Witam po krotkiej przerwie
Obiecalam relacje, wiec pora znalezc chwilke w zabieganym małżeńskim życiu. Jestesmy w trakcie remontu wiec moze to chwilke zajac zanim relacja bedzie kompletna. Zdjecia mamy narazie tylko z naszego aparatu i mojej przyjaciolki. W przyszlym tygodniu mamy miec juz zdjecia od fotografa..film juz zdarzylismy obejrzec..bardzo nam sie podobal...jak caly ten piekny dzien..cale wesele..slub..pieknie bylo i bylo warto na ten dzien tyle czekac
Ale od poczatku..
W czwartek przed slubem odebralam suknie i robilam pazurki. Piatek byl caly zabiegany. Solarium, wizyta w kwiaciarni (mialam wybrac kolor róż do wiazanki i zawiezc zdjecia, ktore dalismy rodzicom w podziekowaniu, zeby nam je zapakowali). Wieczorem padlam ze zmeczenia. W sobote, dzien slubu, wstalam przed 7 rano. Na 8 bylam umowiona do fryzjera. Bylam z mama przed czasem. P zostal w domu z Justyna. Jeszcze troszke pospali bo swiadkowa byla umowiona na czesanie na 10 dopiero.
Fryzjerka elegancko zmiescila sie w czasie. Po 2 godzinach z minutami wyszlam z cudnym koczkiem. Na koniec Agnieszka stwierdzila, ze nic mniejszego z moich wlosow nie da rady zrobic, ale efekt bardzo mi sie podobal. Od fryzjera popedzilysmy z mama do makijazystki. Poszlo szybciutko. Po niecalej godzinie obie bylysmy umalowane. Mama nie mogla sie nadziwic i napatrzec na swoj makijaz. Stamtad pojechalysmy do domu. Pod blokiem swiadkowie ubierali juz samochod, ktory mial nas wiezc do slubu.
W domku wypilam kawe jedynie. Caly dzien nic nie moglam przelknac. Zero apetytu na jedzenie. Zjawil sie fotograf. Przyjechal z Gdańska wiec potrzebowal chwili, zeby sie pozbierac po podrozy i cos zjesc. My w tym czasie usilowalismy sie zrelaksowac a nie bylo to latwe bo za oknem pogoda platala sobie figle i co chwile zaczynalo padac a zaraz potem swiecilo piekne slonce. Efekt byl taki, ze bylo strasznie duszno.
Rodzice pojechali po kwiaty do kwiaciarni. Przywiezli moja sliczna wiazaneczke i jej mniejsza wersje dla swiadkowej. Oprocz tego 4 butonierki. DLa mojego meza, swiadka i naszych tatusiow.
Po powrocie rodzicow zaczelam sie ubierac przy pomocy mojej mamy. Plener zaplanowalismy na godzine 13-14. Narazie wszystko szlo zgodnie z planem..moze prawie wszystko bo pogoda caly dzien probowala wyprowadzic nas z rownowagi, ale dobry humor nas nie opuszczal. Plener zajal nam troszke czasu. Przegonilismy naszego fotografa po calej Starowce
Smial sie, ze nie trzeba nas wcale ustawiac do zdjec bo sami wiemy co mamy robic. Podczas tej pogoni za ladnymi miejscami przekonalam sie, ze moja suknia do lekkich nie nalezy, ale tez zdarzylam sie zorientowac jak chodzic zeby sie w niej nie zabic
Mijalismy ok 4 mlodych par w strojach slubnych. Trafilismy na piekne slonce. Na sam koniec plenerku zaczal kropic deszcz dopiero
Wrocilismy do domu. Poprawialam makijaz. Moj brat pojechal po rodzicow P do hotelu.
