Patrząc prosto w oczy- wiele przyrzekamy.
Będziemy szczęśliwi i sobie oddani,
W naszej miłości smutku nie zaznamy
Chodzimy razem na dalekie spacery,
Marzymy- do siebie mocno przytuleni.
Dla nas jest wszystko kolorowe,
Pięknie,serdeczne i nastrojowe.
Nam się to szczęście przecież należy
I każdy z nas w to mocno wierzy.
Świat będzie nasz,bo się kochamy
Miłość i wierność wszak przyrzekamy.
cdn...cdn...cdn...cdn...cdn...
Poznaliśmy się na weselu u naszych znajomych 4 lata temu. A właściwie to oni nas zapoznali, wyciągnęli nas na parkiet przedstawili sobie i sie zmyli. ??? :drapanie: ??? Staliśmy na środku parkietu patrzeliśmy sie na siebie i jakoś nie bardzo wiedzieliśmy od czego zacząć rozmowę. Ale jak to bywa na weselu nic tak nie rozwiązuje języka jak taniec :hopsa: :koncert:
Jak zaczęliśmy tańczyć to przetańczyliśmy cala noc, dwa razy jakimś cudem leżałam na parkiecie choc nie bylam piana ;D ;D ;D
Po weselu spotkalismy sie na poprawinach ale moj Jarek nie byl juz taki rozmowny ??? ??? ??? jak sie potem okazalo to leczyl kaca :drinkuje: :drinkuje:
Nasze kolejne spotkanie bylo zupełnie przypadkowe jakies 2-3 miesiace po weselu, a wlasciwie to ja widzialam Jarka ale poniewaz sie spieszylam do pracy nie mialam czasu zeby go zaczepic. Ale zaraz po tym widzialam sie z kolezanka, ktora nas poznala, ogladalam zdjecia z wesela i oczywiscie przy okazji wspomnialam ze widzialam Jarka ;)
Wlasciwie znowu dzieki niej skontaktowaliśmy sie ze soba, zaczelismy rozmawiac na GG, potem sie umawialismy sie na kawke, piwko, do kina i nic wiecej :( :-\ :( Trwalo to kilka miesiecy......
cdn...cdn...cdn...cdn...cdn...
Witam Was dziewczynki i dziękuje za niedzielne buziaki
Ciąg dalszy naszej historii
Oczywiście jeździłam do Jarka tak często jak tylko mogłam i na ile pozwalały mi finanse. Często były to spotkania planowane a zdarzały się i niespodzianki.
Jedna z takich niespodzianek zostanie mi w pamięci do końca, będę mogla opowiadać o tym naszym dzieciom i wnukom
Było to w sobotę 15 września w zeszłym roku.....Jarek zadzwonił do mnie (zawsze tak dzwonił lub niedziele) i zapytał się co robię. A ponieważ czułam się źle to leżałam opatulona kocem w łóżku, pogadaliśmy z 5 minut po czym stwierdził ze musi kończyć i ze zadzwoni później.
A ze ja czasami jestem jak dziecko wiec siedziałam z telefonem w reku i czekałam cierpliwie aż zadzwoni :) :( >:( powoli zaczynałam się denerwować ze może coś się stało. :Kwasny: :Kwasny:
Z tego stanu wyrwał mnie dźwięk domofonu, a ponieważ w sobotnie ranki z jajami chodzili (nie była to Wielkanoc) ;D ;D, można tez było cebule i ziemniaki kupić, :hopsa: :hopsa: wiec nawet nie wstałam żeby się zapytać kto tam.
No ale jak już ktoś zadzwonił do moich drzwi to chcąc nie chcą wygramoliłam się z łózka i poszłam otworzyć drzwi, spojrzałam przez judasz a tam ktoś bezczelnie go zasłonił. Otworzyłam drzwi bardzo ostrożnie i chciałam coś powiedzieć :klnie: :klnie: ale to co zobaczyłam przyprawiło mnie w osłupienie :shock: :shock: :shock: :shock: i raczej nie mogłam nic z siebie wydusić przez kilka sekund......
cdn...cdn...cdn...cdn...
:hopsa: :hopsa: :hopsa: :hopsa: :hopsa:
Zaręczyny były w naszą 2 rocznice, czyli 28 grudnia 2007. Oczywiście niczego nie podejrzewałam, ani nawet nie przypuszczałam ze taka niespodziankę mi przygotuje. Jarek akurat wtedy przyjechał na Święta Bożego Narodzenia.
W tym dniu mieliśmy do załatwienia parę spraw związanych z Sylwestrem. Dzień mijał a tu nic żadnej rocznicowej kolacji, ani kwiatów :-\ :-\ :-\
Wracaliśmy do domu od znajomych, miałam iść na solarium ale w ostatniej chwili się rozmyśliłam i stwierdziłam ze idę z nim do domu. Jarek kazał mi iść do domu, a sam poszedł do kwiaciarni. Hmm westchnęłam moje Kochanie kupuje mi kwiaty :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka: :Daje_kwiatka:. Poszłam do domu i czekałam na niego cierpliwie.
Przyszedł z bukietem kwiatów, wręczył mi je i powiedział że to z okazji naszej rocznicy, wzięłam kwiaty i odwróciłam się żeby położyć je na chwile na stole. Ponownie spojrzałam na niego a jego nie ma :shock: :shock: :Kwasny: :Kwasny: (no cóż przy wzroście 190 nie trudno go nie zauważyć).
Dopiero jak spojrzałam w dół zobaczyłam że moje Kochanie na kolanach przede mną klęczy z czerwonym pudełeczkiem w ręku, mówi coś do mnie ale ja w tej chwili zaczęłam krzyczeć i ściskać go ze biedny nie mógł do końca wypowiedzieć "Czy zostanę jego żoną" Kiedy trochę ochłonęłam pozwoliłam mu do końca powiedzieć te magiczne słowa, padło TAK, TAK i założył mi pierścionek.
Trochę był za duży wiec konieczne było zmniejszenie, ale jest taki jaki mi się zawsze podobał, z białego złota z małym oczkiem i z diamentem oczywiście.
Postanowiłam zadzwonić do mojej przyjaciółki i pochwalić się jej że się zaręczyliśmy, a ona do mnie, że wiedziała już od dawna, :drapanie: :drapanie: :drapanie: bo Jarek ja poprosił by się dowiedziała jaki mam rozmiar palca.
Dopiero wtedy skojarzyłam ze dziewczyny w pracy mnie wypytywały jakie mi się podobają pierścionki.
Tak wiec moje dziewczyny w pracy o wszystkim wiedziały i bardzo sprytnie mnie podeszły, a ja o wszystkim dowiedziałam się w odpowiednim momencie.
Dokładnie 31 grudnia podjęliśmy decyzje że weźmiemy ślub w 2008 rok. I tak zaczęliśmy przygotowania do naszego ślubu.
:skacza: :skacza: :skacza: :skacza: