Witam,
4 czerwca tego roku mam slub. Od 9 maja zostalam bez sali weselnej. Wlasciciel
zerwal ze mna podpisana umowe, bo ponoc przegapili wczesniej podpisana umowe z
kim innym na nasz dzien. Malo tego- ustnie przyznali, ze zrywaja umowe i nie
sa w stanie sie z niej wywiazac - napisac nam tego nie chca.
Ostrzegam z powodu postawy wlasciciela sali. Ma sobie za nic klienta, skoro
uwaza, ze zrywajac w takim momencie i w taki sposób podpisana umowe wystarczy,
ze mi zwróci podwójnosc zadatku i jest w porzadku (de facto- wciaz go nie
zwrocil ) i moze umyc rece od calej sprawy. Nie uwazam aby rekompensowalo to
nerwy, stres, szukanie czegokolwiek w sytuacji, kiedy zostalo mniej niz
miesiac do uroczystosci. Nawet jesli znajde w tej sytuacji sale - a raczej nie
mam wyjscia - to nie sadze aby byla ona wymarzona czy za rozsadne pieniadze.
Ot po prostu ratuje sie z sytuacji, jestem pod murem i kazdy z kim rozmawiam w
sprawie sali zdaje sobie z tego sprawie wiec...stawia warunki.
Nie po to czlowiek w dobrej wierze podpisuje umowe, zeby az do slubu sie
denerwowac - odwola czy nie odwola, znajdzie sobie kogos na moje miejsce czy nie.
Ostrzegam, zeby ktos jeszcze nie znalazl sie w takiej sytuacji.
pozdrawiam,
fagih