cierpliwość...
wiedziałem że się nią wykażecie :)
Mój przyjaciel który robił nam zdjęcia wyjechał na urlop dzień przed naszym powrotem z podróży poślubnej i dopiero wczoraj odebraliśmy album. A że obiecałem Wam również zdjęcia więc ostatnie dwa tygodnie nie pisałem nic tutaj...
Najpierw ciekawy news: Dzisiaj po raz pierwszy zapomniałem rano założyć obrączkę i poleciałem do pracy prawie jako kawaler. Prawie, bo jednak słońce którym raczyliśmy się w podróży zrobiło swoje i ślad jest :P
Wracając do tamtego pięknego, lecz zimnego (temperaturą powietrza) dnia...
Pamiętam to dziwne uczucie gdy Iza rano pojechała do domu rodziców a ja zostałem sam tu, gdzie mieszkamy i czułem to mrowienie w środku, które ostatni raz czułem przed n-tą poprawką ze statystyki na studiach :D Dlatego postanowiłem szybko udać się do swoich Rodziców, bo jak wiadomo - w grupie raźniej. Tam powolutku się uszykowałem i wyszło nawet tak, że to ja czekałem na Rodziców. Albo zwyczajnie zbyt szybko się zebrałem haha :D Chyba mi było śpieszno do mojej przyszłej Szanownej Małżonki. Wkrótce pojawił się świadek, minutę po nim kumpel z autem, za kolejną minutę Michał - fotograf. Chłopaki punktualne aż miło :)
Ostatnie poprawki dekoracji...
po lewej Marcin - kierowca
(http://img294.imageshack.us/img294/20/subarued1.jpg)
i wsiadamy do auta
(http://img368.imageshack.us/img368/1689/subaru1kl4.jpg)
Udaliśmy się do domu Panny Młodej po błogosławieństwo...
... I już pierwsza nauczka po wyjściu z auta - moja spostrzegawcza mama wyłapuje wzrokiem zagniecenia na marynarce - trzeba będzie pamiętać przy kolejnym siadaniu ;)
Po wejściu do domu pierwsze co zauważam, to oczywiście moja Przyszła Małżonka - zaskakuje mnie tym, jak bardzo widać na jej twarzy przejęcie tym wszystkim i łzy szczęścia - byłem przekonany że do samej przysięgi zachowamy spokój - jak się za kilka minut okazało, nic z tego :) Co nie zmienia faktu, że Iza oczywiście oczarowała mnie swoim wyglądem:
(http://img176.imageshack.us/img176/4176/izaun8.jpg)
Po otrzymaniu błogosławieństwa (które wycisnęło łzy i nam i Rodzicom) udaliśmy się prosto do Kościoła:
(http://img369.imageshack.us/img369/1835/img3852gl9.jpg)
c.d.n.
Kobiety... jak zwykle małej wiary :P
Kontynuując: swoje kroki skierowaliśmy na zakrystię, gdzie świadkowie dokonali "obowiązki papierkowe" a potem lekko z ukrycia obserwowaliśmy gości schodzących się do kościoła. Nie chcieliśmy żeby nas wcześniej widzieli. Tuż przed 17tą przeszliśmy do głównego wejścia i stanęliśmy w tylnej nawie, na początku czerwonego dywanu. Za chwilkę z drugiej strony, czyli od strony zakrystii przy ołtarzu wyszedł nasz Proboszcz. Zaskoczył nas tym, że powoli szedł przez kościół witając się podaniem ręki z prawie wszystkimi gośćmi - zostało to bardzo pozytywnie odebrane przez zgromadzonych. W końcu dotarł do nas i za bardzo nie pamiętam o czym rozmawialiśmy - na pewno padło pytanie czy jesteśmy pewni ;) Po tym krótkim powitaniu Proboszcz stanął przed nami i byliśmy gotowi do naszej "pielgrzymki" do ołtarza. W tym momencie śpiew rozpoczął chór, odczekaliśmy około minuty i powoli ruszyliśmy. Dobrze że Proboszcz prowadził, bo przed ołtarzem znaleźlibyśmy się pewnie 5 razy szybciej - nogi same niosły mnie do przodu :D
W końcu dotarliśmy "na miejsce" i zatrzymaliśmy się przy krzesłach (mam minę jakbym powstrzymywał się przed parsknięciem śmiechem :P
(http://img179.imageshack.us/img179/3306/koci1js5.jpg)
(http://img528.imageshack.us/img528/9567/koci2im3.jpg)
Najważniejsze części ceremonii:
(http://img402.imageshack.us/img402/6041/koci3iz1.jpg)
(http://img402.imageshack.us/img402/5880/koci4ea8.jpg)
(http://img509.imageshack.us/img509/5928/koci5xk4.jpg)
(http://img296.imageshack.us/img296/6349/koci6nv5.jpg)
(http://img140.imageshack.us/img140/4815/koci7pj9.jpg)
(http://img296.imageshack.us/img296/412/koci8gu8.jpg)
(http://img296.imageshack.us/img296/3214/koci9bx2.jpg)
(http://img207.imageshack.us/img207/130/koci10fo5.jpg)
(http://img207.imageshack.us/img207/2003/koci11sa9.jpg)
i już prowadzę świeżo upieczoną Małżonkę spod ołtarza:
(http://img91.imageshack.us/img91/1300/koci12mq3.jpg)
Tak jak pisałem wcześniej: odbiór ceremonii niesamowity, ta jej wyjątkowość, obecność przed Bogiem, słowa przysięgi, śpiew chóru... Cieszę się, że zdecydowaliśmy się pobrać po dwóch latach znajomości i roku narzeczeństwa zamiast "próbować się" n-lat. Nasz związek zdecydowanie się scementował i umocniliśmy się w naszym trwaniu razem... Naprawdę warto...
Po wyjściu z kościoła ... c.d.n.