Dobry wieczór

!!!
O mój Boże, ale to forum uzależnia. . . No patrzcie, miałam już dzisiaj nie pisać, ale jakoś nogi sami do komputera niosą - to chyba jakiś narkotyk normalnie !!!

Napracowałam się, oh-ho-ho! Mam nadzieję, że dzień jutrzejszy nie przyniesie żadnych niespodzianek

Bo niespodzianki się zdarzają. . . Mówiłam o tragediach, ale to co spotkało nas na jednym z ostatnich wesel - to nie tragedia, lecz prawdziwy thriller!!!
A co było na jednym z ostatnich wesel! A więc było tak: wszystko dobrze się zaczynało. Był piątek, 13 (żartuję)
Była sobota. Gości się bawią, kapela gra. Wszystko na tip-top, aż nudno. No właśnie, kelnerstwo ziewa, kucharzy co chwila wychodzą na papierocha. . . Tylko Królowa zmywaku tradycyjnie zasuwa jak transformer
I tu. . .
I tu. . . Aha, czekacie? Myślicie że co? Że prąd wybiło? Nie-e.

Że kanaliza się nawaliła? Nie-e

Że gości się pobili? Nie-e

A może myślicie że pożar nastąpił? Znów mimo!
I tu. . . I tu. . . Zorientowaliśmy się że nie ma tortu!!! Godzina 23, a tortu - NIE MA.
Nie dowiezli, chociaż zawsze on już jest przed 22 - góra 22. 30
Zaczeliśmy dzwonić do cukierni - nikt nie odbiera. Do kierownika cukierni nie mieliśmy numeru na komórke - ale zaczeli wydzwaniać po innych lokalach, błagając czy może "ktokolwiek widział ktokolwiek wie"

Udało się znaleść numer to tego Pana. Była już 23. 15
23. 15 - okazuje się że telefon szefa cukierni jest wyłączony
23. 16 - Ogłaszamy mobilizację. Z kuchni pzenośimy się do biura i - jeden szuka w i-necie numerów do jakichkolwiek cukierni, drugi dzwoni, a jeszcze czworo tupią nogami. Nikt nie ziewa. Tylko Pani M. tradycyjnie zasuwa na zmywaku
23. 20 - do nikogo nie możemy się dodzwonić. Porażka! Zgłaszamy naszemu szefowi (który już spał) że nie ma tortu.
23. 30. Nasz szef, nieświeży i nieszczęśliwy, w japonkach i sportowych dresach, z krzykiem "K. . . rrrrrrwa!" wsiada do samochodu i pędzi do całodobowego supermarkietu
23. 40 My jednak jeszcze probujemy dodzwonić się do "naszej" cukierni. "Może coś się stało? Może kierowca samochodu z tortami miał wypadek i ne żyje???" Tort był opłacony, wszystko miało być jak zawsze, jak tysiące razy przed tym!!!
23. 55 Dziewczyny, jeżeli któraś z Was była w noc z sobote na niedzele w TESCO i wiedziała tam nerwowego mężczyznę w dresach, który domagał się tortu, to możecie być pewni - to był akurat nasz szefuńcio
23. 56. Żadnego tortu w supermarkiecie nie okazało się.
24. 00 Zaczeli się oczepiny. Kierownik sali poprośił grajków żeby zaciągneli jaknajdłużej
24. 05. Porażka! Porażka! Porażka!
24. 10. Brain storm: i ćo robimy? Wszyscy się zastanawiamy, czeszemy za uchiem. Tylko Pani M. zasuwa na zmywaku. . .
24. 15. Dać zamiast torta szaszłyki? Rozlać szampana? Zatańczyć Makarenę?
24. 17. Kierownik sali robi głęboki wdech. "Idę powiem rodzicą Pary Młodej co się stało"
24. 18. Nie!!! Nie poddamy się! Znalazło się kreatywne rozwiązanie: zrobimy tort sami! Z lodów!
24. 19. Wszyscy razem: 2 kucharzy, ja, 5 kelnerów i Pani M. (tak, Pani M. opuściła zmywak) bierzemy sie do RRRROBOTY! Wywalamy lody (akurat mieliśmy zw zamrażarce 7 kilo), wyciągamy bitą śmietanę,
kroimy ananasy, pomarańcze, winogrona!
Wstawiamy świece,
Piszemy śmietaną "STO LAT"
Zapalamy fontanny
i. . .
24. 35. Jesteśmy na sali z prezentacją własnego tortu! "Drodzy goście! W tym torcie mieści się 7 kilo czystej adrenaliny! Zrobiliśmy go sami w ciągu 15 minut. A teraz możecie nas ogwizdać lub okłaskać"
***
Byli okłaski, oj byli.
Co to znaczy - zgrany zespół! Co to znaczy - natyczmiastowa reakcja i odwaga!
W każdej sytuacji znajdzie się "kreatywne rozwiązanie"

***
Wow. . . która godzina??? Natychmist zamykam odcinek.
Dobranoc, dobranoc, moi drodzy - jutro następne wyzwanie. . .
Miłych snów,
Wasz Czerwony fartuszek