Piątek - 31.08.07 upragniony, wyczekany, bardzo zaskakujący.
Dzień urodzin J. nie było torta nie było toastu na szczęście prezent - SPA był, czasu nie było nawet o tym pomysleć

Na 11 byłam umówiona na pazurki, makijaż i fryzurkę próbną, atmosfera w salonie była wyśmienita, pogadałam sobie, pośmiałam nawet nie myślałam o spowiedzi, na którą zaraz po szłam, pazurki wyszły prześliczne zdjęcie dopiero z mszy w sobotę, jak pisałam wcześniej taka ze mnie gapa że nic nie sfotografowałam nic nie uwieczniłam nawet fryzury i makijażu próbnego zła jestem z tego powodu niesamowicie bo po to miałam aparat pożyczony od J. sis.
Makijaż jak pazurki piękny chociaż z Lilianą nie zgadzałyśmy się co do kolorku moich ust, ale ustąpiła, bo ważne jest na szczęście wg niej też to bym się dobrze czuła, a miałam jak ja to określiłam mieć cukierkowo różowe, mam do tego koloru szczególny wstręt bo wszystkie moje ciocie po 50 takie używają, a reszta makijażu mimo że nic nie mówiłam o kolorach chciałam zobaczyć co mi zaproponuje do mojej oprawy oczu i urody ślubnego była przepiękna, powieki cudowne aleeeee z p. Krysią - fryzjerką nie mogła się dogadać

wyczesała mi na głowie okropnego kalafiora

, a gdy chciałam jej w lapciu pokazać o co mi chodzi skoro nie rozumie jak to opisuje i pokazuję na jej zdjęciach powiedziała mi że ona wszystko wie i jutro tak będzie

, nie miała jakoś siły się upierać odpuściłam i jej zawierzyłam, ale swoje zapłaciłam. Jeszcze dodam, że po 2 h fryzura zupełnie zjechała na kark i czułam się okropnie, tylko czasu na mycie głowy nie było.
Spowiedź, cóż ja trafiłam w przeciwieństwie do J. na przemiłego i tolerancyjnego księdza

, a do tego mówił tak mądrze i wzruszająco o rodzinie itp. że się popłakałam

wstyd

, wyszłam przeszczęśliwa z kościoła po drodze kupując książkę o rodzinie po katolicku

, J. czekając na mnie namierzył ją w sklepiku kościelnym i stwierdził że będzie idealna na moment zakładania rodziny

chociaż nie wiem skąd się tomu wzięło ale jego argumenty mnie pzrekonały a chodzi o to że opisane są wszystkie święta kościelne, obrzędy dlaczego, skąd i po co, jak będą dzieci będziemy wiedzieć jak im je tłumaczyć

racja nie wszystko się wie iiiiiiiii wyszłam okropnie głodna

. Ale od kościoła rzut kamieniem było od CMŚ, gdzie musiałam zwrócić rękawiczki, bo sis kupiła mi je bez przymierzania

i okazało się, że mogę je sobie wsunąć aż po bark i jeszcze są zrolowane

. Sprawę ustalałam już we wcześniejszą sobotę, myślałam że może mogłabym je wymienić, ale były same krótkie a by oddać (wtedy bez problemów) nie miałam przy sobie rachunku. No i co się okazało już w piątek był problem z ich oddaniem, p. Moniki nie było

, a ekspedientka się zaparła

, ja też nie chciałam odpuścić bo w poniedziałek powiedziałyby mi, że je ubrałam w sobotę i po weekendzie oddaję, w końcu zgodziła się paniusia zadzwonić i myślałam że jej do gardła skoczę.... nie powiedziała że są za długie i że próbowałam je wymienić tylko nie mają tej długości, którą chcę tylko że niby się rozmyśliła i teraz chcę zwrot pieniążków, na szczęście p. Monika chyba zna pracownicę i mimo przekazu jaki usłyszała zgodziła się na zwrot

70 zł akurat na obiadek. Gdy wsiedliśmy do auta J. zauważył, że z włosów wisi mi wsuwka (jedna z ozdobnych, dzień przed wyjazdem z Madrytu zbiegałam pół miasta by je kupić miały być trzy) a na dodatek okazało się że już jednej mi brakuje tak je trwale mi przypięła p. Krysia

na szczęście mnie jakoś bardzo to nie zasmuciło

, szybko zaakceptowałam że jej już nie ma nie znajdę choćbym szukała i nie ma się co złościć nic to nie zmieni (takie podejście to u mnie rzadkość, więc sama siebie zaskoczyłam nie mówiąc już nic o zaskoczeniu J.