Blogoslawienstwo. Przyjechali rodzice P i tesciowa juz w progu sie rozplakala jak mnie zobaczyla. Mama nauczyla sie jakiejs regulki. Powiedziala pierwsza linijke i zaczela jej sie broda trzasc, tekst jej sie mieszal..ale starala sie byc twarda. Nie przedluzalismy blogoslawienstwa bo wszystkim lezki sie w oczach krecily.
Wyruszylismy do kosciola. Przyjechali koledzy P na motorach i prowadzili nas pod kosciol na sygnalach
ludzie sie chyba bali bo nie mielismy ani jednej bramy
Goscie pomalu schodzili sie pod kosciol. Rodzina i przyjaciele. I wtedy zobaczylam nasza Nadziejke
Strasznie sie ucieszylam. Zaraz potem pojawila sie moja przyjaciolka z mezem...Czas lecial tak szybko, ze nim sie obejrzalam juz szlam z tata pod reke do oltarza. Nie patrzylam na nikogo bo balam sie, ze sie rozplacze..a jak juz zaczne to nie moge przestac..wiec bylam twarda..zerknelam tylko na moja Basiulke..machala do mnie..przeslalam jej buziaka i z usmiechem na ustach szlismy dalej. Moja mama pozniej tez mowila, ze na nas nie patrzyla bo lzy jej same do oczu naplywaly. Pod oltarzem czekal moj ukochany Przemus. Odslonil mi welon, podeszlimy do oltarza..cala msze mialam usmiech na twarzy..jak na slubie cywilnym balam sie, ze jak przestane sie usmiechac to sie rozkleje..glos mi sie lamal przy przysiedze, ale brat mnie rozsmieszal i dalam rade..Ksiadz byl rewelacyjny, pieknie mowil. Po raz pierwszy w zyciu trafilam na takich ksiezy.
Pod kosciolem mnostwo platkow roz, grosikow na szczescie..pozniej zyczenia i spacer z goscmi w kierunku Rozana Cafe. Tam juz czekali na nas rodzice. Przywitali nas chlebem i sola. Rzucilismy kieliszkami uwazajac zeby nie uszkodzic zadnego z gosci
Maz przeniosl mnie przez prog. Usiedlismy do stolow i zjedlismy pierwszy posilek tego dnia. W koncu moglam cos przelknac.
Pierwszy taniec. Celine Dion "Because You Loved Me". Tak slodko na siebie patrzylimy, jakby nikogo innego tam nie bylo. Tylko my i nasze szczescie. Nucilam mezykowi do ucha slowa piosenki..Pozniej byly jeszcze dedykacje. Ode mnie dla mojego skarba Kasia Cerekwicka "Potrafie kochac"..piosenka o mnie zanim poznalam P. A dla mnie od meza Kostek Yorjadis "Tak kochac tylko Ciebie"..Wszyscy bawili sie wybornie.
Caly wieczor najwiecej tanczylismy razem. DO czasu oczepin bylismy oboje spieci, stres minionych dni dawal o sobie znac. Po oczepinach odetchnelismy i zaczelismy sie bawic na calego. Dj spisal sie genialnie. Wszyscy byli zachwyceni tym jak poprowadzil wesele, cala oprawa wesela, restauracja a przyjezdni-Olsztynem moim ukochanym. A my..nie moglismy od siebie oderwac oczu. Bawilismy sie do bialego rana. W domu bylismy kolo 7 rano
Lewa noge po dzis dzien mam obtarta od buta
Pamiatka szalonej nocy
Cieszymy sie, ze udalo nam sie tak wytanczyc przy okazji naszego wlasnego wesela. Tego sie nie spodziewalismy bo podobno mlodzi na wlasnym weselu nie maja na to szans. Nasi rodzie bawili sie tak samo dobrze. I goscie..czesc byla po raz pierwszy na weselu z DJem, ale nikt nie narzekal. Moze poza jednym wujkiem, na ktorego od tego dnia bedziemy mowic czlowiek-disco polo
Pare zdjatek zaraz dorzuce
Z czasem bedzie wiecej