...jakiś mędrek w urzędzie...
Bo niby ten list nie doszedł i niby gość się nie rozliczył.
Tę historię usłyszałam kilka dni temu...i zdaje się coś podobnego mówila też Nina...
Nie wiem jaki był finał. Znajomy miał dowod nadania listu do US, jakos tam się bronił i w końcu wybronił, ale co się naszarpał to jego.
Myśle, ze to są kazusy. w końcu multum ludzi rozlicza się listownie. Ale coszawsze moze nawalić....poczta, albo ktos kto odbiera list w urzędzie....