nie wiem, czy to normalne ale im bliżej, tym bardziej się boję... i jestem mniej pewna...
wiadomo nie ma związków idealnych

ale muszę Wam powiedzieć, że dziś się na Przemka wkurzyłam... Pojechałam z Amelcią wózkiem na zakupy. Targ, mięso, spożywka. All spakowałam do kosza w wózku. Było mi dość ciężko. Sam wózek ze 20 kg, do tego Amelcia 12 kg i z 10 kg zakupów

A ja sama pod górę musiałam wszystko pchać, do tego upał. Zadzwoniłam do Przemka zeby pomógł mi wnieść do domu (na 2 pietro), ale nie miał czasu (praca) i stwierdził że mogę poczekać do 18 na niego na ławce. Ehhh jestem tak zła, że...

I tak po drodze myslałam... Czy po ślubie będe mogła na Niego liczyć?? Wiem, że to może błahe sprawy, ale....
Chyba mam doła... tylko moja Amelcia może mi humor poprawić

, ale teraz śpi..