e-wesele.pl
...i po ślubie => Relacje ze ślubów => Wątek zaczęty przez: chiquita_84 w 8 Września 2008, 19:30
-
Tak wszystko się zaczęło . . . od tej piosenki . . . . to ją wybraliśmy na pierwszy taniec. . . więc zapowiadało się wyjątkowo hxxp: www. youtube. com/watch?v=y8qj2MzIlJw
Przygotwania. . . zaczęły się od rana. . . najpierw fryzjer . . . do którego wpadła moja mam ze łzami w oczach i formując mnie że spaliła welon i wróci do domu dopiero jak znajdzie w Szczecinie taki sam . . . . inaczej ślubu nie będzie. . . .
Pojechałam do kosmetyczki, w tym czasie moja fryzjerka uczesała moją mamę . . . która do mojego powrotu od makijarzystki zdążyła kupić nowy welon. . . nie wiem jak jej się to udało. . .
Później już na spokojnie w domu rozpoczęło się ubieranie Panny młodej. . . .
-
Miałaś przepiękną suknię ;D ;D ;D ;D ;D czekam na więcej fotek i na dalszy ciag relacyjki
-
Moja mama dzielnie ubierała mnie w suknię, mimo moich niemal płaczów. . . uważaj. . włosy, ściśnij mocniej gorset, Boże wszyscy zaraz będą a ja nie mam rękawiczek. . . .
Ubierała i co jakiś czas krzyczała. . . "córciu ty moja córciu jedną ja cię miała. . . . " Pies ujadał zamknięty w pokoju jakby wiedział co się święci. . .
Punkt 14:30 przez okno ujrzałam wysiadających z samochodów gości. . . . moi nowi rodzice przywieźli mi mojego ukochanego. . . .
-
jestem i ja :)
bardzo ładnie wyglądałaś :D
-
i ja się dołączam. Śliczni wyglądaliście
-
Dziękuję bardzo :) za miłe słówka :)
Z racji daty. . . . 05 stycznia, modliłam się aby był siarczysty mróz. . . . wszytsko byle nie chlapa. . . . już widziałam w wyobaźni suknię do kolan w błocie. . . na szczęście. . . właśnie 5 stycznia złapał mróz. . . . (następnego dnia padało :) ) Oprócz mrozu był też spory wiatr. . . więc mój welon niczym latawiec próbował co chwila porwa moją głowę. . . .
A to już w kościele. . mój. . . za chwilę już mąż. . . ze swoją mamą. . . cierpliwie czekają aż mój tata poprowadzi mnie do ołtarza. . .
Miałam najlepszą na świecie dekoratorkę i organizatorkę ślubu kościelnego. . . . Na mszy wszyscy płakali. . moja kochana babcia. . . zorganizowała wszytsko. . . msza trwała 65 minut. . ale warto było tyle tam spędzić czasu. . . cały kościół udekorowany świecami i atłasami. . . . Białymi i różowymi różami tak by psaowały do sukni i bukietu. . . zamiast organ. . . w kościele rozbrzmiewała gitara. . . i pięknie dobrane pieśni. . . prawie wszyscy płakali już od samego początku mszy. . .
No tak. . . i moi kochani rodzice,. . . . biedny tata. . . zestresowany był chyba najbardziej z nas wszystkich. . . miał ogromne łzy w oczach. . ale ani jedna nie kapnęła mu na pilczek trzymał się . . . . Podziwiam go. . . .
-
piękna dekoracja, subtelna i delikatna
-
Nie da się ukryć. . . babcia stanęła na wysokości zadania. . . . bez wcześniejszych uzgodnień ze mną. . . nawet nie wiedziała że przy sukni będą kremowe i różowe róże. . . . . powiedziała po ślubie. . że modlitwa jej pomogła . . . :)
Coś pomogło jej na pewno bo trafiła w mój gust w 100%. . .
No i mój ukochany tata i mamuśia. . . . w ostatnich moich chwilach wolności. . . .
Tata obiecał że słowem się nie odezwie, jak będzie mnie "przekazywał" przyszłemu mężowi przed ołtarzem, bo wiedziałam , że skończy się to moim płaczem. . . nie dotrzymał obietnicy. . . . powiedział "Tylko dbaj o nią. . bo oddaję ci wszytsko co mam" . . . . no i skończyło się to łzami całej trójki. . .
