia, to życzę go jak najwięcej i trzymam kciuki byś odnalazła jak najprędzej specjalistę, który będzie umiał Ci pomóc!!
:-* :-* :-* :-*
-
Cieszę się że u Was wszystko ok :) Miło się czyta takie Twoje posty :) :) :)
A co do zdrowia, to mam nadzieję ze w końcu trafisz na specjalistę który doprowadzi je do porządku!
-
To zdrówka życzę! i dobrego specjalisty :-* :-* :-*
Ale małżeńska sielanka :D
-
Trzymam kciuki aby było wszystko dobrze!
Dużo zdrówka kochana i jeszcze więcej miłości!! ;D :-* :-* :-*
-
to super że małżeńskie życie ok :)
coś wiem o trudnościach w znalezieniu dobrych specjalistów, więc trzymam kciuki
-
Tak, doskonale wiem, co masz na myśli, pisząc o polskich "specjalistach" ::) Pamiętam, jak sama z jednym problemem byłam u 3 różnych lekarzy i żaden mi nie pomógł a dwóch zapisało mi przy okazji "w ciemno" drogie leki, które więcej zaszkodziły, niż pomogły :nerwus: Nie wiem, jakiego rodzaju masz problemy, ale czasem lepiej samemu poszukać sposobu na wyleczenie się, np. przez zmodyfikowanie diety, niż faszerować się chemią. Podobno 90% chorób można wyleczyć (lub choćby złagodzić objawy) przez zmianę nawyków żywieniowych ;) Ja w ogóle jestem zwolenniczką medycyny naturalnej i takich metod jak akupresura czy chiropraktyka. Skoro lekarze nie są w stanie Ci pomóc, to może warto poszukać jakiejś alternatywy? :)
-
dziękuję kochane za sowa otuchy :-* :-* jest mi to teraz bardzo potrzebne :) :)
oj.... nie zapeszając ale oby takich cudownych okresów w naszym małżonkowie było jak najwięcej i wam tego tez życzę :-* :-*
nemezis hm... ja w czary mary nie wierze hehe ;) na pewno dieta, aktywność fizyczna mogą pomóc i nastawienie ale w jakieś tam różdżki, ziółka, na energetyzowane wody nie wierze :oops: :oops:
eh... gdybym ja wiedziała tak na 100% co jest grane ::) nie wiem czy jest sens zaczynać o tym tutaj...
jutro idę do lek. rodzinnego może chociaż usłyszę jakaś wskazówkę ::)... choć w ogóle zastanawiam się czy w ogóle jest sens :-\ :-\
-
trzeba wierzyć Wercia a nie nastawiać się od razu na nie bo wtedy żaden lekarz nie pomoże... dużo zdrówka życzę :-*
-
No nie, kochana, ja nie mówiłam o żadnych ziółkach, kadzidełkach i wodach święconych :p Błagam, nie rób tu ze mnie jakiejś nawiedzonej baby ;) Raczej miałam na myśli specjalistyczne masaże, stymulację zakończeń nerwowych itp. Sama korzystałam z takich zabiegów i zapewniam, że nie jest to żadna magia, ale skoro nie jesteś przekonana do takich sposobów, to już nic nie mówię :-X
Mam nadzieję, że jednak ktoś Ci w końcu pomoże (albo samo przejdzie) i poczujesz się lepiej :) Może wtedy relacja się trochę rozrusza i, przede wszystkim, będzie więcej zdjęć ;D
-
hmmm...ciężko coś doradzić jak się nie wie co Ci dolega...
ale to może napiszę tak: jeśli mogą to być sprawy reumatyczne to ja mogę Ci polecić super lekarzy - napisz na priv w razie czego :)
-
hej :D :D :D
Nemezis dobre ;D ;D ;D hehe nie podejrzewałam cię o to hehe źle cię musiałam zrozumieć :p :p ale mi humor poprawiłaś... jak słyszę inne metody to jakoś zawsze kojarzyło mi się z czary mary :p :hahaha:
entojku nie... sprawy reumatyczne odpadają :) ale dziękuję kochana :-* :-* moim problemem są sprawy endokrynologiczno -ginekologiczne :-\ mam problem z hormonem TSH... był przez prawie 2 lata na dobrym poziomie i wyregulowany póki nie zaczęłam brać tablet anty. eh... a miało być tak pięknie... niestety nie jest... anty wpływają na TSH i niestety podskoczyło mi bardzo przez co endokrynolog musiała mi zwiększyć dawkę hormonów regulujących, ze wskazaniem do odstawienia anty... ponadto przy tych tabletach (biorę najsłabsze) wysiada mi żołądek, cofa mi sie jedzenie, mam mdłości czasem o 3 w nocy wstaje po jakieś kropelki żołądkowe bo budzę się z niestrawnościami albo przed snem bo zasnąć nie mogę, mam straszne zaparcia, czasem aż krew mi leci bo wycisnąć z siebie to na prawdę wysiłek, mam ciągle parcie na siku, zanim zasnę potrafię nawet do 5 razy dojść a i tyje... co okazało się anty wpływają na moje białko... wszystko jest na mnie ciasne nawet bielizna która była luźna... mam sam cellulit na udach, pośladkach i łydkach :-\
plus jest taki, że przy anty @ już tak nie boli, mam regularny cykl i jajniki zmniejszyły mi się do około 3 cm... jednak przy USG ginekologicznym po lewej stronie podbrzusza tak bolało, że zwijałam sie na tym fotelu z bólu i ryczałam eh...
mąz wrócił później dokończę ;)
byłam dziś u lek. rodzinnego... eh... poryczałam się normalnie przy babce... jedynie może mi pomóc spróbować zwalczyć dolegliwości żołądkowo- jelitowe jakimiś naturalnymi środkami... może chociaż tyle na razie
-
Hmm... u mnie anty nie wpływają na TSH... może to zalezy od człowieka, ale ja nie biorę innych tabletek na tarczycę przy anty, ani nie musiałam zmieniać, czy odstawiać anty...
Może to jeszcze coś innego? może własnie sprawy żołądkowe...
Życzę zdrówka i trzymam kciuki za pomyślne rozwiązanie sprawy :-*
-
Kurcze, ale się namieszało...tylko teraz nie wiem, czy te dolegliwości (kłopoty żołądkowe itd.) masz po anty jeszcze, czy już po tych hormonach regulujących? Chyba po dodatkowych hormonach...długo musisz je jeszcze brać? Bo rozumiem że anty odstawiłaś?
-
Oj widzę że okropnie się u Ciebie wszystko namieszało :( Obyś wreszcie jakoś uporała sie z tymi problemami... :przytul:
-
Agulec, ja zrozumiałam, że właśnie NIE odstawiła :P
Werka, powiem Ci, że kiedyś, biorąc piguły, nie miałam nawet 1/4 Twoich dolegliwości a dla mnie to i tak było za wiele. Nie chcę się wtrącać ani wymądrzać, ale moje zdanie jest takie, że lepiej wybrać alternatywną metodę antykoncepcyjną, choćby klasyczne gumki 8) (jeśli nie jesteś uczulona na lateks oczywiście ;)) bo objawy, które opisujesz są straszne... :-\ Mąż Cię bardzo kocha, więc na pewno to zrozumie :przytul:
Doraźnie, na dolegliwości żołądkowo-jelitowe polecam regularne picie preparatu 'Colon C'. Jest to błonnik połączony z bakteriami probiotycznymi i jakimiś innymi substancjami (wszystko naturalne, żadnej chemii). Moja mama, która przez lata cierpiała na niestrawność i zaparcia, przetestowała już chyba wszystkie środki o podobnym działaniu i uważa, że ten jest bezkonkurencyjny. Ja też to kiedyś piłam (jako środek wspomagający odchudzanie) i zgadzam się z nią :) Fakt, że jest to straszna breja, niezbyt smaczna, ale można się przyzwyczaić :p
-
dzięki madziu :-* :-*
agulcuś nie odstawiłam tablet anty. Biorę je od kwietnia. moj gin to olał... kazał wybrać: akceptacja tego co sie teraz dzieje lub powrót do koszmaru który mam za sobą... Na tsh hormony biorę już ponad dwa lata, po nich nic mi nie dolegało... po anty niestety jestem chora... teraz jestem w okresie 7 dniowego odstawienia i mdłości po kilku dniach przeszły podobnie z nieustawnością... jutro niestety zaczynam kolejny blister :'( :'(
agatko, widocznie każdy organizm reaguje inaczej ::) żołądek wysiada mi przez te tablety... biorę novanete a po cilest lub yaz, yasminalle na izbie przyjęć o mało nie wylądowałam... byłam zielona na twarzy... chyba mój organizm po prostu ich nie toleruje :-\
Nemezs Michał tabletom był nawet przeciwny, póki nie stało się to wskazaniem gina... bez wahania bym je odstawiła...ale... nio właśnie jest ale... bez nich @ to prawdziwy koszmar, ani do pracy ani na uczelnie, czy nawet na zwykłe zakupy... nie jestem w stanie funkcjonować, nie będę tu wszystkiego opisywać :-\ poza tym miałam jajniki prawie 5.5 cm, wielotorbielowate, bóle podbrzusza nie tylko w czasie @ promieniujące aż do kolan, krwotoki itp... koszmar... kiedyś w hotelu nie zdążyłam dojść do toalety a krew lała mi sie po nogach... wszystko we krwi, podłoga, ja, kapcie... straszne!!! co będzie jak pójdę do pracy, będę zwijać się pół przytomna w jakimś cichym kącie?
i bardzo niepokoi mnie ten ból przy badaniu... boję się że kiedy w końcu trafie na jakiegoś douczonego lekarza moze okazać się za późno, bo to ciągnie się i ciągnie i niestety w moim mieście nie ma specjalistów... każdy to coraz ciekawszy... podejrzewają u mnie tą endometrioze ale słowa ulotniły sie gdzieś w powietrzu a w cale nie jest lepiej... mówię wam doprowadza mnie to ostatnio do deprechy... czuję się pozostawiona z tym sama... boję się :'(
Nemezis napewno wypróbuje, dzięki :-* :-*
-
A może znajdź innego lekarza, w jakimś większym mieście, na pewno jest ktoś godny polecenia ::)
-
nie wiem czy przed ciążą też było u mnie coś nie tak, ale jak w ciąży badałam TSH to też mam problem - mam niedoczynność
łykam tabletki i zobaczymy
co do anty to się nie znam, nie łykałam nigdy, mimo że pierwszego dnia zawsze umierałam...Ale przyznam że nie miałam tak źle jak Ty
u endokrynologa byłam tylko raz i nie wiem czy jest godny polecenia....
ale Gin do którego chodzę to prof UJ, przyjmuje priv i jeśli chcesz mogę podać Ci namiary, jeśli chciałabyś przyjechać do KRK
nie wiem czy to musi być lekarz który zna się na obu tych dziedzinach...ale może będziesz chciała spróbować - on pomógł naprawdę wielu ludziom w różnych chorobach, trudnych ciążach, operacje itp.
-
sorki że wam tu o tym... pewnie połowę odwiedzających foremek odstraszyłam ::) ::)
entojku wyślij mi do gina namiary... ;) ;)
-
namiary poszły na priv
-
Ano widzisz, bo ja już zgłupiałam, wywnioskowała, że skoro z anty jest tak źle, to na pewno je odstawiłaś...A tu takie buty, bez też nie dobrze...To jest jakiś koszmar...Aż nie chce się wierzyć, że żaden gin nie jest w stanie Ci pomóc :-[ Nie wiem co poradzić, mam nadzieję, że znajdziesz odpowiedniego specjalistę, może poszperać na necie, nawet w dalszej okolicy musi ktoś być...Trzymam kciuki byś znalazła kompetentną osobę :-* I nie pisz takich głupot że kogoś odstraszasz :bicz: No! :)
-
Wercia szukaj innego lekarza koniecznie ::) nie za bardzo zrozumiałam o co chodzi z tymi tabsami ale najwyraźniej Ci one bardzo szkodzą, nie ma co czekac aż rozwalą Ci żołądek albo coś innego (uwierz kwestie nieżytowe czy wrzodowe to jest masakra)
ja odkąd pamiętam miałam koszmarne @ - bół, który uniemozliwiał normalne funkcjonowanie (wyłam z bólu jak dziki zwierz), wymioty, biegunka, gorączka, omdlenia i straszne ilości krwi ::) niejeden lekarz proponował tabsy ale mam trochę problemów z innymi hormonami i byłam uprzedzana, że taka pomoc z jednej strony rozreguluje mnie z innej więc się nie zdecydowałam
mi bardzo pomaga zestaw (wszystko musi być razem bo gdy zabraknie chociaz jednego elementu to zaczyna się koszmar) ćwiczenia 2-3 dni przed (lub inna aktywność fizyczna), kiedy przychodzi @ zawsze mam ketonal forte w torebce i łykam gdy tylko bół zaczyna ćmić (gdy się rozkręci to już nawet ketonal nie pomaga) i termofor.... da się przezyć chociaż to dość upierdliwe, zwłaszcza na wyjazdach
na bóle pomaga też mi podjaranie się więc małż bardzo się stara w tych dniach ;)
-
na bóle pomaga też mi podjaranie się więc małż bardzo się stara w tych dniach ;)
o, i to jest prawdziwa dobra rada :D :D :D
-
Ja podobnie jak wiśniowa sobie radzę, też kiedyś całe święta bożego narodzenia z bólu przeleżałam, niestety nie ma rady, szkoda natomiast żołądka bo ja go sobie tak rozpieprzyłam lekami różnymi że teraz już nie ma co zbierać, wypić za dużo nie mogę, zjeść za ciężko też nie, więc ratuj werciu co możesz!
Lekarza musisz zmienić i już
-
Ja też tak jak już kiedyś u Ciebie pisałam, z bólu wyję. Kilka razy wylądowałam na pogotowiu, bo już byłam nieprzytomna przez ból... Pomagały mi, w sensie, doprowadzały ból do znośnego, czopki przez gina wypisane. Nie pamiętam nazwy, coś na D chyba.. Justys chyba kiedyś podawała nazwę. Teraz biorę tabsy, ale zaniedługo je odstawiam, bo zaczynam się przy nich źle czuć. I pewnie ogromne bóle wrócą.. Ale szczerze powiedziawszy wolę się z bólami męczyć, niż dalej męczyć i zanieczyszczać organizm tabsami.
