Dziękuję wszystkim za dobre słowa otuchy i współczucia

To były najsmutniejsze Święta jakie pamiętam ale wiem, że zawsze może być gorzej i lepiej też. Znacie pewnie zasadę, że nieszczęścia chodzą parami. Dzień po pogrzebie Mati 38,8, następna noc 39,4 - wizyta u lekarza. Antybiotyk i inne g..wna. Lany poniedziałek ulga bo Mati wstaje i pierwsze słowa "a może danio" z uśmiechem na twarzy. Kamień z serca.
Sam pogrzeb dał mi do zrozumienia, że "wiara" a może ludzie ją głoszący z urzędu (czytaj kapłani) sami sobie gotują los niebytu. Powód...rozmowa o ceremonii i najważniejsze hasło proboszcza nie mniej niz 300zł ... czy to było najważniejsze i taktowne a zwłaszcza zgodne z miłosierdziem Bożym ? Ceremonia z udziałem proboszcza dramat. Facet odprawiał ją "za karę" i pod nosem. Ja mało pamiętałem bo myślami byłem gdzie indziej i z kim innym ale inni byli zdegustowani na maksa. Pogrzeb w Wielki Piątek zgodnie z wiarą jest bez muzyki - organów i trąbki. Chcielismy aby Mama w ostatniej drodze miała wszystko to co kochała. Dzień przed Betka (moja córka ta ruda po lewej stronie swojego Dziadka) napisała do mnie "Babcia tak kochała operę a może jej puścić kawałek muzyki w tym stylu". Wybór mógł być tylko jeden bo dwa tygonie wcześnie "dałem Mamie na uszy" kawałek Andrea Bocelli - Time to say Goodbye feat. Sarah Brightman - sama prosiła. Oczywiście była bardzo wzruszona i łzy lały się ciurkiem.
Po znalezieniu mp3 poleciałem biegiem do zakładu pogrzebowego i ustaliłem, że "damy radę" Gdy tzw. sługa Boży skończył ceremonię przy grobie i zaczął wychodzić z głośnika zagrał jej ostatnio ulubiony kawałek.
To były moje dwie najgorsze chwile w tym dniu ... nie dalem rady chociaż obiecałem sobie, że będę twardy dla Taty w tym dniu... niestety nie udałao się. Zresztą w tym momencie wszyscy nie wytrzymali. Druga chwila to gdy proboszcz zakończył i nie podziękował przybyłym Tata, Siostra Jola i Brat Jacek do mnie "podziękuj Ty dasz radę" Wiecie nie pamiętam co mówiłem, nie słyszałem własnego głosu.
Staraliśmy się aby Mama miała wszystkoc co kochała. Zabrała ze sobą swoją ukochana lalke porcelanową, słonika i orzechy. Cała rodzina zamiast ziemi dała jej do grobu po jednej róży - Mama Kochała kwiaty.
Po wszystkim w domku Tata miał chwilę uśmiechu gdy po latach mógł przytulić dwie kochane wnuczki a moje córki Ewelinkę i Beatkę.

W Gryficach zostajemy do soboty 14 kwietnia. W tym dniu zapalimy Mamie świeczki bo to miały być jej 72 urodziny