-
Piękna dekoracja kościoła... te świece dawały niesamowity efekt ;D
No i to oddanie przez twojego tatę przyszłemu męzowi... niesamowicie wzruszające
-
. . . . fakt wzruszeni byli wszyscy. . .
Sypanie ryżem.... tylko ryżem... moja mama zabroniła sypać monetami... bo troche pomarzliśmy w kościele....
więc każdy... a my z mężem jako jedyni ubrani mało zimowo... marzyliśmy już o tym by wejść do auta.... i wreszcie zjeść coś ciepłego....
W drodze powrotnej.. oczywiście kilka bram.... i mój cudowny kuzyn, który wióżł nas do ślubu... blokujący ruch na 3 pasmowej drodze... on na środkowym pasie z nami w środku a po lewej i prawej dwa auta gości... jechaliśmy tak 20 km/h .... ludzie na nas trąbili..... chyba nikt nam nie życzył szczęścia... w końcu zakorkowaliśmy całą drogę na odcinku około 1 km :)
idę wyjąć grzyby z piekarnika bo na pewno już się ususzyły i zabieram się za pieczenie ciasta dla męża.... wraca późno dziś z pracy więc będzie miło zaskoczony....
Jeśli kogoś interesuje ciąg dalszy... i reszta zdjęć... to może jutro coś wrzucę...
-
Ajć...
Piękna suknia....
-
chiquita_84 miałaś przepiękną suknię.
Wszystko mi się podoba...
A i witamy na forum i z niecierpliwością czekamy na ciag dalszy :)
p.s. zgodnie z forumową tradycją poprosimy o przepis tej mężowej niespodzianki, którą właśnie przygotowujesz :)
-
Oj chyba zimno było! Ale pięknie wyglądaliście. Śliczny bukiet!!!
-
Piękna Panna Młoda (czym była by suknia ślubna bez Panny Młodej...)
-
No pięknie Martuś, części zdjęć nie widziałam. Szkoda, że nie uprzedziłas wcześniej o ślubie, przyszłabym.
PS. Teraz to już musisz z nami zostać. Na forum jest świetnie, tyle ciepłych osób...
-
piękne zdjęcia piekna suknia
-
I ja dołączam do relacyjki :D
Prosimy o więcej zdjęć!!! ;D
-
No Marta, do dzieła
-
No kochane... jestem miło zaskoczona :)
Siedzę właśnie w pracy ... i postanowiłam zajrzeć co się dzieje...
Około 18 postaram się dopisać jak to było dalej z tym moim ślubem :) i dorzucić jeszcze parę zdjęć, poukładałam sobie wszystko żeby pisać wam po kolei ale jakoś i tak trochę pomieszałam :p
To są takie emocje, że wciąż się coś po czasie przypomina....
a filmy tez tu można dołączać?? Mam kilka nagranych aparatem cyfrowym więc są to małe pliki... Może później spróbuję :p
Miło, że jesteście...
I masz rację Martuś chyba tu zostanę :)
O... znalazłam jedno zdjęcie w pracy na kompie... ale nie ze ślubu...
To jest mój kochany piesek.. który waży już tyle co ja.... i jak stoi na tylnych łapach to tak jak ja ma 176 cm wzrostu :) no i niedawno skończył roczek... więc na ślubie już był u nas... i grzecznie czekał na nas w domu od 10 rano do 7 rano dnia następnego .... dzielny...
A ciasto niespodzianka dla męża.... ehh.. coś mnie pokusiło żeby skorzystać z przepisu z interentu zamiast swojego sprawdzonego i zrobiłam dwie blachy zakalca z nadzieniem dyniowym .... Hehe... więc przepisu nie podam bo się nie sprawdził... chociaż mąż .... uwielbia zakalce więc od rana cieszył się jak dziecko i jadł jedynie placek dyniowy...
-
Ale piękny ten piesek!!!!
A czy to jest dog?
-
Nie nie to cane corso ....
bardziej można go pod mastifa podciągnąć niż pod doga
-
zajrzałam więc chociaż buziaki zostawię :-* :-*
bardzo mi się spodobała deorscja kościołą, gratulacje dla babci
-
To ja czekam do 18 ;D
-
cudnie! czekamy :D
-
Już grubo po 18 i co?