Nikogo nie odstraszasz! :)
-
nie odstraszasz, bo..... myślę że forumki się ze mną zgodzą:
forumki są na dobre - śmieją się i cieszą z Tobą
i na złe - pocieszą ,poradzą, wysłuchają
-
A ja od siebie mogę podać namiary reż w Krakowie na wspaniałego endokrynologa, też prof. :) Mnnie postawił szybciutko na nogi :) aleczę się już tyle lat, gdyby coś to pisz :)
-
Madziulka a czy te namiary to i ja mogę dostać?
-
hej lasencje :-*
fajnie, że nie odstraszam :D :D uf... co za ulga... entojku potrafisz budować :Daje_kwiatka:
znowu was zaniedbałam... mam leniwe dni ostatnio... chodzę z konta w kąt i miejsca sobie nie mogę dobrać hehe ;D ;D
dziękuję kochane że mogłam wam się wygadać i dziękuję za wszelką pomoc :-* hm... z tym Krakowem to mogła bym tam zajechać przy okazji na urlopie... myślałam, że się wybierzemy gdzieś w te strony, ale nie wiem... tak specjalnie by jechać mam prawie 400 km ::) ::) entojku wzięłam od ciebie namiar bo czasem lekarze przyjmują w kilku miastach ;) nio ale hm... nie ten... jak będę gdzieś w tych stronach to napisze od was; entojku, madziulko... od razu :-* :-*
a co nowego u mnie? biorę jakieś tablety gastro...coś... na czczo... i cały dzień daje rade, gorzej jak zjem więcej wieczorem... te opakowanie wybiorę jeszcze, nie wiem czy za kolejne się wezmę... kiedyś zastanawiałam się co bardziej szkodzi organizmowi, powiedzmy tabletki przeciwbólowe typu olfen czy anty... brałam tyle lat przeciwbólowe ale takich jazd nie miałam... chyba mam odpowiedź...
hm... nie wiem może wezmę się za relacije... ale nie obiecuje :P :P najwyżej będzie jakaś miła niespodzianka dla was ;D 8)
chce mi się żonkowa... jakoś dziwnie mi bez pisania... a pod pamiętników z zeszytu chyba odwykłam ::) :P :P
miłego popołudnia :-*[/b]
-
to dawaj relację, im szybciej pokażesz fotki, tym szybciej założysz żonkowy :P
-
eh... to tylko na fotkach wam zależy.... :obrazony: :obrazony:
hmm.... na czym to skończyłyśmy? :P ;D
acha... na tv :D
Michał szybko odpłynął do krainy snu. Ja natomiast patrzyłam się to na niego, jak słodko śpi to w tv. Nie było dużego wyboru w kanałach telewizyjnych wiec oglądałam po prostu jakiś film. Był o górnikach zasypanych, w wyniku jakiegoś tąpnięcia, głęboko pod ziemią. Tuląc się do ukochanego ciałka, zasnęłam w pewnym momencie, nie oglądając go do końca.
(osoby o słabych nerwach powinny opuścić ten akapit... miałam o tym nie pisać ale to już nie będzie to )
Nad ranem wyrwałam się ze snu przerażona, słysząc bicie swojego serca. Rozejrzałam się po pokoju, upewniając się co do miejsca i czasu w którym jeszcze byliśmy kładąc się do snu. Michał spał spokojnie. Wyczuł coś przez sen, że jest nie tak i mnie mocno przytulił całując w czółko. Koszulkę miałam mokrą od potu, kosmyki włosów przyklejały mi się do czoła i chciałam jak najszybciej wymazać z pamięci koszmar owej nocy... Śniło mi się... nie wiem w wyniku czego, w jakich okolicznościach... jak Michał odciął sobie serdeczny palec. Czułam cały ból z tym związany, widziałam tryskającą krew... Sen był tak realny, że nie mogłam już zasnąć... Byłam przerażona... W pewnym momencie przysnęłam.
Przed godz. 8:00 zadzwonił budzik. Byłam bardzo zmęczona. Motywacją do wstania z łóżka była tabletka, którą musiałam wziąć 30 minut przed śniadaniem i antybiotyk, po śniadaniu. W pokoju był mrok, co nie ułatwiało nam tego zadania. Przez grube, zielone zasłony wpadało nie wiele światła. W końcu, nie chcąc tracić czasu ale i ciekawość porannych widoków na jeziorko zmobilizowały mnie (po kilku odliczaniach "jeszcze minutka") do wstania z łóżka. Rutyną było włączenie tv na dzień dobry. Nie chciałam go oglądać, ale lubiłam i nadal lubię jak coś gra; muzyka, komputer, tv, jakoś mi tak raźniej. Poleciałam do okna rozsunąć zasłony i otworzyć okno. Pokój wypełniło światło dzienne. Zawiodłam się, bo brakowało mi słońca.
Stanęłam w oknie i wciągałam to nosem, to ustami rześkie, poranne powietrze. Czuć było wilgoć i chłód. Niebo było zachmurzone paletą barw: od bieli do ciemnego granatu. Chmury przybierały różne kształty; miejscami nawet rodziła się nadzieja, że pojawi się słońce. Nad powierzchnią wody unosiła się poranna mgła, której małe "obłoczki" unosiły się w górę by dołączyć do tych wysoko na niebie. Woda była spokojna, delikatnie muskana przez praktycznie nieodczuwalny wietrzyk. Na wprost naszego okna rosły wysokie drzewa. Kiedy spoglądałam na nie, na ich spokój i nieporuszające się liście, utwierdziłam się że wiatru nie ma. Po prawej stronie dostrzegłam pobliską plażę i poczułam chęć kąpieli, zastanawiając się czy woda jest na tyle ciepła... i spoglądając w niebo... czy pogoda na to pozwoli. Wszystko to, sprawiało, że czułam się wyjątkowo, czułam szczęście z tego że tu jesteśmy ale i radość... "odnalazłam miłość"...
Zeszliśmy na śniadanie
-
-Na ciepło podać jajecznicę czy parówki? -zapytała kelnerka. Wzięliśmy oboje jajecznice. Podano nam półmiski z wędlina, serem i warzywami oraz mi na pewno kawę. Wesoło rozmawialiśmy, planowaliśmy dzień tak, aby wykorzystać każdą cenną chwilę naszego, cudownego weekendu. Od czasu do czasu spoglądałam w stronę drzwi tarasowych i spacerujących gości po ścieżkach oprowadzających po terenie ośrodka. Zastanawiałam się czy jest ciepło czy zimno i jak się ubrać... Kiedy to...
Dopóki Michał nie sięgnął po nóż. W jednej chwili oderwałam wzrok z widoków i skupiłam się na nim z przerażeniem. Obraz koszmaru nocnego powrócił jak huragan, niszcząc całą chwilę i spokój. Bałam się, że w każdej chwili ten sen może stać się rzeczywistością i wolałabym, aby Michał nie sięgał po ostre sprzęty w najbliższym czasie. Było to raczej nie możliwe. Na szczęście nic w palce Michałka się nie stało.:)
Po śniadaniu poszliśmy do pokoju przebrać się w dresy i wybraliśmy się na spacer po ośrodku w świetle dziennym oraz na naukę jazdy konno. Umówiliśmy się na godziny lekcji i poszliśmy dalej, zahaczając po drodze pawia w klatce, jako atrakcję; dorożkę stajnie... Musiałam pogłaskać każdego konika. I tak zwiedzaliśmy, aż w końcu przyszła pora na naszą jazdę konno. Zaplanowaliśmy na ten dzień 3 lekcje. Hm...
Pod opieką instruktorki wybraliśmy dżokejki i wyprowadziliśmy konie na hale. Przy koniu czułam się jak miniaturka. Nigdy w życiu nie prowadziłam konia; jak też pierwszy raz trzymałam go tak blisko siebie. Modliłam się by nie próbował się mi wyrwać czy aby nie nadepnął mi na stopę. Przed Michałem jednak udawałam nieustraszonego asa. Wskoczyłam na grzbiet konika i ruszyłam stepem. W mój ślad poszedł Michał. I tak chodziliśmy sobie w kółko. Nagle słyszę... kłus... -mamy biec? aaa!!! -to chyba kiepski pomysł! -krzyczałam. Mój koń najwyraźniej na bieganie nie miał ochoty, bo nie mogłam go do tego zmusić mimo mojego wielkiego wysiłku. Michał plaskał pupą o siodło a ja próbowałam zmusić swojego konika choć na odrobinę wysiłku. Nagle na komendę instruktorki i mój konik ruszył. Starałam się utrzymać w takcie na dwa ale po chwili "wysiadłam" i czułam swoją pupę jak się obija o siodło i nic nie mogłam zrobić... Potem zwolniliśmy do stepu i znowu galop... Miałam dość... Po zejściu z konia nie mogłam na nogach ustać. To był dopiero początek. Druga lekcja przed nami; po obiedzie. :mdleje:
-
dalej, dalej :D :D :D
a czy te tabletki to nie przypadkiem gasec gastrocaps ??
a jak nie to pewnie coś z omeprazolem, pantoprazolem bądź lansoprazolem ??
One własnie działaj osłonowo przy takich lekach jak olfen czyli przy NLPZ ;)
-
Hehehe super opowiadasz!
Czekam na jeszcze! ;)
-
Rety, już zapomniałam, jak Ty świetnie piszesz - tak dawno nam tu nie pisałaś. Kontynuuj! :) :) :)
-
hej helloo!!!!
justyś to co biorę to to pierwsze ;) ten gasec... nigdy wcześniej mi tego nie przepisywano ale pomaga... hehe do rana mam spokój... o 4-5 rano to już rutyna z mdłościami... ale dziś dopiero wzięłam 3 tablets 8) 8)
lasencje kontynuacja będzie...tylko nie wiem czy dziś :P :P moja mamita ma dziś urodzinki także od 15:00 balujemy :D :D... ja na herbacie hehe albo kawie ... jutro mamy wesele znajomych a w niedziele będziemy odsypiać... zatem nie wiem kiedy pojawię się na forum ;D ;D chyba że przed 15 coś naskrobać zdążę ale mam robotkę... :P :P
ale suwaczek mi się dziś podoba....
:Serduszka: mamy 111 dzionków od 15 maja !!! :Serduszka:
ale ten czas zasuwa :D :D
-
W takim razie udanych imprez ;)
-
a ja padlam z tego
entojku
entojku
:hahahaha: :hahahaha: :hahahaha: :hahahaha:
Ewelina chyba jeszcze nikt cie tak nie przechrzcil ;D
-
udanej zabawy :) :) :)
-
pamelko faktycznie werka mnie przechrzciła.....
werka- ejotek nie entojek :P
cieszę się że pomogłam, a Kraków piękny to może się wybierzecie i przy okazji do lekarzy.... no i się spotkać możesz z lokalnymi forumkami :)
udanych imprez
-
Pisz Wercia, pisz, co dalej...
-
helka ;)
dzięki laseczki... weekend był imprezowy ale i męczący ;D ;D dziś dopiero jakoś funkcjonuje hehe
od mamy pojechaliśmy przed 18... zahaczyliśmy o sklep... kupiliśmy składniki na pizze ale jak nie mogliśmy dogadać się co do sosu; śmietanowy a tradycyjny, pomidorowy... miały być już dwie pizzy... to zaprosiliśmy znajomych hehe i imprezka do 22:30 w nocy... a następnego dnia wesele :cancan: wybawiłam się trochę ale hm... mam kilka uwag ::) o 2 w nocy mało sie nie popłakałam... problem był z dowozem a chciałam już do domku... wyszło że wróciliśmy po 5 rano a w łóżeczku byłam dokładnie 5:36 :mdleje: :mdleje:
ejotku sorki za takiego byka... :-* :-* hm... ja zawsze swój słownik wyrazów przekręconych miałam... może dlatego że nie jestem wzrokowcem ;) ;) np. tatar (jedzonko) u mnie jest tartar :glupek: czasem jest śmiesznie :D :D
a wiecie co... nie pamiętam co było dalej :p :p
-
a co się stało że po 2 chciałas jechać do domu ??
my zawsze z wesel tak wracamy, no chyba ze wesela są wcześniej ale zazwyczaj na końcu wychodzimy ;D
jak się bawić to się bawić ;)
-
ja godzina 2 to już zwłoki jestem... straszne czułam zmęczenie i zimno mnie trzepało... marzyłam o łóżeczku... w dodatku głowa z muzyki mnie bolała... zła akustyka zrobiła swoje... u nas 2 -2:30 to standard ;) ;)
-
oj ja gdybym wpadła na jakieś wesele, to bym chyba stamtąd nie wyszła ;D
-
Ja tak samo jak madzia :D.
Sama bym poszla sobie na slub i wesele , najlepiej na swoje hehe :D.
-
wybaczam :)
-
hejyoo!!
ale u nas paskudna pogoda... cały czas leje ::)
hehe widzę że ja jestem jakaś inna ;D ;D nawet na swoim weselu po 2 w nocy odliczałam do 4 :P :P ale już chodzić nie mogłam i głosu nie miałam... ale cis... nie zdradzam szczegółów :p :p :p
wiecie co za dużo to nie zdrowo... w ciągu 3,5 miesiąca byliśmy włącznie z naszym na 4 weselach... już wystarczy :mdleje: :mdleje: zawsze też wole wyjść wcześniej kiedy dobrze się bawię i potem mile wspominać ;) ;)
ale mnie dzis podbrzusze boli... normalnie jakbym miała zaraz dostać @ i to już ponad 12 godz. :o
-
Oj Wercia chyba się starzejesz ;D ;D ;D ;D
ja w ciągu 2 miesięcy mam 5 wesel, roczek chrzesnicy , 25 lecie małżeństwa cioci i na wszystkie imprezy chodzimy :D
tzreba się bawić póki jest się młodym ;)
-
No dokładnie, trzeba się bawić! :) Tym bardziej, że wesela kiedyś się skończą ;) ;) ;)
-
hehe qurcze może i to ten wiek ;D ;D albo kilogramy :P :P znowu jestem 1 kg na plusie... jeszcze trochę i będzie 10 kg :mdleje::mdleje: :'( :'( wiecie co normalnie na tym weselu nie mogłam tańczyć strasznie się ciężko czuję i taka skrępowana... :-\ :-\ muszę wytrzymać do połowy października JAKOŚ :-[
laseczki ja nie mówię że nie chodzę na imprezki tylko że 2 w nocy to dla mnie max ;) ;) nio dodam że w sierpniu miałam urodzinki M. chrześnicy i dzień przed weselem urodzinki mamy i domową imprezkę hehe
-
laseczki jak myślicie odstawić te anty czy jeszcze przetrzymać miesiąc i skonsultować to z ginem... nie wiem czego się spodziewać po odstawieniu ::)
Do obiadu było jeszcze trochę czasu. Poszliśmy do pokoju by zmyć z siebie zapach stadniny i przygotować do obiadku. Michał padł ze zmęczenia, już myślałam że nici z obiadku o właściwej porze. Kiedy w końcu udało mi się go wyciągnąć z łóżka, zeszliśmy na dół. Tradycyjnie zamówiliśmy na obiad frytki, jakieś mięsko i surówkę. Czułam się jak w bajce, wciąż wydawało mi się, że śnie.
