Dziewczyny nie mierzcie wszystkich swoją miarą...
Płodność każdy ma z nas inną... a płodność pary to wypadkowa obojga.
Są takie co zaszły w ciążę stosując antykoncepcję, ale i takie u których długotrwała supresja osi gonadalnej nie przyniosła żadnych profitów, a wręcz odwrotnie...
A wiek jest kluczowym ogranicznikiem płodności...pisze to kobieta, która oboje dzieci urodziła po 30-tce i Bogu dziękuję, że mi się udało bez większych problemów, a jedynie z pakietem kilku mniejszych...
Dużo mam pacjentek, które macierzyństwo przesunęły sobie poza 35-ty rok życia, co dla mnie jest igraniem z biologią...
Owszem gro z nich zachodzi w miarę sprawnie - i super... ale część ma duże kłopoty, które czasem trudno zdefiniować...no nie idzie i już...a jak zachodzą to mamy po drodze jedno-dwa poronienia, co nikomu nie robi na głowę dobrze.
Poza tym wraz z wiekiem zawsze zwiększa się ryzyko ujawnienia jakiś tam chorób, które jeszcze kilka lat wcześniej nie miały miejsca...a to też nie pomaga ani w zachodzenia, ani donoszeniu...
Generalnie mentalność Kowalskiej sprowadza się do tego, że medycyna ma teraz panaceum na wszystko i jak koleżanka zaszła przed
40-tką to ja też zajdę...
Problem w tym, że koleżanka a i owszem...zajdzie i po 40-tce, nie tylko przed, ale Kowalska już nie koniecznie.
Nie jesteśmy nieśmiertelni, ani nie mamy nieograniczonej płodności...ale niestety tak się zachowujemy.
A im jesteśmy starsze to niestety częściej trzeba szukać pomocy lekarzy, którzy zajmują się sensu stricte leczeniem zaburzeń płodności, bo "nasz ginekolog" niestety może nie dać sobie z problemem rady.