-
i ja tez czekam :tupot: co do filmików to możesz wrzucić na Youtuba i wkleić tu linki ;D
-
No cóż... mam lekkie opóźnienie.... przeprasza... ale tak to jest z pracą :( kończyliśmy skład gazety i jeszcze parę rzeczy było do poprawek...
No ale już jestem....
Na czym to ja skończyła....
No więc dotarlimy już do sali.... nasz kierowca (mój kuzyn - na zdjęciach później będzie) jeżdził w kółko przed restauracją, żeby Panna młoda nie zmarzła :)
Gdy już wszyscy zebrali się w sali i "rozpłaszczyli się" na wieszaki .... wyszłam z samochodu... wiało niemiłosiernie... na wejściu miały stać pochodnie ... ale w styczniu żaden sklep nie miał takich pochodni :( bo są tylko w sezonie działkowo-ogrodowym, więc wejście nie było tak zjawiskowe jak miało...
Mąż dzielnie przeniósł mnie przez próg.....
Zapomniałam dodać zdjęcia z błogosławieństwa które było jeszcze w domu ....
-
Tak mi się teraz przypomniało... tylko jedna rzecz nie udała się podczas ślubu... ksiądz, nie powiedział "możesz pocałować Pannę młodą"... ehh... złośliwa z niego bestia... ponoć to takie amerykańskie.... amerykańskie czy nie... to żałuję że kopertę dostał przed mszą :p bo za to chyba by jej nie dostał....
No ale wróćmy do prawidłowego biegu opowieści :)
Mąż mnie wniósł potrzymał chwilę na rękach... bo... hehe... nie wiedział co ma ze mną zrobić ;D ehh ten stres :)
W końcu postawił mnie i nagle wyrośli przed nami ni stąd ni z owąd rodzice z chlebem solą i kieliszkami... o nie.. co ja miałam powiedzieć.... jak to szło.... tego nie ćwiczyliśmy...
No cóż mama szeptem mówiła co mam mówić ... dzięki bogu trafiłam na wodę, kieliszki się potłukły i zasiadliśmy do cieplej zupki. Polecam Przystań jachtową Marina w drodze do dąbia... restauracja z klasą, obok hotel i nieziemskie jedzenie... obsługa... uwijała się nieziemsko...
I nagle... przypomniało mi się, że pod domem na drugim końcu szczecina w bagażniku mojego auta zostały prezenty z podziękowaniami dla rodziców...
Kelnerki podały Szampana... kilka toastów... było mi tak zimno, że mimo, że miałam tylko pół kieliszka to nieźle narozlewałam, bo nie mogłam zapanować nad drżącymi z zimną rękami...
No i wten sposób mój już mąż urwał się na ponad pół godziny z wesela... i pojechał z moim kuzynem po prezenty....
Szyki uśmiech do dj'a, mąż zwiał, wróci na godzinę proszę nas nie wywoływać .... Jak wróci... odpocznie... to będziemy tańczyć....
Nikt nie zauwazył że go nie ma... było jeszcze małe zamieszanie z "rozpłaszczaniem się gości" na wieszaki, zajmowanie miejsc, zamawianie ciepłych napoi, bieganie do pokoi bo ktoś czegoś zapomniał, a to szminki a to krawatu, więc nim się obróciłam małżonek siedział koło mnie i zajadał zupkę gulaszową z prezentami dla rodziców u boku....
-
To dawaj zdjęcia z błogosławie·nstwa teraz
-
no i pięknie. A z tym pocałunkiem....hmmm szkoda byłoby tak romantycznie ale co tam i tak ślicznie było, prawda? :)
-
No i wreszcie pierwszy taniec... Dj zapowiedział, że teraz... więc mój mąż wstał od stołu złapał mnie za rękę i poprowadził na środek sali .... kikla kroków... postawa... i poszło... romantyczna rumba, w rytm pięknej piosenki Shani Twain... Tak od tego momentu jesteś jedyny .. od tej chwili moje życie się zaczyna .... Taniec nie szablonowy, więc wszyscy byliw szoku ... do tegote piękne słowa....
i nagle.... nasz śmiech zaskoczył wszystkich... mój mąż pomylił kroki.... :) uśmialiśmy się do łez... bo on zawsze w tym miejscu mylił kroki :) .... później się wyluzował i poszło gładko... wszyscy bili brawo i gwizdali... my spowiciu w chmurach dymu.... pięknie oświetleni... cudnie...
