do nieudanego pleneru w Niepołomicach jeszcze dojdziemy, a na razie jeszcze życzenia i kolejne "wpadki" przy czym tych bym nie zmieniała, bo było strasznie wesoło

po super zdjęciu grupowym przyszedł czas na życzenia, najpierw rodzice (zaraz potem czmychnęli na salę przygotować powitanie dla nas

)
a potem jak się ustawili tak składali






największe kwiaty jakie dostaliśmy były od mojej psiapsiółki Agatki

3 gigantyczne słoneczniki







jeden z bukietów, ten akurat od mojej kuzynki



a tu "wpadka" z ogólnie czwartym słonecznikiem

kuzynka Marina zakupiła nam jednego ślicznego z cudowną zieloną koronką- wstążką

kwiat od razu oddałam świadkowej, żeby schowała do bagażnika, chowa kwiat, a za kwiatem moja głowa z welonem i cała ja

szybko skapnęłyśmy się obie co się dzieje i zaczęłyśmy odczepiać wstążkę od welonu

im bardziej odczepiałyśmy, tym bardziej się zahaczał

w pewnym momencie siostra straciła cierpliwość i wzięła do jednej ręki welon, do drugiej wstążkę i szarpnęła

w welonie zrobiła się mała dziura

ale goście mogli nam dalej składać życzenia


tu śpiewa nam 100 lat chór, w którym od czasu do czasu śpiewamy



ze świadkową - siostrą


i już nasz domek weselny

w całej okazałości

nasz chlebuś


i zajeżdżamy




i wysiadka, ale.........




............... gdzie się wszyscy podziali?

??


uciekli do środka i to My musieliśmy do nich przyjść

stwierdzili, że na polu nadal mokro i wszystko odbędzie się na sali
przez to wszystko Marcin nie przeniósł mnie przez próg

ale i tak jesteśmy super, bo ja się nie potknęłam (a o to właśnie chodzi z przenoszeniem) a goście się nie zorientowali