W trakcie posiłku zauważyłam, że w hotelu kolacja jest na życzenie. Poprosiłam Michała aby zamówił kolację głównie ze względu na antybiotyki które nadal brałam. Czułam się trochę zaniepokojona, bo Michał jakby zlekceważył moją prośbę. Zapytałam tylko -jesteś pewien, że kolacja będzie? -O nic się nie martw. Masz się niczym nie przejmować - usłyszałam... Nie byłam tego taka pewna ale dałam spokój.
Po porannym chłodzie i przelotnym letnim deszczyku, wyszło słoneczko. Zrobiło się ciepło i przyjemnie. Była to idealna okazja na poobiedni spacerek. Nie poszliśmy daleko. Celem naszym był hangar i sprzęt wodny. Jednak na naszej drodze pojawił się mój ulubieniec. Śliczny mały kucyk. Był bialutki jak śnieg. Jeszcze cudniej wyglądał na zielonym trawniku w promieniach popołudniowego słońca. wyglądał jak malutki, niezgrabny jednorożec bez różka z bardzo przyjaznym charakterem. Taka słodka maskotka. Oczywiście ja zapomniałam już o wypożyczeniu łódki tylko głaskałam kucyka, który szedł za mną zostawiając swoje obecne zajęcie; czyli hehe skubanie trawy :) Michał pstrykał fotki w rożnych pozycjach, aż w końcu się przyłączył i wziął udział w całej zabawie.
Kiedy kucyk miał już nas serdecznie dość i powrócił do swojej trawki my powróciliśmy do naszych wcześniejszych planów.
...
(http://images49.fotosik.pl/339/019ec2f0e943b5e6.jpg) (http://www.fotosik.pl) mała fotka hehe
(http://images43.fotosik.pl/338/2e24a654baf0fe2c.jpg) (http://www.fotosik.pl) sweet
-
Hangar był zamknięty. Wydało mi się to dziwne, jak na środek sezonu. Byłam już zrezygnowana, kiedy Michał mrygnął mi przed oczyma kluczami do kłódki zabezpieczającej łódkę. Była to ta sama łódka w której siedzieliśmy poprzedniego wieczoru, kiedy nasza przygoda dopiero się zaczęła. Jednak inaczej odczuwałam mijający czas. Wczorajszy wieczór wydawał mi się taki odległy. Cieszyłam się chwilą i byłam ciekawa co jeszcze bajkowy weekend przyniesie.
Wskoczyłam do łódki podczas gdy Michałek męczył się z łańcuchami i kłódką. Starałam się nie skakać z radości a poważnie podejść do problemu i ukochanemu troszkę pomóc. Łapałam każdą chwilę; cieszyłam się każdą z nich, jakby była tą jedyną i tą ostatnią. Słoneczko nadal świeciło. Czułam ciepło promieni na placach i postanowiłam zdjąć bluzę. Na kąpiel niestety było za chłodno. Jednak kiedy patrzyłam na kwitnącą wodę traciłam też na nią ochotę. Poczułam ulgę. W końcu popłynęliśmy. Michał wiosłował a ja zachwycałam się otaczającym nas krajobrazem.
Poczałkowo powierzchnia wody wydawała mi się spokojna, niczym lustrzana. W blasku promieni słonecznych jezioro sprawiało wrażenie morza diamentów, szmaragdów, brylantów i szafirów lśniących pełnią swych blasków. Miejscami pojawiała się mała chmurka zasłaniająca słońce i wtedy owe morze stawało się szare i martwe. Podobnie działo się, kiedy zbliżaliśmy się łódką do wybranego celu. Morze drogocennych kamieni ginęło a pojawiały się błękit i głębia jeziora, przez którą próbowało, bezskutecznie, przebić się słońce. Aż w końcu mogłam zobaczyć jak w lustrze błękitne niebo i figlarne chmury. Woda na nami robiła się niespokojna. W nienaturalny ruch wprawiała ją przepływająca łódka, która płynąc wpierw rozdzierała ją na pół by za nami mogła się znowu połączyć i uspokoić. Obraz nieba malowanego w jeziorze stawał się zniekształcony, nie wyraźny po czym powracał do swojej pierwotnej formy... Ale ten obraz nie był już ten sam. Uległ czasu i zmianom, jakie działy się wysoko na niebie; ten obraz był tylko milczącą kopią świata niebios ale i mijającego czasu.
-Teraz ja!!! Michał teraz ja chce wiosłować...! Prosiłam. Nigdy w życiu nie wiosłowałam w łódce. To była dla mnie atrakcja. Zamieniliśmy się miejscami... Michał teraz był pasażerem, mógł podziwiać otaczający nas świat ... ale... ale wpierw musiał skupić się na mnie i moim bladym pojęciem o wiosłowaniu. Kręciliśmy się w kółko. Po kilkunastu minutach lekcji miałam dość. Czułam pulsujące mięśnie i ich zmęczenie. Poszłam na łatwiznę i stery oddałam mężczyźnie. Na środku jeziora wiał chłodny wiatr. W końcu zrobiło nam się chłodno i postanowiliśmy powrócić na ląd. Czekała nas kolejna lekcja... jazdy konno.
-
nie zanudzam was?
W boksach czekała na nas niespodzianka. Musieliśmy sami wyprowadzić konia, wyszczotkować go i przygotować do jazdy. - tego też musicie się nauczyć, jak chcecie jeździec konno. Tyle usłyszałam od instruktora. -Rany!!! ja mam konia czyścić!!! Wszystko we mnie krzyczało. Byłam przerażona. Michał boi się koni ale był twardy. Przyprowadził swojego rumaka a ja stałam ze szczotką w rekach jak wryta. -Dobry konik... Tylko mnie nie kopnij. Bardzo dobry konik... nie kręć się... Mówiłam cicho pod nosem... -Bądź grzeczny... Jak będziesz grzeczny przyniosę ci cukier... dużo cukru. - ściemniałam. Grzywa i grzbiet był to pikuś, ale przy zadzie i tylnych kończynach adrenalina sięgała szczytu. Z każdym drgnięciem, przesunięciem nogi byłam sztywna i odsuwałam się do bezpiecznej odległości. Po czym patrzyłam na jego głowę i uszy i wytracałam do szczotkowania. Aż w końcu przyszedł czas na derkę, siodło, lejce itp. Poczułam ulgę i dumę, że mam to za sobą ale i przełamałam strach.
I w końcu przyszedł czas na jazdę. Prócz galopu i stepu uczyliśmy się komend; prawo, lewo. Tym razem oba konie chodziły jak chciały mając w zadzie nasze nieudolne ruchy i polecenia. Kiedy dołączył trzeci koń to była już jazda... W końcu -Michał mój koń twojemu wącha dupkę! Najwidoczniej koń w owej chwili na to miał najbardziej ochotę.
Te polecenia były dla mnie zbyt skomplikowane, zwłaszcza że przez 23 lata nie opanowałam jeszcze podstawowych stron... prawo -lewo... lewo-prawo... hm... co za różnica.
Po tej, drugiej lekcji tyłki mieliśmy tak pozbijane, że z trudem chodziliśmy. Z trzeciej godziny nauki jednogłośnie zrezygnowaliśmy. Na sobotni dzień nam wystarczyło. Aby od razu nie siadać na pupę, poszliśmy na spacer do lasu i tak zeszło nam do około 18:00.
-
Werka nie zanudzasz!Przeciwnie!!!
Nie myslals o pisaniu ksiazek czy cos takiego?
Jeju tak slicznie piszesz, jak cudnie opowiadasz!!
Jak czytalam to co napisalas zdawalo mi sie ze czytam jakas dobra ksiazke!
-
Ale się uśmiałam przy ostatnim fragmencie :p Też miałam nieraz przyjemność czyścić konia, więc znam te obawy... Ale mogę Ci powiedzieć, że konie są przyzwyczajone do czyszczenia tak jak do ujeżdżania i z reguły nie protestują ;) Poza tym na stadniny, do pracy z ludźmi (zwłaszcza początkującymi jeźdźcami) wybiera się zawsze najłagodniejsze i najbardziej przyjazne koniki, które nie skopią Cię bez powodu :p A to że nie słuchają na ujeżdżalni... Cóż, konie jakoś swoim 6-tym zmysłem wyczuwają, czy mają do czynienia z zawodowcem, którego lepiej słuchać, czy początkującym jeźdźcem, którego można olać ;) Dlatego na początku powinno się ćwiczyć na lonży, tyle że instruktorom rzadko kiedy się chce lonżować konia przez pół godziny albo dłużej :P Im więcej nabierzecie pewności siebie, tym konie będą posłuszniejsze (o ile oczywiście zamierzacie kontynuować naukę) ;)
-
to dobrze że was nie zanudzam :D :D uf... już myślałam ;D ;D
agulka - wiesz... myślałam o pisarstwie ale jakoś nie wiem jak sie do tego zabrać... wydaje mi się to wyższą szkołą... chyba aż tak dobrze pisać nie potrafię :oops: :oops: :oops:
nemezis - chyba coś w tym jest... uwielbiam konie i z nimi obcować ale czuję do nich respekt i na wiele pozwalam byle mi krzywdy nie zrobiły... może konik to wyczuwał... do zada i tylnych kończyn mam uraz... kiedyś... jakieś 10 lat temu u mojego wujka spłoszył się koń. Akurat ja się napatoczyłam i zarzucił zadem... do dziś przed oczami mam wielkie kopyta przed oczami... mój wujek wtedy 80 letni człowiek mało zawału nie dostał... mówił że myślał że już po mnie i z niedowierzaniem zobaczył że stoję przerażona a nie leżę gdzieś pod ścianą z rozwaloną głową... uratowało mi życie kilka centymetrów... to był cud... wiecie do dziś boję się końskiego zadka i z tyłu w życiu nie stanę za koniem. Tego dnia czesanie było dla mnie psychicznym wyczynem... ale dałam rade :Najlepszy:
-
Nie zanudzasz nas! Zostawiłam Twój wątek na koniec, poszłam po herbatkę i się zaczytuję... ;D
Śliczny kucyk! :) Ja też bym się od niego nie odkleiła :P
Ty nie potrafisz pisać? Piszesz rewelacyjnie! :) Zorientuj się, czy ktoś ze znajomych nie wydał jakiejś książki czy coś... Na pewno znajdzie się ktoś, kto Ci pomoże :)
Werciu ja bym poczekała jeszcze miesiąc z tabsami. Sama rzucam tabletki, ale czekam bliżej powrotu do Polski, żeby mieć pod ręką lekarza, bo wiem że mogę go potrzebować.
-
uratowało mi życie kilka centymetrów... to był cud...
...albo przeznaczenie (że masz jeszcze trochę pożyć) ;)
W takim razie nie dziwię Ci się, że masz uraz... Tak jak ja do łażenia po wysokich górach :-\
-
cześć promyczki :-* :-*
jakoś tak smutno tu u mnie :-[ nio ale prawie nie ma mnie na forum to i gości nie ma :'( nio ale jakoś mi tak smutno się zrobiło....
madziu hehe ale ty we mnie wierzysz :calus: nawet przez chwilkę miałam wizje mojej książeczki ;D ;D nio nie wiem... chyba mało kto ma w gronie znajomych zawodowego pisarza... bynajmniej ja odpadam... nie potrafiła bym chyba taak pisać jak pisarze... eh... marzenie
nemezis zwał to jak zwał... defakto jestem z wami :brawo_2: :brawo_2:
dziś postanowiłam dokończyć pewną trudną sprawę, jak z tym się uwinę to hm... napiszę co było ciekawego dalej, jeśli chcecie ;) ;)
a od jutra zaczynam areobic... mam już karnet wiec nie wywinę się :P :P trzeba zgubić te kilogramy ::)
-
Marzenia są po to, by je spełniać! :) :) :)
Oczywiście że chcemy ciąg dalszy :) Powodzenia! :)
-
Kochana , marzenia sa zeby spelniac!
Poznije bedziesz zalowala ze nawet nic nie zrobilas w kierunku spelnienia marzen!
Wiec na co czekasz :D?
-
marzenia marzeniami ale hm... potrzebny jest też talent :P :P jesteście kochane ze we mnie tak wierzycie :-* :-*
dziś złożyłam podanie na studia :D kolejne hehe edukacji nigdy za wiele :P :P chyba.... ;D
i zrobiłam sobie nowego fryza tak na poprawę humorku :D :D
zaraz jadę na aerobic od dziś nie przybędzie mi grama więcej na wadze :blant:
-
Jak wydasz swoja ksiazke , to obiecuje ze kupie :D!!!
Na co czekasz?Prosimy o zdjecie fryzka :D.
-
Potrzebny talent? Akurat Ty masz go pod dostatkiem i nie próbuj zaprzeczać :)
Widzę wagowy suwaczek... Powodzenia, chociaż... Te 50 kg to nie za mało jak na Ciebie? ::)
-
Czekam na fotki nowej fryzury :D
zraz ide nadrabiać Twoje opowieści, uwielbiam je :-* :-*
-
hej :)
madziu hehe właśnie chciałam zaprzeczyć hehe :p :p :p kochana BMI swoją drogą a samopoczucie swoją ;) zamierzam zdrowo stracić trochę kg i bez szaleństw ;) a przy 50 kg czułam się najlepiej :D :D
agulka hehe trochę to potrwa :D :D
czigra miłego czytania ;D ;D :P :P
nie będę taka oto mój fryz... nie umiem jeszcze tych włosków układać... dziś nabiłam sobie limo koło oka bo szczotka mi ześliznęła się ::) 8)
ujęcie 1 (http://images49.fotosik.pl/341/46b0e588d4232322.jpg) (http://www.fotosik.pl)
ujęcie 2 ;D ;D (http://images45.fotosik.pl/341/a726ab3cfa83f394.jpg) (http://www.fotosik.pl)
(http://images48.fotosik.pl/312/6fd1f2e826952ccd.jpg) (http://www.fotosik.pl) a tego kolesia pamiętacie? :D :D
-
Wyglądasz super! "Koleś" też ;D
-
Super Ci w tych włoskach! :) :) :) Jak tak na Twoją górę patrzę, to wcale nie widzę zbędnych kg :P No ale masz rację, samopoczucie najważniejsze :) :) :) Też tak mam ;)
A kocurek - pamiętam, pamiętam - ale on urósł!