Ohhh było śliczni... ten pocałunek to jendo z dwóch ale jakie miałam do swojego ślubu... drugie to fakt że wszytsko tak szybko się skończyło :(
I zaczęła się zabawa...... Dj zapowiedział pierwszy blok taneczny i wszyscy prócz mojego dziadka wybiegli na parkiet....
Aż dj powiedział, żeby rozłożyć siły na cały wieczór bo bawimy się do rana.... ale.... nie znał mojej rodziny ... zabawa do rana oznacza szalony taniec na parkiecie i schodzenie z niego gdy jest to konieczne, tzn gdy wyłączają muzykę bo podają obiad, lub tort :)
-
:hello:
Skład gazety... no no, jestem zaintrygowana :drapanie: A jakiej?
Pieknie powiedział Twój tata oddając Cie mężowi - się wzruszyłam :brewki:
-
:hello:
Skład gazety... no no, jestem zaintrygowana :drapanie: A jakiej?
Magazyn Nurkowanie... ;D
No i czas na zabawę.... na zdjęciu moja kochana mamusia z tatą ... i mój kuzyn ....
No i oczywiście moi rodzice z cudowny dj, który przeszedł samego siebie, nie dość że miał wszystkei utwory najnowsze najstarsze przez diskopolo itp... wszytsko ... sprawdzaliśmy to co jakiś czas zadając mu jakieś naprawde zakurzone starocie... miał wszytsko,,, do tego cudnie śpiewał... czasem... nawet nikt nie zauważał że to on śpiewa.... brzmiał jak orginał...
No i był pełen podziwu... bo jak weszłam z mamą i moją świadkową na parkiet o 17 to zeszłyśmy o 5 rano :) no nie licząc obiadu bo zmusili nas do przerwy i zjedzenia posiłku póki był ciepły....
No i zabawa trwała...
Później tort .....
A póżniej oczepiny ....
Żeby było śmieszniej... welon złapała moja świadkowa - kuzynka i obiecała że pójdzie w nim na swój ślub.... a krawat złapał świadek... ehh niezła byłaby z nich para....
Oczywiście ta blondynka w welonie to moja kochana świadkowa i kuzynka jednocześnie (młodsza ode mnie o 9 dni ) z moją cudowną mamą...
A właśnie z moją mamą wiąże się śmieszna i dramatyczna anegdota... po długich poszukiwaniach wybrałyśmy dla mamy suknię na wesele... żeby się pięknie prezentowała... po czym rozmawiam z koleżanką zaproszoną na wesele... i tak od słowa do słowa dowiedziałam się że kupiła suknię dwa tygodnie przed moją mamą.... w kolorze złoto brązowym... więc ... na wrazie czego poprosiłam o zdjecie sukienki.... okazało się... że kupiły z moją mamą takie same suknie...
Naszęście.. koleżanka mimo iż kupiła ją pierwsza, powiedziałą, że coś wymyśli.. bo moja mam musi wyglądać pięknie.... Ale troche nas to kosztowało strachu i śmiechu...
No i świadek jeszcze na zdjęciu....
-
Zawsze myślałam,że zimowe wesela nie są takie uroczyste jak te letnio-wiosenno-jesienne, ale od dziś zmieniam zdanie! Twoje wesele było tak klimatyczne, że gdybyś nie napisała,że odbywało się w styczniu w życiu by mi to przez myśl nie przeszło!
Niczym - poza etolą w kościele - nie różni się od tych wiosenno-letnich.
Było piekne!
Gratuluję.
-
Dziękuję ślicznie... różni się paroma rzeczam... etolą... ale to już zostało ustalone ;D tym, że koniecznie trzeba wybrać kościół ogrzewany ....