bo był pewien że będziemy jej szukać aż ją wytropimy). Obiadek zjedliśmy w Turyście (J. się czasy studenckie przypomniały i naleśniki z farszem do pierogów ruskich polane sosem grzybowym i nie odpuścił będąc tak blisko Turysty) i na 15:30 pojechaliśmy do Galaxy na parking wypożyczalni aut, po odbiór naszego mercedesika.
Spędziliśmy tam godzinę czekając

, nim ustalili co i jak, bo babeczka która się tym zajmowała urodziła dzidzię dzień wcześniej i to im skomplikowało sytuację

, a nam resztę dnia

, bo wszystko mieliśmy zaplanowane dosłownie do minuty i taki poślizg wywołał wielgachne kłopoty: na 16 byliśmy umówieni z Anią - instruktorką tańca zabrać ją do Stargardu by przećwiczyć taniec w DH, a na 16:30 mieliśmy jeszcze być u księdza, Ania zgodziła się nam towarzyszyć.

Anię odwołałam trudno… układ znamy doskonal, więc tylko trzeba rozejrzeć się po sali i przećwiczyć ze dwa czy trzy razy z halką, możemy to zrobić sami

mam nadzieję, zawsze milej i profesjonalniej pod okiem fachowca

. Ale ksiądz telefonu nie odbierał i co zrobić miał być tylko do 17, więc J. mamę wysłałam by do niego pobiegła było dosłownie

, bo proboszcz srogi

, ale o 17 dzwoni że już go nie zastała, my w tym czasie dopiero się zapakowaliśmy do mercedesa bez pudełeczek na podziękowania dla gości, bo nie dotarły, tylko złorzecząc zostało mi obsmarować dziewczynę na allegro (do dziś tego nie zrobiłam

) i ruszaliśmy

do Stargardu zastanawiając się czy w ogóle jest sens jeszcze. Różne plotki chodzą na temat naszego proboszcza, więc bałam się go jak ognia, kiedyś nas uprzedzał że nie przyjmuje nikogo kto na ostatnią chwilę wszystko donosi, ale czego się nie robi w strachu. W końcu się do niego dodzwoniłam i ceremonii przebieg ustaliłam na telefon

był przemiły chociaż samej się mi w głowie nie mieściło przyjść do niego na 5 minut przed ślubem, ale cieszyłam się ogromnie kamień z serca mi spadł myślałam że już nic mnie nie zmartwi nie zaskoczy i już się nic nie liczy.
Aleeee znowu się myliłam znowu psikus dotyczył samochodziku, gdzieś w okolicach Morzyczyna zapalił się komunikat, że należy dolać oleju, myślałam że kogoś uduszę, postanowiliśmy zjechać do Koszewka by wszystko wypakować, ja dzwoniłam teraz uparcie do właściciela wypożyczalni, ale jak na złość nie odbierał. P. Hania nas przywitałam, jeszcze biedna gdy ja tylko gadałam o mojej spince, marnej fryzurze i oleju wyciekającym ona wtargała nasze bagaże do pokoju nowożeńców (J. w tym czasie wypakowywał alkohole) i na dodatek jeszcze zdążyła mnie w tym czasie pocieszać, że i tak wszystko będzie pięknie, że jutro na pewno fryzjerka zrobi mi fryzurkę jaką chciałam a nawet jak nie to każda panna młoda w tym dniu wygląda pięknie a ja z moją urodą nie powinnam się o to martwić, stwierdziłam że nie takie rzeczy się pewnie już w DH działy i powinnam wierzyć doświadczeniu no i w tym momencie zadzwonił właściciel wypożyczalni. Samochodem mieliśmy dojechać do Stargardu i czekać na mechaników, bo okazało się że autko dzień wcześniej miało zmieniany olej i może czegoś nie dokręcili. Była już 18 i odezwał się znowu telefon, świadek informując że za ok. 30 minut będzie już w Stargardzie czy przyjedziemy go odebrać na dworzec, z prędkością 50 km/h by nie nadwyrężać autka i nie narażać silnika na zatarcie dojechaliśmy do Stargardu na 18:20 całą drogę miałam wizję że jutro po wyjściu z kościoła J. będzie przed odjazdem do DH uzupełniał z wielkiego baniaka olej, który wypłyną na chodnik, gdy ja się będę pakować do auta . Dojechaliśmy „szczęśliwie”, ale pod teścia garaż gdzie czekał na nas zaalarmowany by wydać swój samochód mi bym świadka odebrała, obowiązkowo musiałam (mimo braku czasu) zrobić z nim rundkę po osiedlu i dopiero pozwolił mi jechać. Świadek z dziewczyną już czekali pod dworcem