-
dziękuję lasencje :-* też dobrze sie czuję w tych włoskach. :D trochę kitki mi brakuje ale teraz jakoś czuję się taka bardziej hm... atrakcyjna :grin:
co do kilogramów... to wszyscy mi mówią że nie widać... wszystko poszło mi w dół... może tylko odrobinę w brzuch i pupę... nosze w spodniach nadal pasek a w udach i łydkach się nie mieszczę... w końcu przytyłam 10 kg bez 500 gramów ::) idąc do sklepu nie wiem na jaki rozmiar patrzeć... okazuje się że na górze mam nadal S a na dole już M ... mam do wywalenia chyba z 5 par nowych spodni... w 1 tylko się ledwo mieszczę ::)
a kiciuś hehe jeszcze rośnie ma już ponad 6 kg... taki żywy, słodki z niego pluszak :Serduszka:
[/b]
-
nie wywalaj skoro chcesz schudnąć :)
fryzurka super i bardzo Ci pasuje, kiedyś nosiłam podobną :)
-
Werka! Laska z Ciebie ;D ;D ;D Super fryzura...to mnie zawsze zastanawia panny młode tuż przed ślubem boją się radykalnych zmian fryzury - wiadomo ;) ;) ;) Po ślubie zazwyczaj ścinają włosy albo z blond robią sobie jakiś ciemny kolor i zazwyczaj tak jak w twoim wypadku jest to z.a.j.e.b.i.s.t.a zmiana :brawo_2: :brawo_2: :brawo_2: :brawo_2: Szkoda że nie mamy tyle odwagi zrobić sobie nowego image na ślub ::) ::) ::) ::) :-* :-* :-*
-
Super fryzurka ;)
-
Wercia pięknie wyglądasz w nowej fryzurce. Ja bym chciała ściąć włosy,. ale żal mi takich długich. No i ni wyglądałabym tak dobrze w krótkich jak Ty ;D
-
Jak młodziutko wyglądasz!! ;) Super Ci pasuje fryzurka!
Ja również troszkę ściełam po ślubie - dobre odżywienie dla włosów ;)
Pozdrawiam!
-
hej laseczki :-*
wisienko hehe dlatego jeszcze tego nie zrobiłam ;)
emeczko ... hm... w moim przypadku... obawiałam się zmiany ;D ;D a włoski nie rosną z dnia na dzień centymetry ;D ;D
agatko... nio u mnie to wpierw też było podcięcie dla odżywienia włosków hehe a skończyło się na krótkich ;D ;D
agatko, czigra, emeczko, justyś, wisienko.... dzięki laseczki :-* :-*
hm... wiecie nie wiem co nie tak zrobiłam... wczoraj mały aerobic a dziś szyją ruszać nie mogę... podejrzewam że to przez brzuszki takie co za głową ma się ręce i lekko podnosi... zawsze robiłam takie pełne i było oki... dziś jestem jak inwalida ::) chyba źle je robię ???
dziś mam ambitne plany.... wpierw :auto: na miasto na zakupy... potem do marketu... potem będę pisać listy i M. w pracy mgr pomagać... jak się wyrobie to wieczorkiem napiszę cd. relacji i przejdziemy do roku 2010 :D :D
tymczasem miłego dzionka wam życzę
-
No to czekamy na wieczór :) Chociaż ja to chyba dopiero w niedzielę przeczytam ;)
Często po braku aktywności fizycznej, jak się nagle zacznie ćwiczyć, to wchodzą różne bóle itd ;) Przejdzie na pewno :)
-
Moze Cie przewialo ?
Czekamy na relacyjke :D.
-
hej hello!
ja mam dziś głowo tułów :-[ ból najgorszy był rano i teraz pod drzemce... nie mogę ruszać ją wcale... cały czas boli :-[ nie wiem czy dam rade więcej popisać... i smaruje maściami dla sportowców teraz naproksenem i nic nie pomaga ::)... jak do pn nie zelżeje ból chyba czeka mnie lekarz city
agulka -nie mam pojęcia... teraz to już nie wiem z czego mnie szyja tak boli ::)
-
kochana mężuś musi Cie wysmarować i wymasować :)
-
Poleż, daj organizmowi poleżeć, a ból na pewno przejdzie :)
-
werciu wracaj do zdrowia!
-
cześć laseczki :-*
znowu was zaniedbuje... przepraszam :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka:
mamy tu małe zatrzęsienie ziemi ::) M. pomagam w pisaniu pracy mgr i nie mam czasu kompletnie na nic ;) ;)
z szyją już lepiej... nie wiem czy przewiało mnie czy to była kontuzja ale do wtorku chodziłam z szalikiem... teraz czasem tylko jak przesilam szyję to zaboli... ale jest dobrze ;)
z nowości... postanowiłam odstawić tablety anty... jakoś jestem szczęśliwsza bez nich ;D szczerze mówiąc bardzo się boje tego co może się dziać po ich odstawieniu... myślałam że w piatek nie wytrzymam i wezmę tabletkę (2 dzień cyklu) ale dałam rade przezwyciężyć strach... mam nadzieję że źle nie będzie ::) będzie mi jednego brakować... swobodnych figli ;D ;D hehe i perełki mi od razu zmalały... dziwne nie czułam w ogóle piersi przy tabletkach ja wczoraj w lusterko a tam takie małe orzeszki się zrobiły ::) i spadł mi w 1 kg :)
miłej niedzieli :-*
-
No widzisz, strach ma wielkie oczy...a jak widać poza mniejszym biustem nic się na razie nie dzieje. Oby tak dalej. Wiem, tabsy są takie wygodne...no i biust po nich też mi się zawsze podobał...teraz to na ma na czym specjalnie oka zawiesić ;) ;D ale przynajmniej jest bez chemii.
Fajna fryzurka :) a z tą szyją, to pewnie rzeczywiście nieprawidłowe wykonania brzuszków...chyba źle podtrzymywałaś rękoma głowę-szyję...no najważniejsze że już przechodzi...
No i takie ładne plany miałaś odnośnie relacji a tu nic... :-\ kochana, ruszaj, ruszaj! :tupot:
-
No właśnie, czekamy na relację! :) :) :)
-
hej kochane :-*
cięzko mi ostatnio wpaść na forum... czasem tylko do kogoś zajrzę ale też nie pisze ::) rozpoczęłam nowe studia "od początki" -ekonomię... i mam masę nauki... zwłaszcza z matmy... ostatnio matme miałam 6 lat temu i nie wiele pamiętam... także w tym tygodniu od rana do wieczora mam nos w książkach ;) poprzedni weekend spędziłam już na uczelni... i jak zombi siedziałam bo w czwartek po kolejnych nocnych maratonach M. złożył prace.... teraz czekamy na obronę... 8)
co u mnie poza tym... wycięłam dość ciekawy numer w centrum handlowym ;D ;D ;D pomyliłam mężów :mdleje: :mdleje: hehe rekcja faceta zony była ciekawa ;D ;D nio ale to mi się tylko coś takiego może przytrafić :brewki: :brewki: :los:
po odstawieniu tablet... hm... narazie oki... Agulku boję się następnej @... ona mnie przeraża :-[ cycuchy mi się skurczyły o 2 rozmiary... muszę sobie stanik kupić ::) bo hehe bo wyglądam strasznie... tak mi odstaje i bardzo oj bardzo bolą mnie nio hm... wiecie chyba... to na cycuchach ;D ;D rany... dotknąć się nie mogę...
planujemy remont salonu... jedyny punk mieszkania jeszcze nie ruszony od kupna... i nas zalało... ledwo skończyliśmy remont i mamy zacieki w przedpokoju i kuchni :-[ mamy ubezpieczenie ale od " uszkodzeń uniemożliwiających zamieszkanie" i teraz nie wiem... chyba od zarządcy nieruchomości nam się coś należy ??? jak to wygląda może wiecie?
na areobik na razie nie chodzę bo nie mam kiedy i tak się toczy...
-
To kiedy obrona męża?
Powodzenia w macierzach i innych matematycznych łamigłówkach :)
Jak to pomyliłaś mężów?! :D :D :D Opisz jak to się stało! :P
To rzeczywiście bardzo wrażliwe piersi Ci się zrobiły, myślę że niedługo powinno być coraz lepiej, organizm się oczyści, wróci do normy..
Kurde, to niewesoło z tym zalaniem...wiem że spółdzielnia zwraca kaskę, ale nie jestem pewna czy tylko w przypadkach dotyczących rur w pionie, co do innych form własności budynku nie orientuję się nawet., hmm, a powinnam w razie W..
Mam nadzieję, ze znajdziesz później troszku czasu dla nas, żeby pokazać choć namiastkę jakąś z Waszego dnia :) nie wspomnę o opowieściach :)
-
Ponoć 3 miesiące organizm się do tabsów przyzwyczaja i 3 odzwyczaja... ;)
-
Właśnie, jak to było ztym pomyleniem mężów? :D he he
a z tym zalaniem, to pewnie zależy w jaki sposób Was zalało ? jakieś odzszkodowanie powinno się należeć...
-
Tez chciala bym zebys opisala jak pomylilas mezow :D :D :D.
-
wczoraj znowu posiedziałam nad matmą... nawet kilka zadań zrobiłam dobrze ;D ;D hehe "powodzenia" -Agulku kciuki się przydadzą... zwłaszcza ze mało czasu miałam na powtórki... dziś muszę jeszcze otworzyć angielski :mdleje: :mdleje: :mdleje: porażka... nie wiem za co się łapać :-\
Agulku, właśnie mamy mieszkanko w spółdzielni ;) dziś raczej w poniedziałek się tam przejdę i dowiem co i jak 8)
Castia przyczyną zalania był przeciekający dach (mieszkamy na 4 pietrze) ::) jak skończy nam się to ubezpieczenie to wykupimy bardziej normalne... a teraz hm... mam nadzieje ze nam się coś należy z tego tytułu od spółdzielni.... ::)
Michał będzie miał obronę w listopadzie ;) nie ma jeszcze wyznaczonej dokładnie daty... bynajmniej ja nic o tym nie wiem... zaczyna mi małż podpadać ::) bo jak ja zastrajkuje to będzie biedny :obrazony: on nie rozumie co znaczy wspólnie mieszkać, tzn. m.in. mieć wspólne obowiązki :boks_4: nie wiem jak to mu wytłumaczyć by dotarło ;D
nio a teraz ciekawostka która was bardzo zainteresowała.... :D :D
pojechaliśmy do wrocka do centrów handlowych... Moje ulubione miejsce to hm... rzeczy do dekoracji domu w AgataMeble... jak zobaczyłam że powiększyli ten dział dusza mi się uradowała ;D ;D Tuż przy wejściu był dział z gałązkami (chciałam duży wazon z zielonymi gałązkami do przedpokoju) i zatrzymałam się tam patrząc, zastanawiając się, analizując macając itp. :twisted: nie dotarło do mnie że hm... M. nie ma... W końcu odłożyłam sobie ten zakup na później i chwytam "Michała" pod rękę zawieszając oko na wielkim sklepie... I tak go trzymając pod rękę rzekłam - skarbie trochę czasu to spędzimy... jest dużo... W tym momencie poczułam nie ten materiał pod palcami... Michał miał tylko bluzkę a to była kurtka... podnoszę wzrok a to jakiś koleś, stoi zszokowany... Puściłam buraka, przeprosiłam, że to pomyłka... i nagle ... leci jąkać babka, i krzyczy -to mój mąż, to mój mąż... -Ja już całkiem zbita z tropu powiedziałam tylko -a mój mi gdzieś zwiał... :hahahaha: :hahahaha: i poleciałam do mojego ukochanego... nawet szybko go znalazłam :brewki: :brewki:
hehe zmykam do prac domowo-studenckich, do miłego :-* :-*
-
Heheh, co za historia :D
A co do gałązek w przedpokoju - jak chcesz to zrobić mając kota? :D
-
króliczku o tym nie pomyślałam :drapanie: ;D ;D nio hm... nasz kot szybko się uczy... myślę, że kilka razy klasnę w rękę i da sobie z tym spokój ;D ;D kiedyś miałam ozdobę sizalową na wazonie na podłodze i szybko się nauczył, że sianka mu nie wolno ;)
-
Hhahahaha, dobre! :D
Mi się też strasznie podoba opcja takiego dużego wazonu z gałązkami! No i też jak jestem w "Agacie" to wchodząc do działu z dekoracjami znikam...wzięłabym niemal wszystko ;D
To moim zdaniem od spółdzielni należy Wam się na 100% odszkodowanie, tylko zgłoście to w miarę szybko!
-
Jak sie usmialam !!!Najbardziej z tego kolesia zony!Jaka kobitka :D!
-
Ale się uśmiałam, świetna historia ;D ;D ;D
-
Kobieta szybko swoje terytorium zaczęła zaznaczać :D ha ha ha fajna historia, ja jak byłam mała to podobnie moją mamę pomyliłam i próbowałam od jakiejś pani wyłudzić lizaka ;P
-
hej słoneczka ;)
ale u nas dziś cudna pogoda aż ciężko uwierzyć, że to połowa października :D :D hehe straszyli tym śniegiem opony wymieniliśmy na zimówki a tymczasem letnie by się przydały :P :P
a co u mnie ??? :D
ktoś ma przyjść w sprawie tego zalania ze spółdzielni :) we wtorek będzie telefon
malowałam (na razie 1 warstwa) parapety i bierzemy się za salon... dziś jedziemy po kominek :tupot: :tupot: jak Michał w tym tyg. przerobi instalacje biorę się za remont i malowanie... a jak dostaniemy kasę to kuchnia city znowu będzie w remoncie ;D ;D
nadal szukam pracy eh... ciężka z tym sprawa... ::)
michałek coś ostatnio mi pomaga... nawet kran wymienił :P :P sam ;D ;D nic nie musiałam mówić :o :o8)
byliśmy wczoraj u znajomych... niebawem u nich będzie nowy człowieczek na świecie... może strzelec, jak ciocia wercia :brewki: zawieźliśmy film z wesela (niestety ten wadliwy ) i fotki... muszę w końcu zakończyć tą sprawę z fotografem... jakoś wciąż o tym zapominam :drapanie:
dziś jedziemy do swatów... eh... kawusia pyszna się szykuje... taka z pianką :Serduszka: dobrze ze nie mam tego ekspresu w domu bo w nałóg bym wpadła... :P :P nio hm... może na wypłatę sobie go kupię o ile w końcu ją dostanę :p :lol:
i codzienność przeplata mi się z matmą i angielskim :P :P matmą w realu angielskim w ciągłych planach i myślach ;D ;D
:-* :-* dla was
lecę obiadek robić :-* :id_juz:
-
ale ze mnie gapa :P :P
wow... to już 5 miesięcy :serce:
to tak z tej okazji... a było to 5 miesięcy temu... :Serduszka: (http://images39.fotosik.pl/350/ee74b33ec35b3f6d.jpg) (http://www.fotosik.pl)
-
Wercia do swatów ??
tzn do osób którzy Was ze sobą poznali ??