I że można wyglądać ( o ile mi to wyszło) jak księżniczka i królowa śniegu jednocześnie... :)
Ale nie można sobie pozwolić na piękną sesję w plenerze wśród kwiatów i zieleni ... :) ehhh no coż sesji ślubnej nie było.. ale może będzie sesja .. np w bieliźnie do kalendarza dla męża z okazji roku od ślubu ... właśnie to rozważam :D
-
WOW :o :o :o
To się nazywa prezent :ok:
A jesli chodzi o sesję to nie ma czego żałowac! Ja mialam plener, latem a trafiłam na tak beznadziejnego fotografa, że chyba studio wyszłoby lepiej!
-
Cudownie Martuś, czekam na więcej
-
ehh mam dziś jakiś kiepski dzień.... ze skłonnościami do depresji .... wróciłam z pracy, powinna zabrać się za poprawianie pracy mgr, ale mi się nie chce.... dostałam kolejną dynię :) Chyba znów zrobię ciasto ... bo mój mąż zjadł dwie blachy ciasta dyniowego a raczej dyniowego zakalca w 2 dni... nie wiem jak on to robi hehe a do tego zachowuje linie.... :-\ Podziwiam go.... ja ostatni troche sobie pojadłam różnych rzeczy no i muszę wskoczyć na steper i jakieś brzuszki porobić .... ehh.... a on je je i nic ....
Na zdjeciu moja szalona mama i jej wygibasy :)
Coś się powtarzam z tymi zdjeciami ;D
-
a ja tez miałam taka zabwe z butami ;) :D :D :D :D
-
Mi wywróżyła ona siedmiu chłopców ::)
no i że będę trzymać i rządzić kasą... tyle z tego dobrego... chociaż jak narazie się to sprawdza, więc obawiam się siedmioraczków
-
No proszę Marta, siedmioraczki w sam raz.
Ale zdjęć to byś mogła więcej wrzucić
-
.
.
-
A ja widze Talara i Karolinkę :) ;)
-
nie to moja zabawa z butami była jednak troszke inna.
-
Ooo proszę kogo tu widzę :) Witam koleżankę ze szkoły :D
Jako stara weteranka na tym portalu muszę przyznać, że
choć widziałam wiele relacji Twoja wyjątkowo mnie zauroczyła!!
Ślicznie wyglądąlaś, miałaś piękny bukiecik no i Marina... ehhh...
wspomnienia odżyły :D My też tam się weseliliśmy ;D
Pozdrawiam i czekam na więcej!
-
Ania, a skąd Wy sie znacie? Obie Was znam z reala, ale nigdy nie śadziłam że wy sie znac możecie
-
Witam witam, świat jest taki mały ;D
A czym cię tak moja relacja zauroczyła?? Chyba tym zakalcem dyniowym :P
A no Martuś Talar z Karoliną byli i do świtu bawili się ze mną ;D
Chciałam dodać jakiś krótki filmik ale nie moge zwlaczyć YouTuba... coś nie wiem jak tam dodać filmik... więc go nie dodam ...
-
Razem do szkoły podstawowej chodziłyśmy, do równoległej klasy :D wieeeeeeki temu :D
A spotkałyśmy się na "naszej klasie" ;) jakiś czas temu.
A zauroczyła mnie Twoja relacja... tym co napisałam... i ogólnie sentymentem do miejsca i tym, że Cię miałam okazję kiedyś poznać ;)
-
bardzo ladnie wygladalas!!mierzylam podobna suknie do twojej fajne sa
-
Ania mówi prawdę :) tak właśnie było :) ehh z naszej podstawówki duużo znajomości się wynosiło :)
No to teraz seria nieco przemieszanych zdjęć...
Tak więc na zdjęciach... trzej amigos :)
Prezentacja obrączek ...
Chwila przed podziękowniami dla rodziców...
bardzo ladnie wygladalas!!mierzylam podobna suknie do twojej fajne sa
Dziękuję :) suknię polecam :) .. niemiłosiernia wygodna...
A to już podziękowania dla rodziców...
