znowu sie powyłam

- bo mama zadzwoniła.... od rana nie odbierałam, napisałam sms, zeby nie dzwonili bo nie mam nastroju...

no ale w końcu trzeba było...............

ona mowi, ze płacze z nerwów.... żebym wypiła melise

a ja mowie, ze płacze bo jestem ZŁA... Wkurw.....
Kurka..teraz zaczynam żałowac że nie zdecydowałam sie na poród w rodzinnych stronach, planowana cc... Maksio juz pewnie ze dwa tyg byłby z nami

ale Polak mądry po szkodzie....
Nie no..wiem, ze wszytsko jest ok, spokojnie kilka dni opźnienia moze byc - ale mam kiepski dzien...
A mama smiala sie z moich strachów szpitalnych

wiem,ze ma racje - tam ma sie opieke, pomoc itd.........

o ale...