-
justys -dokładnie :D :D przyczynili się do naszego poznania ;)
-
Wooow ten czas szybko leci ;).
Za miesiac bedziecie miec pol roku :D!
-
Gdzieniegdzie "swatami" nazywa się teściów,... Nie wiem w sumie czemu ;)
-
Własnie Madzia ;) tzn nie o swoich teściach tylko np moi rodzice tak mówią o mojego męża rodzicach ;)
-
No właśnie ;) No i moi teściowie tak mówią o moich rodzicach, a mnie to trochę denerwuje, bo tak dziwnie to brzmi :P Może dlatego, że nie wiem, dlaczego akurat tak się mówi ;)
-
:szczeka: pierwsze słyszę o tym co piszecie :o :o
oj.... na moich teściów to na szczęście moja mama tak nie mówi ;D ;D określa ich inaczej :brewki: :brewki: :brewki:
ja właśnie jestem po 1 dniu 1@ po odstawieniu... wczoraj było nie fajnie... ::) ale dziś o niebo lepiej tylko spałam 10 godz. ;)
-
Kominek powiadasz...no no, fajnie!
Werciu, jak tak będziesz intensywnie myśleć o angielskim, to już mało brakuje do myślenia po angielsku ;) :P
Ciekawe jak tam pójdzie wizyta kogoś ze spółdzielni.
Ja też myślę o takim ekspresie, ale w sumie kawę w domu pijamy z mężem tylko w weekendy, więc to chyba mało praktyczne...
-
hej laseczki...
był gościu ze spółdzielni, zrobił fotki, spisał protokół i czekamy :tupot: zaciskam kciuki by się udało coś dostać 8)
agulku niestety tylko elektryczny ;D ;D może kiedyś jak się wybudujemy będzie prawdziwy płomyczek... ale póki co jak głupia cieszę się z tego elektrycznego :tupot: :tupot: i zaczęliśmy remont w salonie... urządzimy do dopiero po nowym roku ale ściany przygotowane już będą :D :D
ja uwielbiam kawusie... mogłabym ją pić i do śniadania i do obiadu i do kolacji i na "dobranoc" hehe ;D ;D marzenie :P :P ograniczam się do max 2 dziennie
kochane zastanawiam się co zrobić z tym wątkiem... nie mam czasu zbyt wiele na pisanie... zaledwie kilka zdań mi wychodzi... widzę, że prawie też nikt tu nie zagląda... nie mam też kompletu zdjęć od fotografa... i nie wiem czy jest sens go ciągnąć :-[ nie chce też relacji zaśmiecać tym co u mnie... itp. hm... to chyba najgorsza relacja na forum ::)
[/b]
-
To nie jest relacja moim skromnym zdaniem - żeby była relacja to musiałabyś opisać trochę ten dzień a piszesz zupełnie o czymś innym ;)
Jak nie chcesz zrobić relacji ze ślubu to ten wątek zamknij i otwórz żonkowy i już :)
-
Dlaczego nie masz kompletu zdjec od fotografa ?Jeszcze nie dostaliscie ?
Jezeli nie chcesz prowadzic relacyjki to otworz zonkowy!!!Ja bede tam u Ciebie skrobala ;) ;) ;)
-
Większość osób narzeka na zastój w wątkach, bo i ruch na forum coraz mniejszy, ja sama też coraz rzadziej zaglądam, pisać u siebie mi się nie chce, ale na forum zaglądam :)
Przecież do relacji nie musisz mieć kompletu fotek. A wątek żonkowy możesz założyć swoją drogą :)
-
hm... króliczku zgadzam się z tobą... mało tu relacji :P :P nio ale nie mam gdzie pisać :P :P
króliczku, agulka nie to że nie chce tylko brakuje mi czasu... mój sposób pisania wymaga kilku godzin spędzenia przy kompie a jak mam pisać byle jak to wole wcale ::)
agulcuś, nie mam kompletu bo są u fotografa :P :P z dnia ślubu są jednak nie mam fot z sesji dodatkowej... nie mamy tez albumu i poprawionego filmu... jakoś nie mam tego na uwadze by do pana foto zadzwonić :oops: :oops:
hm... może ten żonkowy to rozwiązanie a kiedy w końcu znajdę czas zrobię relacje nie zaśmiecając jej dalej :drapanie: pomyśle o tym ;) :D
-
Załóż żonkowy, a relację dokończysz jak bedziesz miała czas :)
-
hej ;)
moje kochanie wyjechało aż na 6 dni :'( :'( tęsknię... :tak_smutne: :tak_smutne:
kochane mam wpierw dokończyć opowieść "co sie wydarzyło nad jeziorkiem" czy przejść do konkretów???
jutro zadzwonię do foto może w tym tyg. będę miała już komplet zdjęć ;D ;D
postanowiłam, że założę żonkowy, może w tym tygodniu :brewki: :brewki: :drapanie:
miłego wieczorku
-
Pzrechodz do konkretów i pokazuj zdjecia ;D ;D ;D
-
Tak , tak co konkretow , a z jeziorkiem dokonczysz pozniej ;).
-
Też jestem za konkretami ;) Chociaż szczerze bym poczytała Twoje opowieści, ale patrząc na to że cierpisz na brak czasu ;) stawiam na konkrety :P
-
hej
konkrety będą ale hm... pomęczę was jeziorkiem... foty być może dostanę w czwartek wieczorem ::)
strasznie tęsknie za michałkiem... jak mi go brakuje... dziś poryczałam mu się do słuchawki... jak ja go kocham :serce: :Wzruszony:
na czym to ja skończyłam...
aha... wiec szykowaliśmy się do wyjścia na kolację...
W pokoju panował chaos... Zarówno ja i Michał ścigaliśmy się o pierwszeństwo w brodziku, przy umywalce, do lustra itp. Byłam zaskoczona jak się zaczął golić, choć prawie nie miał zarostu; tym jak skrupulatnie dobierał koszule i spodnie. Ślicznie pachniał zaś do jego twarzy marzyłam tylko aby się przytulić i zaciągać zapachem męskich perfum wymieszanych z pianka do golenia. Uwielbiam do dziś tulić się do jego twarzy zwłaszcza kiedy jest świeżo po goleniu.
Widząc i podziwiając jego zapał i mi się on udzielił. Ogoliłam nogi, pachy, zrobiłam makijaż, spryskałam się perfumami, ułożyłam włosy. w duchu cieszyłam się że przygotowałam się na każdą opcję wypadu i oprócz dresów, adidasów bluz i dżinsów wzięłam elegancka sukienkę. Uwielbiałam i nadal ja uwielbiań. Dostałam ją od Michała. Prosta ale i elegancka w kolorze bieli ze złotymi nićmi idealnie komponowała się w klimat i nadchodzący wieczór.
-zgredziaczku które buty założyć? Na obcasiku czy japonki ze złotymi wstawkami? Japonki będą bardziej mi pasować do torebki ale jak uważasz? -zapytałam
-ubierz japonki - usłyszałam.
Antybiotyki mam, torebkę mam to idziemy -analizowałam w biegu, wychodząc tuż za Michałem.
Michał zamknął drzwi na klucz.
Stojąc koło niego dostrzegłam, że bierze brązowo, ciepła bluzę z kapturem. Nie pasowała mi, nie wiedziałam dlaczego ale nie komponowała się ani do naszych strojów, ani do kinkietów palących się w hotelowym korytarzu ani do samej kolacji. -Skarbie po co ci ta bluza? Przecież jest ciepło - zapytałam.
- wziąłem na wszelki wypadek, jakby ci się zrobiło zimno -odpowiedział
Zrobiło mi się miło; w jego głosie wyczuwałam miłość i troskę. Serce mi mocno zabiło, zrobiło się mi jeszcze cieplej. Objęliśmy się i poszliśmy w kierunku restauracji. Jednak wciąż mnie nachodziła myśl -a co jeśli kolacji nie będzie? ???
chyba się nie pogniewacie że hm... nio pisze o jeziorku ::)
-
Nie nie pogniewamy się ;D Fajnie się Ciebie czyta, tylko... MAŁO, MAŁO, MAŁO! :) Bo ja bym z chęcią przeczytała co było dalej :)
-
...
Mijając ostatnie drzwi, dzielące nas od restauracji dostrzegłam, że pierwsze stoliki stoją nienakryte. Kiedy ujrzałam pozostałe, wyglądały podobnie do dwóch pierwszych. nic nie zapowiadało nadchodzącej kolacji. Poczułam rozczarowanie.
- zgredziaku na pewno załatwiłeś kolację? -zapytałam głośno, także na pewno recepcja usłyszała moje słowa. kontynuowałam -chyba zapomnieli o nas, nie ma nakrycia. Rozglądałam się dookoła nie dowierzając własnym oczom.
-idziemy na górę -usłyszałam spokojny głos Michała.
-Jak na górę? Tu wydawane są posiłki. Jednak nie protestowałam. Weszłam na schody. Z rozczarowaniem pokonywałam je będąc coraz bliżej pietra, a właściwie coś, jakby balkonu. Kiedy weszłam na górę nie dowierzałam własnym oczom.
Pierwszym ważeniem było -wow!!! -To dla nas?
Na pierwszym planie stał stolik. Obrus miał w kolorze kremu, który dekorowała duża koperta o ton ciemniejsza. Na środku znajdowała się świeca z trzema świeczkami, które nadały uroku całemu pomieszczeniu ale i pewną wyjątkowość nadchodzącej kolacji. Po przeciwnej stronie stołu stały krzesła i talerzyki. W dalszej perspektywie były równie elegancko nakryte stoliki jednak już bez świec, co nadało pomieszczeniu dodatkowej klasy i elegancji. Nasz stół był tak ustawiony, że oboje mięliśmy widok bezpośrednio na lampę oświetlającą pod nami restaurację. była w kształcie starego koła do powozu z żarówkami imitującymi płomienie świec. To również nadawało pewnego charakteru i magię. W oddali było widać wyjście na taras i szwendających się ludzi. A my byliśmy sami... tylko Michał i ja.
Usiedliśmy do stołu. Nie pamiętam czy Michał odsunął mi krzesło... być może... Podszedł do nas kelner, podał nam kartę dań i zaproponował przekąskę. Poprosiliśmy o przekąskę. W tym czasie zastanawialiśmy się nad zamówieniem. Ja oczywiście nie zdecydowana miałam z tym problem.
Kelner przyniósł przekąskę, którą były jakieś bułki w koszyczku. Nie byliśmy ich zwolennikami jakiś uraz z Sfinksa nam pozostał. Złożyliśmy zamówienie:
-poproszę łososia z grila, z ryżem i gotowanymi warzywami - zamówił Michał
- A dla pani?
- dla mnie to samo -odpowiedziałam grzecznie
- podać coś do picia?
- poproszę herbatę z cytryną -odpowiedziałam
W tym momencie zmieniła się twarz kelnera. Wyglądał na zszokowanego. Obraz ten utkwił mi wyjątkowo w pamięci. Z zaskoczeniem zapytał - herbata?
- tak poproszę herbatę (nie mogłam wziąć wina ze względu na antybiotyki)
Zbity z tropu zapytał Michała
- A dla pana?
- Dla mnie to samo -odpowiedział Michał
Kelner odszedł nadal nie dowierzając tej herbaty.
I tak sobie siedzieliśmy i rozmawialiśmy kiedy Michał nagle wstał. Ten ruch mnie zaskoczył. -po co on wstaje -przeleciało mi przez mysli... a tymczasem on już podnosił krzesło :o :o Zbita byłam z tropu. Wziął krzesło i hm... zaczął się przesiadać.
-skarbie po co się przesiadasz? Przecież dobrze jest jak jesteś na przeciwko -powiedziałam
Ale on nie usiadł przy stole! Zbliżał się do mnie. Stół był nie wielki ale ta chwila wydawała mi się bardzo wolna... jakby ktoś wskazówki zegara spowolnił. Serce mi waliło... Kiedy był już wystarczająco blisko usłyszałam z jego ust -nie bój się kochanie; w tym samym czasie odgarniając mi grzywkę z czoła.
Michał usiadł obok mnie. I zaczął ... - Znamy się... Kiedy mówił świat mi wirował, byłam zszokowana!! Serce mi waliło. Miałam wrażenie, że słyszę jego uderzenie... Wyciągnął pierścionek... - Czy zostaniesz moją żoną?
Byłam z szokowana... Patrzyłam na niego i na pierścionek... Słowa nie mogłam wydusić , w oczach stanęły mi łzy... Michał w tym momencie zmienił się na twarzy; pojawiła się niepewność na jego twarzy... oniemiałam... nie mogłam nic wydusić... Zbliżyłam się do niego, mocno go przytuliłam i szepnęłam do ucha:
- Tak, zostanę twoją zoną :Serduszka:
- nie płacz kochanie - ocierając mi łzy włożył pierścionek na palec.
Pocałowaliśmy się... Nadal byłam w szoku... Kiedy patrzyłam na palec z niedowierzaniem -Jaki śliczny pierścionek...Michał wrócił na miejsce, na przeciwko mnie. Nie długo po tym kelner przyniósł kolację...
W jednej chwili zwykła kolacja stała się najcudowniejszą chwilą... Łosoś, niezwykłym daniem a te miejsce początkiem naszej drogi... Od tej chwili zawirował nasz świat... W jednej chwili 19 lipca będzie na zawsze w naszym sercu, będąc jednocześnie początkiem, czegoś nowego, nieznanego... Planujemy ślub... :Wzruszony: :Wzruszony:
[/b]
-
Pięknie! :) Nieobecność Twojego męża ma swoje dobre strony - więcej nam tu piszesz ;D ;D ;D
-
Jakie to slodkie!!!Takie romantyczne!Chyba juz milszych zareczyn nie mozna wymarzyc!
-
Werciu, ślicznie :)
-
Piękne zaręczyny! :)
-
hej
jestem zajechana.... sprzątałam dziś garaż... 3 godziny mi to zajęło... w sumie to nie nasz syf a po byłych właścicielach... :-[ nio ale dobra mam to z głowy ::)
dzięki kochane :-* :-* najciekawsze jest to, że hm... miałam jakieś dziwne uczucie co do tego wyjazdu ale na to nie byłam przygotowana ;D ;D niespodzianka Michałkowi się udała :D :D a ta bluza była mu potrzebna by schować pierścionek :D :D :P :P
nio to teraz wejdziemy na majowe wydarzenie ;) ;)
idę coś zjeść... głodna jestem :P :P
-
A ja myslalam ze bluza faktycznie byla potrzebna jak bys zmarzla :P ::).
