wiecie co, jak poszłam pierwszy raz do CMŚ zimą - no to wszystko fajnie - szukałam sukni. Kupiłam używaną od osoby prywatnej. Parę tygodni przed slubem poszłam na poprawki do CMŚ - poczułam sie jak na taśmówce. Suknia miała być skrócona razem z trenem żeby był równy - jakoś dziwnym trafem nibył dłuższy. Nie wiązałam (u mnie tren trzeba podwiązać) jej w salonie podczas przymiarki "żeby nie gnieść, bo wyprasowana, ale na pewno jest dobrze". O prasowanie wcale nie prosiłam, bo zamierzałam jeszcze po tych wszystkich przymiarkach i poprawkach ją wyprać, a zabuliłam za tę przyjemność 120 zł. Prosiłam, żeby mi przyszyli taką odchodzącą zakładkę - potem sie rozpruła. Też dziwnym trafem, mimo że prasowali ta suknię, to skrócony doł - sama ta zakładka ze szwem - chętnie się wywracała na wierzch, to mi panie wytłumaczyły, że "trzeba zaprasować". Faktycznie, jak po praniu sama wyprasowałam sobie przed ślubem to było ok.
Generalnie, jakoś nie byłam zachwycona.