Akna, my też mieliśmy tylko przyjęcie
zaczęło się o 18.00, a skończyliśmy o 3.00 ( choć chciało się dłużej, ale sesja fotograficzna dnia następnego nie pozwoliła, do końca zostali oczywiście tylko młodzi

)
mieliśmy mieć 25 osób, a w końcu było 30 ( i to po baaaaaaaardzo wielu "wycięciach" grożących obrazą majestatu 3/4 rodziny )
ponieważ znaczna część gości była "starszawa" (no może 50% ), a do tego byli rodzice z maleńkimi dziećmi, sądziliśmy, że wszystko skończy się ok. 23.00, no maksymalnie o 24.00 i orkiestra do tego nie będzie potrzebna, wręcz zbędna i co tu ukrywać kosztowna
i cóż....


??!!!!!!!!!!!
od początku mieliśmy muzę z CD ( kilka płyt z typowo "weselną" nutą załatwiliśmy sobie ) i uważam, że to było rewelacyjne rozwiązanie
wszyscy bawiliśmy się świetnie, wszyscy tańczyliśmy i ja bardzo chętnie powtórzyłabym to jeszcze raz
bałam się, że będzie to stypa, dosłownie stypa, a ja na takiej imprezie dawno nie byłam!
to, że sami obsługiwaliśmy sprzęt grający nikomu nie przeszkadzało
mój wujek dostał nawet ksywkę DJ Adam!
p.s.
impreza była w małym hoteliku, z specyficzą salą obiadową, całą do naszej wyłącznej dyspozycji
to stary młyn przerobiony na hotelik
w środku jest tak ładnie, że nawet nie było dekoracji ślubnych, bo psułaby klimat
było elegancko i przytulnie