Werka czekamy na relacyjke !!!
-
:hello: dziś....
kolejny dzień odhaczony.... w piątek M. wraca :hopsa:
Postanowiłam, że zaoszczędzę wam opisu zmagań w ostatnim tygodniu przed ślubem... Szczerze mówiąc to nawet nie pamiętam... Wszystko robiliśmy jednocześnie... W skrócie: to była masakra... stres, nieprzespane noce, walka z dekoracją i na sale i na autko, wyjazdy do hotelu, do sklepów, za suknią, spotkanie z zespołem, ze skrzypkiem, babką piekąca ciasta, firma przewożąca naszych gości... Moja siostra i jej chłopak zaangażowani do maksimum... Głodni z zarwanymi nocami przemierzaliśmy kilometry odhaczając kolejne punkty z listy... Poparzone palce od kleju, "sajgon" w domu, pozostawiony sobie kot... Świat wirował w kółko... Wciąż w biegu, z zegarkiem w ręku, pod telefonem... Czasem mnie dopadała już histeria, mała iskra a wybuchałam złością i łzami... Bywało, że czasem po prostu ze zmęczenia kręciło mi się w głowie, Michał na twarzy blady jak ściana, oboje oczy jak zapałki... Totalny koszmar i odlot... Szczerze miałam dość...
Piątek 14 maja 2010r.
Pomimo zarwanych nocy musieliśmy wcześniej wstać... Cztery osoby chętne w jednym czasie do łazienki, pod prysznic, do deski do prasowania to wyczyn w organizacji czasu. Na 10:00 pojechalismy po moja mamę i siup do kościółka na spowiedź. Michała mama i babcia już tam na nas czekały... Spowiedź trochę nam zajęła, średnio 30 minut na głowę.
Pogoda była nieciekawa... Całe niebo przesłaniały ciemne chmury, wiał nieprzyjemny, zimny wiatr a termometr samochodowy pokazywał 11 stopni...Zimniej już być nie może - myślałam.
Po spowiedzi pojechalismy z moją mamą po pojemniki na ciasta. Zaraz, bo na 12:00 byłam umówiona do kosmetyczki na pazurki. Michał wysadził mnie przed gabinetem kosmetycznym punktualnie o 12:00 i pojechał po owoce do marketu po drodze odwożąc mamę. Michał w marketach, ja u kosmetyczki... U mamy zrodził się problem z fryzjerem... Dzień przed ślubem córki nie mogła znaleźć wolnego fryzjera. Z siostrą uknułyśmy niespodziankę. Ja miałam siedzieć na telefonie i szukać fryzjera; jednocześnie robiąc manicure a ona czekać na wiadomość ode mnie... Już znalazłam fryzjerkę dzięki pomocy kosmetyczki. Dzwonie uradowana do siostry a ona -nio mama już siedzi na fotelu... -Co??!!!
Źle się zrozumiałyśmy i wyszedł cyrk... Ja wściekła zaczęłam jej do telefonu krzyczeć; poza tym zapanowała dezorganizacja w kwestii obiadu. Mamie zależało abyśmy przede wszystkim ja i Michał coś zjedli ciepłego ... Biedna kosmetyczka się nasłuchała... W konsekwencji musiała zadzwonić do swojej znajomej fryzjerki i wszystko odwołać... W tym całym rozgardiaszu, uciekającym czasie i stresem związanym z nadchodzącą sobotą nie mogłam racjonalnie myśleć... :bredzisz:
Około 15:00 miałam zrobiony już manicure i pedicure. Szczęśliwa wyszłam z salonu i nagle -A gdzie Michał? Dzwonie do mojego skarba ten utknął gdzieś z tymi owocami... byłam znowu wciekła... Wiało, padało czas uciekał, miasto zakorkowane a ja marzłam pod gabinetem kosmetycznym i marnowałam czas... -Qurcze mamy jeszcze tu pojechać, to załatwić, tamto załatwić... A ja tu marznę... Jeszcze mi choroby brakuje - syczałam Aaaaa... -wszystko we mnie wrzało.
W końcu zjawił się mój rycerz w swoim aucie zawalonym owocami... Szybko pojechalismy na starówkę do salonu sukien ślubnych. Jakby mało było emocji; martwiłam się że dzień przed ślubem nie uda mi się wypożyczyć futerka. Perspektywa zimnego piątko nie napawała mnie optymistycznie z pogoda na sobotę. kiedy weszłam do salonu zeszło ze mnie powietrze... Opatrzność nade mną czuwała... Idealne, ecru futerko, idealnie na mnie leżało! Wzięłam je bez zastanowienia. Poczułam ulgę... Wyszłam z salonu; lało. Przełknęłam ślinę -dobrze, że mam futerko, teraz nie zmarznę -pomyślałam
Szybko... Miało być szybko, pojechalismy do mamity... Utknęliśmy w korku... godz. 16:00... Na 16 umówiłam się na obiad... Jesteśmy spóźnieni... Po obiedzie mieliśmy się przepakować. Zorganizowaliśmy 2 dodatkowe auta i transport z wódką, owocami, napojami na salę. Ale znowu mamy opóźnienie! Chwilowy spokój zamienił się w niepokój i kolejne negatywne emocje... Dojechaliśmy w końcu do mamy a tam -obiad nie gotowy! Mamy nie było a moja siostra sama walczyła z ryba i ziemniakami w kuchni :mdleje: :mdleje:
W końcu miałam okazje coś zjeść, od rana nic w ustach nie mieliśmy... byłam głodna, sfrustrowana ale nie mogłam nic przełknąć. Po obiedzie pojechalismy do domu Michała rodziców. Zaczęliśmy się pakować... nie pamiętam kto z nami jechał, świadek na pewno ale czy siostra 3 autem czy teść nie wiem... W końcu zajechaliśmy do hotelu... rozładowanie tego nam zajęło kolejne kilkadziesiąt minut. Zajechawszy do domku czekały mnie jeszcze rożki... Czy ten koszmar w końcu się skończy? Wykończeni położyliśmy się spać przed 1 w nocy.
... [/size]
-
Ja też dzień przed ślubem miałam taki dziki dzień :)
Spać się położyliśmy po 2 w nocy, bo siedziałam i ostatnie kokardki wiązałam i inne pierdoły ;D
-
No, relacja na dobre się zaczyna ;D Chyba dla każdego ostatni dzień przed ślubem jest taki mega zakręcony! :) :) :)
-
Oj dzien przed slubem jest bardzo stresujacy ;) czy sie ze wszytskim uporamy ;).
-
ja już fotek nie mogę się doczekać ;D
-
No nareszcie :D
Ale się działo!
Zaręczyny b.romantyczne :)
-
hej
a działo się wtedy działo ;D ;D
misiek wrócił wcześniej i zrobił mi mega miła niespodziankę :D :D
weekend był taki sobie... cudnie było spędzić wspólnie czas ale mam ostatnio "wściekliznę" i niestety wszystkim się to udziela ::)
po ostatniej @ mój organizm sfisiował... mam bóle podbrzusze, wrażliwość na zapachy, zawroty głowy i mdłości zawsze około 16-18:00 a od piątku doszedł wnerw... od dziś chyba zacznę podwójną melisę pić bo M. ledwo ze mną wytrzymuje ::) a co najciekawsze jestem w tym bezradna... 5 minut sie pilnuje ale jak bomba zegarowa potem wybucham... w pt. poszłam na krew martwią mnie te dziwne objawy...
dziś spróbuję coś napisać z relacji ;)
-
Może jesteś w ciąży? ;)
-
ja mam tak codziennie :glupek:
-
króliczku powiem ci ze też na początku przemknęło w panice mi to przez myśl... ale racjonalnie podchodząc do tego, to nie było jak i kiedy w nią zajść. ;D ;D
Miałam ciężką @ po odstawieniu... Wpierw wyłam z bólu przez 2 dni a potem miałam dodatkowo 1 dzień strasznie silnego krwawienia tak, że nie nadążałam tamponów wymieniać brrr... i od piątku zaczęła się jazda, jak poszłam na uczelnie... (czwartek byłam w domku) a co do wpadki... zabezpieczaliśmy się także to raczej mało prawdopodobne, zresztą miałam @ ;)
czirga co ty? powaga? :D
[/b]sobota 15.05.2010 r. :Serduszka:
Po trudach piątkowych zmęczenie dawało znać o sobie. Wstanie o 7:30 rano było wzajemną motywacją i wyczynem. Pierwsze co wyjrzałam za okno... Niestety pogoda przypominała tą z poprzedniego dnia. Było czarne chmury rozciągały się na całym niebie po horyzont. Gałęzie drzew poruszały się kołysząc kwiaty i młode liście w wiosennym kolorze, seledynu. Spojrzałam na parapet... Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że moje ślubne butki są u teściów i nie postawiłam ich na parapecie... Czasu na rozmyślanie miałam niewiele, bo usłyszałam "śniadanie"!
Wchodzę do kuchni. Przy śniadaniu krzątała się moja siostra i Michał. Zapachy unosiły się w powietrzu. Jednak od tych pyszności poza burczeniem w brzuchu odezwały się mdłości. -To już dziś. To ten nasz cudny dzień. Tylko spokojnie będzie dobrze -myślałam.
Zasiedliśmy w czwórkę do stoły; ja, Michał, moja sis i jej chłopak -James. Nad stołem nadal wszystko pysznie pachniało; była i jajecznica i parówki, różnego rodzaju pieczywo, masełko. sery, wędlina... Czego dusza pragnęła, tylko brać i jeść. Nałożyłam sobie i parówkę i jajecznicę, nie mogąc się jak zwykle zdecydować. Posłodziłam kawę, zalałam ją mleczkiem i zabrałam się do jedzenia. Pierwszy kęs jajecznicy czy parówki nawet mi smakował ale już za drugim, zrobiło mi się nie dobrze... Trzeci i kolejne to była męka przy stole. Wiedziałam, że muszę coś zjeść, że kolejny posiłek będzie około 17:00 ale nie mogłam. Zasikał mi się żołądek, mdłości podchodziły do gardła i w końcu odpuściłam, pozostawiając niezjedzone śniadanie na talerzu. Wypiłam kawę.
Michał tuż po śniadaniu szybko się ubrał, wyszykował do wyjścia. Pocałowaliśmy się w przedpokoju, ten ostatni raz... Wiedzieliśmy, że zobaczymy się dopiero na błogosławieństwie a kolejny pocałunek będzie nowym rozdziałem w naszym życiu. Ukochany pojechał około 8:00 po świadka, gdyż razem mieli odebrać ciasta i zawieść je na salę. Siostra i James szybko wzięli prysznic bo zaraz mieli także wyjechać z domku, do fryzjera ale i dlatego, że panna młoda musiała się odświeżyć, wybalsamować, ogolić nóżki itp. W tym czasie zamówiłam taksówkę na 9:15 oraz przygotowałam swoje rzeczy.
Około 8:20 dostałam się do brodzika... Czułam wewnętrzne napięcie, które trochę ukoiła woda... Nagle, rozdzwonił eis telefon. Mama! Siostra! Michał! -byłam zła. Zawracali mi głowę bzdurami, kiedy ja miałam naprawdę mało czasu na prysznic i wyjście z domu. Ze świadomością upływającego czasu, zaczęłam nerwowo golić nogi. Nagle -Auć!!! -skaleczyłam się w okolicach prawej kostki. Woda pode mną zabarwiła się na czerwono. Aby złagodzić ból odruchowo puściłam strumień gorącej wody na ranę. Pomogło.
Wyskoczyłam z brodzika. wpierw do szafki z plastrami bo krew nadal się sączyła. Potem szybko balsam do ciała antyperspirant, krem do twarzy... Jej zaraz będzie taksówka... Jeszcze szybciej, bo w domu już biegałam; spodnie, koszulka, bluza, antyperspirant do torby, krem do rąk do torby, aparat, lakier do torby... Kot; miska przygotowana, a woda... Nalałam wodę do dużej miski. Wyprawka dla kota, czyli 2 miski z karmą i 2 z wodą, przygotowana (biedak musiał zostać sam w domku na 1.5 dnia ale nie było innego rozwiązania :-[). Patrzę przez okno, stoi już taksówka... Przyspieszyłam tempo. Kilka minut spóźnienia ale w końcu pogłaskałam kiciolka, zamknęłam drzwi, prze-kluczyłam zamek i zeszłam na dół.
-
Zatrzasnęłam drzwi taksi. -Dzień dobry poproszę na ... Podałam adres mamy. Ruszamy... Taksówkarz przejechał może kilka metrów jak ogarnęła mnie panika. Za każdym razem kiedy taksówkarz zmieniał bieg, puszczał gaz, samochód wył, szarpał, powolniał... -boże nie rób mi tego, muszę do jechać do mamy. Przed oczami pojawiła się wizja jakiejś awarii rzęcha, spóźnienia do fryzjera, wezwania kolejnej taksówki... Zrobiło mi się gorąco, ręce zaciskałam i miałam nadzieję, ze dojedziemy... Nawiązałam rozmowę z panem, który mnie wiózł ale jakiś niezbyt rozmowny się okazał. Dodałam w tym całym stresie -wiezie pan najważniejszą osobę -z nadzieją ze zrobi wszystko aby dojechać na miejsce. Gdzieś w trasie auto zaczęło jechać bez większych problemów jednak już nie potrafiłam się uspokoić. Zadzwoniłam do mamy -Mamo już jadę po ciebie, będę za 5 minut, wiec powoli wychodź z domku.
W końcu prawie byliśmy u mamy, pozostało tylko jedno skrzyżowanie, wjazd w ostatnią uliczkę i... I serce podskoczyło mi do gardła. W posesji usytuowanej na skrzyżowaniu dwóch ulic rośnie potężny żywopłot, zasłaniając widok na wjazd do podporządkowanej uliczki. Trzeba tam bardzo uważać ze względu na ograniczoną widoczność. Michałowi nie raz zwróciłam uwagę, kiedy tak pewnie wjeżdżał. Taksówkarz, był zbyt pewny siebie. Skręcił w uliczkę, w dodatku nie na prawy pas a na lewy i prawie wylądował czołowo na samochodzie jadącym z naprzeciwka... Czułam jak po ciele spływa mi pot. - i po co ja brałam prysznic, myślałam. Nie wytrzymałam, to musiałam skomentować -tu trzeba uważać a nie pewnie jechać - upomniałam taksówkarza. Kiedy zobaczyłam mamę, na twarzy pomimo przygód pojawił się uśmiech. Poczułam się pewniej i bezpieczniej.
