Plany były takie, że najpierw ja schodzą na dół do dużego pokoju, gdzie miało być błogosławieństwo, a potem przychodzi Marcin. Ok, jak chcą, tak będzie.
Ja na dole, czekam z butonierką w dłoni:

Wchodzi Marcin ze swoim świadkiem (widzicie ten uśmiech?):

Powiedział, że pięknie wyglądam i dał mi bukiecik:

Nasi świadkowie:

Tu patrzę, czy dobrze przypięłam butonierkę:

I błogosławieństwo:

Siostrzenica Marcina najpierw powiedziała piękny wiersz, na którym wszyscy się popłakaliśmy i dostaliśmy od niej bukiecik, który potem został złożony pod kościołem w kapliczce.
Wychodzimy z domku do autka:

I wsiadamy. Najpierw Marcin, potem moja suknia, a potem ja...


Ciąg dalszy nastąpi...