Wszyscy płakali... a później oglądali nasz nietypowy prezent.... po nocach przed ślubem robiłam album do którego wkleiłam zdjęcia z komentarzami i opisałam wszystko od dnia gdy poraz pierwszy zobaczyliśmy się... a poznaliśmy się na internecie... więc było śmiesznie i romantycznie jednocześnie.... Ostatnie zdjecie jakie wkleiłam to było zdjęcie kościoła w którym miał się odbyć ślub z datą igodziną i informacją... ciąg dalszy nastąpi .... aaa a na początku albumu były miłe słowa że dziękujemy że bez nich ich wsparcia nic by z naszej miłości nie wyszło, bo z uwagi na 100km odległość mieliśmy parę chwil zawachania.... itd
-
piękne zdjęcia
-
no wlasnie zdziwlio mnie to ze te suknie sa tak lekkie mimo ze nie wygladaja
-
No kochane rforumaowicowiczki nie wiele was tu u mnie... wiec wpadajcie... wreszcie wyszlo mi ciasto z dynia... zjadlam jeszcze gorace.... pychotka... rozplywa sie w ustach ... zapraszam
jednak sprawdzone przepisy są najlepsze ....
-
Martuś to podaj przepis :)
-
Niewiele? Czy ja wiem ??? A jeśli tak jest to dużo z siebie dajemy więc tym samym, robimy za tłum :)
Widac,że bardzo udane było Wasze wesele. Goście na każdym zdjęciu szczerza kiełki ;D ;D I pewnie do dziś to wesele wspominają z usmiechem na ustach.
I widzę,że mamę masz z ogromnym poczuciem humoru! Wspaniale. Ja też mam mamcię w dechę więc wiem jakie to szczęście właśnie taką mamę miec :)
-
ja sie melduje w relacji
bardzo ładnie wyglądałaś
-
Szczecin jest mały. Talar jest urodziny 20 min przede mną i synem chrzestnej mojej siostry :)
-
No kochane, mało było mówione w sensie że jestem w stanie poczęstować was ciastem... a dziś na zimno jest jeszcze lepsze....
Martuś przepis?? Emm... no więc tak.... Najpierw robisz kruche ciasto.... jakieś 0,5 kg mąki + 2 żółtka+ około szklanki cukru pudru+ kostka masła = ciężko się ugniata bo cały czas ma się wrażenie że jest za dużo mąki ... ale trzeba gnieść tak długo, ąz masło się zacznie kleić z mąką i będzie jednolita masa...
Wykłądamy blachę 15x25cm ciastem ... na grubość około 0,5 cm więc ta masa powinna starczyć i wkładamy do piekarnika na jakieś 15 min do zrumienienia (około 180stC)
W tym czasie miąższ z dyni odciskamy lekko z soków, wrzucamy do garnka dusimy z odrobiną masła, cukrem waniliowym 2 łyżkami miodu. W zależności od gustu można dosypać trochę cukru. I koniecznie sporo cynamonu. I tak się dusi...
Gdy ciasto się podrumieni... wyciągamy ... uduszoną dynię kładziemy na placek ... na wierzch można posypać kruszonką ( robi się tak samo jak spód ciasta) i wkładamy do piekarnika na jakies 15-20 min aż kruszonka się zrumieni... i ... gotowe...
Proste ;D i pyszne.
No proszę jaki Talar jest znany :Dja sie melduje w relacji
bardzo ładnie wyglądałaś
Dziękuję ślicznie i zapraszam do śledzenia... chociażby kolejnych przepisów... w piątek robie kolejne ciasto... tym razem nie z dyni ... ciasto nazywa się pijak :) pychotka :D
-
O! Widzę, że lubisz gotować. To super bo to oznacza, że będziesz wklejała przepisy a ja gotować co prawda nie lubię ale lubię czytać przepisy bo wciąż szukam inspiracji... i czasem uda mi się popełnić jakieś danie...
Więc tym milej mi jest być w Twoim wątku :)
-
A no lubię... chociaż i tak chyba nigdy nie pobiję mojego męża w pomysłowości....
Plany odnośnie piątkowego ciasta się zmieniły... zapomniałam że mam cały worek jabłek... więc zrobię tartę z jabłkami... :)
-
A więc czekamy na przepis :)
-
Przyłączam się do podczytywania i oglądania ;D
Piękny romantyczny nastrój babcia sprezentowała Wam w kościele... Aż dziw bierze nad jej pomysłowością ;D
-
A więc czekamy na przepis :)
Loona przepis na tartę z jabłkami jaest taki sam jak na ciasto z dynią... tylko dynie zastępujemy jabłkami....