Od mamy, razem pojechałyśmy do fryzjera na 9:30.
-
...
U fryzjera trochę się rozluźniłam. wysłałam w międzyczasie do Swatów eska, aby nie zapomnieli zabrać naszych obrączek. W odpowiedzi dostałam wiadomość, że o obrączki mam się nie martwić ale ich 4 letnia córcia nie będzie niosła poduszeczki, ponieważ od rana mieli z nią problemy i postanowili jej nie brać na ślub i wesele. Jula miała kryzys 4-latka. Rozumiałam sytuację, bo dziecko dziecko anioł ale obawiali się jej zmian zachowania i woleli nie ryzykować. A wiec świadkowie będą nieść obrączki pomyślałam i nie było problemu.
Fryzurkę miałam prawie gotową. Fryzjerka zwróciła mi uwagę abym uważała na grzywkę, zwłaszcza u kosmetyczki. Trochę mnie to zestresowało... Pod salonem zjawił się "ukochany" pan taksówkarz. Ale byłam spokojna. Miałam czasu trochę w zanadrzu a do kosmetyczki nie było tak daleko;wiec nawet jakby stanął mu wrak gdzieś w centrum, to po prostu bym wysiadła.
Kosmetyczkę miałam umówioną na 11 -11:30. Byłam około 11.Szmera bajera i przyszła pora na makijaż. Stres mi gdzie przeszedł i kosmetyczka była mile zaskoczona moim humorem. Poprosiłam panią, aby uważała na moją grzywkę bo jest mocno przylakierowana. Niby nie było problemu. Zestresowałam się, kiedy pani kazała mi się położyć. -Co? Przecież ja mam fryzurę. Pomimo tego, ze prosiła mnie abym jej zaufała a fryzurze nic się nie stanie to spokojna nie byłam. Leżałam napięta aby jak najmniej obciążać głowę, aż w końcu wstałam. miałam dość. Nie spotkałam się z tym aby w fryzurze leżeć. Ba nawet z tym, że makijaż robi się na leżąco! Martwiłam się także o grzywkę, ponieważ kosmetyczka kilka razy ją szturchała i hm... czarny scenariusz pojawił się przed oczami... W końcu przyszła pora na utrwalacz make-up, błyszczyk do ust. I wow...koniec, jupi!!! -wyskoczyłam na podłogę. Kiedy spojrzałam do lusterka byłam mile zaskoczona. Fioletowe cienie bardzo mi się podobały. Zadzwoniłam do siostry -hej... No ja już jestem gotowa. Gdzie jesteś? ... -W domu? -nie jesteście spakowani? -No nie będę tu czekać na was pół godziny. -Dobra, Magda wezmę taksówkę i spotkamy się u mamy. -No cześć, pa
Zadzwoniłam po taksówkę. Chwilkę poczekałam i podjechał pan. Wychodząc od fryzjerki zaczął siąpić deszczyk... Po mojej grzywce pomyślałam. Nie miałam parasolki, bo pomimo tego że ją wzięłam zostawiłam ją mamie, która zapomniała jej zabrać z domku. Także byłam ugotowana. Tym razem taksówka trafiła mi się super, podobnie jak i pan taksówkarz. -czemu wcześniej na takiego nie trafiłam -pomyślałam. zadzwoniłam do mojego skarba. Dekorował wraz z kolegą-kierowcą auto. -to już niedługo... -myślałam.
Zajechałam do mamy około 12:00. Gdzieś, z oddali dochodziły do moich uszu dzwony. Mama się szykowała. Niedługo po mnie zajechała Magda i James. Kiedy siostra robiła mamie makijaż ja zajęłam się Jamesem. Stwierdziłam, że brali złą koszulę do garnituru. Zamiast założyć na ślub białą a na poprawiny jakaś z niebieską mazają to oni odwrotnie. Zdecydowanie nakazałam in zmianę. To James skoczył do auta, mamita za żelazko i James wziął się za prasowanie, przebieranie... W tym czasie mama była już prawie gotowa.
Im bliżej wyjścia od mamy z domku tym bardziej czułam napięcie. zaczęłam chodzić w tą i z powrotem, kazałam im się pospieszyć... Nie mogłam sobie miejsca znaleźć. siedzenie nie pomagało, chodzenie nie pomagało. zaczęły mi się trząść ręce, w brzuchu pojawiły się motylki, zbierało mnie na biegunkę... Poszłam do wc... Nie wiele to dało... Mama z siostrą mówiły o kwiatach, o ślubie o torbie... James zabrał mamy torbę do auta... A we mnie rosły emocje, stres nerwy... Czułam, że znowu potrzebują do wc, bolał mnie brzuch... Ach trzeba już wychodzić.
W samochodzie panowała atmosfera ślub-wesele-ślub-błogosławieństwo... Już po chwili od ruszenia auta spod domku mamy, wrzasnęłam -Zamknijcie się w końcu!!! -Przestańcie gadać o ślubie!!! Widzieli moje zdenerwowanie, a może nawet i przerażenie więc nastał koniec tematu. Powiedziałam, to takim tonem, że było mi potem głupio. Ale moja niepohamowana reakcja przeszła bokiem... Po prostu nastąpiła zmiana tematu. W międzyczasie zadzwoniłam do teścia, z trzęsącymi rękami i drgającym głosem, aby mi zrobili mi jakąś herbatkę na uspokojenie.
[/b]
-
Widze ze mialas jednak wiekszego stresika niz ja ;).
Milo sie czyta Twoje wypracowanko ;) ;) ;).
Pisz dalej , dalej!
-
agulka prawo jazdy, mgr to przy tym pikuś :D :D
powoli zacznę z fotkami... na razie jedna....
ubieramy się... (http://images35.fotosik.pl/196/e48ea2ba40bc53d0.jpg) (http://www.fotosik.pl)
-
ojjj pięknie! a ty tak marudziłaś nam!
-
Dlaczego tylko jedna !?Ja protestuje !!!!!! :D
-
mówię wam jestem taka ściekła że normalnie aż gromami rzucam!!!! :klnie: :klnie: :klnie:
agulka -jedna bo dziś miała być relacja... i miały być fotki...
do dup** z taki interesem... 2 godziny wam tu pisałam ja wysyłam i co.... :klnie: :klnie: :klnie: :klnie: jakiś błąd... straciłam czas i relację... chol******* wrr................ ściekła jestem jak :evil:
-
M. kompa naprawia wiec wykorzystam to na relacje ;D
a wiec pisząc jeszcze raz to samo :tak_smutne:
W końcu zajechaliśmy do Michała rodziców domu. Dom na zewnątrz nie zmienił się w wyglądzie; nie było szarf, bram, kolorowych balonów... (tam niestety miało być w obawie przed złodziejami). Nic nie wskazywało na to, że w tym domu w tej rodzinie panuje doniosła atmosfera poprzedzająca najważniejszy dzień w życiu młodych ludzi.
Weszłam pierwsza; tuż za mną podążyła reszta moich towarzyszy. W przedsionku zdjęłam płaszcz, buty rzuciłam torbę z welonem na podłodze i ustąpiłam miejsca innym aby również mogli zdjąć zbędne odzienie. Emocje i stres nadal mi towarzyszyli; ręce i nogi mi się trzasły. Miałam nadzieję, że zaraz napiję się herbatki uspakajającej i choć trochę mój żołądek się uspokoi; a motylki przestaną w nim fruwać.
W holu rozjarzałam się dookoła w poszukiwaniu mojego skarba, jednak nie było go w zasięgu mojego wzroku. Ufff- nie widzi mnie -poczułam ulgę. Za to ku mojemu zdziwieniu wyskoczyła babcia Michała. Byłam naprawdę mile zaskoczona jej obecnością. Bardzo kocham babcię, jest niesamowicie ciepła osobą. Babcia również uradowała się moim przyjazdem. Ciepło mnie przytuliła i ucałowała w policzek. Bez wahania odwzajemniłam jej ciepłe przywitanie.
Teście widząc moje zdenerwowanie od razu zadziałali... Zamiast herbatki uspokajającej teściowa podeszła do mnie z jakimś syropkiem. Eh... Twarz mi się skrzywiła, zaczęłam marudzić, wykrzywiając się, zadawać mnóstwo pytać: czy mnie to otumani? czy będzie mi w głowie szumieć? jak to działa? itd. W odpowiedzi słyszałam tylko -Masz nic ci nie będzie, uspokoisz się tylko... W końcu poddałam się, grzecznie wzięłam łyżkę tego specyfiku... -Yah...
Co chwilę babcia do mnie podchodziła i mnie przytulała. Czułam jej wsparcie i ciepło; było mi to bardzo potrzebne.
...
-
Nie było zbyt wiele czasu, bo jakoś przed 13:00 więc długo nie rozmawialiśmy... Suknia już czekała na mnie w pokoju. Michał, kiedy ja weszłam brał prysznic co też napawało mnie spokojem, że mnie nie zobaczy. Nie musiałam także się skradać. Poszłam z mamą, teściową i świadkową do mojego pokoju. James w tym momencie wyszedł dekorować ich autko w różowe i ecru baloniki.
Mi przypadł z ścianami w kolorze fioletowym. Na wielkiej szafie w stylu klasycznym wisiała moja cudna suknia. Nie mogłam się doczekać kiedy w końcu ją włożę. Wyprosiłam wszystkich z pokoju za drzwi. Nie miałam zamiaru świecić swoją golizną. Wyciągnęłam bardotkę, figi... W tym czasie, kiedy była sama zauważyłam, że cały niepokój stał się tylko złym wspomnieniem; zbieranie na wymioty, do wc, mdłości i motylki ustąpiły błogiemu spokoju. W końcu zaczęłam odczuwać wielką radość, czystą, niczym niezakłóconą radość... Zaczęłam się przebierać, kiedy nagle otworzyły się drzwi... Wparowała teściowa z moją papierową torbą w której był welon. Obie się zmieszałyśmy na widok siebie. Od pasa w dół nic nie miałam na sobie... Stałam jak biblijny Adam zasłaniający dłońmi swoje klejnoty... :D :D Trwało to kilka sekund po czym wróciłam do dalszego ubierania bielizny...
Z pasem do pończoch potrzebowałam pomocy
-Mamo, świadkowa! Już możecie wejść! -krzyknęłam
To był mój debiut więc każda pomoc była bezcenna.
Za mamą podążyła teściowa... Przyszedł czas na suknie....
Była bardzo ciężka. Miśka mama z moją mamą bardzo się namęczyły mi ją wkładając. Ponadto musiały uważać na makijaż aby sukni nie ubrudzić i diadem, który miałam wpięty przez fryzjerkę. Kiedy już się udało i suknia była na mnie, kolejną trudność stanowiły zapięcia i wszyte gumy pod biustem i w okolicach żołądka. Miały one za zadanie utrzymać sukienkę we właściwym miejscu. kobietkom palce się łamały, musiałam wciągać brzuch, podnosić suknię i ledwo... Po chwili zmagań w końcu się udało... -Auuuu! To był ból. Czułam jak mi żebra się zaciskają, nie mogłam oddychać swobodnie... Nie przyjemne uczucie ogarnęło moje ciało... Czułam się nienaturalnie skrępowana.
Po chwili zapomniałam o całej niewygodzie. Czułam się jak księżniczka, czułam się wyjątkowo, nieskazitelnie ale i wielką miłość w sercu... Byłam przeszczęsliwa.
...
-
Jeszcze jeszcze!!!!!
I zdjecia proszeeee ! ::)
Ehh ja tez dzisiaj pisalam relacyjke , a raczej wiecej zdjec wrzucalam ... i jakis blad ... wkurzylam sie i juz dzisiaj nie pisalam.Jutro zaczne wklejac od nowa, ale cos takiego jest wkurzajace.Tyle sie meczysz ,a tu kicha...
-
ale tu cicho ::) ja tu z relacją i fotkami a tu prawie nikt nie zagląda :-[
agulka... dzięks :-* :-*
to teraz trochę fotek... sesja werka w roli panny młodej :D :D
(http://images38.fotosik.pl/356/df9a35bbdda91265.jpg) (http://www.fotosik.pl)
(http://images50.fotosik.pl/361/11de3b7ce3399c77.jpg) (http://www.fotosik.pl)
(http://images38.fotosik.pl/356/1ce3b4a24c49e032.jpg) (http://www.fotosik.pl)
-
Mowilam Tobie ze sliczna jestes??
Ja tu zagladam i to zawsze :-*!I zapraszam do mnie hihi ;).
-
no nareszcie zdjęcia ;)
bardzo ładny makijaż miałaś ;)
-
No jak to nikt, ja zaglądam! Ale rzadziej niż kiedyś, z braku czasu, a chcę wszystko dokładnie czytać i oglądać :)
Ślicznie wyglądałaś, niepotrzebnie marudziłaś ;) Dalej, dalej! :)
-
Chyba każda PM musi mieć w dniu ślubu jakieś ekstremalne przeżycia...
Też nie wiem czemu miałaś jakieś ale, przecież ślicznie wyglądasz.
Więcej zdjęć proszę :D
Jak badania krwi?
-
Śliczna Panna Młoda :) Bez dwóch zdań!
-
cześć słoneczka
fajnie, że zaglądacie :-* :-*
agulka -nie... nie mówiłaś ;D ;D
eh... ja tam jakaś pięknością się nie czuję ale dzięki laseczki :-* :-* justys -dziękuję :-* :-*
agulec -wyniki myślę że są dobre, lepsze niż w sierpniu... ob i tsh mi ładnie spadło... nio ale zobaczymy co powie endo po wizycie... chyba te objawy to burza hormonów, na to badań nie będę znowu robić, bo z torbami pójdziemy :D
ekstremalne przeżycia mówcie?? to na razie pikuś ;D ;D
Chodzi koleś za wodą to wam tu popiszę... nie wpuszczam go jak jestem sama w domku... przyznam się, że faceta po prostu się boję... kiedyś podejrzanie się zachowywał... przyjdzie jeszcze raz o 16 jak M. będzie w domku :P :P
...
Po założeniu sukni nie mogłam ostać w miejscu... Musiałam się pokręcić, napatrzeć, poskakać, nacieszyć... Nagle rozległo się pukanie do drzwi... Puk... Puk... Serce mi mocno zabiło.
