*Mimi* podobała nam się roślinność, pogoda, słoneczko, morze, piasek, ichniejsze podejście do życia. Jamajczycy raczej się nie spieszą ( za wyjątkiem sytuacji kiedy prowadzą samochód) są uśmiechnięci, gotowi do pogadani, nie przejmują się wieloma rzeczami, jakby dla nich problemy nie istniały, na wszystko mają tylko jedno powiedzenie - "No problem, man" - i rzeczywiście tak żyją. Nie mogłam się przyzwyczaić do ich powolnego rytmu bo jestem punktualna i mam schiza na punkcie planowania i terminów, ale z czasem stwierdziłam, że jednak ich podejście jest 100 razy lepsze od mojego.
Podobało mi się to, że u nas na ulicy można spotkać zaczepnych pijaków - u nich wesołych ludzi, u nas młodzież demoluje ławki jak idzie na spacer, a tam ludzie chodzą uśmiechają się i śpiewają sobie
szok.
Nie da sie ukryć, że rzeczywiście na Jamajce jest cała masa dość tłustych amerykanek, więc moje kompleksy czasem znikały
i to jak ajbardziej mi sie podobało.
Generalnie pomimo natręctwa stwierdziliśmy z Olkiem, że moglibyśmy tam żyć. Otworzyć sobie maleńki hotelik i stworzyć tam własny kącik - takie ot marzenie....
tera przerywam, bo do teściów idziemy na chwilę
jeszcze wróce