-
No Talar faktycznie znany ;)
Marta, a nie wkładasz do lodówki kruchego najpierw? bo ja zawsze tak robię, jak nie robiłam to mi wychodziło nieco gumiaste. A jak u Ciebie?
-
Trafiłam tu i ja :D Wyglądaliście pięknie!! Twoja suknia jest bardzo w moim stylu ;D Przepiękna ;D A garnitur też bardzo bardzo mi się podoba ;D
-
Martuś jeśli robisz z krupczatki to trzeba wkładać...
Ale wtedy ciasto jest cholernie kruche... Ja robie ze zwykłej mąki... i nie robi się gumiaste bo trzeba dać odpowiednią ilość mąki masła i żółtek i długo wyrabiać nie dolewając wody czy dorzucając jeszcze masła jak robią to niektórzy...
przepisowa ilość masła wszytsko ładnie scala w mairę jak rozgrzewa się w rękach ... nigdy nie mam czasu na wrzucanie do lodówki.. nawet jak robie kruszonkę to z ciepłego ciasta i rwę w rękach.....
A no Talar znany jest wszędzie... Wszyscy go znają ;D
Margolko z garniturem wiąże się śmieszna historia... bo się na niego nie zgdoziłam... teściowa zrobiła mi na złość.. jak chciałam piękny czekoladowy brąz... a ona po złości kupiła siwo srebrny .. byłam wściekła... pwoiedziałam nawet że za faceta świecącego się jak choinka nie wyjdę.. więc kupiła ciemy brąz żeby przebrał po 24...
Ale nie przebrał bo skoro ja się nie przebierałam to dla czego on miałby się przebierać....
Ale ostatecznie przyznaje i zwracam teściowej honor... wyglądał nieźle
-
Mnie się akurat podobają takie garniaki - z takich nabłyszczanych materiałów :D I mojemu narzeczonemu też, co mnie cieszy ;D Wiem, że nie każdy facet by taki założył ;D
Ale - chciałam Cie poprosić , żebyś napisała na czym polegała ta zabawa z butami ? :D Jestem ciekawa :)
-
Siedzieliśmy tyłem do siebie, dj zadawał pytania np... kto będzie rządził kasą.... albo ... jak będzie jakiś niemiły telefon do odebrania, kto go odbierze.... kto jest lepszym kierowcą ....i takie różne...
I my musieliśmy podnosić buty swój albo drugiej połówki...
No i nasze odpowiedzi wszytskie się zgadzały. TYlko na pytanie kto jest lepszym kierowcą ja podniosłam swój but, a mój mąż podniósł swój ...
Polecam mocno też taniec w: gdy przestanie grać muzyka ściągnij partenrowi marynarkę, wywiń na drugą stronę i załóż spowrotem ...
Było śmiechu co nie miara.... a Para która wygrała w nagrodę.... dostała 2 tygodniowy pobyt w..... mojej kuchni z możliwością gotowania mi obiadów ... hehe.. więc nagrody też śmieszne....
-
Dzięki za odp. :) To podobałaby mi się taka zabawa z tymi bucikami :) A jeśli chodzi o tę drugą zabawę to znam - była na weselu u mojego brata ;D
-
Szkoda, że nikt u mnie nie wygrał dwóch tygodni w kuchni ;D
-
No co ty Martuś nikt nie odebrał nagrody bo i nikt do mojej kuchni nei trafił...
Pozatym tyle się namęczyłam żeby zrobić swoją kuchnię ... że nikogo tam nie wpuszczę ;D Kuchnia to moje 15 m kw życiowej przestrzeni i relaksu ::)
-
A ja jestem w trakcie kompletowania mojej (własnie takie rzeczy piszesz w żonkowym ;D ), jeszcze dużo pracy przede mną
-
To jak znajdę gdzie to jest... to założę nowy wątek ;D
I teraz popiszę o wszytskim i o niczym ... to mi zawsze jakoś nieźle szło :D
-
A co z relacją? Chyba jej nie porzucisz? ;)
-
Nie no nie porzuce, chociaż nie wiem co jeszcze napisać.... Ale już założyłam Zonkowy wątek :)