-Czyżby to pan młody? -pomyślałam
Z niepokojem, że mnie chce ujrzeć przed "wielkim wyjściem" uchyliłam delikatnie drzwi. Odetchnęłam z ulgą... To nie on, czyli niespodzianka będzie...
-Babciu wchodź....
-Zapraszam, będzie mi naprawdę miło...
Babcia weszła do pokoju i uczestniczyła w całym rytuale ubierania. Co chwilę ja abo babcia przytulałyśmy się do siebie. Pojawiło się prócz wielkiej radości i miłości w sercu do Michałka; nowe, nie znane mi dotychczas uczycie; miłość babci i do babci... Byłam szczęśliwa, że mi towarzyszyła a i jej radość to sprawiało.
Ledwo co ubrano mnie w suknię a mi nagle zachciało się siusiu... Nio tak, nerwy się uspokoiły i zaczęłam odczuwać podstawowe potrzeby fizjologiczne. Z tym było więcej kombinacji...
Wpierw trzeba było zamknąć gdzieś młodego... ale okazało się także, że nie założyłam butów! to zadanie przypadło siostrze. -Młoda jest więc niech się gimnastykuje... Pomóc nie mogłam za bardzo bo czułam się jak w gipsie od piersi w dół... Podciągnęłam suknię, halkę, babcia pomogła mi ją przytrzymać a świadkowa męczyła się z paskami i zapięciami... Fajna byłam, bo musiałam potem sprawdzić czy mnie nie ciśnie, a jak było coś nie tak, bez skrupułów sis musiała poprawić...
- można już wyjść -krzyknęłam przez lekko uchylone drzwi. -Pana młodego nie ma
- możesz -krzyknęła teściowa
Pewnie Michałka zżerała ciekawość ale musiał siedzieć w pokoju na pupie i nie podglądać...
Babcia poszła na czaty a mama ze mną do łazienki... Tren był już rozpuszczony zatem pomoc bezcenna w końcu zostałam na chwilę sama... Przejrzałam się w lusterku i nie mogłam uwierzyć, że to już dziś...
Niedługo po powrocie do pokoju przyjechali kamerzysta i fotograf... Zdążyli na dalsze ubieranko. Michał w tym czasie również poszedł do swojego pokoju się ubrać... Ktoś mnie poinformował, że młody się ubiera...
....
sorki ze na raty ale boję się ponownej straty ;D ;D
-
Chwilowo zapanował "kącik zapoznawczy" i nieziemsko radosnych humorach powróciliśmy do dalszego ubierania... Poszło już gładko, bez jakiś niespodzianek...
Welon...
Rękawiczki...
(http://images35.fotosik.pl/197/2eafa86571da4645.jpg) (http://www.fotosik.pl)
Biżuteria... naszyjnik i kolczyki... Sis zakładała, ja miałam problem w celowaniem w zaczep...
Oczywiście podwiązka...
(http://images49.fotosik.pl/361/5f444993f00a5600.jpg) (http://www.fotosik.pl)
I bolerko...
(http://images49.fotosik.pl/361/24122cd22a1ef839.jpg) (http://www.fotosik.pl)
W tym momencie panował głośny śmiech... Z jedną ręką problemu nie miałam ale drugą ubierałam powietrze... Fajnie to na filmie widać :D
W międzyczasie wpadła teściowa z butonierką dla Michała.
Panna młoda jest gotowa!!!
Pan młody czeka w salonie wraz z rodzicami, moją mamą, Jamesem ....
-
werka - wyglądałaś pięknie- świetny makijaż ;)
szkoda, że ten dzień tak szybko mija i jest tylko raz w życiu ;) :(
-
Czekam na c.d., mało!
-
Werka..pięknie ;D ;D ;D ;D ;D Czekam na cd. ;D ;D ;D ;D ;D ;D :tupot: :tupot: :tupot: :tupot: :tupot: :tupot:
-
W najlepszym momencie skonczylas , osz Ty :D.
Werka pisz dalej , pisz!Uwielbiam czytac Twoje wypracowania!!! :D
A ze nie mowilam ze jestes sliczna to jeszcze raz powiem :D!Slicznotka z Ciebie !
A jezeli piszesz ze smiesznie wyglada filmik jak sie ubierasz to moze wrzucisz kawalek chociaz filiku ? ;)
-
Pięknie Werciu wyglądałaś! Ale widać, że byłaś zestresowana :)
Chciałoby się to przeżyć jeszcze raz, prawda? :)
-
No nareszcie :skacza: Wercia, warto było czekać :Serduszka:
-
cześć laseczki :-*
pojawiam się po 4 dniach nieobecności :P :P niestety i mało znowu mnie będzie... mam koło z matmy, zadanie w grupach i z mikro... :mdleje: ciekawy okres się zapowiada... nio i remont, obrona miśka 19... :blant:
wczoraj trochę sie poleniłam... a dziś wstałam z potwornym bólem gardła... śliny przełykać nie mogę buuu... jutro do zielonej góry z mamą jadę wiec mam nadzieje, ze nie rozchoruję się i mamy nie zawiodę ::)
dziękuję wam kochane za ciepłe słowa, razem i każdej z osobna :-* :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka:
agulka... szczerze się przyznam, że nie potrafię wklejać filmów 8)
zaraz wam tu coś naskrobię...
-
...
Kiedy przekroczyłam drzwi "mojego" pokoju, serce biło mi bardzo mocno... Byłam podekscytowana, ciekawa reakcji Michała na mój widok ale i nie mogłam się doczekać, kiedy go ujrzę.
z każdym krokiem byłam bliżej salonu; z każdym krokiem ciemny korytarz coraz bardziej rozjaśniało światło salonu... Z każdym krokiem biło bardziej serce, z każdym krokiem świąd w koło przestawał istnieć... W końcu nasze oczy się spotkały a serca najmocniej, jak tylko mogły zabiły... Pomono tłumu, byliśmy sami...
Pomimo tego, że widzieliśmy się rano i przez 3,5 wspólnie przeżytych chwil, to było nasze pierwsze spotkanie... Ujrzeliśmy się po raz pierwszy jako Pan i Panna Młoda... Ujrzałam na twarzy Michała nie tylko zachwyt, uśmiech ale przede wszystkim wielką miłość i szczęście... Po kilku sekundach oniemienia... W magiczny sposób szepnął "księżniczka, moja księżniczka"...
Tej chwili nie da się opisać słowami... Świat wirował, wszytko obok się zamazywało; z mojego serca tryskała miłość. Promieniałam... Michał nie odrywając ode mnie wzroku, promieniał... Miłość jak jakiś czar unosiła się w powietrzu... Nasuwa mi się wizja bajkowej dobrej wróżki, która swoją magiczną różdżką, rozsypywała magiczny proszek, mieniący się w świetle niczym brylanty... To właśnie była ta chwila, ten magiczny moment.
Powoli zbliżałam się do Michała. Pocałowałam go w policzek... Wpięłam mu butonierkę, Michał wręczył mi bukiet i stanęłam po jego lewej stronie. W tym momencie zobaczyłam, że nie jesteśmy przecież sami... Trzymaliśmy się za ręce, wymieniając palcami czułości...
(http://images40.fotosik.pl/350/e2575856e506cce7.jpg) (http://www.fotosik.pl)
Rozjarzałam się po salonie... Naprzeciwko nas, na podłodze rozłożona była biała płachta. Na ścianach, nad białą płachtą udekorowano salon w balony różowo-kremowe. nie była to moja wymarzona dekoracja domu, ale w tym momencie było dla mnie to mało ważne. Cieszyłam się tym, co było... Dla mnie było cudownie...
Po chwili podeszliśmy do płachty nadal trzymając się za ręce, uklęknęliśmy i rozpoczęła się ceremonia.
Pierwsza była moja mama... "Błogosławię was drogi dzieci....
(http://images37.fotosik.pl/342/21dd734d75a8c809.jpg) (http://www.fotosik.pl)
W oczach jej pojawiły się łzy wzruszenia... Uśmiechnęłam się do niej... Mamo nie płacz...
Potem teściowa
(http://images38.fotosik.pl/361/acbb8e09bacc2541.jpg) (http://www.fotosik.pl)
"Błogosławię was..." I również polały się łzy...
I na końcu teść... "..."
(http://images50.fotosik.pl/366/30d3a817d719c8aa.jpg) (http://www.fotosik.pl)
...
-
Potem, po całej ceremonii w domku, fotograf zorganizował małą sesję zdjęciową w domku i z rodzicami i z babcią i świadkową i Jamesem...
Z sis i J.... (http://images50.fotosik.pl/366/8b007f1afc256be0.jpg) (http://www.fotosik.pl)
w końcu wszyscy zaczęli szykować się do wyjścia.... Pora wyjechać do kościoła. Było około 13:30 - 13:45 W domu zapanował harmider... Wszyscy się ubierali, szykowali do ostatecznego wyjścia. Musieliśmy jechać "w kupie", ponieważ sis nie znała miasta w którym mieliśmy wziąć ślub.
Michał zaniósł wódkę do auta, ja zakładałam futerko. No to wychodzimy...
Ujrzałam po raz pierwszy samochód zaparkowany pod domem... Zrobiona dekoracja prezentowała się cudnie na granatowym lakierze... Było warto poparzyć sobie palce... Efekt był niesamowity...
Nie pokazywałam w odliczaniu dekoracji autka... Oto ono...
Z przodu...
(http://images46.fotosik.pl/347/7bbc4625d5cc30b7.jpg) (http://www.fotosik.pl)
Z tyłu...
(http://images35.fotosik.pl/202/96795d758eacdbd4.jpg) (http://www.fotosik.pl)
-
A czym sobie palce poparzyłaś?
To powodzenia na kołach! Trzyma kciuki! A potem pisz i wklejaj dalej :)
A pieniążki ze spółdzielni już dostaliście?
-
Werka jak to slicznie napisalas, az mam lzy w oczach ;).
...bo wygladalas jak ksiezniczka!
Malo , malo , chcemy wiecej ;) :D.
Ehh nie rob nam tego , napewno szybko bys wiedziala jak filmik wrzucic - proste to ;).No, ale jak nie chesz to nie bede zmuszala ::) :D.
-
Werciu super zdjęcia :)
-
Super :) świetnie opisujesz uczucia jakie w Was gościły... :)
-
można jeszcze dołączyć?? przyznaje się, że jestem wierną podczytywaczką ;)
Zdjęcie pełne emocji, piękna z was para.
-
hej kochane :-*
eovina - :hello: zapraszam i dziękuję :-*
Agulec -nie jeszcze kasy nie dostaliśmy... a paluszki poparzyłam sobie gorącym klejem jak robiłam dekorację ;)
agulka -obie sie popłakałyśmy :D :D
madziu, cirines dzięki :-* :-*
Wczoraj z mamą zaszalałam w zielonej a dziś trochę zaciągam ::)
dziś się trochę obijam...
pozdrawiam was cieplutko :-* :-*
-
Nie obijaj się tylko za długo, bo czekamy na ciąg dalszy :P
-
hej :)
ja dziś przygwożdżona do łóżka... gardło przeszło a teraz smaram się eh... w dodatku dostałam @ oj... dziś już nimesil poszedł w ruch... od rana 2... i nachodzą mnie durne myśli :P :P
justys dzięki za info na pv :-* :-* :-*
ale pocieszam się ze jutro będzie już lepiej ;D ;D
poza tym coraz intensywniej myślę o żonkowym... hm... 8)
miłego wieczorku :-*
-
Werka biedactwo!Niech maz dba o Ciebie ::), niech duzooo prztula ;) zeby bylo Tobie cieplutko hihi.
Oj ta @ ... my kobiety mamy przekichane , co miesiac @ , a faceci ... nic!Kiedys to do wojska musieli isc , a teraz juz nie musza i maja labe ;D.
-
kuruj się kuruj, bo my tu czekamy na dalszy ciąg ;)
-
Obyś poczuła się lepiej! :)
-
Werka wracaj do zdrowia kochana ty moja bo relacja czeka na cd. a ja czekam na fotki z kościoła 8) ;D ;D ;D ;D :-* :-* :-*
-
Wracaj szybko do zdrowia :-* :-*
-
cześć kochane :-* :-*
dziękuję wam :-* :-* ze zdrówkiem tak sobie.... objawy stały się mniej meczące ale nadal się smaram, gardło drapie... chyba do lekarza muszę się przejść ::) to już 2 tyd się ciągnie.... rany jak to zleciało :mdleje: :mdleje:
co u nas?
kupa nauki... koło z matmy za sobą ale jestem zła sama na siebie... chyba ze zmęczenia zrobiłam takiego byka, że wybaczyć sobie nie mogę :P banalne... eh a całe zadanie poszło w las... nawet jak zaliczę to hm... po prostu jestem z siebie mega niezadowolona... ale coż kilka nocy było w plecy 8)
M. się obronił w piątek :skacza: :skacza: :Najlepszy: :Najlepszy: :Najlepszy: ee... nie pamiętam na ile... chyba 4,5 ;D ;D ;D
teraz... koło z mikroekonomii przede mną, urodziny moja, dziadka, teścia... niekończący się remont :cegly:
przepraszam was... nie mam kiedy wam tu pisać...
odebrałam kolejne fotki ale tez jestem niezadowolona... do foto muszę przedzwonić ::)
i tak w kółko...
dla pocieszenia jak będę miała chwilkę to może otworze zonkowy :D :D
cieplutko was pozdrawiam
-
Wy juz jestescie ponad pol roku po slubie !!!
Jaki madry ten Twoj maz!Gartuluje !!!!
Oj idz do tego lekarza , bo jak juz dwa tyg , nie mozna tak , oj Ty !!!
-
kochana wracaj do nas szybciutko bo sie doczekac nie mozemy :) mam nadzieje ze jak wroce po 4 grudnia(bo od jutra mnie na necie nie bedzie) to bede miala co nadrabiac ;)
-
To gratulacje dla małża!
Szkoda tego byka z matmy, mi się b.często takie pomyłki matematyczne zdarzały, nawet przy zwykłym przepisywaniu z linijki wyżej...dlatego absolutnie nie nadaję się na np. księgową :P
To czekamy...
-
kochane, nie wiem kiedy będę kontynuować relację, po prostu z braku czasu :-\ nie mydląc wam oczu zapowiada się po świętach :-\
proszę o moderatorów by nie zamykali póki co tego watku, będzie czas relacje będę kontynuować ;)
a oto link do mojego zonkowego .. mam nadzieję ze zajrzycie do mnie czasem a ja nie będę urozmaicać zonkowym życiem relacji :)
Zapraszam
https://e-wesele.pl/forum/index.php?topic=22748.0
-
Na relacyjke poczekamy , za to mamy zonkowy :D!