, zapakowali bagaże i ruszyliśmy na kawkę do domku strasznie jej potrzebowałam tyle wrażeń to nie na moje nerwy już się tylko histerycznie śmiałam opowiadając co się nam przydarzyło i gdzie jest J. ale nie ujechaliśmy nawet 500 m gdy słyszę, że coś strasznie w kole trze, zaparkowałam nawet nie wysiadałam nie chciałam nic wiedzieć, oparłam głowę na kierownicy, a Romek poszedł zajrzeć i długi czas myślałam że mnie w maliny wpuszcza (taka jego natura) mówiąc że powietrze zeszło…

teściu prawie przybiegł jak usłyszał co się stało a raczej gdy usłyszał mój wrzask, jak zadzwoniłam jaki złom mi dał na jakie mnie niebezpieczeństwo naraża (zawał serca w obecnej sytuacji) i że w tym dniu ja już mam dosyć nerwów J. nie słyszał mnie a z ojca odpowiedzi już myślał że zbiłam prawy bok i wył ze śmiechu, bo to byłoby wg. niego dopełnienie pecha. Świadek przeszedł chrzest

, koło zmienił i do domu dojechaliśmy, ja już w stanie totalnej histerii zanosząc się płaczem na przemian ze śmiechem. Mechanicy w międzyczasie dojechali, autko rozebrali i za częścią pojechali do Szczecina, a my mieliśmy czekać na ich telefon, który nie odzywał się długo, dałam się przekonać o 20 że trzeba jechać do DH rozłożyć menu, winietki, zameldować w hotelu świadka. J. został z nadzieją, że naprawią mercedsika i dojedzie do nas niedługo. O 21:30 ku mojemu ponownemu zaskoczeniu zadzwonił p. Darek z oprawy muzycznej mszy na co my się w końcu ugadywaliśmy

, zezłościł mnie okropnie, gdyż J. dostał od niego drobny ochrzan że spisuje to co ten mówi czy go sprawdzać będziemy w czasie mszy itp. a tu teraz pytanie takie odpowiedz uzyskał na szczęście notatki były. Zaraz po tym telefonie zadzwonił właściciel wypożyczalni, że dziś się nic nie da zrobić, o 9 otwierają salon więc może tam się znajdzie część ale już uprzedzał że w to bardzo wątpi bo to raczej część na zamówienie i w takim przypadku z rana dostarczą nam inny samochód, ale z rana ja byłbym uziemiona w DH a na 8 do fryzjera potem J. miał tort odebrać zawieść do DH i autem do florystek by go udekorować, wszystko chciał załatwić za nas tylko żebym sama dojechała do fryzjera, ale nie było takiej możliwości i dał się przekonać że auto nowe musi być natychmiast tylko że parking Galaxy już zamknięty a tam auta stoją

. Strasznie muszę w przerywniku dodać, że cudowny człowiek przejął się sytuacją, wydzwaniał załatwiał by tylko było dobrze i w końcu o 23:00 otworzyli nam parking by wyjechał samochodzik
A na dobranoc właściciel jeszcze raz do mnie zadzwonił, że J. już jedzie, żeby życzenia złożyć, przeprosić jeszcze raz i rozbawić mnie czy pocieszyć tekstem:
„To zły dobrego początek”,
[/b]
który mi teraz przyświeca i podziałał automatycznie się rozluźniłam i już nie tworzyłam historii dalszych naszych niepowodzeń. J. wrócił o 24:30, bo jeszcze musiała
wepchać mercedesa do teścia garażu, ja w tym czasie naszą romantyczną kolację przy świecach i winie zjadłam ze świadkiem, pogadałam z kierownikiem sali (chociaż nie wiem jak się dokładnie go tytułuje) Emilem, rozstawiłam winietki, menu i przypomniałam sobie znowu że nie ma pudełeczek na podziękowania, cukierki zakupione a pudełeczka nie dotarły tragedia niesłowność ludzi mnie wnerwia nie rozumiem jak można zapewniać zamówienie pieniążki przyjąć i bez uprzedzenia, że są jakieś problemy nie dosłać.
Położyliśmy się spać o 2 po obgadaniu spraw kolejnego dnia i podsumowaniu mijającego już na wesoło

. Nie wykapałam się w ogromnej wannie dla nowożeńców, nie byliśmy w saunie czy jacuzzi nie skorzystaliśmy z żadnej atrakcji przewidzianej dla nas w DH nawet zdjęć nie mam z zewnątrz, wewnątrz ani z przygotowań tego dnia, ale dopiero teraz jestem tego świadoma i tego że wielokrotnie myślałam i odkładałam myśl

o robieniu zdjęć na później, padłam jak kawka na łóżko i zasnęłam.
I za niedługo sototaaaaaa
